Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 1/2022, s. 8

Podczas jednego z nabożeństw tegorocznego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan, 29 stycznia w archikatedrze łódzkiej, ks. abp Grzegorz Ryś i ks. bp Marek Izdebski umyli sobie nawzajem nogi. Ten gest w Kościele Rzymskokatolickim praktykowany jest podczas liturgii Wielkiego Czwartku. W relacjach z wspomnianego nabożeństwa wielokrotnie pojawiał się termin „mandatum”. W poniższym tekście staramy się wyjaśnić, co oznacza to obco brzmiące słowo i nieznany ewangelikom reformowanym obrzęd. Na sąsiednich stronach publikujemy również rozważania wygłoszone podczas wspomnianego nabożeństwa przez ks. Semko Korozę, ks bp. Jana Cieślara oraz ks. abp. Grzegorza Rysia, gospodarza spotkania.

Biorąc pod uwagę naszą tradycję wyznaniową, a już szczególnie tradycję liturgiczną, która kształtuje formę naszych nabożeństw, sam wyraz mandatum może się kojarzyć najwyżej z mniej czy bardziej traumatycznymi spotkaniami z policją drogową albo innymi służbami mundurowymi, które mają prawo nas ukarać mandatem karnym. Co najlepsze, nasza intuicja nie byłaby daleka od prawdy. „Mandat” wiąże się etymologicznie (co do pochodzenia) z naszym mandatum, które z kolei pochodzi od łacińskiego czasownika mando, mandare, oznaczającym nakazywać, polecać, zlecać. Pierwotnie więc mówimy o czymś, co jest nakazane, przykazane. O poleceniu.

Ale to nadal niewiele tłumaczy, bo nakaz przecież nie wiąże się bezpośrednio z żadnym obrzędem, a z kontekstu można wyczytać, że mandatum powinno oznaczać – przynajmniej tutaj – ryt obmycia nóg, co zgadza się ze stanem, który obecnie znamy. Warto jednak pamiętać, że to, co widzimy współcześnie jest tylko końcem długiego rozwoju tradycji liturgicznej, który trwa do dziś od ok. 1500 lat.

Mandatum jest nazwą używaną na określenie rytualnego obmycia nóg, przy czym warte uwzględnienia jest też to, że było praktykowane nie tylko jako ceremonia kościelna, należało też do ceremoniału niektórych dworów królewskich w Europie, do dziś zachowane jest na dworze brytyjskim. W tej wersji jest wyrazem dobroczynności monarchy i jego służebności wobec ubogich i mniej uprzywilejowanych poddanych, łączy się z nawet tylko symboliczną jałmużną. Źródła rytu są jednak takie same, jak w przypadku uzusu liturgicznego, są powtórzeniem gestu Chrystusa z Ewangelii Janowej (13,1–15), która należała do czytań liturgicznych Wielkiego Czwartku. Zanim jednak wrócimy do tej sceny biblijnej, która jest dla nas najważniejsza dla rozważenia treści i znaczenia samego gestu, zacznijmy od odrobiny historii i dzisiejszej praktyki.
Tradycja umywania nóg jako rytuał jest potwierdzona od ok. VI w. i nawet wcześniej, choć wygląda na to, że początkowo była źle widziana przez teologów i władze kościelne, aż do zakazu przez część synodów lokalnych. Do liturgii rzymskiej (a przynajmniej do obyczaju) zwyczaj ten wszedł prawdopodobnie ok. XII w. Na tym etapie mamy wzmianki o papieżu myjącym nogi subdiakonom i świeckim, co można uznać za pewną sankcję dla wykorzystywania go w Kościele jako całości.

Pełny tekst artykułu (po zalogowaniu w serwisie)

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl

*****

ks. Michał Koktysz

ks. Michał Koktysz – doktor teologii ewangelickiej, notariusz Synodu Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP