Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 5-6 / 2009

MYŚLANE RANKIEM

„Zrób, jak ci serce dyktuje” – mówimy czasem naszym bliskim czy przyjaciołom, kiedy nie wiedzą, co począć w dramatycznej sytuacji. Lecz co właściwie mamy wówczas na myśli? Czy naprawdę wiemy, czym winni kierować się nasi bliscy, dokonując trudnego wyboru? Uczuciami w przeciwieństwie do rozumu? Tak jak pani Wallace Simpson, żona króla Edwarda VIII, który w XX wieku zrzekł się tronu na rzecz miłości? Na pewno?
     Pani Simpson napisała pamiętniki pod tytułem Serce ma swoje racje. Tytuł niewątpliwie inspirowany Myślami Pascala, lecz nie jego myślą. Pascalowi bowiem nie chodziło ani o miłość i jej prawa, ani też o uczucia jako drogę do religijnej wiary. Wprawdzie wielu ludziom Pascalowskie „racje serca” nieodmiennie kojarzą się ze wzniosłymi stanami emocjonalnymi, ale to oczywiste nieporozumienie. Przeciwstawiając rozumowi serce, Pascal pragnął odróżnić myślenie oparte na rozważaniu argumentów od intuicji oczywistości, którą lokował w sercu1.


    Ale o Pascalu mało kto dzisiaj pamięta i ludzie na ogół nie kojarzą serca z intuicją oczywistości. Jedni mają je za ośrodek miłosnych lub szlachetnych uczuć, inni za siedlisko sentymentalnych doznań, które wyciskają człowiekowi łzy z oczu, jeszcze inni, bardziej naukowo nastawieni, za przemyślnie skonstruowaną pompę, nieprzerwanie tłoczącą krew potrzebną organizmowi do życia.
    Tradycja chrześcijańska natomiast nieraz dostrzegała w sercu najgłębszą istotę człowieka, podstawę jego istnienia i źródło całej jego wewnętrznej prawdy. W sercu widziano symbol scalenia ludzkiej osoby w Bogu2.
    Niektórzy chrześcijańscy myśliciele i mistycy w sercu napotykali i Boga, i szatana, i dobro, i zło, i niebo, i piekło. W homiliach uchodzących za dzieło koptyjskiego mnicha Makarego z Egiptu, spisanych w drugiej połowie IV wieku czytamy: Serce jest naczyniem niewielkim; ale mieszkają w nim lwy i smoki, są w nim też stworzenia trujące i wszystkie skarby zła; są tam drogi trudne do przebycia i straszliwe przepaści. Lecz jest tam również Bóg, są aniołowie, jest życie i Królestwo, jest światło i apostołowie, są niebiańskie miasta i skarby łaski: jest tam po prostu wszystko3.
    Z kolei dla autorów ksiąg biblijnych serce jest organem myśli, uczucia natomiast lokowane są niżej, we wnętrzu żołądka. Nie chodzi tu oczywiście o myślenie dyskursywne, oparte na umysłowej gimnastyce, lecz o głęboką duchową intuicję. Czujniej niż wszystkiego innego strzeż swego serca – czytamy w Przypowieściach Salomonowych – bo z niego tryska źródło życia! (4:23). Strzeż nie tylko przed wrogami zewnętrznymi, lecz również przed własną słabością. Z serca bowiem – mówi Chrystus – pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, rozpusta, kradzieże, fałszywe świadectwa, bluźnierstwa (Mt. 15:19). Św. Paweł zaś zestawia serce z „wewnętrznym człowiekiem”, którego utwierdza Duch i gdzie przez wiarę zamieszkać ma sam Chrystus (Ef. 3: 16-17).
    W sercu, oprócz wszelkich złych myśli, znajduje się także głęboka, tajemna komnata – pisał w V wieku znany tradycji prawosławnej św. Marek Eremita – gdzie nie wieją wiatry zła i panuje całkowity spokój4. To właśnie tam, w tym Sanctum sanctorum człowieka, czasami zwanym „głębokim sercem”, dane jest nam doświadczyć samych siebie jako istot wywodzących się z Boskiego źródła, stworzonych na obraz i podobieństwo Boga. Tam stajemy naprzeciw Rzeczywistości Niestworzonej, tam – pisze Kallistos Ware, angielski biskup prawosławny – stajemy się uczestnikami boskiej natury (2P. 1:4). Tam wreszcie jesteśmy zjednoczeni z żywym Bogiem, przemienieni w związku miłości5.
    Że tak o sercu pisze prawosławny myśliciel, jest sprawą naturalną, a może nawet oczywistą. Wschodnie chrześcijaństwo zawsze naznaczone było mistyką; w całym stworzeniu, a przede wszystkim w człowieku, widziało niestworzone „energie Boga”. W podobnym duchu wypowiadali się nieraz o człowieczym sercu myśliciele i autorzy katoliccy; w ich tradycji płynął silny nurt wewnętrznej duchowości. Ale w zachodnim świecie, przywiązanym do precyzyjnych rozumowych kategorii i biegłym w wytyczaniu ścisłej granicy między Stwórcą a stworzeniem, niewiele było miejsca na spotkanie z Niestworzoną Rzeczywistością, jeszcze mniej na ogląd „niestworzonych energii” Boga.
    Dotyczy to szczególnie protestantyzmu, który tradycyjnie skłonny był opierać się na rozumie czy zgoła zdrowym rozsądku i od wszelkiej mistyki na ogół stronił. Dziś jest nieco inaczej, zainteresowanie mistyką wzrosło; czasami jest to wpływ New Age’u, lecz czasami przywiązania do Biblii i biblijnego wizerunku człowieka. To przywiązanie nakazuje protestantom serio i wnikliwie potraktować wszystko, co Pismo ma do powiedzenia o sercu.
    Roy Clouser, amerykański profesor filozofii i ewangelik reformowany, stawia serce wyżej niż ludzką zdolność wiary. Clouser uprawia ścisłe i rygorystyczne myślenie, nieraz płynące z biblijnej inspiracji. Wie zatem doskonale, że serce nie jest po prostu emocjonalnym organem człowieka, lecz ośrodkiem i podstawą jego życia; tu bytują i stąd wypływają myśli, wiara, wiedza, wola i uczucia; tu leży źródło dobra i zła, które człowiek przeżywa i czyni. Nie bez kozery zatem Pismo twierdzi, że tylko Bóg zna ludzkie serce. Bo serce otwarte na Boga wykracza poza rzeczywistość stworzoną ku niestworzonemu Stwórcy6. Biblijna idea serca, które jest podstawą jedności osoby ludzkiej – podkreśla Clouser – stoi w sprzeczności z bardzo rozpowszechnioną, z pochodzenia grecką, dualistyczną koncepcją, która człowieka dzieli na ciało i duszę7, zaś jego światopogląd na sfery wiary i rozumu.

Krzysztof Dorosz

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl