Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Okładka 3/2003NR 3 / 2003


Symbol Biblioteki, tak modny i powszechnie zrozumiały jeszcze ćwierć wieku temu, staje się dziś coraz mniej czytelny. Ożywczy dialog wprawiający w ruch arcydzieła, radość każdego filologa z prawdziwego zdarzenia, nie znajduje racji bytu w czasach mediów i reklamy. Nawet pośród wydawców znajomość zasad marketingu jest dziś ceniona wyżej niż znajomość klasyki. Zaś dla młodych recenzentów literatura okazuje się zjawiskiem pozbawionym godnej uwagi przeszłości, należy do świata, w którym sława trwa pięć minut.

Nie znając ani kanonu tworzącego dorobek kulturalny ludzkości, ani zasad porządnego czytania, nowa krytyka literacka pozbawia siebie samą umiejętności budowania dialogu. Stąd tylko krok do samounicestwienia. Dialog, czyli komunikacyjny fenomen, nad którym pochylali się z największą uwagą wielcy filozofowie XX wieku, mylony jest z praktykowanym we wszystkich typach szkół "porównywaniem" które zwykle ma na celu utrwalenie wiedzy ucznia.

W otaczającej nas rzeczywistości krytyka stała się realizacją marzenia o autokreacji, lekturze nie towarzyszy już doskonale znane każdemu prawdziwemu filologowi uczucie pokory. Rozmaite szkoły, szkółki, a najczęściej freblówki krytycznoliterackie ogłaszają kres Biblioteki i zmierzch arcydzieła. Triumfuje jedynie słuszna Metoda, umiejętność współistnienia w słabo wykształconym i podatnym na manipulację społeczeństwie, gotowość do ekscentrycznych deklaracji, za którymi kryje się już nie kompromis, ale bezwarunkowa kapitulacja. Ceną za obecność w mediach bywa powierzchowność i oczekiwana przez odbiorcę agresywna nonszalancja. Ale z drugiej strony można podejrzewać, że większość osobistości działających na styku literatury i potężnego imperium mediów nie doświadcza już radości lektury.

Ten przydługi wstęp ustanawia - mam taką nadzieję - konieczną perspektywę dla naszych rozważań. Zagłębiając się w świat arcydzieła, nie przybywamy znikąd. Nawet otoczeni ze wszystkich stron przez Bibliotekę, słyszymy jeszcze ciągle szum rzeczywistości, rozpoznajemy głosy i pytania, na które musimy odpowiedzieć. Uciekamy do azylu zbudowanego przed wiekami przez klasyków, ale z drugiej strony zanurzamy arcydzieła starych mistrzów w naszej współczesności. Innego wyjścia nie ma. Z bagażem naszych doświadczeń, spakowanym bezładnie i często bezmyślnie, wchodzimy w kosmos Odysei, Boskiej komedii, Fausta.

Prof. Jan Tomkowski

Biblioteka Fausta - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl