Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 3/2018, ss. 17–23

Kotyliony (fot. Alicja/pixabay)
(fot. Alicja/pixabay)

 

Rok 1918 to był szczególny rok. Skończyła się ponad czteroletnia wojna totalna, która pochłonęła miliony ofiar i przeorała umysły ówczesnych społeczeństw europejskich. W wyniku jej rozstrzygnięć w Europie Środkowo-Wschodniej powstało kilka nowych – względem roku 1914 – niepodległych państw, wśród nich Polska, która po 123 latach zaborów powróciła na mapę Europy. Piłsudski, Dmowski, legiony, traktat wersalski, plebiscyty, kształtowanie granic, budowanie państwowości, a potem dwudziestolecie międzywojenne pełne napięć społecznych i narodowych, politycznych konfliktów czy rosnących w siłę ideologii totalitarnych – to wszystko jest powszechnie kojarzone z tamtym czasem.

W tym roku mija sto lat od zakończenia pierwszej wojny światowej i odzyskania przez Polskę niepodległości. Z tej okazji w naszym kraju zaplanowano szereg obchodów jubileuszowych. Pojawiają się też okolicznościowe wydawnictwa. W ramach serii „Biblioteka JEDNOTY” postanowiliśmy przygotować książkę, która prezentowałaby wydarzenia sprzed stu lat oraz ich konsekwencje w kontekście ewangelicyzmu. Dlaczego?

Uformowanie się po pierwszej wojnie światowej nowych państw stało się przyczyną reorganizacji życia kościelnego. W państwie polskim istniało kilka Kościołów ewangelickich, zróżnicowanych narodowo i często skonfliktowanych. Jednocześnie dwudziestolecie międzywojenne to czas rozwoju ruchu ekumenicznego i stosunkowo prężnej działalności diakonijnej. Doświadczenie pierwszej wojny światowej było zaś niezwykle ważne dla rozwoju nowego nurtu w teologii ewangelickiej – teologii dialektycznej.

To, co się działo sto lat temu w życiu ewangelików w Polsce i w Europie, było więc niezwykle ciekawe, wpisywało się w ówczesne wydarzenia społeczno-polityczne i miało też konsekwencje na kolejne lata. O tym właśnie będzie przygotowywana przez nas książka. Jest to zbiór artykułów kilkunastu autorek i autorów – historyków, teologów, prawników, pedagogów, dziennikarzy. Wszystko razem stworzy interdyscyplinarne studium, które będzie wkładem polskich ewangelików w refleksję nad tegorocznym jubileuszem.

Wydanie książki planowane jest na jesień tego roku. Poniżej prezentujemy fragmenty niektórych tekstów, które ukażą się w przygotowywanej publikacji.

Redakcja JEDNOTY

* * *

Ewa Jóźwiak, „Sytuacja Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w 1918 r. i dwudziestoleciu międzywojennym”

Sam fakt odzyskania niepodległości przez Rzeczpospolitą został przywitany przez ewangelików obu Kościołów reformowanych z radością i entuzjazmem, co oddaje ówczesna prasa kościelna i dokumenty. Pierwszym dokumentem ewangelickim było oświadczenie wydane już 29 października 1918 r. przez stołeczny zbór reformowany. W oświadczeniu można m.in. przeczytać: „W chwili, gdy Polska, Ojczyzna nasza, powstaje z wiekowego omdlenia, każdy, kto mieni się jej synem, winien stanąć pod ojczystym sztandarem ku jej obronie i przyłożyć rękę do jej odbudowy”. (...)

Wchodzący od 1918 r. w skład Tymczasowej Rady Stanu superintendent generalny Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego ks. Juliusz Bursche (1862–1942) oraz inni duchowni świadomi szansy na przyłączenie do Polski terenów zamieszkałych w większości przez ewangelików narodowości polskiej w momencie odzyskania niepodległości postanowili zabiegać o włączenie do Polski Śląska Cieszyńskiego i Mazur. W dyskusjach nad kształtem granic II Rzeczypospolitej „sporo uwagi poświęcono również sprawie Górnego Śląska, Pomorza i Wielkopolski”. W związku z tym członkowie ewangelickich Kościołów (ewangelicko-augsburskiego i ewangelicko-reformowanego warszawskiego) zaczęli się regularnie spotykać począwszy od 14 listopada 1918 r. (...) O ile znany jest fakt zaangażowania zarówno superintendenta Burschego, jak i innych luteran w sprawę pozyskania Mazur (np. Bogumiła Linki, który wizytę na konferencji pokojowej w Wersalu w celu przedstawienia propolskiej opcji dla Mazur ostatecznie przypłacił życiem), o tyle zaangażowanie ewangelików reformowanych jest sprawą zapomnianą, a przecież ewangelicy obu wyznań podjęli w tej sprawie wspólne starania.

Z powodu zmiany granic, w wyniku których Wileńszczyzna przypadła Polsce, Jednota Litewska uległa podziałowi na Kościół litewski i wileński, które posługiwały się tymi samymi kanonami, nadal istniały też między nimi bliskie kontakty. Po rozpadzie Jednoty Litewskiej na dwa Kościoły, Jednota Warszawska widząc, jak osłabiony jest Kościół wileński, „prawdopodobnie przyjmowała zjednoczenie obu Kościołów za pewnik. Podczas obrad pierwszego w odrodzonej Polsce Synodu Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w Warszawie w czerwcu 1919 r., którego gościem był prezydent Kolegium Wileńskiego Stanisław Bohusz-Siestrzeńcewicz (1869–1927), został przygotowany projekt zjednoczenia obu Kościołów”.

* * *

Grzegorz Michalak, „Jednota Ewangelicko-Reformowana w Wilnie na tle wydarzeń przedwiośnia niepodległości polskiej. 1915–1922”

Ewangelicy w 1918 r. podkreślali swoje związki z polskością w oficjalnych wypowiedziach i dokumentach. (...) 18 listopada synod wileński uchwalił Kanon 6 pt. „O restytucji praw Synodu”, w którym zapisano: „wobec zmienionych warunków politycznych i świtania wolności tego kraju, Synod zrzucając ciążące na nim więzy wraca do uświęconych praw swoich jako instytucja samodzielna i odtąd rządzi się prawami zawartymi w Wielkiej Agendzie oraz kanonami przez uprzednie synody uchwalonymi”. Słowa te miały wielorakie znaczenie – potwierdzono przywiązanie i chęć powrotu do dawnej struktury organizacyjnej z czasów Rzeczypospolitej oraz potrzebę zachowania odrębności w stosunku do powstałej w XVIII w. Jednoty warszawskiej. Polska jurysdykcja nie rozciągała się wówczas na ziemię wileńską. (...) Odzyskanie niepodległości oznaczało również początek nieporozumień pomiędzy Jednotą warszawską a wileńską o prymat nad Polakami wyznania ewangelicko-reformowanego. (...) Wobec skomplikowanych kolei losu Wileńszczyzny prawdopodobieństwo, że Jednota obejmie wszystkie dawne zbory było znikome. Nie służyły temu stabilizacja państwowości litewskiej oraz wojna polsko-bolszewicka. (...)

Kalwinizm na terenach dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego, znajdujących się w latach 1918–1939 w granicach Polski, był poważnie osłabiony i w dwudziestoleciu międzywojennym podejmowano próby jego wzmocnienia. Korzystając z możliwości przyłączenia parafii neofickich, anglikańskich oraz polskokatolickich zwiększono jego zakres terytorialny.

Poważnym echem odbiła się również kwestia konwersji w celu uzyskania rozwodu, czemu szczególnie sprzyjała polityka ks. Michała Jastrzębskiego. Doprowadziła ona do rozłamu w Wilnie, konfliktu z Konsystorzem w Warszawie, trudnej do ustalenia liczby wyznawców i spadku zaufania do Kościoła wileńskiego. Jednakże praca duszpasterska i charytatywna budziła podziw.

* * *

Tadeusz Stegner, „Kościół Ewangelicko-Augsburski u zarania II Rzeczypospolitej”

Trudna sytuacja wewnętrzna nie przeszkodziła władzom Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego włączyć się aktywnie w nurt życia społeczno-politycznego odrodzonego państwa. Jedną z najważniejszych spraw był problem ustalenia granic i przyłączenia do Rzeczpospolitej obszarów zamieszkałych, choćby częściowo przez Polaków. W tym względzie udzieliły rządowi polskiemu poparcia, w miarę swoich sił i środków, władze Kościoła i Polacy ewangelicy, zwłaszcza jeśli chodzi o tzw. „kresy polsko-ewangelickie”. Terminu tego używano odnośnie terenów Mazur, Śląska Cieszyńskiego i części dawnego Śląska Pruskiego do zamieszkałych przez ludność polską lub posługującą się językiem polskim, nie zawsze jak w przypadku Mazur czy Górnego Śląska, posiadającą polską świadomość narodową. Zaangażowanie się władz Kościoła w tego typu działalność, wbrew stanowisku znacznej części współwyznawców Niemców, wynikało z kilku powodów. Obok zrozumiałej dążności do skupienia jak największej liczby Polaków i ziem polskich w ramach państwa polskiego, chodziło również o poszerzenie znaczenia i liczby protestantów w II Rzeczypospolitej, w której przewagę mieli rzymscy katolicy oraz zwiększenie liczby Polaków w samym kościele Ewangelicko-Augsburskim, a tym samym ograniczeniem wpływów niemieckich. (...)

W pierwszych latach II Rzeczpospolitej Kościół Ewangelicko-Augsburski rozszerzył swoją działalność poza teren dawnej Kongresówki na obszar całej Polski. Przyłączyły się do niego zbory na Śląsku Cieszyńskim, parafie funkcjonujące na terenach Polesia, Wołynia, Wileńszczyzny, Białostocczyzny podległe przedtem konsystorzom w Mitawie i Petersburgu, które znalazły się poza obszarem Polski, a także zbór krakowski w 1922 r. Liczył ponad 400 tys. wyznawców, z czego około 30 proc. według spisu z 1931 r. stanowili Polacy. Władzę w Kościele sprawowali polscy ewangelicy z generalnym superintendentem Juliuszem Bursche na czele. W Konsystorzu nie było przedstawicieli ewangelików Niemców, co wywoływało niezadowolenie wiernych i duchownych niemieckich. Należy też zauważyć, że wyniku działań wojennych lat 1914–1921 i licznych przesiedleń znacząco zmniejszyła się liczebność ewangelików, zwłaszcza Niemców w ziemiach wchodzących w skład II Rzeczypospolitej.

Polscy ewangelicy i władze Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego przyjęły powstanie niepodległego państwa polskiego z entuzjazmem i nadzieją, że wszyscy ewangelicy polskiej mowy, także ci z „kresów polsko-ewangelickich”, znajdą się w granicach Rzeczypospolitej, wzmacniając tym samym protestantyzm w kraju i nadając mu bardziej polski charakter. Ks. Juliusz Bursche myślał o spełnieniu marzenia ks. Leopolda Otto - utworzeniu polskiego Kościoła ewangelickiego, mającego znaczenie w skali ogólnopolskiej. Te oczekiwania nie w pełni się ziściły. Mazury oraz większa część Śląska Pruskiego i Cieszyńskiego znalazły się poza obrębem polskiej państwowości. Czynne zaangażowanie władz Kościoła, a szczególnie ks. Burschego w sprawy ustanowienia korzystnych dla Polski granic było pozytywnie odebrane przez polskie kręgi przywódcze. Spowodowało jednocześnie napięcie w stosunkach polsko-niemieckich w Kościele Ewangelicko-Augsburskim i konflikty z niemieckimi Kościołami ewangelicko-unijnymi, działającymi w Wielkopolsce, na Pomorzu i Górnym Śląsku. Polscy ewangelicy w 1918 r. wykazali, że są ważną częścią polskiego społeczeństwa, gotową aktywnie działać na rzecz budowy niepodległej Polski.

* * *

ks. Edward Puślecki, „Metodyści w odrodzonej Polsce”

W dobie ekumenicznego zbliżenia warto przypomnieć metodystyczne stanowisko w odniesieniu do innych Kościołów. W piśmie zatytułowanym „Stosunek Kościoła do innych wyznań”, a skierowanym do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w 1924 r. odnajdujemy w paragrafie 74, artykułu VII następującą deklarację (cytuję w zapisie oryginału):

„Kościół, wnikając w ducha chrystianizmu, za jedną z głównych zasad swoich uważa jak najszerzej pojętą tolerancję. Nie będzie nigdy głosić, jakoby on tylko był prawdziwym Kościołem chrześcijańskim i jakoby tylko na jego łonie można było uzyskać zbawienie. Dążenia do ekspansji swojej i propagowania swoich zasad będzie uzasadniać zawsze z obowiązkiem lojalności względem innych wyznań, a to przez unikanie sztucznej, podstępnej agitacji, spotwarzania Kościołów innych, namiętnych polemik i w ogóle wszystkiego, co koliduje z duchem miłości ewangelicznej. Kościół starać się będzie o zadzierzgnięcie serdecznych więzów i o współdziałanie z innymi Kościołami chrześcijańskimi, zwłaszcza bratnimi, ewangelickimi [podkreślenie – E.P.]. Chrzest, przyjęty na łonie któregokolwiek Kościoła chrześcijańskiego, tak samo małżeństwo pobłogosławione przez którykolwiek inny Kościół chrześcijański, uznaje Kościół Metodystyczny za akty ważne i nie domaga się ich powtórzenia przez swoich wyznawców”.

Metodyści nie przybyli do Polski, aby werbować wiernych, lecz aby pomagać potrzebującym różnych wyznań. Jeżeli ktoś chciał do nich dołączyć, podejmował samodzielną decyzję i konwertował.

Wiele osób różnych wyznań współpracowało z Kościołem Metodystycznym, ale się do niego nie „zapisały”. Jedną z nich była Milena Niewieczerzałówna z Kościoła Ewangelicko-Reformowanego, siostra późniejszego biskupa tegoż Kościoła, ks. Jana Niewieczerzała. Była ona kierowniczką szkoły powszechnej prowadzonej w Warszawie przy ul. Mokotowskiej 12.

Metodyści pomagali różnym instytucjom innych wyznań. W amerykańskich sprawozdaniach misyjnych pojawia się nazwisko ks. Karola Kulisza, założyciela luterańskiego diakonatu Eben-Ezer. Ks. Kulisz był luterańskim pietystą, a więc ideowo był spokrewniony z metodyzmem. W czasie pobytu w Ameryce zbierał środki finansowe na swą działalność również w parafiach metodystycznych. (...)

Działalność wydawniczo-kolportażowa [metodystów – przyp. red.] miała wymiar ekumeniczny. W metodystycznym miesięczniku „Pielgrzym Polski” pisywali znamienici przedstawiciele innych ewangelickich Kościołów, np.: Paweł Hulka Laskowski, Emil Jelinek.

Przed wybuchem II wojny światowej metodyści liczyli ok. 960 pełnoprawnych członków (bez sympatyków), z czego większość stanowili oczywiście konwertyci. Do tej liczby należy dodać kilkuset członków Społeczności Ewangelickiej (Die Evangelische Gemeinschaft), którzy związani z Konferencją Doroczną Niemiec również działali w Polsce. Ich centralą stała się miejscowość Więcbork (Vandsburg), gdzie znajdowały się: kościół położony nad samym jeziorem oraz Dom Diakonis usytuowany po drugiej stronie miasta. Z Więcborka prowadzona była działalność misyjna wśród ludności polskojęzycznej z placówką w Łodzi. Łącznie więc było w Polsce przed II wojną światową ok. 1,5 tys. świadomych i aktywnych religijnie i społecznie metodystów.

* * *

Michał Hucał, „Prawodawstwo wyznaniowe dotyczące Kościołów ewangelickich po 1918 r.”

Odzyskanie niepodległości przez Polskę było radosnym wydarzeniem dla Polaków ewangelików, którzy żywili dodatkowo nadzieje na zjednoczenie ze swoimi współwyznawcami z Mazur i Śląska Cieszyńskiego. Szybko jednak entuzjazm został przykryty problemami wewnętrznymi i zewnętrznymi.

Narastające konflikty narodowościowe, charakterystyczne dla wielu sfer życia społecznego, były także niezwykle widoczne w życiu wewnętrznym i relacjach publicznych Kościołów ewangelickich. Blokowało to możliwość asymilacji Ewangelickich Kościołów unijnych czy Kościoła Ewangelickiego Augsburskiego i Helweckiego Wyznania, a nawet współpracę między wszystkimi siedmioma Kościołami. Wrogi charakter regulacji prawnowyznaniowych tego okresu wynikał jednak w dużym stopniu z jawnie proniemieckich i nacjonalistycznych działań władz kościelnych, które nie mogły pogodzić się z wynikiem I wojny światowej.

Jednocześnie ksenofobia i nietolerancja religijna dużej części społeczeństwa i klasy politycznej sprawiały, że nawet patriotyczna tych władz część narażona była na lekceważenie lub niechęć. Widoczne jest to szczególnie w przypadku wspierających aktywnie polską rację stanu władz Kościołów Ewangelicko-Augsburskiego oraz ewangelicko-reformowanych, które zapłaciły za to w okresie okupacji hitlerowskiej częściową eksterminacją elit kościelnych. Tymczasem w okresie II Rzeczypospolitej jedynie pierwszy z tych Kościołów uzyskał po wielu latach nową regulację swojej pozycji prawnej i to odbiegającą od swoich oczekiwań, stawiającą go w gorszej pozycji niż np. Kościół Rzymskokatolicki. Jak wskazuje Elżbieta Alabrudzińska, „ustalony tu zakres ingerencji władz państwowych nie pozwalał w praktyce Kościołowi na podjęcie żadnej decyzji personalnej bez wcześniejszych konsultacji z nimi. (…) Widać pewną tendencję zwiększania uprawnień nadzorczych, ale przede wszystkim tendencję wkraczania przez państwo w obszar ustroju i wewnętrznej organizacji Kościoła”.

* * *

Joanna Kluczyńska, „Ewangelicka działalność diakonijna w Polsce w okresie międzywojennym”

Przełomowy dla istnienia Polski moment odzyskania niepodległości w 1918 r. miał również istotne znaczenie dla osób, ruchów i instytucji organizujących na ziemiach polskich szeroko rozumianą działalność pomocową. Wraz z wybuchem I wojny światowej zakończyła się pewna epoka, zdaniem wielu mentalnie zakończył się wiek XIX. Koniec zawieruchy wojennej zastał Polaków w upragnionej niepodległej ojczyźnie, ale jednocześnie zmuszał do szybkiego organizowania warunków życia w powojennej rzeczywistości. Wielu nie potrafiło sobie z tym samodzielnie poradzić. Odpowiedzialność za ich sytuację i potrzeby przejęło powstające na nowo państwo, wspomagane przez liczne grupy osób gotowych do niesienia pomocy, w tym ewangelicką mniejszość wyznaniową.

Działalność dobroczynna, w tym także ewangelicka, w okresie poprzedzającym odzyskanie przez Polskę niepodległości rozwijała się bardzo prężnie, w miarę swych możliwości reagując na ludzką biedę, krzywdę, nieszczęście. Zaznaczyć przy tym należy, iż koniec wieku XIX to także czas pojawienia się dwóch istotnych zjawisk, mających kluczowe znaczenie do rozwoju działalności pomocowej w wieku XX.

Pierwszym z nich było kształtowanie się zrębów praw pracowniczych oraz systemów ubezpieczeń społecznych. (.) Wdrażanie rozwiązań prawnych zabezpieczających najbardziej podstawowe potrzeby osób znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej (.) stanowiło początek zorganizowanych, gwarantowanych przez państwo systemów pomocowych. Ich istnienie i rozwój stopniowo zmieniały i kształtowały postawy społeczne obywateli tych państw, a także działalność organizacji kościelnych różnych wyznań, które z jedynych instytucji pomocowych przeistaczały się w organizacje niezbędne, lecz wspierające, uzupełniające działalność państwa. (...)

Drugim ważnym zjawiskiem, które pod koniec XIX w. przyczyniło się do zmian w postrzeganiu procesu pomocy, były początki kształtowania się pracy socjalnej, czyli profesjonalnej działalności pomocowej.(...) Postulaty głoszone przez amerykańskich pionierów pracy socjalnej opierały się na „znajomości rzeczy, wrażliwości na społeczną i jednostkową krzywdę o słusznym w istocie przekonaniu, że odpowiedzialność za losy najbardziej upośledzonych warstw społecznych to sprawa wykraczająca poza dobrowolne działania jednostek i tradycyjne formy pomocy wzajemnej”. (...)

* * *

Karol Karski, „Współpraca ekumeniczna w Polsce w okresie międzywojennym”

Współpracę międzywyznaniową poważnie utrudniał odmienny stosunek poszczególnych kierownictw kościelnych do problemów narodu i państwa oraz do zadań i celów protestantyzmu w Polsce. Kierownictwa Kościoła ewangelicko-augsburskiego i obu Kościołów ewangelicko-reformowanych (warszawskiego i wileńskiego) wychodziły z założenia, że każdy ewangelik, niezależnie od pochodzenia narodowego i języka, którym się posługuje, powinien włączyć się twórczo w odbudowę państwa polskiego, dzięki czemu wykaże, że leży mu na sercu pomyślny rozwój kraju. Inną postawę w tej sprawie zajmował Kościół Ewangelicko-Unijny z Konsystorzem w Poznaniu. Wiernych utwierdzano w przekonaniu, że Polska to tymczasowy twór państwowy (Saisonstaat), nieposiadający szans przetrwania. Kierownictwo tego Kościoła, wbrew polskiej racji stanu, obstawało przy organizacyjnej łączności z najwyższą władzą kościelną w Berlinie. Uzasadniając swoje stanowisko, szerzono pogląd, że granice państwowe nie są granicami kościelnymi, toteż „zmiana granic państwowych (…) nie może rozwiązywać związków kościelnych”.

Nieporozumienia między ewangelikami Niemcami a ewangelikami Polakami z jednej strony oraz między ewangelikami Niemcami a władzami polskimi z drugiej były śledzone z uwagą i niepokojem przez wielu czołowych przywódców protestantyzmu i rodzącego się ruchu ekumenicznego w różnych krajach. Chcąc zażegnać te nieporozumienia i skłonić protestantów w Polsce do podjęcia współpracy międzywyznaniowej w kraju i na arenie międzynarodowej wystąpiono z propozycją zwołania konferencji pojednawczej. Odbyła się ona na początku marca 1921 r. w Uppsali, a przewodniczył jej prymas luterańskiego Kościoła Szwecji abp Nathan Söderblom. (...)

Konferencja w Uppsali zamykała wstępny etap w stosunkach między Kościołami ewangelickimi w Polsce, etap napięć i nieporozumień. Teraz nadszedł czas na zrewidowanie własnych pozycji, podjęcie współpracy w kraju i wejście na międzynarodową arenę ekumeniczną. Pierwszą międzynarodową organizacją ekumeniczną, z którą Kościoły w Polsce nawiązały współpracę, był Światowy Związek Krzewienia Przyjaźni między Narodami za pośrednictwem Kościołów. (...)

Szczególnie trudna dla ewangelików polskich była konferencja regionalna w Wolnym Mieście Gdańsku. Dyskutowano nad tematem: „Granice państwowe i granice kościelne”. Jako pierwszy zabrał głos ks. sup. gen. Otto Dibelius (1880–1967), członek Ewangelickiej Naczelnej Rady Kościelnej w Berlinie, autor szeroko lansowanej tezy, że granice kościelne nie muszą się pokrywać z granicami państwowymi.

* * *

Jerzy Sojka, „U progu zmian – teologia ewangelicka w 1918 r. i dwudziestoleciu międzywojennym”

Teologia ewangelicka w 1918 r. stoi u progu zmian. Kiedy popatrzeć na symboliczne dla niej daty, to w obszarze niemieckojęzycznym będą to rok 1919 – pierwsze wydanie komentarza do Listu do Rzymian Karla Bartha, czy też rok 1922, kiedy to ukazało się drugie, zmienione wydanie tego dzieła, uznane za w pełni dojrzały manifest nowego teologicznego kierunku – teologii dialektycznej. Ten ruch uznano powszechnie za pierwszy dwudziestowieczny nurt w teologii ewangelickiej . Jego pojawienie się oznacza koniec długiego wieku XIX, którego początek utożsamiany jest z – wtedy anonimową – publikacją „Mów o religii” Friedricha Daniela Ernsta Schleiermachera w 1799 r. Nowsze badania Heinricha Assela, co potwierdza Volker Leppin, do tych symbolicznych dat związanych z powstaniem teologii dialektycznej dorzucają jeszcze jedną – rok 1921, a więc rok, w którym Karl Holl opublikował pierwszy tom swoich „Gesammelte Aufsätze zur Kirchengeschichte” [Zebrane przyczynki do historii Kościoła] zatytułowany „Luther” [„Luter”]. Publikacja ta stała się jednym z decydujących impulsów do rozwoju prądu teologicznego znanego jako „renesans Lutra” [Lutherrenaissance]. W Polsce odbudowującej swoją państwowość po 123 latach rozbiorów do rangi symbolu dla teologii ewangelickiej urosła data 4 stycznia 1921 r., a więc dzień inauguracji pracy Tymczasowego Studium Teologii Ewangelickiej na Uniwersytecie Warszawskim, które w roku kolejnym przekształciło się w Wydział Teologii Ewangelickiej.

* * *

Rafał Marcin Leszczyński, „Paweł Hulka-Laskowski a sprawa polska”

Paweł Hulka-Laskowski wyniósł (…) z domu i ze zboru podwójną świadomość narodową; z jednej strony z czcią wspominał swych czeskich przodków, jednak z drugiej czuł się przede wszystkim Polakiem, Polska zaś była jego wielką miłością, której poświęcił swe zdolności i życie zawodowe. Czytając uważnie teksty Hulki, dostrzeżemy, iż w bardzo wielu z nich ostatecznym celem, który kryje się za jego rozważaniami, jest ukazanie drogi prowadzącej do niepodległości, dobrobytu i rozkwitu kulturowego Polski. Głęboki patriotyzm stanowił także bodziec dla aktywności społecznikowskiej Hulki i główny powód jego nieustępliwej postawy w walce z ciemną stroną międzywojennej Rzeczypospolitej.

Obok patriotyzmu ważnym motywem postępowania Hulki-Laskowskiego były jego przekonania teologiczne, na studiach w Niemczech zetknął się on bowiem z ewangelicką teologią liberalną i powiązanym z nią protestantyzmem kulturowym, które przejął i przeszczepił twórczo na grunt polski. W duchu protestantyzmu kulturowego Hulka twierdził, iż królestwo Boże przychodzi do człowieka już tu, na Ziemi, za sprawą czynów ludzkich wypływających z Chrystusowej etyki miłości. Dokonując owych czynów wyznawca Chrystusa nasyca kulturę ludzką wartościami chrześcijańskimi, zmieniając świat w miejsce, w którym ludzie kierują się nauką moralną Jezusa. Dzięki temu rzeczywistość ziemska staje się sferą, w jakiej realizuje się sprawiedliwość społeczna. Dla Pawła Hulki-Laskowskiego miejscem, które pragnął transformować w królestwo Boże, był w pierwszym rzędzie rodzinny Żyrardów, a następnie cała Polska. Patriotyzm Hulki splata się więc ściśle z jego koncepcjami teologicznymi. Nie sposób prawidłowo pojąć niestrudzonej pracy społecznikowskiej Hulki, jego twórczości publicystycznej i naukowej, jeśli nie uwzględni się, że podłożem ideowym wspomnianych obszarów aktywności żyrardowianina była teologia liberalna i protestantyzm kulturowy.

* * *

Tadeusz Zieliński, „II Rzeczpospolita i dylematy polskich protestantów”

Dobrze zapowiadająca się w naszej części Europy reformacja XVI w. poniosła w Polsce porażkę, a obecna na terenie II Rzeczpospolitej ludność protestancka w zdecydowanej większości wywodziła się z żywiołu napływającego z państw Zachodu, głównie krajów niemieckich. Społeczność ta, licząca około 800 tys. wiernych (sam Kościół Ewangelicko-Augsburski skupiał ponad 500 tys. osób), znalazła się w trudnym położeniu: jej przedstawiciele byli traktowani już to jako trudno akceptowana mniejszość wyznaniowa, już to – w większości przypadków – jako reprezentanci spotykającej się często z niechęcią obcej narodowości.

W tej sytuacji nie byli jednak odosobnieni, gdyż około 40 proc. społeczeństwa II Rzeczypospolitej stanowili reprezentanci mniejszości narodowych, z czego przytłaczająca większość nie należała do Kościoła Rzymskokatolickiego (prym wiedli wyznawcy prawosławia i judaizmu). Lansowane przez endecję (Narodową Demokrację, polskich nacjonalistów) i znajdujące szerokie uznanie hasło „Polak katolik” miało na celu ustawiczne wypychanie narodowo i konfesyjnie „innych” poza główny nurt życia społecznego, ewentualnie wywoływanie w nich ducha konformizmu, jeśli już nie wyznaniowego, to przynajmniej narodowościowego. Konstytucja marcowa z 1921 r., gwarantująca szerokie swobody religijne, przyznała jednak katolicyzmowi pozycję uprzywilejowaną. W jej art. 114 stwierdzono: „wyznanie rzymsko-katolickie, będące religią przeważającej większości narodu, zajmuje w Państwie naczelne stanowisko wśród równouprawnionych wyznań”. (...)

Życie ewangelika w II Rzeczypospolitej musiało rodzić mieszane uczucia, także w przypadku osób, które odrodzoną państwowość polską uznawały za swoją. Wszechobecność Kościoła katolickiego, preferowanie rzymskich katolików w obsadzie stanowisk państwowych, nachalny kult marszałka Piłsudskiego (mającego zresztą w swej biografii epizod luterański), antysemityzm, posiadający także krwawe odsłony, fasadowy parlamentaryzm, te i inne elementy budziły opór lepiej wykształconej i myślącej w bardziej liberalny lub lewicowy sposób części środowisk protestanckich. Z drugiej jednak strony wielu obywateli, także ewangelików, miało powody do dumy ze swego państwa.