Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 1-2 / 2007

1. Sylwetka apologety

W opracowaniach patrologicznych bardzo często pojawia się opinia, że Ireneusz, biskup Lyonu (Lugdunu), był najważniejszym teologiem II wieku1. Opinia ta jednak tylko wtedy będzie prawdziwa, gdy pisma Tertuliana z Kartaginy i Klemensa Aleksandryjskiego, apologetów tworzących na przełomie II i III stulecia, zaliczymy do literatury chrześcijańskiej III wieku. Jeśli natomiast dzieła wspomnianych powyżej Ojców Kościoła potraktujemy jako uwieńczenie teologii II wieku (a wiele przemawia za tym, iż tak właśnie trzeba postąpić), to Ireneusz będzie musiał oddać palmę pierwszeństwa Tertulianowi i Aleksandryjczykowi, bowiem ich twórczość niewątpliwie przewyższa pod względem kunsztu teologicznego rozważania Ireneusza. Jednak nawet przy takim podejściu do teologii II wieku należy zachować wysokie mniemanie o roli, jaką odegrał Ireneusz w Kościele swoich czasów.

Ireneusz zajmował ważne miejsce wśród teologów z II w., gdyż był nie tylko znakomitym teologiem i apologetą, lecz także świetnym duszpasterzem i organizatorem. Miał również niezwykły dar łagodzenia sporów pomiędzy różnymi nurtami chrześcijaństwa i to właśnie w dużym stopniu dzięki niemu nie doszło do rozłamu pomiędzy Kościołem rzymskim a zborami azjatyckimi pod koniec II w. (Kwestię tę rozwinę poniżej). Starożytny historyk chrześcijański, Euzebiusz z Cezarei, napisał o Ireneuszu w swej Historii kościelnej, że czynem i słowem szerzył on pokój wśród zborów, upominając biskupów (prezbiterów), aby polubownie rozstrzygali spory teologiczne wybuchające pomiędzy nimi oraz tolerowali odmienne zwyczaje i poglądy występujące w innych zborach2. Euzebiusz zasugerował nawet, że nieprzypadkowo biskup Lyonu nosił imię Ireneusz - pokojowy (imię Eivrhnai/oj pochodzi od greckiego słowa eivrh,nh - pokój), gdyż (...) przemawiał on za pokojem wśród kościołów3.

Gdy czytamy powyższe fragmenty dzieła Euzebiusza, nasuwa się nam myśl, iż gdyby Ireneusz żył w naszych czasach, to zostałby zapewne określony mianem ekumenisty4. Oceniając postawę biskupa z Lyonu, trzeba wziąć jednak pod uwagę całość jego poglądów i zachowań, należy bowiem pamiętać, że pomimo swego irenicznego (ekumenicznego) nastawienia do inaczej wierzących, miał on również temperament apologety i polemisty, co widać bardzo dobrze przy okazji wystąpienia Ireneusza przeciw gnostykom, którzy -; jego zdaniem - głosili nauki heretyckie, nie mające nic wspólnego z chrześcijańskim kerygmatem5. W dyskusji z gnostykami galijski apologeta nie przebierał w słowach i używał zwrotów, które uznalibyśmy dziś za mało eleganckie. Gnostycy są - według niego - przewrotni, obłudni, kłamliwi, bezwstydni, pyszni, są też heretykami i bluźniercami.

Chyba nie muszę przekonywać czytelników, iż z takim słownictwem Ireneusz nie zrobiłby kariery w środowisku ekumenistów z XXI w. i zapewne nie byłby chętnie zapraszany na współczesne nabożeństwa i spotkania ekumeniczne. Innymi słowy, nazywając Ireneusza ekumenistą, warto zdać sobie sprawę z tego, że nie powinno się przenosić współczesnych standardów ekumenicznych w jego czasy, ponieważ starożytny ekumenizm odbiegał w wielu punktach od naszego wyobrażenia o tym zjawisku.

Pomyliłby się współczesny odbiorca pism Ireneusza, który stwierdziłby, iż ostre polemiki toczone przez apologetę i jego ireniczna postawa wykluczają się wzajemnie. Czy nie świadczyłoby to o rozdarciu wewnętrznym biskupa Lyonu? Powiedzmy wyraźnie: Ireneusz nie był wewnętrznie rozdarty! W taki sposób o Ireneuszu mógłby pomyśleć współczesny chrześcijanin, wychowany w duchu dwudziestowiecznego ekumenizmu, który uznał za cnotę rezygnację z gwałtownych polemik i ostrego słownictwa. Trudno dzisiaj zrozumieć, że galijski teolog mógł być jednocześnie ekumenistą i bezkompromisowym apologetą, skłonnym do obrzucania adwersarzy inwektywami, tymczasem tak właśnie było i nikt w epoce Ireneusza nie widział tu sprzeczności.

Fenomen ów pozwoli nam lepiej pojąć modlitwę Ireneusza w intencji nawrócenia gnostyków, zamieszczoną przezeń w końcowych partiach antygnostyckiej rozprawy Adversus haereses (Przeciw herezjom). Przedstawia się ona następująco: My zaś modlimy się, aby oni [gnostycy] nie pozostali w dole, który sami sobie wykopali (...). Taka jest modlitwa, którą zanosimy za nich. Przez to miłujemy ich bardziej skutecznie, niż oni samych siebie miłują. Nasza miłość do nich bowiem - ponieważ jest prawdziwa - równocześnie jest dla nich zbawcza, o ile zechcą ją przyjąć. Jest bowiem podobna do ostrego lekarstwa, niszczącego obce ciała i to, co nagromadzi się w ranie. Tak miłość nasza usuwa ich nadętą zarozumiałość i pychę. Z tego powodu będziemy ze wszystkich sił starali się mieć do nich wyciągniętą dłoń6.

Z zacytowanego powyższego tekstu wynika, iż otwarta postawa wobec gnostyków (’wyciągnięta dłoń’) i miłość ku nim nie tylko nie wyklucza - zdaniem Ireneusza - zdecydowanej krytyki gnostyckiej teologii, lecz wręcz implikuje ostrą polemikę z gnostycyzmem. Polemika z gnostykami, prowadzona przy pomocy ’mocnych słów’, ma bowiem na celu ukazanie im drogi zbawienia, a nie poniżanie adwersarzy. Należy ją zatem pojmować jak lekarstwo, które oczyszcza ranę z obcych ciał. Inaczej rzecz ujmując, biskup Lugdunu uważał, że ’wyciągnięcie dłoni’ ku inaczej wierzącym musi łączyć się w pewnych sytuacjach (tzn. wtedy, gdy zanadto oddalą się oni od nauczania Kościoła) z radykalnym podważeniem ich poglądów. Jedno z drugim stanowi - w przekonaniu Ireneusza - ściśle powiązaną całość i nie jest bynajmniej niekoherentne.

Dr Rafał Marcin Leszczyński

Ojcowie Kościoła Ireneusz z Lyonu - ekumenista i apologeta (cz. 19)

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl