Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 3-4 / 2011

Dzieła sztuki towarzyszą chrześcijaństwu od dawna, choć nie od początku były one akceptowane. Pierwotni, wywodzący się z judaizmu wyznawcy Jezusa Chrystusa, negatywnie odnosili się do przedstawień religijnych, jako niezgodnych ze starotestamentowymi zakazami, np.: Nie będziecie czynili sobie bałwanów ani stawiali sobie podobizny rzeźbionej, ani kamiennych pomników, ani też umieszczali kamiennych obrazów w ziemi waszej, by im się kłaniać; gdyż Ja, Pan, jestem Bogiem waszym (III Mojż. 26,1), Abyście nie popełnili grzechu i nie sporządzili sobie podobizny rzeźbionej (V Mojż. 4,16), Z kim więc porównacie Boga i jakie podobieństwo mu przeciwstawicie? (Izaj. 40,18). Wraz z ekspansją nowej religii na tereny pogańskie doszło do asymilacji wzorców sztuki grecko-rzymskiej, w której wizerunek bóstwa był zakorzeniony od wieków, jednak jeszcze w IV w. n. e. boskie przedstawienia wśród chrześcijan budziły niepokój. Wyraz temu dał Euzebiusz z Cezarei w liście do Konstancji (siostry cesarza Konstantyna), w którym odmawia przesłania obrazu Chrystusa, tłumacząc: Bóg, chociaż stał się człowiekiem, nie ma oblicza; ten który jest życiem nie może być odtwarzany w materii martwej i nieruchomej; cześć oddawana obrazom to pozostałość bałwochwalstwa. Z biegiem czasu starożytna tradycja została jednak dostosowana do oczekiwań i wymogów młodego Kościoła.


      Zmianę rozumienia sztuki oraz jej roli w Kościele przyniosła w późniejszym okresie Reformacja, chociaż nigdy kwestia nieobecności dzieł sztuki w świątyniach nie stanowiła sine qua non tego ruchu. Kwestia obrazów (ich braku) wraz z upływem czasu stała się jedynie zewnętrznym, najbardziej charakterystycznym elementem w kościołach protestanckich, których ducha estetyki w ironiczny sposób oddał Moryc Welt, jeden z bohaterów reymontowskiej Ziemi Obiecanej: cztery gołe ściany i tak pusto, jakby interes miał za chwilę się zlikwidować.
     Marcin Luter był zasadniczo powściągliwy w kwestii sztuki. Sergiusz Michalski, autor cenionego opracowania Protestanci a sztuka, przywołuje fragment jednego z wykładów augustianina: nie jesteśmy przeciwni budowaniu kościołów i ich właściwemu wystrojowi, nie możemy obyć się bez nich. Publiczne nabożeństwa powinny być odprawiane jak najgodniej. Lecz powinniśmy wyznaczyć linię graniczną i powinniśmy dbać o to, aby kult był raczej czysty niż kosztowny. Reformator, choć w późniejszych słowach bardziej dosadny: wierni usiłują poprzez fundowanie kościołów, obrazów, czy też bieganie do obrazów kupić sobie niebo, pokładają w tym nadzieję i chcą tym samym, tą drogą wyjednać łaskę Bożą, nigdy nie przekroczył tej cienkiej granicy między krytyką wybranych elementów, a jawnym obrazoburstwem. Lutrowi nie były potrzebne obrazy, choć jego natura estety sprzeciwiała się ich niszczeniu, zadowalając się usunięciem z kościołów. Wychodził bowiem z założenia, zgoła odmiennego od przyjętego w owych czasach, iż wiara spełnia się w obrębie własnego sumienia każdego wiernego. A zatem sumienie rozporządza wiarą, nie zaś sztuka, która jedynie mogła być wyrazicielką tej wiary. Zrodzony w ten sposób rozdział między tym, co widzialne, a tym, co niewidzialne w kościele, był konsekwentnie rozwijany przez mnicha. Jego ukoronowaniem były tzw. Kazania postne – przeciw niebiańskim prorokom, w których skrytykował tak obrazy jak i obrazoburców. Wydaje się więc uzasadnione podkreślenie, że Reformator nie był przeciwnikiem samej sztuki (umieszczając ją w sferze wolności chrześcijańskiej), a nadużyciom z nią związanym, do których zaliczył pozbawione refleksji i bałwochwalcze oddawanie czci przedmiotom, a nie temu, co reprezentują.
     Oponentem Lutra w kręgu wittenberskiej Reformacji stał się Andreas Karlstadt. W swoich traktatach O zniesieniu obrazów i Pouczenie o ślubowaniu, przekonywał o konieczności odrzucenia obrazów, nawet za cenę ich niszczenia (Luter w tej kwestii był bardziej wyważony, pozwalając na zabieranie obrazów z kościołów przez ich fundatorów). Dla Karlstadta były one nieme i głuche, ani nie widzą ani nie słyszą, niczego nie mogą nauczyć, ani z kolei nauczać, i niczego innego nie przybliżają prócz zwykłego ciała, które do niczego nie służy. Nigdy jednak jego poglądy w tej sprawie nie przebiły się do szerszego grona wiernych, a to z powodu otrzymania zakazu głoszenia kazań z rąk księcia Ferdynanda.
     Stanowczo przeciw obrazom występowali reformatorzy helweccy. Ulrich Zwingli w Krótkim chrześcijańskim wstępie oraz Odpowiedzi Walentynowi Comparowi, uzasadniając potrzebę usunięcia obrazów wskazał, że stoją one w jawnej sprzeczności z Dekalogiem. Nawiązał w ten sposób, a za nim cała Reformacja, do starotestamentowego Bożego nakazu Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze, i na ziemi w dole, i tego, co jest w wodzie pod ziemią. Nie będziesz im kłaniał, i nie będziesz im służył gdyż Ja, Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym (II Mojż. 20,4-5). Czynione zarzuty pod adresem autora, jakoby był animatorem działań obrazoburczych, wydają się jednak nieuzasadnione, gdyż wydał swe dzieła już po fali niszczenia obrazów. Analogiczne stanowisko zajął Jan Kalwin. W tworzeniu obrazów widział niezrozumienie istoty Boga: jesteśmy podobni do Boga tylko naszymi duszami i żaden obraz nie może Go przedstawić. (...) wszelka próba obrazowania Go jest zuchwałą zniewagą (...) Jego Majestatu i Chwały. W komentarzu I Listu do Koryntian wyraził natomiast opinię, jakoby obrazy były wszelkim źródłem idolatrii.
     Pomimo tak wyraźnych wypowiedzi, Ojcowie Reformacji w żadnej mierze nie wynosili „walki” ze sztuką na piedestał nowego religijnego ładu. „Usprawiedliwienie z wiary przez łaskę” nie implikowało potrzeby rozprawy z obrazami, pozostawiając tę kwestię na uboczu. Paradoksalnie to właśnie dzięki temu protestanci mogą pochwalić się sztuką tak chętnie czerpiącą z tradycji biblijnej, która to sztuka jednak nigdy nie stała się elementem kultu religijnego, pozostając najwyżej areligijnym ornamentem.

Andrzej Grzegorczyk

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl