Drukuj

NR 3-4 / 2008

W poprzednich numerach przedstawione zostały początki działalności Kręgu oraz – na przykładzie opisu dwóch zeszłorocznych spotkań – współczesne formy jego pracy. Dziś kolejne wspomnienia ze spotkań sprzed kilkunastu lat i z ubiegłego roku. Redakcja chętnie wydrukuje głosy naszych czytelników, zarówno popierających czy rozwijających koncepcje Kręgu, jak i krytyczne. Czekamy!

Redakcja

DOBRY POCZĄTEK I CO DALEJ?

1. Warszawski Krąg Dyskusyjny i jego otoczenie
     W poprzednich artykułach opisujących początki Warszawskiego Kręgu Dyskusyjnego (WKD) wspomniano, że jego powstanie było związane ze zmianą priorytetów w myśleniu i działaniu różnych (w tym zwłaszcza religijnych) środowisk i wspólnot po roku 1989. Na środowisko tworzące WKD oddziaływała Synodalna Komisja Problemowa, która oczekiwała wytworzenia w całym Kościele płaszczyzny do dyskusji na aktualne tematy religijne i społeczne. Oddziaływał także tworzący się właśnie ruch p.n. Ewangelickie Forum Ludzi Nauki, Kultury i Biznesu (późniejsze Forum Inteligencji Ewangelickiej), dążący głównie do zjednoczenia ewangelików wszystkich trzech wyznań wokół idei upowszechnienia w naszym kraju protestanckiego etosu nauki i pracy. Już początkowe sukcesy WKD (spora grupa zainteresowanych, prężne formy organizacyjne, ciekawa tematyka spotkań) spowodowały stawianie przed tą społecznością bardzo różnych zadań oraz oczekiwań: od opracowywania wąskotematycznych stanowisk po otwartą ewangelizację. Omawiany tu okres rozpoczął się w 1996 roku, w którym po raz pierwszy można mówić o ustabilizowanych formach pracy Kręgu, a zakończył w roku 1998, gdy tworząca Krąg Synodalna Komisja złożyła przed Synodem swoje ostatnie sprawozdanie i zakończyła działalność.

2.Tematyka spotkań i „ukryty” temat przewodni
     W latach 1996-1998 głównymi tematami spotkań były kolejno następujące zagadnienia: stosunek człowieka wierzącego i niewierzącego do różnych form cierpienia, etyka ewangelicka a etyka chrześcijańska, życie społeczności religijnych w dawnych wiekach i obecnie, rola minispołeczności i diaspory religijnej, a zwłaszcza ewangelickiej, konwersja i konfirmacja jako drogi do życia w społeczności, istota różnic między chrześcijańskimi wyznaniami, rola Forum Inteligencji Ewangelickiej. Niektóre z tych zagadnień, np. problem cierpienia, zajmowały naszą uwagę przez wiele spotkań, a ich echa (drobne tematy związane z głównym) przewijają się przez protokóły spotkań na przestrzeni paru lat. Inne, np. prace Forum Inteligencji Ewangelickiej. pojawiały się kilkakrotnie, ale nigdy nie były oddzielnym przedmiotem spotkania. Do tych ostatnich należało też fundamentalne pytanie: jaka powinna być nasza rola w warunkach, które stwarza życie w otoczeniu ogromnej (w stosunku do nas) większości społeczeństwa katolickiego i to w polskim wydaniu katolicyzmu.

3. Dwa stanowiska i co z tego wynikło 
    Powyższe pytanie (o rolę WKD i Kościołów mniejszościowych), bardzo rzadko wypowiadane, było jednak wśród nas stale obecne. W sprawie tej dają się wyróżnić dwa stanowiska. Jedno charakteryzujące się stwierdzeniem: chociaż jest nas bardzo mało, powinniśmy starać się robić wszystko to, co byśmy robili będąc większością: duże przedsięwzięcia ewangelizacyjne na wzór amerykański, otwarte imprezy kulturalne, prowadzone z rozmachem akcje charytatywne (tworzenie odpowiednich fundacji, budowa ośrodków o dużym znaczeniu socjalnym), zakładanie szkół, lobbing w sprawach społecznych i politycznych. Po prostu nowoczesne podejście do nakazu „idźcie i nauczajcie wszystkich... w czas i nie w czas...”.
     Drugie stanowisko opierało się na całkowicie przeciwstawnych założeniach: liczba wyznawców nie ma związku ze skutecznością wypełniania powierzonej nam misji. „Gdzie dwóch lub trzech działa w imieniu Pana, tam On sam jest z nimi”, a więc nawet dwie lub trzy zdecydowane osoby mogą stanowić prawdziwą potęgę. Przykładem z literatury jest tu tzw. kompleks Wołodyjowskiego, z którego ojciec zrobił najdzielniejszego rycerza mawiając: „albo się będą z ciebie śmiali, albo się będą ciebie bali” (Wołodyjowski powinien być we wszystkim najlepszy z racji swej drobnej postaci). Innym, przykładem może być kresowe powiedzonko, że w małych, wschodnich miasteczkach „kalwinami byli tylko burmistrz, lekarz oraz aptekarz... i nikt więcej”. Czyli – biblijna „wąska droga” i nieliczna elita stanowiąca również biblijną „sól ziemi”.
     Spór o te dwa stanowiska nigdy nie doczekał się (bo chyba nie mógł) ostatecznego rozstrzygnięcia i można zaryzykować twierdzenie, że trwa do dziś w różnych środowiskach z różną siłą. Jednego byliśmy pewni już wtedy: nie warto prowadzić działalności, którą społeczności większe mogą poprowadzić lepiej tylko dlatego, że są liczniejsze. Warszawski Krąg Dyskusyjny – którego liczebność (łącznie z sympatykami utrzymującymi tylko łączność telefoniczną bądź korespondencyjną) nigdy nie przekroczyła stu osób, a na jednym spotkaniu (z przyczyn czysto technicznych) nigdy nie było więcej niż trzydziestu pięciu uczestników – skupił się na długie lata na budowaniu własnej minispołeczności i uzbrajaniu swoich członków w argumenty możliwie najbardziej pożyteczne w codziennych stosunkach z otaczającym światem.