Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 9-10 / 2009

Rozdział XIX

     4. Istniał niegdyś taki zwyczaj, że dorastające dzieci chrześcijańskie stawiano przed biskupem, aby spełniły ten obowiązek, jakiego wymagano od dorosłych przystępujących do chrztu. Tacy bowiem siadali między katechumenami, póki jeszcze nie poznawszy przepisowo tajemnic wiary mogliby złożyć jej wyznanie przed biskupem i ludem. Ci natomiast, którzy byli chrzczeni jako niemowlęta, które nie mogły uczynić wyznania wiary, pod koniec dzieciństwa i przy nadejściu młodości ponownie byli przez rodziców przedstawiani biskupowi, który ich egzaminował według formuły katechizmowej, jaką wówczas mieli prawdziwą i wspólną. Aby tej czynności, która powinna być poważna i święta, przydać uszanowania i godności, posługiwano się przy ceremonii nakładaniem rąk. Taki więc chłopiec, potwierdziwszy swoją wiarę, odchodził z solennym błogosławieństwem.

O tym zwyczaju często wzmiankują starzy. Papież Leon: jeśli ktoś nawróci się z herezji, niech nie będzie powtórnie chrzczony, ale czego mu tam brakowało, moc Ducha Świętego niech mu będzie przekazana przez nałożenie rąk biskupa1. Nasi adwersarze tu zakrzykną: słusznie nazywa się sakramentem to, w czym Duch Święty jest przekazywany. A przecież sam Leon w innym miejscu wyjaśnia, co chce rozumieć przez te słowa. Kto został ochrzczony u heretyków, niech nie będzie chrzczony powtórnie, ale niech zostanie konfirmowany wezwaniem Ducha Świętego przez nałożenie rąk, ponieważ przyjął tylko formę chrztu bez oczyszczenia2 [z grzechu pierworodnego]. Podobnie Hieronim wspomina [w piśmie] Przeciw lucyferianom3. A choć nie będę go wybielał, gdy fantazjował, że to jest zachowaniem apostolskim4, dalece jednak odchodził od owych bredni. Łagodzi [je], gdy dodaje, że to błogosławieństwo zostało dane samym biskupom, bardziej na cześć ich kapłaństwa niż z obowiązku Prawa5. Pochwalam takie nakładanie rąk, które ma po prostu charakter błogosławieństwa i chciałbym, aby i dzisiaj było zacnym zwyczajem.
      5. Ale następne wieki puściwszy wnet w niepamięć istotę rzeczy, przyjęły jakieś podrabiane bierzmowanie za sakrament Boży. Zmyślono jako przymiot bierzmowania, iż ku pomnożeniu łaski przynosi Ducha Świętego, który dany był przy chrzcie dla uniewinnienia, a tych, którzy przez chrzest zostali odrodzeni do życia, wzmacnia do walki. Dokonuje się to bierzmowanie przez pomazanie i taką formułę słowną: naznaczam cię znakiem świętego krzyża i pokrzepiam krzyżmem zbawienia w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Wszystko pięknie i zgrabnie. Lecz gdzie jest Słowo Boże, które przyrzeka obecność Ducha Świętego? Ani na jotę nie mogą tego użyć. Jakże zatem nas upewnią, że krzyżmo jest naczyniem Ducha Świętego? Widzimy olej, tłusty, gęsty płyn i nic poza tym. Niechaj wstąpi – mówi Augustyn – Słowo do materii i stanie się sakrament6. Niech pokażą to Słowo, jeśli chcą, byśmy w oleju zauważyli coś innego niż [sam] olej. Jeśli uznawaliby się za szafarzy sakramentów jak należy, nie byłoby dłużej sporu. To jest pierwsze prawidło sługi Bożego, aby niczego nie czynić bez polecenia. Słowa nie powiem, jeśli przedstawią jakiś nakaz takiej posługi. Jeśli nie posiadają polecenia, nie mogą wytłumaczyć się z bluźnierczej zuchwałości. Z tego powodu Pan zapytywał faryzeuszów, czy chrzest Jana był z nieba, czy z ludzi. Jeśli odrzekliby, że z ludzi, byłby dowód, że uznają go za bezwartościowy i nic nieznaczący. Jeśli [odpowiedzieliby, że] z nieba, to powinni uznać nauczanie Jana, przeto aby nie uchybić zbytnio Janowi, nie odważyli się wyznać, że z ludzi7. Jeśli więc bierzmowanie jest z ludzi, to zostało dowiedzione, że jest bezwartościowe i nic nie znaczy, a jeśli chcą perswadować, iż jest z nieba, niech [to] wykażą.
     6. Bronią się wprawdzie przykładem apostołów, których oceniają, iż nie czynili niczego bez zastanowienia. To słusznie; pochwalamy to, że ukazują siebie jako naśladowców apostołów. Lecz cóż czynili apostołowie? Opowiada Łukasz w Dziejach [apostolskich], iż apostołowie, którzy byli w Jerozolimie, gdy usłyszeli, że Samaria przyjęła Słowo Boże wysłali tam Piotra i Jana, którzy modlili się za Samarytan, aby przyjęli Ducha Świętego, który dotąd nie zstąpił na żadnego z nich, lecz tylko byli chrzczeni w imię Jezusa. Pomodliwszy się, kładli na nich ręce, a przez to nałożenie Samarytanie przyjmowali Ducha Świętego8. O tym nakładaniu rąk Łukasz wspomina kilkakrotnie9. Słucham, co apostołowie czynili: mianowicie wiernie spełniali swoją posługę. Pan chciał, aby owe widzialne i znamienite dary Ducha Świętego, jakie wtedy wysypywał na swój lud, dokonywali i rozdzielali Jego apostołowie poprzez wkładanie rąk. Nie sądzę, aby w tym nakładaniu rąk tkwiła wyższa tajemnica, lecz interpretuję, że stosowali tę ceremonię, aby pokazać tym gestem, iż poruczali i ofiarowywali Bogu tego, na kogo nakładali ręce. Ta posługa, jaką wówczas spełniali apostołowie, gdyby dotąd pozostała w Kościele, wymagałaby służenia nakładaniem rąk, lecz gdy owa łaska nie przechodzi dalej w ten sposób, czemu [więc] miałoby służyć nakładanie rąk? Oczywiście jest dotąd przy ludzie Bożym Duch Święty, bez którego przewodnictwa i kierownictwa Kościół Boży nie mógłby się ostać. Mamy bowiem wieczną i trwałą obietnicę, którą Chrystus przywołuje do siebie pragnących, aby pili wody żywe10. Ale już ustały te cuda nadprzyrodzone i niezwykłe dzieła, jakie stawały się poprzez nakładanie rąk i tylko do czasu miały się dziać. Trzeba bowiem było, aby nowe zwiastowanie Ewangelii, nowe królestwo Chrystusa uświetnić i wywyższyć dzięki niesłychanym i niepospolitym cudom, których gdy Pan zaprzestał, nie odstąpił daleko od Kościoła, ale pouczył wybornie o wspaniałości swojego królestwa i dostojeństwie swojego Słowa. Czym więc ci komedianci chcą naśladować apostołów? Nakładanie rąk miało sprawiać, aby oczywista moc Ducha Świętego natychmiast stawała się widoczna. Lecz tego nie mogą dopiąć. Po co podnoszą na rzecz swoją nakładanie rąk, co apostołowie mieli w zwyczaju czynić, lecz w zupełnie innym celu?

Jan Kalwin / tłum. prof. Rafał Leszczyński

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl