Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 11-12 / 2008

     „Kaziu, nie bij jej, bo się spocisz” – zawołała mama do synka, kiedy wychyliła się przez okno i zobaczyła, jak jej pociecha okłada koleżankę kułakami. Użyte przez zaniepokojoną mamusię imię Kazio nie zawiera żadnej tajemnicy. Stanowi jedynie prosty sposób zwracania się do dziecka, męża, brata lub znajomego. Ostatecznie mamusia mogłaby imię zupełnie pominąć i zawołać „kochany synku” lub „mój mały”. Kazio jest zatem tylko wygodnym narzędziem służącym zatroskanej mamie. Czy wiemy, jak malec zareagował na niespokojne wołanie mamusi? Nie, lecz wiemy, jak powinien był zareagować. Tak jak my wszyscy, kiedy nagle słyszymy swoje imię: zwracamy na wołającego uwagę i gotowi jesteśmy wysłuchać jego słów.
     Tego rodzaju prosta sytuacja nie wyczerpuje jednak wszystkich możliwości zastosowania imienia w ludzkim życiu. Starożytni Egipcjanie, na przykład, wierzyli, że imię odzwierciedla duszę człowieka. Ta wiara pozwalała na magiczne zabiegi, przy pomocy których za pośrednictwem imienia można było oddziaływać na inną osobę. W moc imienia wierzyło również wiele starożytnych ludów. Panowało pośród nich przekonanie, że dobra znajomość czyjegoś imienia daje władzę nad jego nosicielem. Może dlatego w popularnych dziełach ezoterycznych dziś jeszcze można znaleźć analizy głębokiego sensu imion własnych.
     Imię nie jest zatem sprawą obojętną, i to nie tylko ze względu na jego magiczne właściwości. Przypomnijmy, że człowiek, który radykalnie zmienia swoje życie, nieraz też zmienia imię. I tak Jakub stał się Izraelem, czyli tym, który „zmaga się z Bogiem”, Szaweł został Pawłem, Karol Wojtyła Janem Pawłem II, a w czasach poprzedzających II Sobór Watykański zakonnik już na początku nowicjatu otrzymywał nowe imię. Wraz z nim przybierał nową tożsamość. Jest więc w nas świadomość, dzisiaj już coraz rzadsza, że miano człowieka czy rzeczy wynika z ich istoty, a nie tylko z międzyludzkiej umowy. A jeśli imię człowieka czy rzeczy nie jest sprawą dowolną, to cóż dopiero powiedzieć o imionach czy imieniu Boga! W wielu kulturach i religiach nie tylko wyrażało ono Jego atrybuty, lecz także przechowywało je i przetwarzało. Było więc, by uciec się do technicznej metafory, transformatorem boskiej energii, ujmując zaś rzecz religijnie – sakramentem, czyli częścią rzeczywistości stworzonej, w którą wkroczył Bóg.
     W judaizmie, chrześcijaństwie oraz islamie imię Boga stanowiło pełną nieskończonej mocy tajemnicę. Dość przywołać Psalm 91, w którym Bóg mówi „wywyższę go, przeto, iż poznał imię moje” lub Księgę Joela, która głosi, iż „każdy, kto będzie wzywał imienia Pana, będzie wybawiony” (3, 5). Bóg jest przecież jeden jedyny i nadane mu miano, skoro wynika z samej Jego istoty, służy poznaniu Go, nie zaś odróżnianiu Go od innych bogów. Szczególną świadomość tajemnicy i mocy boskiego imienia przejawiali Żydzi, którzy już przeszło dwa tysiące lat temu poniechali używania go w mowie i piśmie z wyjątkiem Biblii. Wiele wskazuje na to, że była to mniej lub bardziej świadoma decyzja podjęta przez rabinów i mędrców. Jeden z nich, Abba Saul, powiedział, iż kto wypowiada nie dające się wysłowić imię Boga, nie będzie miał udziału w przyszłym życiu. Imię Boga uznano za zbyt święte, by można je było wymawiać publicznie. Tylko raz do roku, w Jom Kippur, czyli Dzień Pojednania, wypowiadał je arcykapłan, bo tylko on znał jego wymowę. Wtedy ci, którzy byli w jego pobliżu, padali na ziemię, ci zaś, którzy stali dalej, powtarzali: „Niech będzie błogosławione Jego imię, na wieki wieków”. Po dziś dzień, kiedy w synagodze czytany jest w czasie nabożeństwa fragment Pięcioksięgu, imienia Boga nie wypowiada się nigdy. Zastępuje je słowo Adonai, czyli Pan.
     I oto teraz Kościół katolicki nakazuje wszystkim swoim wiernym, by przestali używać rozpowszechnionego od dawna imienia Boga Jahwe i zastąpili je słowem Adonai. Do wszystkich konferencji episkopatu na świecie nadeszło niedawno rozporządzenie w tej sprawie, podpisane przez prefekta watykańskiej Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, kardynała Francisa Arinze. Jahwe ma zniknąć z liturgii, modlitw i pieśni kościelnych. Uzasadniając tę decyzję, kardynał Arinze pisze, że Żydzi wzbraniali się przed użyciem Bożego imienia, ponieważ wyrażało ono nieskończoną wielkość i majestat Boga. Głośne jego wymawianie stanowiło zatem profanację. Watykański dokument stwierdza, że zgodnie z hebrajskim zwyczajem imię Boga ma pozostać niewypowiedziane. Zwłaszcza, że tak dyktuje odwieczna tradycja chrześcijańska. W żadnym ze znalezionych rękopisów Nowego Testamentu nie pojawia się już hebrajski Tetragramaton, czyli imię Boga pisane YHWH. Pierwszy oficjalnie uznany katolicki przekład Biblii na łacinę – czyli tak zwana Wulgata – wszędzie zastępuje to imię słowami Dominus (Pan) oraz Deus (Bóg). Watykański dokument podkreśla, że chrześcijanie nigdy nie używali imienia YHWH, a Chrystus w Nowym Testamencie jest ukazany jako Adonai. Czego zatem dotyczy to rozporządzenie Stolicy Apostolskiej?
     Przede wszystkim Chrystusa. W Liście do Filipian cytowanym przez kardynała Arinze apostoł Paweł pisze: „Dlatego też Bóg wielce go wywyższył i obdarzył go imieniem, które jest ponad wszelkie imię” (2, 9). O jakie tu imię chodzi? Odpowiedź jest prosta: Pan. „Wszelki język [będzie] wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panem” (2, 11) – kardynał Arinze ponownie przywołuje św. Pawła, poczym cytuje Księgę Izajasza, gdzie Bóg mówi „Ja, Pan, a takie jest moje imię” (42, 8). Przypisanie tego właśnie imienia Zmartwychwstałemu Chrystusowi – czytamy dalej w dokumencie Stolicy Apostolskiej – dokładnie odpowiada proklamowaniu jego boskości. Odpowiada również Bogu Izraela i Mesjaszowi wiary chrześcijańskiej.
     Dobitnie mówiąc, że Chrystus jest Panem, dokument podkreśla, że Chrystus jest Bogiem – być może wbrew szerzącym się już od XIX wieku poglądom, jakoby ośrodkiem chrześcijańskiej wiary był tylko „prosty cieśla z Nazaretu”. Lecz rozporządzenie Stolicy Apostolskiej sugeruje „między wierszami” jeszcze wiele innych rzeczy. Spróbujmy do nich dotrzeć i zapytać, co wynika z zastąpienia imienia YHWH słowem Adonai? Przede wszystkim większa wspólnota z Żydami, czyli – jak określił ich kiedyś Jan Paweł II – „starszymi braćmi w wierze”. Bo też Kościół, choć powraca do własnej odwiecznej tradycji, wyraźnie nawiązuje do żydowskiej praktyki zwracania się do Boga. I to nie tylko dlatego, że zabrania użycia świętego dla Żydów imienia YHWH, polecając zastąpić je hebrajskim słowem Adonai lub jego odpowiednikami we współczesnych językach, lecz również dlatego, że odwołuje się do żydowskiej, choć zarazem chrześcijańskiej wrażliwości religijnej. Wprawdzie watykański dokument został przez większość żydowskich środowisk nieodnotowany, być może nawet niezauważony, dostrzegł go jednak Stanisław Krajewski, żydowski współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, dostrzegł i ocenił bardzo pozytywnie. „Wspólny zakaz wymawiania imienia Bożego łączy szczególnie mocno” – powiedział.

Krzysztof Dorosz

Tajemnica imienia - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl