Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 7-8 / 2006

Dlaczego tak często dochodzi do popełniania zbrodni we współczesnych świecie? Jakie są determinanty tego patologicznego zjawiska społecznego?

Czy bezsensowne i irracjonalne używanie przemocy jest dziedzicznym znamieniem gatunku ludzkiego, który jest niejako wpisany w istotę relacji międzyludzkich kształtujących współżycie grup społecznych?

Pytania tego rodzaju można by mnożyć, jednak są to fundamentalne pytania dla budowy i kształtowania się zbiorowisk ludzkich, wolnych od takich niepokojących zjawisk. Wielu twierdzi, że zbudowanie społeczeństwa wolnego od tego typu zjawisk to czysta mrzonka i wielka utopia, gdyż rywalizacja i towarzysząca jej agresja jest nieodłączną częścią natury ludzkiej. Na przestrzeni ostatnich tysiącleci ludzie od zawsze walczyli ze sobą; zmieniał się tylko sposób, przedmioty i narzędzia prowadzenia walki: począwszy od elementarnych środków egzystencjalnych, po coraz bardziej wysublimowane i wyszukane dobra materialno duchowe. Rywalizacja zawsze pociągała za sobą ofiary, ten atawizm stał się toposem regulującym życie społeczne w następujących po sobie epokach i systemach cywilizacyjnych. Zmianie podlegały coraz wymyślniejsze metody prowadzenia walki i towarzysząca danemu okresowi dziejowemu otoczka kulturowa. Nieustannie skutkiem rywalizacji i walki był podział uczestników tego zjawiska na dwie odmienne i odrębne grupy interesów: grupę zwycięzców i grupę ofiar. Zwycięzcy stawali się beneficjentami procesu podziału dóbr i władzy; ofiary, jako element słabszy i mniej zdeterminowany, przechodziły do lamusa historii. Zwycięzcy stawali się animatorami i modernizatorami zastanej rzeczywistości. Byli motorem napędowym wszelkich przemian i postępu, awangardą procesu ewolucji, tworząc nowe modele kulturowe skupiające kody i symbole wpływające na wykształcenie się nowych standardów życia społecznego.

Przedstawiona przeze mnie wizja omawianego zjawiska jest tylko uogólnieniem, gdyż na szczęście nie każdej rywalizacji towarzyszy zbrodnia. Warto w tym miejscu podkreślić niepokojący trend, z jakim mamy do czynienia w ostatnich kilkudziesięciu latach, a mianowicie rosnącą liczbę przestępstw i zbrodni dokonywanych przez coraz młodszych sprawców, często jeszcze dzieci. Motywem tych przestępstw nie jest walka o przetrwanie, lecz towarzyszą im zupełnie absurdalne przyczyny. Każda dokonana zbrodnia winna być w równy sposób piętnowana i karana, i nie powinna być w żadnym stopniu poddawana sądom relatywizującym. Niemniej wnioski, jakie nasuwają się po analizie tych tendencji, wywołują koszmarną, wręcz apokaliptyczną wizję naszej rzeczywistości, w której coraz częściej dochodzi do brutalnych przejawów agresji, których ofiarami stają się zupełnie niewinni ludzie. Ludzie są bestialsko zabijani, a motywami, którymi kierują się ich oprawcy, są zwykle nuda lub chęć doświadczenia mocnych wrażeń. Społeczeństwa naznaczone są śmiercią, a nasza cywilizacja staje się coraz bardziej nieprzyjazna i destrukcyjna dla jednostki. Żyjemy w świecie, w którym podkopywane są fundamenty, na których od setek lat wznosi się nasza cywilizacja. Coraz mniej jest "pewników", odnośników, punktów oparcia. Do niedawna, mimo głębokich różnic dzielących poszczególne narody europejskie, niemal we wszystkich krajach naszego kontynentu system edukacji i wychowania opierał się na wartościach judeo--chrześcijańskich i tradycji antycznej. Każdy Europejczyk bez względu na swoją przynależność etniczną bądź narodową kształtowany był w tym obszarze intelektualnym, wyznaczającym pewien model wychowawczy. Model ten jest powszechnie przyjętym wyznacznikiem określającym ramy, które decydują o przynależności do europejskiego kręgu. Przyswojenie tych wartości określa miejsce jednostki w systemie społecznym i warunkuje jego status. Ten misternie budowany "gmach" cywilizacji europejskiej, który właściwie wyznaczał "tory" dla kształtowania cywilizacji globalnej, jest w coraz większym stopniu rozsadzany przez bieg historii. Warto podkreślić, że wykształcony i powszechnie przyjęty system kodów i wartości kulturowych determinuje proces poznawczy, mentalność, światopogląd nie tylko całych systemów społecznych, kształtujących poszczególne narody, ale określa miejsce i rolę poszczególnych jednostek.

Wspólnota kulturowa, zakorzenienie w wartościach chrześcijańskich oraz wpływ myśli oświeceniowej - te trzy czynniki decydowały o stabilności i zachowaniu ładu w stosunkach międzyludzkich w Europie. Wykształciły nie tylko hierarchiczną strukturę społeczną i obszary społecznej aktywności, ale poprzez odwołanie do wartości moralnych, głęboko zakorzenionych w tradycji chrześcijańskiej, formowały granice etyczne, których przekroczenie było piętnowane. Pojęcie winy i kary, a także grzechu, ludzkiej odpowiedzialności za swoje czyny były w tym systemie jasno i czytelnie oznaczone i przestrzegane. Zamykało to drogę do wszelakich niejasności, dwuznaczności, nadinterpretacji, pokrętności, nie dopuszczając "rozmycia" moralnego.

Jak doszło do sytuacji, w której tak misternie wznoszona "budowla" ulega coraz bardziej dekonstrukcji? Współczesna Europa i - w coraz większym stopniu - reszta świata popadła w pułapkę wolności. Oczywiście wolność sama w sobie nie jest czymś złym, jest wręcz wartością niezbędną dla funkcjonowania jednostki i społeczeństwa. Chodzi głównie o podejście do wolności, jakie prezentuje współczesna generacja, szczególnie ludzi młodych. To przerażające, ale często wydaje się nam, że mamy zbyt duży wybór. W sferze seksualnej jest coraz mniej wstydu i nic już prawie nie spotyka się z potępieniem. Nadużywanie wolności niesie niebezpieczeństwa i wyzwania. Wybraliśmy wolność ze wszystkimi jej niewygodami. Musimy jednak przedsięwziąć niezbędne środki i uruchomić skuteczne mechanizmy, które zapobiegną procesowi wypaczania idei wolności poprzez niewłaściwą interpretacje jej treści.

Europa coraz bardziej pogrąża się w szaleństwie konsumpcjonizmu. Zjawisko konsumeryzmu przybiera formę oficjalnej ideologii, jest synonimem powodzenia zawodowego i życiowego. Stajemy się ofiarami socjotechniki - kupujemy przedmioty, których tak naprawdę w ogóle nie potrzebujemy i które nas w żadnym stopniu nie uszczęśliwiają, potęgując jedynie naszą frustrację i osamotnienie. Kupujemy coraz więcej i więcej, pogłębiając naszą pustkę i alienację, w coraz mniej przyjaznym świecie. Media przejęły rolę współczesnych demiurgów rzeczywistości. Nasze otoczenie składa się w coraz większym stopniu z "sieciowych" zależności, w których "realność" staje się w coraz większym stopniu umowna, granica między tym, co prawdziwe, a tym, co wirtualne, ulega zatarciu.

Marek Isztok

Dlaczego do tego dochodzi? - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl