Drukuj

4/1991

CANBERRA 1991

Zgromadzenie Ogólne Światowej Rady Kościołów, które od 7 do 20 lutego br. obradowało w Canberrze (Australia), nie przejdzie zapewne do historii jako wydarzenie o przełomowym znaczeniu dla ruchu ekumenicznego. Śledząc obrady, można było odnieść wrażenie, że Kościoły członkowskie zadowalają się dotychczasowymi osiągnięciami we współpracy i współdziałaniu i nie myślą na razie o jakimś następnym śmiałym kroku na drodze ku jedności.

Uroczystość eucharystyczna w niedzielę, 10 lutego, prowadzona według tzw. liturgii z Limy, ukazała, że dla protestantów, niezależnie od ich konfesji, wspólne przystępowanie do Wieczerzy Pańskiej jest już tak oczywiste, iż nie wymaga dalszych dyskusji. Zarazem jednak można się było przekonać, że przy Stole Pańskim najjaskrawiej uwidocznia się też podział między protestantami a prawosławnymi i katolikami. Podczas gdy ci pierwsi, generalnie rzecz biorąc, widzą w praktykowaniu wspólnej Komunii św. drogę prowadzącą do pełnej jedności, ci drudzy uważają, iż najpierw trzeba osiągnąć całkowite porozumienie w kwestiach doktrynalnych, a dopiero później wspólnie świętować Eucharystię jako ukoronowanie tego porozumienia. Możliwość pogodzenia tych, tak diametralnie różnych, stanowisk wydaje się więc dość beznadziejna. Dlatego wypowiedź sekretarza generalnego, ks. Emilu-Castro, który dawał wyraz nadziei, ze ju/ podczas następnego zgromadzenia ogólnego wszyscy będą się mogli spotkać przy wspólnym Stole Pańskim, uznać-trzeba za zbyt optymistyczną.

Niewiele brakowało, by z powodu wojny w Zatoce Perskiej Zgromadzeni! w Canberrze zostało odwołane. Wnioskodawcy   (zwłaszcza przedstawicie'-ewangelicyzmu niemieckiego) wyrażał i obawy, że wydarzenia polityczne zepchną na margines tematykę teologiczną oraz że nie uda się przybyć do Australii przedstawicielom Kościołów z terenów objętych działaniami wojennymi. Przeważyła jednak opinia zwolenników zwołania obrad. Do Canberry zjechało 850 delegatów Kościołów członkowskich (jednak o stu mniej, niż oczekiwano). Prawie co drugi był osobą świecką, co trzeci – kobietą, co dziesiąty miał mniej niż 27 lat.

Wśród ogólnej liczby 4 tysięcy uczestników VII Zgromadzenia Ogólnego było trzynastu Polaków. Status delegatów mieli: ks. bp Jeremiasz, Marian Bendza, Anna Daciuk i Wsiewołod Konach z Kościoła Prawosławnego; ks. bp Jan Szarek i ks. Jerzy Otello z Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego oraz ks. Tadeusz Pikulski z Kościoła Polskokatolickiego. Ks. bp. Zdzisławowi Trandzie, jako prezesowi krajowej rady ekumenicznej, przyznano status delegowanego przedstawiciela, co upoważniało go do zabierania głosu na plenum i w sekcjach, lecz nie pozwalało głosować nad uchwałami (prawo to przysługuje tylko delegatom Kościołów). Ks. bp. Alfons Nossol, przewodniczący Komisji Episkopatu ds. Ekumenizmu i członek 23-osobowej delegacji watykańskiej, posiadał status delegowanego obserwatora. Ponadto Irena Biakokoz (prawosł.) służyła Zgromadzeniu Ogólnemu jako doradca, a Hanna Tranda (ref.) i Anna Paszkiewicz (prawosł.) należały do 175-osobowego grona stewardów. Piszący te słowa miał akredytację dziennikarską.

Dnia 7 lutego, podążając na nabożeństwo inaugurujące obrady, przechodziliśmy obok ogniska z liści eukaliptusowych, rozpalonego przez rdzennych mieszkańców Australii, tzw. aborygenów. Przedstawiciel tej ludności, biskup anglikański Arthur Malcolm, tak objaśnił nam symbolikę tego ognia: „Jest to obrządek, który w kulturze i religii rdzennych Australijczyków wiąże się ściśle z chrześcijańskim pojęciem oczyszczenia przez ogień Ducha Świętego. Tak, jak wczesne chrześcijaństwo włączyło stare obrzędy przodków w porządek obyczajów, związanych np. ze Świętami Wielkanocy, podobnie aborygeni, którzy stali się chrześcijanami, traktują stare symbole religijne jako element swej obecnej pobożności”.

Pobożność uczestników Zgromadzenia Ogólnego rozkwitała pod potężnym namiotem rozbitym na terenie kampusu uniwersyteckiego. Namiot miał nam przypominać, że jesteśmy ludem pielgrzymującym, ludem, pośród którego upodobało się zamieszkać Bogu. Tu odbywały się trzy razy dziennie nabożeństwa, przygotowywane przez specjalny komitet od 1988 r. Ich szczegółowe programy wydrukowano w czterech językach (angielskim, niemieckim, francuskim, hiszpańskim) i rozdano wszystkim uczestnikom. Dzięki temu możliwe było wprowadzenie do liturgii także innych języków. I tak, na przykład, podczas porannego nabożeństwa w piątek, 15 lutego, Ewangelię w języku polskim czytał bp Jan Szarek. Stroną muzyczną nabożeństw zajmowali się wybitni specjaliści z różnych krajów, wykorzystano w niej dorobek liturgiczny i pieśniarski Kościołów różnych tradycji z wszystkich części świata.

Modlitwa i pieśń towarzyszyły również obradom plenarnym, pracy w sekcjach i podsekcjach. Przez cały czas w kaplicy im. Jana XXIII trwało czuwanie modlitewne. Tu także odbywało się codziennie nabożeństwo komunijne, sprawowane według różnych obrządków, a także medytacje.

Posiedzenia plenarne VII Zgromadzenia ŚRK, odbywające się w pierwszych i ostatnich dniach obrad, przeznaczono na sprawozdania, referaty i przemówienia oficjalnych osobistości, takich na przykład, jak premier Australii, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Jedności Chrześcijan i in., a także na przyjmowanie dokumentów, rezolucji, tekstu orędzia oraz na wybory Komitetu Naczelnego i Prezydium.

Główna praca Zgromadzenia toczyła się w sekcjach i podsekcjach. Jej rezultatem są cztery dokumenty dotyczące zachowania stworzenia, wyzwolenia, jedności i pojednania, przemiany i uświęcenia. Jednocześnie działało kilka komisji (koordynacyjna, mandatowa, ds. wytycznych programowych, ds. deklaracji publicznych, ds. orędzia i finansowa). Zorganizowano też specjalne sesje poświęcone sytuacji aborygenów i problemom kobiet. Z inicjatywy Kościołów australijskich odbyła się impreza „Pod Krzyżem Południa”, poświęcona prezentacji dziejów Australii w ostatnich 200 latach. W niedzielę, 17 lutego, przed zakończeniem obrad Zgromadzenia, wielu delegatów rozjechało się po całym kraju, aby podczas nabożeństw w różnych miejscowościach służyć Słowem Bożym.

Główny temat obrad – „Przyjdź, Duchu Święty, odnów całe stworzenie” – został zinterpretowany w dwóch referatach. Pierwszy, autorstwa patriarchy Aleksandrii Partheniosa, nie zawierał w zasadzie nic, co nie byłoby już znane z wystąpień innych przedstawicieli prawosławia na wcześniejszych konferencjach ekumenicznych, przeszedł więc właściwie bez echa (zwłaszcza że sam referent był nieobecny, a tekst jego wystąpienia odczytała inna osoba). Natomiast referat 34-letniej prezbiterianki z Korei Południowej, prof. Chung Hyun Kyung, rozgrzał atmosferę obrad na kilka następnych dni.

Prof. Chung Hyun Kyung jest typową przedstawicielką modnych dziś dwóch tendencji w teologii – kontekstualnej i feministycznej. W działaniu Ducha Świętego referentkę, która posługiwała się pojęciem: Ruach Boża, interesowały nie tyle znaki wszechmocy Bożej, ile raczej – w nawiązaniu do wydarzeń wokół wyjścia ludu Bożego z Egiptu i do zmartwychwstania Jezusa – ożywcza moc Boga, przejawiająca się w obliczu śmierci. Prof. Chung próbowała Ducha Bożego dostrzec także tam, gdzie tradycyjna teologia prawie nie kierowała swej uwagi. Twierdziła mianowicie, że podobnie jak „nasz brat Jezus”, który został wydany na śmierć, ofiarami złej Ruach Babel, czyli bezgranicznej żądzy ludzkiej, ujawniającej się w całej historii, stali się: porzucona przez Abrahama Hagar, wysłany na śmierć przez Dawida Uriasz, zamordowane przez Heroda betlejemskie dzieci, ofiary średniowiecznych procesów czarownic, ofiary wszystkich wojen, Żydzi pomordowani w komorach gazowych, a także cała, okaleczona przez chciwość ludzką. Ziemia. „Wspólny język, który ludzie utracili przy wieży żądzy w Babel, został przywrócony w sposób całkowicie nowy podczas Zesłania Ducha Świętego – ludzie mogli się wzajemnie słyszeć i rozumieć, i to nie w języku Cesarstwa Rzymskiego, lecz pośród różnorodności własnej mowy”. Żeby to osiągnąć, trzeba pokutować, to znaczy porzucić ukrytą tęsknotę za wieżą Babel.

Jak wykazała późniejsza dyskusja, szczególnie kontrowersyjny okazał się ten fragment wystąpienia Koreanki, w którym za pomocą dramaturgicznych efektów „wywoływała” ona duchy tych zmarłych, których w historii ludzkości spotkała niesprawiedliwość. Chung oświadczyła: „Jeśli nie słyszymy krzyku tych duchów, to nie możemy też usłyszeć głosu Świętej Ruach. Mam nadzieję, że obecność wszystkich naszych przodków nie wywoła waszego złego samopoczucia”. Na końcu zaś dodała, że duchy te są dla niej „namacalnymi i widzialnymi ikonami” działania Ducha Bożego.

W sposób szczególnie ostry zareagowali na wystąpienie prof. Chung delegaci prawosławni, zarzucając jej synkretyzm. Po stronie protestanckiej opinie były podzielone. Jedni uważali, iż uprawia ona teologię kontekstu, wykorzystując elementy własnej kultury i tradycji, inni natomiast, jak na przykład niemiecki teolog ewangelicki Walter Arnold, twierdzili, że idąc tropem takiego rozumowania można doprowadzić do tego, iz pojęcie „duch” zacznie być stosowane dowolnie. Chrześcijaninowi mówiącemu o Duchu Świętym nie wolno utożsamiać Go z jakimś innym duchem lub duchami innych religii. W rozumieniu chrześcijańskim, Duch Święty może działać również poza Kościołami chrześcijańskimi, „ale zawsze wskazuje On na Jezusa Chrystusa” – stwierdził Arnold.

Wydaje się, że kontrowersyjne poglądy Koreanki będą jeszcze przez długi czas wzbudzały dyskusję w środowiskach ekumenicznych.

Wojna w Zatoce Perskiej zaciążyła w dużej mierze nad obradami. Delegaci byli zgodni tylko co do jednego, mianowicie że Irak musi się wycofać z Kuwejtu, natomiast interwencja zbrojna sił sprzymierzonych oceniana była przez większość bardzo krytycznie. Przedstawiciel Armeńskiego Kościoła Apostolskiego z Libanu, abp Aram Keshishian, nazwał ją... trzecią wojną światową (jako że zaangażowało się w nią ok. 30 krajów). Inni delegaci, zwłaszcza z krajów Trzeciego Świata, wypominali Amerykanom interwencję w Panamie i tolerowanie okupacji ziem palestyńskich przez Izrael. Wśród przedstawicieli Kościołów z Bliskiego Wschodu dały sę odczuć dość silne nastroje antyizraelskie. Reagując krytycznie na te nastroje, delegat Kościoła reformowanego z Holandii, Kareł Blei, zarzucił kierownictwu Światowej Rady Kościołów, iż od dawna uprawia ono politykę antyizraelską i wykazuje całkowite niezrozumienie dla poczucia braku bezpieczeństwa państwa Izrael. Zamiast uznać zagrożenie tego państwa, strofuje Izrael i obarcza go współwiną za wojnę. Wniosek Karela Bleia o ,,szczególne potraktowanie Izraela” napotkał opór ze strony prawosławnych i delegatów z Bliskiego Wschodu.

Debata nad deklaracją w sprawie wojny w Zatoce Perskiej, sytuacją na Bliskim Wschodzie i zagrożeniem pokoju trwała wiele godzin, zabrakło więc czasu na przedyskutowanie innych deklaracji i apeli. A dotyczyły one następujących spraw: rdzennej ludności i jej prawa do ziemi, konfliktów międzypaństwowych, sytuacji w Afryce Płd., w strefie Pacyfiku, w republikach bałtyckich i w innych punktach zapalnych w ZSRR, w Sri Lance i Salwadorze. Ponieważ obrady dobiegały końca, rezolucję w sprawie rdzennej ludności i jej prawa do ziemi przyjęto bez dyskusji, zaś pozostałe dokumenty przekazano do ostatecznego opracowania i uchwalenia nowemu Komitetowi Naczelnemu.

W związku z tym powstaje pytanie, czy jest rzeczą słuszną i pożądaną, aby Zgromadzenie Ogólne zajmowało się wszystkimi ogniskami zapalnymi w świecie? Delegaci, którzy przybyli z wielu krańców świata, pracowali w komisjach przez wiele dni, a nawet nocy, aby przygotować teksty, których potem z braku czasu nie dyskutuje się i nie przyjmuje do realizacji. Poza tym istnieje kwestia, czy Zgromadzenie dysponuje fachowcami mogącymi wypowiadać się w sposób kompetentny na temat skomplikowanych kwestii politycznych, społecznych i ekonomicznych? Niektóre teksty sprawiają wrażenie bardzo amatorskich poczynań.

Nie tylko referat prof. Chung i deklaracja w sprawie wojny w Zatoce Perskiej wywołały ostre spory na sali obrad. Temperatura debaty podniosła się, gdy komisja mandatowa (jednym z jej dwóch współprzewodniczących był bp Jeremiasz) zaproponowała kandydatury do nowego Komitetu Naczelnego i do Prezydium ŚRK. Na brak odpowiedniej swojej reprezentacji w 150-osobowym Komitecie Naczelnym zwrócili uwagę przedstawiciele młodzieży i kobiet, a gdy ich propozycja wprowadzenia do Komitetu kilku dodatkowych osób z młodego pokolenia nie znalazła aprobaty większości delegatów, młodzież, wspierana przez grupę stewardów, zorganizowała na sali obrad krótką demonstrację, defilując z transparentem, na którym widniał napis: „Ekumeniczne samobójstwo”.

Jeszcze dramatyczniej przebiegały wybory do Prezydium SRK. Komisja mandatowa była skrępowana wcześniejszymi uchwałami, na mocy których wśród siedmiu prezydentów znaleźć się musiały trzy kobiety i jeden reprezentant młodzieży. Gdy po trudach i znojach udało się wreszcie skompletować taką siódemkę, okazało się, że nie ma w niej reprezentanta czarnej Afryki. Wprowadzenie go w skład prezydium mogło nastąpić tylko kosztem jednej z trzech kobiet, co z kolei było niemożliwe z uwagi na wcześniejszą uchwałę. Wyjściem z impasu byłoby podjęcie uchwały o zwiększeniu liczby członków Prezydium z siedmiu do ośmiu osób, ale wg statutu uchwała staje się prawomocna dopiero następnego dnia, czyli w tym wypadku... już po zakończeniu obrad. Tak więc ósmy prezydent – ks. dr Aaron Tolen z Kościoła prezbiteriańskiego w Kamerunie – został wybrany przez nowy Komitet Naczelny. Pozostał członkowie Prezydium to: Anne-Marie Aagaard (Kościół Luterański Danii), bp Vinton Anderson (Afrykański Kościół Metodystyczno-Episkopalny w USA), bp Leslie Boseto (Kościół Zjednoczony w Papui Nowej Gwinei), Priyanka Mendis (Kościół Anglikański w Sri Lance), patriarcha Aleksandrii Parthenios, papież Szenuda III (zwierzchnik Egipskiego Kościoła Koptyjskiego), pastor Eunice Santana (Kościół Chrześcijański – Uczniowie Chrystusa w Porto Rico).

Przewodniczącym (moderatorem) Komitetu Naczelnego został wspomniany już wcześniej abp Aram Keshishian. Jest on pierwszym przedstawicielem chrześcijaństwa wschodniego wybranym na to wysokie stanowisko. Zastępcami abp. Keshishiana zostali: bp Soritua Nababan (luteranin z Indonezji) i pani pastor Nelida Ritchie (metodystka z Argentyny).

Liczba Kościołów członkowskich ŚRK wzrosła obecnie do 317. Wśród nowo przyjętych członków jest Chińska Rada Chrześcijańska, powstała z połączenia czterech Kościołów: anglikańskiego, kongregacjonalnego, baptystycznego i Chrystusowego. W 1948 r., podczas I Zgromadzenia Ogólnego w Amsterdamie, wszystkie te Kościoły należały do współzałożycieli ŚRK. W latach pięćdziesiątych, ze względu na sytuację polityczną w Chinach, zostały zmuszone do zerwania kontaktów międzynarodowych. Teraz, już jako zjednoczone w jednej organizacji kościelnej, powróciły do rodziny ekumenicznej. Przewodniczący Chińskiej Rady Chrześcijańskiej, ks. bp K.H. Ting, poinformował Zgromadzenie, że społeczność ta liczy 5-6 mln wiernych i ma ok. tysiąca ordynowanych duchownych (w większości są to kobiety). Na terenie Chin działa 10 tys. tzw. kręgów domowych, którym przewodzą świeccy.

W skład Komitetu Naczelnego Światowej Rady Kościołów weszło po raz pierwszy dwóch przedstawicieli Kościołów z Polski: ks. Jan Szarek – biskup Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego i Wsiewołod Konach (prawosł.) – pracownik naukowy Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. W latach 1948-1954 członkiem tego gremium był ks. bp. Jan Szeruda (Kościół Ewangelicko-Augsburski), a w latach 1975-1991 – ks. bp Jeremiasz (Kościół Prawosławny).