Drukuj

Okładka 5-6/2003NR 5-6 / 2003


Motto:
Sądzę, że u krańców lepiej jest milczeć i to, co nierozwiązywalne, pozostawić nie rozwiązane.

Dietrich Bonhoeffer

Czy kilkumiesięczny pobyt w szpitalu przed wielu laty upoważnia mnie do refleksji na temat cierpienia? Czy służba odwiedzinowa, którą pełniłam w szpitalu psychiatrycznym i innych placówkach medycznych, są wystarczającym powodem, by napisać kilka przemyśleń na ten temat? A może klimat domu, dzieciństwo spędzone na terenie Szpitala Śląskiego w Cieszynie z codziennym przeświadczeniem, że najwyższą wartość ma służenie bliźniemu - są wystarczającym powodem, by dzielić się myślą o prawdzie cierpienia? Może powinnam oddać pióro bliskiej mi osobie, która przez całe dorosłe życie zmaga się z bólem postępującej choroby? Albo pewnej uśmiechniętej matce, heroicznie niosącej brzemię troski o umysłowo chorą córeczkę?

Jak w kalejdoskopie przesuwają się przed oczyma pamięci obrazy rozpaczy, beznadziei, uśmiechu przez ból, wszystko w otoczce jakiegoś zapachu. Jest zapach lęku, zapach choroby, zapach starości, zapach śmierci. Zapachy mają to do siebie, że przywodzą na pamięć przeszłość z wszystkimi jej szczegółami, obrazami, nastrojami, niemożliwymi do powtórzenia w chwili obecnej. Dzięki nim można wędrować ku zakamarkom swojej pamięci. Gdy myślę o cierpieniu, to przede wszystkim przypominam sobie zapach. Reszta układa się już składnie i szybko. Mimo wszystko zastanawiam się, czy mam prawo pisać o cierpieniu...

Boję się cierpienia. Nie lubię bólu. Ale kiedyś znalazłam się na drugim brzegu i dzięki temu doświadczeniu widzę inaczej i współodczuwam głębiej. Nauczyłam się tej oczywistej prawdy, iż cierpienie jest częścią ludzkiej natury i ludzkiego życia. Jeśli nie da się go przezwyciężyć, trzeba zajrzeć mu w oczy i przyjąć je. W przeciwnym razie straci się wrażliwość na cierpienie innych ludzi. Cierpienie jest tak egzystencjalnym doświadczeniem, że najbardziej ze wszystkich uświadamia ludzką ograniczoność i doczesność. Każde cierpienie wpływa na naszą postawę wobec Boga. Albo człowiek wychodzi z cierpienia wzmocniony w wierze, albo jego wiara odnosi wiele ran lub ginie bezpowrotnie. Kiedyś przeczytałam cenną sugestię. Pytanie: skąd pochodzi cierpienie należy skierować na inny tor i zastanowić się dokąd ono prowadzi. W moim odczuciu wiedzie wprost w rozpostarte ramiona Chrystusa.

Aleksandra Błahut-Kowalczyk

O cierpieniu - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl