Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

11 / 1992

OBECNI...

Przekorny to tytuł – „Obecni". Przekorny i prowokacyjny, bo przecież w podtytule mówi się o dwóchsetleciu warszawskich cmentarzy ewangelickich. Wystawa tak jednak nazwana, a zorganizowana przez Muzeum Woli przy współudziale Konsystorza Kościoła Ewangelicko- Reformowanego i ewangelicko-augsburskiej parafii Św. Trójcy, godzi te przeciwieństwa w sposób zaskakujący i w swej prostocie znakomity. Cmentarze i ich losy, nagrobki i inskrypcje na nich wyryte to odbicie historii Warszawy i kraju, tworzonej przez ludzi różnych wyznań – obywateli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, Królestwa Kongresowego, „Kraju Priwislinskiego", Rzeczypospolitej Polskiej...

Byli wśród nich rzemieślnicy i wielcy przemysłowcy, nauczyciele i urzędnicy, artyści i naukowcy, żołnierze-obrońcy i powstańcy, nosiciele polsko- i obcobrzmiących nazwisk. Współtworzyli to miasto jako polscy patrioci, a potomkowie tych sławnych rodów żyją i pracują wśród nas. Czytelnikom „Jednoty" nazwiska zasłużonych warszawiaków nie są nieznane, na naszych łamach prezentujemy przecież uczonych, artystów czy wielkich i mniejszych przedsiębiorców. Na wystawie mieszczącej się w zabytkowym pałacyku przy ul. Srebrnej 12 w Warszawie to, co zostało zakodowane w naszych umysłach przez tradycję, doświadczenie, lektury – staje się namacalnym konkretem.

Obecni... Obecni do dzisiaj, ale od kiedy? Na to pytanie, które zadają na ogół osoby spoza ewangelickiego środowiska, odpowiada pierwsza część wystawy: „Korzenie". Naprzeciw wejścia wisi wielka mapa dawnej Polski – „Polska pod względem kościelnym, ewangelickim (zbory reformowane, augsburskie, ariańskie)". Jest rzeczą bardzo interesującą zobaczyć, gdzie grupowały się zbory poszczególnych konfesji, jak z biegiem lat, pod naciskiem kontrreformacji zmniejszała się ich liczba, a mimo to niektóre trwały niezłomnie. Graficznie wyróżniono zbory, które upadły przed rokiem 1591, te, które doczekały panowania Zygmunta III, oraz te, które dotrwały do początków królowania Jana Kazimierza, i te wreszcie, które były świadkami objęcia władzy przez Stanisława Augusta. Obok znajduje się druga mapa – rodowody warszawskich rodzin ewangelickich. Ich członkowie wywodzili się nie tylko z rodzimych zborów. W kierunku Warszawy biegną strzałki od strony Szkocji, południowej Francji, północnych Włoch, Szwajcarii, Niemiec, Węgier i Kurlandii. Tuż obok eksponowany jest Uniwersał króla Stanisława Augusta, skierowany do obywateli Warszawy i gwarantujący im wszelkie prawa miejskie bez względu na wyznawaną wiarę. Są też inne dokumenty miejskie, m. in. akt nadania obywatelstwa miasta Warszawy Janowi Ludwikowi Nastowi (1786). Czy uczniowie liceum im. Mikołaja Reja, gdzie ks. Włodzimierz Nast, proboszcz parafii Św. Trójcy, uczy religii, widzieli już tę wystawę?

Bo to, co wyróżnia napływających do miasta kolejnymi falami nowych obywateli, to zasady wiary, które w 11 punktach (konfesja augsburska) i 5 punktach (konfesja reformowana) zostały na wstępie przedstawione zwiedzającym: Człowiek, którego natura została skażona przez grzech, może zyskać zbawienie JEDYNIE Z ŁASKI BOGA, na którą własnymi siłami zasłużyć nie potrafi...

Przestrzeń wystawowa dzieli się odtąd na dwie symetryczne ekspozycje. Z portretów zawieszonych naprzeciw siebie spoglądają duszpasterze obu bratnich zborów, począwszy od rówieśników, ks. Juliusza Adolfa Teodora Ludwiga (1808-1876) i ks. Józefa Spleszyńskiego (1808-1876), aż po dzisiejszych duchownych. Obok siebie, przedzielone tylko elementem dekoracyjnym pochodzącym z uszkodzonej w czasie wojny wieży kościoła ewangelicko-reformowanego na Lesznie, wiszą ryciny przedstawiające dawny kształt obu świątyń ewangelickich oraz fotografie najtragiczniejsze: płonący kościół Św. Trójcy i częściowo wypalony kościół na Lesznie. Pod zdjęciami tego drugiego stoi szczególna gablota; pod szkłem leżą narzędzia murarskie, kielnie i młotek, bardzo ozdobne i jakoś mało używane. Dokonano nimi w 1866 roku historycznego aktu wmurowania kamienia węgielnego pod budynek przyszłego kościoła. Zachowało się też zaproszenie na tę uroczystość – 30 października „o godzinie 12 w południe" – oraz zaproszenie i bilet wstępu na uroczyste otwarcie kościoła czternaście lat później, 24 października 1880 roku. Takie świadectwa nie przetrwały niestety w przypadku starszego o prawie sto lat kościoła Św. Trójcy.

Natomiast w dziedzinie wydawnictw panuje pełna równowaga Pismo Św., zbiory pieśni i psalmów, katechizmy (kolejne wydania Katechizmu heidelberskiego), Trzy modlitwy synodalne (wyd. 1739 i 1743), „Zwiastun Ewangeliczny" i „Jednota", przedwojenna i powojenna, powielaczowa i współczesna oraz wzruszająca w swej staroświeckości (w naszej gablocie) książeczka: Jak dziadzio nauczał kochać Pana Boga i cześć Mu oddawać.

Nauki duszpasterzy, tytułowego „dziadunia" oraz te zawarte w Modlitwach i rozmyślaniach dla konfirmantów, dawały rezultaty właśnie w postaci uroczystych konfirmacji, z których zachowały się liczne pamiątki: fotografie, akty konfirmacyjne, medale. Naczynia liturgiczne – kielichy i misy, piękne tkaniny służące do nakrywania Stołu Pańskiego – są z kolei świadectwem zarówno pewnej zamożności wiernych, jak i doskonałości rękodzielników oraz kunsztu pobożnych pań haftujących pracowicie i cierpliwie owe brokatowe i aksamitne obrusy. Obok prezentowane są akta kościelne z działalności charytatywnej i społecznej warszawskich ewangelików, wspólnej dla obu zborów, które wszak przez dziesięciolecia pozostawały w Warszawie pod zwierzchnictwem jednego Konsystorza. Ochronka, szpital, oddział w szkole elementarnej, lazaret dla żołnierzy w czasie I wojny światowej ukazane są na pojedynczych zdjęciach i dokumentach, okruchach uratowanych z warszawskiej pożogi. Dopiero w tym miejscu dochodzimy do sprawy cmentarzy; wśród akt kościelnych leżą także świadectwa zgonów, „konsensy" na dziedziczne posiadanie placu na cmentarzu, zdjęcia z pogrzebu.

Powiększony do dwumetrowej wysokości plan dawnej Warszawy dokumentuje liczne acz niewielkie cmentarze ewangelickie w mieście i na jego obrzeżach. Pierwsza nekropolia, wspólna dla obu parafii, a wspomniana już w przywileju Jana Kazimierza z roku 1652, znajdowała się w obrębie ówczesnych wałów miejskich (w sąsiedztwie ulic Mylnej, Karmelickiej i Leszna). Obszar ten, przy którym umieszczono mieszkanie dla grabarza i izbę dla chorych, stał się miejscem, przy którym z czasem rozrósł się działający do 1943 roku Szpital Ewangelicki. Inne tereny grzebalne przestały pełnić swą funkcję bądź to w związku z dekretem marszałka Lubomirskiego, który zakazał dalszego chowania zmarłych w obrębie miasta, bądź z innych powodów, już poza granicą Warszawy. Te względy sprawiły, że w maju 1792 roku oba zbory ewangelickie zawarły z bankierem Karolem Schultzem umowę na dzierżawę sąsiadujących ze sobą działek na cele cmentarne.

W ten sposób rozpoczęła się historia dwóch do dziś funkcjonujących ewangelickich cmentarzy warszawskich. Dwie kolejne sale wystawowe są więc poświęcone cmentarzowi reformowanemu i augsburskiemu. I znów podział i rama tematyczna pełni tu funkcję tylko porządkowo-organizacyjną. Nie cmentarze – choć wejściom do obu sal towarzyszą zdjęcia i fragmenty autentycznych nagrobków ale życie i twórczość ludzi, którzy na nich zostali pochowani (często tylko symbolicznie), są prawdziwym podmiotem tej wystawy.

Kamienny krzyż ze skrzyżowanych „drewnianych" belek otwiera perspektywę sali, w której jako następny element, „żywy", występuje czarny oficerski kapelusz z czasu wojen napoleońskich. Dwaj oficerowie – generał Karol Sierakowski (1752-1820), wychowanek i wykładowca Szkoły Rycerskiej, projektant i realizator fortyfikacji Warszawy, ranny pod Maciejowicami, senator i wojewoda, oraz major saperów Michał Świda (1784-1846), kawaler Legii Honorowej, autor planu przekroczenia Berezyny przez armię Napoleona, uczestnik Powstania Listopadowego i zesłaniec – otwierają galerię znakomitych postaci wielkich żołnierzy i bohaterów, którzy Ojczyźnie służyli wszystkimi zdolnościami i umiejętnościami, i oddali za nią życie. Jest ich tu wielu, a wśród nich generał Leonard Skierski, żołnierz dwóch wojen światowych, zamordowany w Katyniu, cała lista poległych i zaginionych członków rodziny Gąsiorowskich (i poświęcony im wiersz Pauliny Gąsiorowskiej pt. Cześć umarłym), 19-letnia Marysia Zaunarówna – powstańcza sanitariuszka...

W szczególny sposób zostali wyeksponowani luminarze kultury i nauki – etnolog i socjolog Jan Bystroń oraz pisarze: Stefan Żeromski i Juliusz Kaden-Bandrowski. Jest tu, ku zaskoczeniu wielu, nawet Lucyna Ćwierczakiewiczowa, która oprócz słynnych 365 obiadów napisała także prezentowane na wystawie Kursy gospodarstwa miejskiego i wiejskiego dla kobiet (1889) i Listy humorystyczne w kwestii kulinarnej (1900).

Przygodą, jaką zaoferowali nam organizatorzy wystawy, jest spotkanie ze wspaniałymi rodami ewangelickimi. Znakomita większość powierzchni tej ekspozycji została bowiem podzielona na „kąciki rodzinne". Tak więc w sali „ewangelicko-reformowanej" spotykamy się z pokoleniami Skierskich, Wernerów, Niewieczerzałów, Kenigów,

Arctów, Gąsiorowskich, Sanderów, z rodzinami Tosiów i Drege'ów, Zaunarów, Kronenbergów i Blikle'ów. Szeroko rozgałęzione, nierzadko spokrewnione ze sobą wielkie rody i niemniej świetni ich przedstawiciele są prezentowani w sposób, na jaki pozwalają zachowane pamiątki: fotografie, dokumenty osobiste, listy, zapiski, przedmioty codziennego użytku. Wspaniała Biblia rodziny Wernerów zawiera tak charakterystyczne dla obyczajowości ewangelików poprzednich stuleci zapiski dotyczące wydarzeń rodzinnych: narodzin, ślubów, zgonów. Obok znajdują się podręczniki do fizyki Wacława Wernera i książki dla dzieci o zwierzętach Jadwigi Wernerowej oraz zabytek unikatowy: praca mistrzowska wyzwalającego się czeladnika, Augusta Teodora Wernera – srebrna cukiernica, dzbanki do herbaty, kawy i mleka, taca. Bo ta rodzina to przecież współwłaściciele firmy „Norblin i Werner", produkującej srebra i platery. Stare fotografie ukazują nam widok fabryki, jej wnętrze i zabawę robotników „na Czystem" z okazji jubileuszu firmy,

W sali „augsburskiej" historię rodzin i ich najwybitniejszych przedstawicieli możemy poznać na przykładzie Strausów, Lothów, Liebeltów, Seydlerów, Gumpertów, Wedlów, Ulrichów, rodzin Góttlów i Bursche'ów, właścicieli znanych firm Haberbusch i Schiele, Gebethnerów. Najpierw jednak spotykamy słynnych architektów: Jana Kamsetzera (1753-1795), rysownika i architekta, którego projekt mostku i elewacji pałacyku w Łazienkach możemy oglądać na wystawie, Efraima Schroegera (1727-1783), budowniczego m. in. kościoła karmelitów i pałacu prymasowskiego (ekumenia funkcjonowała widać już wówczas) i Szymona Bogumiła Zuga (1733-1803), który oprócz pałacu Blanka czy zespołu pałacowego w Natolinie zaprojektował zarówno kościół Św. Trójcy, jak i służący nam do dziś budynek parafii ewangelicko-reformowanej.

Rysunki, ryciny, medaliony-miniatury, ale przede wszystkim wspaniałe sztalugowe malarstwo portretowe to mocny artystyczny atut tej wystawy. Znakomite są nazwiska portretowanych [Stanisław August w stroju koronacyjnym, pędzla Krzysztofa Józefa Wernera (1717-1778)] i portretujących – Józef Simmler, Stanisław Lentz, Jan Piotr Norblin, Ksawery Lampi, Zygmunt Vogel, Wojciech Gerson. Zaprezentowano zresztą również sylwetki malarzy.

Z obrazów patrzą na nas przeważnie ludzie młodzi i, co wyraźnie widać, pełni życia. Tego ich życia dotykamy bezpośrednio dzięki zachowanym, wzruszającym przedmiotom codziennego użytku, jak srebrna łyżeczka z cukierni Tosiów, tłok pieczętny Wilhelma Gąsiorowskiego, exlibris Antoniego Bliklego, koronkowy czepeczek, takaż parasolka i rękawiczki, naparstki, binokle, brokatowa poduszeczka z napisem „Welcome little stranger" i fotografia na jedwabiu w kąciku rodziny Drege'ów, befki pastorskie ks. Jana Niewieczerzała, tacka, serwetka i widelec z restauracji Göttlów, maciejówka legionisty Ottona Strausa, kapciuch na tytoń honorowego konsula serbskiego Hugona Seydla, wygrzebana z gruzów domu szufladka toaletki Julii Liebeltowej, powstańczy chlebak Władysława Edwarda

Redego, opaska członka Straży Obywatelskiej Henryka Wredego, skrzypce Władysława Szajera, koronki Eugenii Wedlowej...

Tragiczną wymowę mają znaczki i blaszki identyfikacyjne z obozów koncentracyjnych księdza Jerzego Jelena i biskupa Juliusza Burschego. Ich listy z więzienia i obozu, suche, urzędowe zawiadomienia o śmierci w języku niemieckim, czasem tylko krótka informacja, jak np. w notkach o pięciu braciach Bursche – „zamordowany w Mauthausen" lub „rozstrzelany w Radogoszczy" – przypominają, że miejscem spoczynku wielu polskich patriotów, ewangelików warszawskich, nie zawsze był zabytkowy rodzinny grobowiec.

Szczególnym akcentem, zamykającym właściwie wystawę, jest dyplom medalu „Sprawiedliwy wśród narodów świata", przyznanego przez jerozolimski Instytut Yad Vashem Eugeniuszowi Szulcowi.

Zmarły niedawno autor trzech fundamentalnych książek o warszawskich cmentarzach ewangelickich i licznych artykułów publikowanych m. in. w „Jednocie" nie doczekał tej pięknej wystawy, która wiele zawdzięcza także jego pracy.

Wychodząc z muzealnej sali spoglądamy na odlane w mosiądzu „pergaminowe" zwoje, głoszące, że wymienieni na nich zmarli urodzili się w dalekiej Anglii. Odczytujemy kolejne napisy na rzędach fotografii pięknych nagrobków i nasz wzrok zatrzymuje się na szorstkim rysunku pięciolinii i nut, odbijającym od gładkości granitowego tła. Pan jest pasterzem moim... Pierwsze słowa i pierwsze takty Psalmu 23 z nagrobka Anny German to żarliwe wyznanie tych wszystkich, którzy żyli i umierali dla kraju, a przede wszystkim dla Boga. Bo czy żyjemy, czy umieramy. Pańscy jesteśmy (Rzym. 4:8).

Krystyna Lindenberg