Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

7/1991

Co wy na to? [„Jednota” 4/ 91 ]. Cóż ja – rektor kościoła św. Marcina – na tę notatkę? Otóż, wydaje mi się, że jeśli nawet tak ważnemu ekumenicznemu wydarzeniu, jak wizyta delegacji kościelnej ze Szwecji i wspólne nabożeństwo w kościele św. Marcina, towarzyszyły pewne niedociągnięcia organizacyjne czy też potknięcia protokolarne przy powitaniu Gości, spowodowane na pewno nie złą wolą, to podkreślanie tego w miesięczniku „poświęconym polskiemu ewangelicyzmowi i ekumenii” dobrej przysługi Ekumenii nie wyświadcza.

Co się zaś odnosi do miejsca przy ołtarzu kaznodziei. Prymasa Szwecji arcybiskupa Berila Werkströma, pragnę podkreślić, że w kościele św. Marcina honorowym miejscem dla kaznodziei, który nie jest celebransem ani koncelebransem w sprawowanej Eucharystii, jest właśnie miejsce w prezbiterium naprzeciw celebransa, a więc tam, gdzie znajdował się Prymas Szwecji i towarzyszące mu osoby.

W naszym odczuciu każde miejsce w prezbiterium – czy obok, czy naprzeciw celebransa – jest równie honorowe, ale oczywiście o tym trudno dyskutować.

„Na koniec rzecz trzecia, wagi – jak mi się wydaje – bez porównania większej” – sprawa Komunii Świętej. Pragnę zapewnić, że taka właśnie postawa naszych szwedzkich Gości, uzgodniona przez obydwie strony: podejście pojedynczo z prawą ręką na sercu i pochylenie się w chwili błogosławieństwa przez celebransa, była wyrazem tęsknoty za pełną komunią, której – niestety – między naszymi Kościołami jeszcze nie ma. Skądinąd wiem, że podczas wizyty Ojca Świętego Jana Pawła II w krajach skandynawskich obecni na nabożeństwach katolickich luteranie uczynili podobnie, i vice versa – katolicy obecni na nabożeństwach luterańskich. Tak też było w czasie całej ich wizyty w Polsce.

Autor notatki „Co Wy na to?” sugeruje natomiast, że „byli głodnymi, którym odmówiono przy stole chleba”. Znowu nie wiem, czy treść i ton tej notatki sprzyja ekumenii, chociaż dobrze jest przypominać, jak bolesny jest brak interkomunii, ale nie w taki krzywdzący sposób. Ze strony katolickiej nie była to bowiem żadną miarą „doktrynalna bezkompromisowość wtedy, gdy powinny decydować względy duszpasterskie i zasada miłości bliźniego”, lecz wzajemna lojalność i wzajemne okazanie szacunku także tam, gdzie zachodzą różnice doktrynalne.

Rodzi się niestety pytanie, czy wzmiankowana zasada miłości powodowała Autorem notatki?

Przyznaję, że jest mi przykro. Cieszyłem się, że Ksiądz Prymas J. Glemp wybrał kościół św. Marcina na to ekumeniczne nabożeństwo. Na pewno brał pod uwagę ekumeniczne zaangażowanie Sióstr Franciszkanek, a może i moje. Przyznając się do wielu moich organizacyjnych niedociągnięć przy różnych okazjach, sądzę, że największym antyekumenicznym zgrzytem w związku z wizytą szwedzkich Gości jest ta notatka.

Dlaczego jej Autor nie ucieszył się samym wydarzeniem ogromnej wagi: luterański Prymas Szwecji głosi kazanie w czasie Mszy Świętej celebrowanej przez katolickiego Prymasa Polski? Dlaczego mniej ważne sprawy – i to jednostronnie naświetlone – przysłoniły Mu tę radość?

Ks. BRONISŁAW DEMBOWSKI
Rektor Kościoła św. Marcina w Warszawie

Drogi Księże Profesorze,
Bardzo dziękujemy za list, jednocześnie gorąco przepraszając za sprawioną przykrość. Oczywiście, nie było i nie jest naszym zamiarem sprawianie przykrości ani Księdzu, ani nikomu innemu. Miłym dla nas miejscem jest kościół św. Marcina, a z jego Rektorem i Siostrami Franciszkankami jesteśmy przecież od dawna zaprzyjaźnieni, znamy więc ich szczere intencje. Nie ku nim też kierowaliśmy nasze gorzkie uwagi, co powinno było jasno wynikać z tekstu.

Wyjaśnienia zawarte w liście wnoszą do sprawy pozytywne elementy, choć nie mają wpływu na doznane odczucia. O miejscach w prezbiterium rzeczywiście trudno dyskutować, ale chyba można, tyle że raczej nie w kategoriach ich znaczenia „honorowego”, bo ten przymiotnik raczej nie spełnia tu właściwej roli. Mogłoby na przykład to miejsce nazywać się „służbowym”, od „służby”, ale źle brzmi. Nie o to jednak chodzi. Chcielibyśmy odnosić wrażenie, że jesteśmy akceptowani jako „pares inter pares”, czyli po prostu, że przychodzimy do rodziny. Zwykle tak właśnie jest w kościele św. Marcina.

Jeśli zaś chodzi o problem Komunii, to rozumiemy intencję, ale w Polsce ta akurat symbolika może się kojarzyć inaczej niż w Szwecji, i tak właśnie, inaczej, się skojarzyła. Pewno nie mamy racji, ale odczucia nie kierują się racją.

W tym samym zeszycie „Jednoty” zamieściliśmy obiektywną informację o doniosłym wydarzeniu, jakim była wizyta delegacji Kościoła szwedzkiego. Rubryka „Co Wy na to?” jest natomiast przeznaczona na różne kontrowersyjne zagadnienia, nad którymi warto by podyskutować. Wydarzenie, o którym pisaliśmy, było aktem publicznym i dlatego uważaliśmy, że publiczne wyrażenie naszych wątpliwości nie jest niestosowne. Napisaliśmy to, co czuliśmy, tak jak myśleliśmy, było to uczciwe i jawne przedstawienie naszych myśli. Nie wydaje nam się, aby krytyka była aktem nieekumenicznym, choć bywa nierzadko bolesna. Bardzo się ucieszyłem, kiedy podobne myśli usłyszałem z ust papieża Jana Pawła II w czasie jego pobytu w Polsce. Mówił on mianowicie: „Trzeba raczej liczyć się z krytyką, a może nawet gorzej. Trzeba zdobyć się na 'discernimento': akceptować to, co w każdej krytyce może być słuszne”. (Spotkanie Jana Pawła II z biskupami i przedstawicielami zakonów). Chcielibyśmy tę zasadę stosować przede wszystkim do samych siebie.

Łączę serdeczne pozdrowienia
KS. BOGDAN TRANDA