Drukuj

NR 9-10 / 2007

ROMOWIE W POLSCE

Istotą życia jest ruch. Całym światem ożywionym kierują siły fizyczne, które warunkują jego mobilność. Są one także integralną częścią świata definiowanego jako „nieożywiony”: skały, góry, powietrze znajdują się w stanie permanentnego przemieszczania, często wykraczającego poza ludzkie zdolności percepcji. Ruch jest synonimem postępu, dynamizmu, aktywności, żywotności – zaprzeczeniem inercji, amorfizmu i stagnacji.

Od chwili pojawienia się na Ziemi naszych praprzodków, ruch stanowił fundament ewolucji i rozwoju gatunku ludzkiego. Do czasu rewolucji neolitycznej ludzkość nie znała osiadłego trybu życia. Wraz z pierwszymi stałymi osiedlami na Bliskim Wschodzie, których funkcjonowanie oparte było na uprawie ziemi i hodowli udomowionych gatunków zwierząt, nastała nowa era w dziejach naszego gatunku. Zaistniały dwa odrębne światy, wzajemnie się przenikające i ustawicznie rywalizujące. Symbolem tego podziału był (od III w p.n.e) wielki mur chiński, który w zamyśle miał chronić najwspanialszą ówczesną „osiadłą” cywilizację przed zakusami ze strony koczowniczych plemion Środkowej Azji.

Przez kolejne stulecia obie „szkoły życia” rozwijały się niezależnie od siebie. Chociaż społeczność sedentarną i wędrowną różniły: styl życia, system wartości, światopogląd, mentalność, kodeks moralny, odmienne aspiracje i potrzeby oraz inne priorytety i pryncypia – to jednak obie te grupy były od siebie współzależne i „skazane” na wzajemny kontakt.

Najwyższą wartością dla społeczności osiadłych była ziemia, na której opierał się ich system ekonomiczny, społeczny i religijny. Dla koczowników podstawą egzystencji stała się ekstensywna hodowla bydła i owiec. Wraz z podziałem i specjalizacją pracy, rozwojem rzemiosła, miast oraz pierwszych zorganizowanych systemów państwowo-prawnych, warunkiem pomyślności i trwałości rozwoju okazała się wymiana handlowa. Dzięki swojej mobilności nomadzi byli idealnymi kandydatami na handlowych pośredników. Zaistniała paradoksalna sytuacja, gdyż ukształtowały się dwie przeciwstawne cywilizacje, które pomimo konfliktów i napięć, nie mogły bez siebie prawidłowo funkcjonować.

Cywilizacja rolnicza upatrywała w wędrowcach swoich największych adwersarzy. Trasy ich wędrówek naznaczone były masowymi gwałtami, grabieżami, morderstwami i zniszczeniami. Liczne ludy koczownicze nie były w stanie uzyskać dostatecznej ilości pożywienia, stąd jedyną szansą przetrwania stały się dla nich rabunkowe najazdy na miasta i osady zamieszkane przez społeczności osiadłe. W tych okolicznościach nie można było uniknąć zderzenia cywilizacji. Przez wieki trwały zmagania, często przybierające bardzo brutalną formę i mające krwawy charakter. Z czasem osiadły styl życia stał się dominujący, a stworzona przezeń kultura zatriumfowała.

Świat nomadów nie przeszedł jednak całkowicie do lamusa historii, jest wciąż obecny we współczesnym pejzażu społecznym. Można by tu sparafrazować słowa zaczerpnięte z terminologii filmowej i określić go jako off--owy. Znajduje się na marginesie życia społecznego, politycznego, ekonomicznego i kulturalnego, na uboczu wielkich przeobrażeń dzisiejszego świata. Ludy hołdujące koczowniczemu stylowi życia uważane są za „outsiderskie”, stały się ucieleśnieniem zacofania, nędzy, zastoju, skostnienia i archaiczności. Nie pasują do wizji i uwarunkowań społeczeństwa „planetarnego”.

Nie zawsze tak było. W przeszłości travellersi tworzyli prawdziwą awangardę. Następstwem ich pojawienia się były nie tylko krew i pożoga, ale także nowe idee, myśli, poglądy i wynalazki. Byli krzewicielami zdobyczy cywilizacyjnych i ich posłannikami. Bez nich Europa nie poznałaby wielkich osiągnięć ludzkiej myśli, takich jak papier, proch, porcelana i jedwab. Niszczycielskim instynktom towarzyszyła wielka elastyczność i zdolność do przyswajania osiągnięć pobitych ludów. Stanowili oni forpocztę dla nowych prądów intelektualnych, stając się animatorami życia umysłowego, kulturalnego i artystycznego na wielu obszarach oddalonych od centrów cywilizacyjnych. Byli kreatorami największego w dziejach imperium, stworzonego przez Czyngis Chana.

Koczownicze ludy zamieszkujące półwysep arabski stworzyły jedną z trzech wielkich monoteistycznych religii „świętej księgi”, mianowicie islam, a następnie imponującą kulturę, rozciągającą się od terenów znad Zatoki Perskiej, poprzez Afrykę północną, po Półwysep Iberyjski. Byli też „autorami” zburzenia i rozpadu Cesarstwa Rzymskiego, pierwszego na starym kontynencie uniwersalistycznego mocarstwa. Jednak dzięki ich mobilności powstały nowe ośrodki cywilizacyjne, a wraz z ich wędrówkami na zachód uległy przesunięciu centra i peryferia. Obecnie jedynym miejscem, gdzie koczownicy stanowią nadal silną i wpływową populację, jest kontynent afrykański. Rejon Sahary i Sahelu to ostatnie już tereny, gdzie panuje „królestwo wędrowne”. Na pozostałych obszarach naszej planety ludy wędrowne stanowią niszę społeczeństw masowych, przybierając niekiedy karykaturalną formę żywego skansenu.

W Europie żyje obecnie najliczniejsza populacja pokojowych nomadów. Są to Romowie – mityczny lud wiecznych wędrowców i tułaczy, dla którego droga od zawsze stanowiła kolebkę życia. Nie są to jednak typowi wędrowcy, gdyż poza mobilnością oraz zdolnością adaptacji nie wykazują wspólnych cech ze swymi stepowymi pobratymcami. Współcześni potomkowie tych ludów, Tuaregowie czy Berberowie, są wciąż wierni dawnej wojowniczej tradycji, nie stroniąc od przemocy i okrucieństwa. Na swoim koncie mają liczne rozbójnicze eskapady, wymierzone przeciwko mieszkańcom osiedli i wiosek, celem zdobycia łupów, głównie bydła, a do niedawna także niewolników. Spośród tych koczowniczych plemion rekrutowane były (i często są nadal) doborowe odziały wojskowe, np. Nubijczycy stanowili filary brytyjskiej armii kolonialnej w północno-wschodniej Afryce, a także główny trzon armii ugandyjskiej w okresie dyktatury Idiego Amina. Obecnie z wędrownych plemion arabskich wywodzą się tzw. dżandżawidzi – ochotnicza milicja arabska, odpowiedzialna za masowe mordy i gwałty na południu Sudanu w rejonie Darfuru.

Mając to wszystko na uwadze trudno uwierzyć, że Romowie należą do grupy ludów o wędrownej tradycji życia. Są bowiem narodem pacyfistów, odznaczającym się awersją do wszelkiego rodzaju przemocy, agresji i konfliktów zbrojnych. W przeszłości jednak nie zawsze tak bywało.

Marek Isztok

Pacyfizm czy wojowniczość – wybór między przetrwaniem a zagładą - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl