Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

ImageNR 11-12 / 2006

Autora tej szczególnej książki widzę w podwójnej perspektywie. Trudno się bowiem uwolnić od pamięci pięćdziesięcioletniej przyjaźni przy lekturze dzieła stanowiącego summę jego kaznodziejskiej działalności. Świecka prywatność Bogdana nakłada się na wymiar duchowny księdza Bogdana Trandy, w tekstach zawartych w Postylli każe szukać kolegi i przyjaciela, wspominać jego postawę, działalność, wypowiedzi. Ze względu na mój osobisty stosunek autor książki jest kimś więcej, niż tylko autorem, a lekturze towarzyszy szukanie śladów jego osobowości. Jest to typ czytania, który pozwala nieprzygotowanemu czytelnikowi uchylić się od podjęcia problematyki teologicznej lub homiletycznej i podjąć próbę sformułowania kilku refleksji na innym gruncie.

Wśród wielu wątków problemowych obecnych w kazaniach księdza Bogdana Trandy odnajduję dwa, które - jak sądzę - w sposób bardzo wyrazisty kształtowały jego indywidualność jako człowieka, duchownego i kaznodziei. Pierwszym z nich jest myśl o równości i wolności ludzi różnych przekonań, wielokrotnie wypowiadana, w rozmaitych okolicznościach i kontekstach. Ten pogląd, głęboko przemyślany i wsparty bogatą dokumentacją biblijną i teologiczną, daje się odczytać w wielu poruszanych przez autora sprawach szczegółowych, jest punktem odniesienia dla oceny wydarzeń życia codziennego, na różnych jego poziomach: w świecie polityki, w życiu Kościoła i Kościołów, w zwykłych naszych zachowaniach w pracy i w domu. Wartości duchowe należą do sfery przeżyć wewnętrznych i nie można ich nikomu narzucać za pomocą nakazów ani regulacji prawnych (s. 342). Każdy odpowiednio wykwalifikowany obywatel powinien mieć prawo do pełnienia wszelkich funkcji i urzędów w państwie bez względu na swe wierzenia religijne lub ich brak (s. 343). Wypowiedzi te formułowane były w kontekście dyskusji o rozdziale Kościoła i państwa, w dniach sporów o inwokację religijną w preambule do Konstytucji i wyrażały troskę o zagwarantowanie pełnej wolności światopoglądowej dla wszystkich obywateli.

Podobne stanowisko zajmował ksiądz Bogdan Tranda w sprawie stosunków międzykościelnych. Jego działalność na polu ekumenii jest zbyt znana, aby ją tu przywoływać. Z dawnych lat szkolnych pamiętam jego żywe zainteresowanie współpracą między różnymi wyznaniami, pamiętam nasze wspólne próby działań w tym kierunku w kręgach radomskiej młodzieży w latach czterdziestych ubiegłego wieku. Tym przekonaniom ksiądz Bogdan pozostał wierny do końca, odczytuję je w jego Postylli, w rozdziale zatytułowanym: kazania Ekumeniczne, ale i w wielu dygresjach i napomknieniach rozsianych w tekstach z innych dziedzin. Mamy się wzajemnie przyjmować w całym bogactwie naszej różnorodności i uznawać siebie takimi, jakimi jesteśmy - podchodzić do siebie jako do stworzenia Bożego (s. 320) - to zdanie jest komentarzem do słów listu apostoła Pawła do Rzymian, mówiących, że nie ma różnicy między Żydem i Grekiem. Można różnić się pięknie - to tytuł i temat jednej z sobotnich audycji radiowych księdza Trandy, wygłaszanych w programie II Polskiego Radia. Ten nurt myśli, owo przekonanie o jedności w różności, wydaje mi się jednym z fundamentów postawy autora kazań - w jego życiu i nauczaniu.

Drugim wątkiem szczególnie wyrazistym w Postylli jest stałe wiązanie wskazań Pisma Świętego z realiami życia codziennego, próba przekładu nauczania ewangelicznego na język konkretu powszedniego dnia. Ów przekład dokonuje się na różnych płaszczyznach: w doborze przykładowych sytuacji, w określaniu adresata wypowiadanych słów, w nazywaniu problemów powszechnie spotykanych, w warstwie językowej kazań. Chwilami wydaje się, jakby owe wystąpienia ex cathedra miały pełnić funkcję podręcznika "żywota człowieka poczciwego", moralnego savoir vivre’u w pierwotnym i najszlachetniejszym tych słów znaczeniu. Wypowiedzi z ambony i sprzed mikrofonu kierowane są do dzieci i rodziców (bardzo ważne przemyślenia na tematy wychowawcze w homilii Kilka słów o wychowaniu!), do czytelnika prasy i widza telewizyjnego, do człowieka za kierownicą i szefa produkcji. Jako Kościół tworzymy w społeczeństwie ten czynnik, który ma wnosić wartości pozytywne, eliminować uczucia strachu i budować współżycie ludzi na trwałych podstawach. Mamy dążyć do tego, co służy pokojowi i wzajemnemu zbudowaniu. [...]. Czeka na to twój mąż, twoja żona, dziecko, matka, ojciec. Czeka na to twój interesant, pacjent, przechodzień, przygodny towarzysz przejazdu tramwajem czy klient w kolejce. Nasze małe, codzienne kręgi współżycia wcale nie są mniej ważne, niż te wielkie kręgi współżycia narodów, klas i ras (s. 306). Ksiądz Bogdan Tranda znał dobrze realia życia codziennego, patrzył na świat uważnie i za powinność swoją uważał troskę o jego losy, współodpowiedzialność za jego kształt. Takim go znajduję w lekturze, takim go znałem.

Roman Loth

„Postylla” Anno 2006 - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl