Drukuj

Okładka 3-4/2005NR 3-4 / 2005

Znów przyszło zamówienie na tekst o nadziei. Dlaczego ten temat powraca? Inicjatywa redaktorów wiąże się z faktem, że czytelnicy pragną i potrzebują nadziei. Obawiam się jednak, że czytanie o nadziei samo przez się jej nie przymnaża. Słabość nadziei nie wynika przecież z braku wiadomości, czym ona jest, ani z braku argumentów przekonujących, że mieć ją warto.

Aby wzmocnić nadzieję, trzeba pisać nie o niej, lecz o tym, co jest jej gruntem. Tajemnicza substancja rzeczy spodziewanych (por. Rz 8, 23-25) ukazuje się przez wiarę, a dotykamy jej przez miłość do tego, w co wierzymy.

Trzeba by więc pisać o tym, co tak się ukazuje i tak jest doświadczane, czyli o Bogu. O Niewysłowionym, Oczekiwanym i Obecnym już, a jeszcze pozostawiającym nas w strefie szukania, tęsknoty, drogi, dokonywania wyborów. Trzeba pisać o Bogu, który jest racją nadziei. Czy może być "racją" Ten, kto przewyższa wszelkie pojmowanie? Widzę w Nim fundament, oparcie, byt nadziei danej nam w naszym "jeszcze nie".

Tyle potrafię powiedzieć: zbyt ludzkie, zbyt ograniczone, zbyt wyobrażeniowe pojmowanie Boga może zniekształcać w nas nadzieję, zmieniać ją w rachubę na coś. Źle jest z nadzieją, bo źle jest z naszym pojmowaniem Boga. Trwoga przygania nas do Niego, straszne i żałosne przeżycia każą Go szukać, groza zgina przed Nim, ale to wszystko jednak nie uczy nas o Nim, o Haszem, który nawiedzał Swego proroka wraz z łagodnym dotknięciem wieczornej bryzy.

Nadzieja zakorzeniona w odczuwaniu Majestatu Boga jest niezawodną, radosną pewnością, że On okaże się "wszystkim we wszystkich". Ta pewność jest potrzebna, by przetrwać czas pogrążenia w "jeszcze nie". Musimy trzymać się tej pewności w naszej ciemnej dolinie - myślę więc, że nasza nadzieja jest aktem woli, podobnie jak wiara: to nasza decyzja i dana nam łaska - wierzyć i żywić nadzieję.

Halina Bortnowska

Nadzieja - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl