Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 3-4 / 2001

Miniony rok jubileuszowy jest pod względem ekumenicznym oceniany różnie. Wśród przedstawicieli Kościołów ewangelickich (choć nie tylko) dominują raczej poglądy negatywne, a to przede wszystkim za sprawą watykańskiej deklaracji „Dominus Iesus” oraz wcześniejszej „Noty dotyczącej wyrażenia »Kościoły siostrzane«”. Jak podaje ks. Wacław Hryniewicz, prawosławny teolog francuski Olivier Clément określił zaistniałą po opublikowaniu wspomnianych dokumentów sytuację jako „bluźnierstwo przeciwko Kościołowi”. Mówi się o daremnej tęsknocie protestantów za gościnnością eucharystyczną ze strony Kościoła rzymskokatolickiego czy wręcz o cofnięciu się w kontaktach ekumenicznych o kilkadziesiąt lat i potencjalnym wzmocnieniu nastrojów fundamentalistycznych na skrajnych skrzydłach Kościołów uczestniczących w dialogu.

Niemniej powinniśmy pamiętać, że „Bóg zawsze będzie nas zaskakiwał [...]. Nie możemy zrozumieć Go w pełni na nasz, ludzki sposób ani »przykrawać« do naszych pozytywnych bądź negatywnych oczekiwań co do przyszłości [...]. Podejmując ekumeniczne wysiłki, powinniśmy mieć świadomość, iż pewnego dnia, przetarłszy oczy, będziemy zdumieni rzeczami, których Bóg dokonuje w swym Kościele”.

Powyższe słowa stanowią fragment rozważań towarzyszących spotkaniu biskupów anglikańskich i rzymskokatolickich z trzynastu krajów, które odbyło się w Mississauga w pobliżu Toronto w Kanadzie w dniach od 14 do 20 maja 2000 r.

Wydarzenia z życia Kościoła anglikańskiego na przełomie wieków mogą – w moim rozumieniu – świadczyć o zdumiewającym działaniu Boga żyjącego w swoim Kościele. Majowe spotkanie biskupów, które według jego uczestników przebiegało w atmosferze głębokiej przyjaźni i duchowej wspólnoty zakorzenionej w modlitwie, jest znakiem kontynuacji procesu ekumenicznego, którego dokumenty watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary – jak się wydaje – w istocie rzeczy nie zahamowały. Oto bowiem w styczniu br. (a więc już po ich ogłoszeniu) doszło do powstania nowej, anglikańsko rzymskokatolickiej grupy roboczej, której zadaniem jest rozwój dialogu oraz wzmacnianie więzi łączących Wspólnotę Anglikańską i Kościół rzymskokatolicki. Powstanie grupy jest realizacją projektu zapoczątkowanego w Mississauga.

Innym wydarzeniem – o zupełnie wyjątkowym charakterze – jest nawiązanie interkomunii pomiędzy Kościołem episkopalnym w USA (wchodzącym w skład Wspólnoty Anglikańskiej) a tamtejszym Ewangelickim Kościołem Luterańskim (Evangelical Lutheran Church in America – ELCA), należącym do Światowej Federacji Luterańskiej (odrębnym Kościołem tradycji luterańskiej w USA jest, nie będący członkiem Federacji, konserwatywny Luterański Kościół Synodu Missouri, gromadzący wiernych z całej Ameryki Płn., którego interkomunijne porozumienie nie dotyczy). To podniosłe, przygotowywane od lat wydarzenie obchodzono uroczyście w święto Epifanii, 6 stycznia br. w Waszyngtonie. Na przyszły rok planuje się podobną uroczystość w odniesieniu do Kościołów anglikańskiego i luterańskiego w Kanadzie.

Można sądzić, że przełom tysiącleci jest dla chrześcijan Wspólnoty Anglikańskiej czasem ekumenicznej radości i coraz większej nadziei na pełne pojednanie uczniów Chrystusa.

Anglikańsko-rzymskokatolickie spotkanie w Mississauga, zwołane przez przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, kardynała Edwarda Cassidy’ego, oraz zwierzchnika Wspólnoty Anglikańskiej, arcybiskupa Canterbury George’a Carey’a, zaowocowało dokumentem pt. „Wspólnota w posłannictwie” („Communion in Mission”).

Czytamy w nim, że – pomimo istniejących różnic – anglikanie i katolicy pozostają w zasadniczej wspólnocie wiary i chrztu, niosącej zapowiedź pełnej i widzialnej komunii, do której są powołani przez Boga. Kanadyjskie spotkanie utwierdza biskupów obydwu Kościołów w przekonaniu, iż osiągnęły one nowy, znaczący etap na drodze do pojednania. Co więcej, istniejąca już wspólnota o bogatym, różnorodnym charakterze jest prawdziwie życiodajna. Anglikańsko- katolickie zbliżenie posiada, zdaniem biskupów, wręcz bezprecedensowy charakter.

Oczywiście nie oznacza to, że pomiędzy obydwoma Kościołami nie ma różnic i kontrowersji. Można by wymienić tu następujące kwestie: rozumienie autorytetu i władzy w Kościele, kształt i rolę prymatu papieża, święcenia anglikańskie, ordynację kobiet, rozmaite kwestie moralne i etyczne.

Jednakże problemy te, które niechybnie, prędzej czy później, uda się mocą Ducha Św. rozwiązać, nie są porównywalne z tym, co łączy oba Kościoły. „W rzeczy samej – piszą biskupi – osiągnęliśmy etap, który można opisać nie tylko jako nową erę przyjaźni i współpracy, lecz jako nowy etap »ewangelicznej koinonii«. Rozumiemy przez to wspólnotę w misyjnym zaangażowaniu w świecie (Jn 17:23)”.

Pośród znaków tego „nowego etapu wspólnoty w posłannictwie” znajdujemy: zakorzenioną w Piśmie Św. wiarę w Trójcę Św. (wyłożoną następnie w katolickich, tj. powszechnych, wyznaniach wiary), centralne miejsce Chrystusa, Jego śmierci i zmartwychwstania w życiu Kościoła, wiarę w ostateczne przeznaczenie człowieka, kapłaństwo, życie monastyczne, wspólne elementy w tradycji liturgicznej i duchowej, centralną rolę Eucharystii, zasady moralne, pojęcie Kościoła jako wspólnoty, pojmowanie episkopatu (zwłaszcza roli biskupa jako symbolu i rzecznika jedności) oraz uznawanie oddzielnych ról duchowieństwa i laikatu.

Nadszedł właściwy czas – stwierdzają uczestnicy spotkania w Mississauga – by władze zwierzchnie naszych Kościołów dostrzegły zbliżenie, jakie ma miejsce między nami, i podpisały wspólną deklarację porozumienia („Joint Declaration of Agreement”). Wspomnianej grupie roboczej (którą tworzy po siedmiu przedstawicieli obydwu stron, pochodzących z USA, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Australii, Hongkongu i Nigerii) przewodniczą: ze strony anglikańskiej bp David Beetge z Highveld w Afryce Południowej oraz, ze strony rzymskokatolickiej, arcybiskup Brisbane John Bathersby. Ma ona za zadanie m.in. nadzorowanie prac nad wzmiankowanym dokumentem oraz upowszechnianie i ułatwianie percepcji anglikańsko katolickiego zbliżenia.

Dialog anglikańsko-katolicki toczy się oficjalnie od 1970 r. Doszło wówczas do powstania mieszanej komisji (Anglican-Roman Catholic International Comitee – ARCIC), której prace zaowocowały powstaniem dokumentów o posłudze i święceniach, o autorytecie w Kościele oraz o Eucharystii. Te doniosłe dokumenty nie zostały, jak dotąd, zaaprobowane oficjalnie przez oba Kościoły.

Nowa rzeczywistość w relacjach pomiędzy nimi to, rzecz jasna, jedynie krok na drodze ku pełnej jedności, której urzeczywistnieniem jest wspólnota eucharystyczna. Jak stwierdza „Wspólnota w posłannictwie”, warunkami jej zaistnienia są: harmonijna różnorodność wspólnoty wiary, jednomyślność w kwestii zasad życia moralnego, posługa wyświęconych duchownych podlegających biskupom, którzy posiadają sukcesję apostolską. Wspólnota eucharystyczna na ziemi zakłada łączność ze świętymi i męczennikami oraz wszystkimi, którzy zasnęli w Panu. Posługa władzy w Kościele ma, według dokumentu, wymiar zarówno kolegialny, jak i autorytatywny oraz zawsze powinna pozostawać otwarta na udział wiernych w rozpoznawaniu woli Bożej.

Obserwując ekumeniczne zaangażowanie Kościołów tworzących Wspólnotę Anglikańską, można dojść do wniosku, że zeszłoroczne dokumenty Kongregacji Nauki Wiary nie osłabiły anglikańskiego dążenia do jedności. Należy pamiętać, iż anglikanie (jak i wszyscy protestanci) mogli (mogą) czuć się dotknięci faktem, że wierni Kościoła rzymskokatolickiego są – mocą dokumentów Kongregacji – zobligowani do nieużywania określenia „Kościół siostrzany” w stosunku do Kościołów Wspólnoty Anglikańskiej, a deklaracja „Dominus Iesus” niejako odmawia im prawa do posługiwania się terminem „Kościół”, sugerując zamiast niego określenie „wspólnota kościelna”.

Dialog (nie)siostrzany lub – by użyć określenia ks. prof. Wacława Hryniewicza – „mniej siostrzany”, choć na pewno rodzinny, trwa nadal i to z dobrymi, jak się wydaje, skutkami.

Zdają się o tym świadczyć także stosunki anglikańsko prawosławne. Oto bowiem w dniach od 12 do 15 lutego br. doszło w Volos w Grecji do spotkania międzynarodowej komisji teologicznej (International Commision of the Anglican-Orthodox Theological Dialogue), reprezentującej prawosławie i Wspólnotę Anglikańską.

Dialog teologiczny pomiędzy chrześcijanami tych tradycji został zapoczątkowany w 1973 r. Pierwsze dwa etapy zakończyły się podpisaniem porozumień w Moskwie (1976) i w Dublinie (1984). Bieżąca, trzecia faza dialogu zaowocowała dotąd tymczasowymi porozumieniami z 1998 r.: „Trójca i Kościół”, „Chrystus, Duch i Kościół” oraz „Chrystus, ludzkość i Kościół (części I i II)”. Będą one stanowić część dokumentu końcowego, który ma zostać opublikowany na zakończenie obecnego etapu rozmów.

W czasie spotkania w Volos Komisja rozpoczęła prace nad problemami posługi i święceń w Kościele oraz ich relacji do jedynego i najwyższego kapłaństwa Chrystusa, a także królewskiego kapłaństwa wspólnoty wszystkich chrześcijan. Przyjęto też dokument dotyczący posługi biskupiej. Następne spotkanie anglikańsko prawosławnej komisji teologicznej planuje się na 2002 r., a zakończenie obecnej fazy dialogu na rok 2005.

Wracając do kontrowersji wokół wyrażenia „Kościoły siostrzane”, można zauważyć, że niektórzy duchowni rzymskokatoliccy w naszym kraju zdają się ostatnio podchodzić do niego dość ostrożnie, skutecznie zastępując je eufemistyczną frazą... „Kościoły bratnie”. Tym określeniem operowano przy okazji jednego z nabożeństw ekumenicznych w ramach tegorocznego Tygodnia Modlitwy o Jedność Chrześcijan w Bydgoszczy. Doprawdy, „Bóg zawsze będzie nas zaskakiwał...”.

Skoro już powróciliśmy do naszej rzeczywistości, to pozwolę sobie postawić pewne pytanie. Otóż czy nie można by wyobrazić sobie powstania inicjatywy zmierzającej do nawiązania interkomunii pomiędzy Kościołami zrzeszonymi w Polskiej Radzie Ekumenicznej? Mam tu na myśli np. relacje ewangelicko starokatolickie. Jak wiadomo, Kościoły tej drugiej tradycji akcentują rolę sukcesji apostolskiej i są – generalnie rzecz biorąc – nie nazbyt odległe od tradycji rzymskokatolickiej. Czy nawiązanie wspomnianej interkomunii nie stanowiłoby więc swoistego precedensu na drodze uczniów Chrystusa do jedności i nie przybliżyło do siebie także – pośrednio – ewangelików i rzymskich katolików?