Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

W OBLICZU PRZEMIAN W EUROPIE ŚRODKOWEJ I WSCHODNIEJ

2/1991

Przemiany polityczne w Europie Środkowej i Wschodniej wywołują na Zachodzie wiele nowych pytań. Dla Kościołów zasadniczą sprawą stało się pytanie, jak te przemiany mają się do Bożego planu zbawienia: czy zburzenie muru berlińskiego jest widomym znakiem Bożego działania, czy też jedynie kolejnym faktem historycznym? Czy wolno nam w tych wydarzeniach widzieć Boży plan zbawienia?

Chciałoby się na te pytania odpowiedzieć twierdząco – wszak tyle nadziei przyniosły ludziom te przemiany. Obawiam się jednak, że można powiedzieć tylko to, iż są one „zagrożonym” planem zbawienia – przynoszą bowiem tyle samo szczęścia co nieszczęścia. Co więcej, jeśli się za bardzo eksponuje tylko niektóre elementy tych wydarzeń, jak choćby owo zburzenie muru, jednocześnie usuwa się w cień to wszystko, co zburzenie muru przygotowało i poprzedziło.

Synod Biskupów NRD w oficjalnym oświadczeniu stwierdził, że „przemiany w Europie spowodował Gorbaczow oraz Kościół Ewangelicki w NRD”. W oświadczeniu tym nie wspomina się ani o KOR-ze w Polsce, ani o Karcie 77 w Czechosłowacji, nie ma w nim mowy o „Solidarności” ani o profesorze And-rieju Sacharowie – w ogóle ani słowa o tym, że gdziekolwiek działała jakakolwiek opozycja. A co to jest opozycja? Opozycja to grupa ludzi, którzy przez cały czas pozostają wierni prawdzie. Są wśród nich osoby wybitne, intelektualiści, jak prof. Andriej Sacharow, i są ludzie zwykli, przeciętni, jak ks. Pavel Kolus z Brna, który nie mogąc oficjalnie pełnić posługi duchownego przez 12 lat pracował jako kierowca ciężarówki, nocami zaś zajmował się duszpasterstwem; zginął przejechany przez samochód milicyjny.

Obecną sytuację chętnie porównuje się do sytuacji wyjścia Izraelitów z Egiptu. Wtedy też nastąpiło wyzwolenie, wyjście z krainy niewoli. I zrodziło się pytanie – co dalej? Bardzo ważne jest wczytanie się w II Księgę Mojżeszową. W pierwszym rozdziale występują dwie postacie kobiet. Są to położne: Szifra i Pua. Podczas gdy Biblia nie wymienia z imienia faraona, ich imiona zapisuje jako imiona tych, które „bały się Boga” (w.17 i 21). Daleko od Ziemi Obiecanej, w Egipcie, w domu niewoli

Pan dał im swe własne domy, „obdarzył je rodzinami” (w. 21). Jeszcze nie ma mowy o wyjściu, jeszcze nie zaistniał fakt polityczny, a już tam, gdzie te dwie kobiety decydują się żyć w posłuszeństwie wiary w sytuacji i miejscu, jakie wyznaczył im Bóg –w ukryciu, niejawnie dokonuje się Boży plan zbawienia. I tak oto wyraźnie widzimy, że u kolebki Mojżesza stały te dwie kobiety dochowujące wiary.

Czy wyjście Izraelitów z Egiptu było etapem Bożego planu zbawienia? Nikt temu nie zaprzeczy. A jednak ośmielę się twierdzić, że można o nim mówić jako o wydarzeniu zbawczym pod warunkiem, że się je widzi jako fakt przygotowany przez posłuszeństwo wiary dwóch kobiet – Szifra i Pua stoją u początku całej historii Wyjścia. Są one pierwszymi z dwunastu niewiast, które Mojżesza bądź to „powołują do życia”, bądź doprowadzają do krzewu płonącego. Posłuszeństwo wiary stwarza perspektywę zbawczego wydarzenia – tak zapisało się w pamięci ludu, tak zostało zapisane w Piśmie. Bez tego posłuszeństwa wiary Wyjście z Egiptu, ów wielki akt wyzwolenia, i wędrówka przez pustynię byłyby tylko awanturniczą wyprawą, która przeniosła naród żydowski z sytuacji złej w jeszcze gorszą.

Dziesięć postaci kobiecych, oprócz tych dwóch wymienionych, to: Jochebed - matka Mojżesza, Miriam - jego siostra, dalej - córka faraona, i wreszcie - siedem córek kapłana Jetry. Żadna z nich nie jest prorokinią, wielką działaczką, „bohaterką pieriestrojki”. Każda natomiast pozostaje wierna prawdzie, trwa na swoim miejscu i robi to, co uważa za słuszne – czasem wbrew nakazom faraona, narażając się przez to na prześladowanie.

Wielka przemiana może owocować zbawczą perspektywą wyłącznie wtedy, gdy pozostaje w obrębie posłuszeństwa wiary. Bo tam, gdzie ludzie „boją się Boga” (II Mojż.1:17.21) bardziej niż dekretów władzy, tam w ludzkiej historii ukryta jest Boża. Inaczej mówiąc: zbawcza historia Boża zakotwiczona jest w historii świata.

Upadek muru berlińskiego byłby niemożliwy bez świadectwa, bez trwania w prawdzie, bez dochowania wiary przez wielu  małych, zwykłych ludzi – tych, których nazwiska są znane, i tych, o których się zapomina. Wielu z nich poświęciło życie w walce o prawdę... Radość, świętowanie z powodu wielkich przemian i równoczesne zapominanie o ludziach, którzy mimo prześladowań dochowali wiary, może być tylko złowróżbnym początkiem nowej niewoli. A tymczasem nowe kontakty – nie tylko państw, ale i Kościołów zachodnich – z krajami Europy Środkowej i Wschodniej, nowe inicjatywy pomocy i odbudowy życia w tych krajach nawiązywane są tak, jakby nie było tych 45 lat zniewolenia, jakby nie było tych ludzi, którzy cierpieli za wierność prawdzie, i tych, którzy za nią umierali.

Wiara jest tylko wtedy prawdziwa, gdy jest posłuszeństwem i nie liczy na doraźny sukces. Sukces, jakim w sferze politycznej i społecznej stały się wydarzenia minionego roku, jest dyskontowany przez ludzi, którzy o prawdę nie walczyli. Opozycja znów musi być w opozycji. W Związku Radzieckim, w Bułgarii, w Rumunii i w innych krajach jest również – jak dawniej – zagrożona. Ci sami ludzie, zwykli ludzie, pozostają wierni prawdzie, a ci, którzy zawsze potrafili utrzymać się w układach władzy totalitarnej, stają się partnerami budowania nowej Europy. Zachód chce rozmawiać z takimi, którzy działają skutecznie i – co nie jest bez znaczenia – z takimi, z którymi miło i łatwo się rozmawia. Jeśli Kościoły zachodnie mają odegrać swoją rolę w Bożym planie zbawienia, powinny stanąć w obronie tych środowisk, które znów są zagrożone (np. w Polsce kręgi KIK-u, „Znaku” i „Więzi”), a nie prowadzić rozmów z takimi ludźmi, jak Patriarcha Aleksy II, bardzo źle wspominany przez wiernych biskup Leningradu. Nie można znów usuwać w cień tych, którzy pozostawali w cieniu jako skromni ludzie, posłuszni w wierze, trwający tam, gdzie ich postawił Bóg, i rozpoczynać dialogu z nowymi partnerami, jakby w ogóle nie było tamtej historii.

Nie widzę perspektyw dla „nowej Europy”, jeśli my, jako Kościoły, tych wartości posłuszeństwa w wierze nie uznamy za podstawową bazę naszych działań. Kościoły nie mają obowiązku popierania programów gospodarczych. Kościoły mają obowiązek pamiętania.