Drukuj

Okładka 7/2003NR 7 / 2003

Jestem dzieckiem szczęścia. Od narodzin towarzyszą mi ludzie obdarzeni szczególną łaską. Jednym z nich był mój ojciec chrzestny.

Pragnę przybliżyć czytelnikom "Jednoty" postać tego, którego nazywano polskim doktorem Schweitzerem. Moje rodzinne miasto niedawno zyskało aleję jego imienia. Są dwie miejscowości w świecie - nigeryjska Abeokuta i Cieszyn, w których znajdują się ulice noszące imię dr. Oswalda Madeckiego. Król Egby, krainy, na terenie której pracował, przyznał mu tytuł szlachecki. W dowód uznania Kościół rzymskokatolicki odznaczył go medalem Rycerza Św. Grzegorza, rząd Niemiec - Orderem Zasługi Pierwszej Klasy, a prezydent Polski, Lech Wałęsa (pośmiertnie) Komandorią Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej.

Tak uhonorowany człowiek przed laty pisał mi: Kochana Oleńko, dzień Twoich urodzin daje mi okazję do powtórzenia życzeń, które okalają Cię od Twego początku. Bądź szczęśliwa i szczodrobliwa w miłości. Myślę tutaj o atrybutach miłości opisanej przez św. Pawła i swobodzie tejże wyrażonej przez św. Augustyna. Jeśli jesteśmy smutni i smutnych mamy naokoło siebie, powinniśmy natychmiast skontrolować bilans naszej miłości.

Ewangeliczna miłość i Boży nakaz: Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam były świadectwem życia tego niezwykłego człowieka.

Oswald Madecki urodził się 28 lutego 1920 roku w Cieszynie jako syn Franciszka i Elżbiety z d. Ullrich, wywodzącej się z austriackiego mieszczaństwa. Przez matkę był blisko spokrewniony z rodziną mego dziadka, dr. Jana Kubisza, cenionego lekarza i wieloletniego dyrektora Szpitala Śląskiego w Cieszynie. W domu dziadka mieszkał podczas roku szkolnego. Obejmowało to lata, gdy jego ojciec, Franciszek Madecki, został administratorem Sanatorium Przeciwgruźliczego w Istebnej. Głęboka wiara Jana Kubisza, życie z Biblią i praktykowanie miłości na co dzień wywarły ogromny wpływ na formację religijną Oswalda. Głęboka religijność matki - katoliczki i ewangelickie środowisko domu dr. Kubisza, ukształtowały współczesnego Samarytanina. Dyplom lekarza uzyskał na Akademii Medycznej we Wrocławiu w 1951 roku, a potem rozpoczął pracę w Siemianowicach Śląskich i Katowicach, w szpitalu na ul. Francuskiej. Dzięki popaździernikowej odwilży wyjechał na Zachód. Do Polski nie wrócił już nigdy. Zrealizował swe marzenie. Znalazł się w Afryce, w Nigerii, w Abeokucie. Tam z niewielkiego szpitalika stworzył obiekt medyczny na miarę współczesnych wymagań - Szpital Serca Jezusowego. Nie zaniedbując obowiązków lekarskich, był równocześnie projektantem, inżynierem, inspektorem nadzoru i robotnikiem. Nie założył rodziny. Opiekował się oraz zapewnił utrzymanie i wykształcenie kilkunastu sierotom; z jedną z nich, imieniem Lucky, prowadziłam swego czasu korespondencję.

Aleksandra Błahut-Kowalczyk

Mój ojciec chrzestny - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl