Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 3/2022, s. 27

KRÓLOWA ELŻBIETA II (1926–2022)

Dla mnie nauczanie Chrystusa i osobista odpowiedzialność przed Bogiem tworzą ramy, w których próbuję żyć. W trudnych czasach znajdowałam pocieszenie w słowach i przykładzie Chrystusa – powiedziała w jednym z przemówień świątecznych królowa Elżbieta II, która zmarła w wieku 96 lat.

8 września 2022 r. przejdzie do historii Wielkiej Brytanii, całej Europy i świata. Trudno uniknąć pewnej dozy patosu wobec śmierci monarchini, której panowanie rozpoczęło się od trudnych czasów powojennych i poprzez niezliczone zawirowania wojenne trwało ponad 70 lat. Serwisy informacyjne pełne są informacji i zdjęć z długiego życia Królowej, w którym religia, a konkretnie wiara chrześcijańska odgrywała ogromną rolę.

Jeden z amerykańskich serwisów religijnych w tekście z okazji platynowego jubileuszu panowania królowej Elżbiety napisał, że jeśli chce się zrozumieć jakiś naród to należy posłuchać jego hymnu, a brytyjski hymn jest właściwie modlitwą kierowaną do Boga, aby chronił monarchę.

Związek Elżbiety II z Kościołem Anglii nie był tylko ceremonialny, ale wypływał z serca – ten wątek ciągnie się przez całe jej życie. Gdy dała się przekonać, aby ceremonia koronacji w Opactwie Westminsterskim była transmitowana na żywo, nie ustąpiła w dwóch kwestiach: kamery nie mogą pokazać aktu namaszczenia królewskiej głowy i momentu przyjmowania sakramentu Wieczerzy Pańskiej.

Namaszczenie wzorowane na starotestamentowych rytuałach królewskich, w której arcybiskup Canterbury pełni tę samą rolę, co Sadok, w zbudowanej przez króla Salomona pierwszej świątyni, przywołuje przeszłość płynnie wlewając ją w teraźniejszość, ukazując monarchę jako sługę (wówczas ubrany/a jest w zwykłą albę), który ma poświęcić całe życie swojemu narodowi i bronić wiary Kościoła Anglii. Ale nie tylko…

NIE GŁOWA, A ZARZĄDCZYNI LUB ZARZĄDCA

Wbrew temu, co się nieraz mówi i pisze, Królowa nie jest Głową Kościoła Anglii.

Wprawdzie na mocy Aktu Supremacji (1534) Henryk VIII Tudor ogłosił się głową Kościoła (Head of Church) to po czasie restauracji rzymskiego katolicyzmu w Anglii za panowania jego córki Marii I Tudor, i wstąpieniu na tron jej protestanckiej siostry Elżbiety I Tudor monarcha przybrał tytuł supreme governor (naczelnego zarządcy/zwierzchnika), aby uciąć wszelkie spekulacje i zarzuty, jakoby Kościół miał jakąkolwiek inną Głowę niż Jezusa Chrystusa. Zarządca jest ‚jakby świeckim biskupem’ bez władzy biskupiej wynikającej ze święceń i urzędu.

Na tronie brytyjskim zasiadali różni władcy – mniej lub bardziej pobożni. Byli to nie tylko z urodzenia anglikanie, ale też luteranie, a paru władców, w tym imienny poprzednik obecnego Karola III – Karol II Stuart pod koniec życia przeszedł na katolicyzm. I mimo iż monarchowie nie kierują sprawami Kościoła, a mianowanie przez nich biskupek i biskupów ma jedynie wymiar ceremonialno-symboliczny to modlitwa w ich intencji obecna jest codziennie podczas każdego nabożeństwa anglikańskiego – szczególnie widać to podczas przepięknych nieszporów (evensong), gdy zgromadzeni proszą Boga o zachowanie monarchini i teraz monarchy.

Nawet jeśli modlitwa wpisana jest w brytyjski hymn, a mimo to nieco ponad 15 proc. Anglików należy do anglikańskiego Kościoła Anglii i jedynie kilka procent praktykuje swoją wiarę to God save the Queen jest immanentną częścią monarchii i poczucia narodowej tożsamości. Dla samej Królowej było to coś więcej.

Przed swoją koronacją otrzymała od arcybiskupa Canterbury Geoffrey’a Fishera stary modlitewnik, który miał ją przygotować do uroczystości. Posiadała książeczkę do swojej śmierci i z niej korzystała.

Nie tylko fakt, że regularnie uczęszczała na nabożeństwa, brała udział w inauguracjach Synodu Generalnego Kościoła Anglii i żywo interesowała się tematami wiary chrześcijańskiej, co w nieco przejaskrawiony sposób pokazali autorzy serialu The Crown w odniesieniu do jej relacji z ewangelista Billlym Grahamem, ale przede wszystkim jej słowa i przemówienia świąteczne oraz synodalne pokazywały jej głęboką i osobistą pobożność – czy to było w londyńskiej katedrze św. Pawła czy w wiejskim kościele w Szkocji.

ANGLIKANKA, ALE TEŻ REFORMOWANA

Co ciekawe, królowa jest chyba jedyną osobą na świecie, która po przekroczeniu granicy między Anglią a Szkocją „zmienia” wyznanie z anglikańskiego na … reformowane. O ile dla Kościoła Anglii jest naczelnym zarządcą to dla prezbiteriańskiego (reformowanego) Kościoła Szkocji, który nie ma charakteru Kościoła państwowego (a właściwie „ustanowionego” od established), jest protektorem i zwykłym jego członkiem. Każdy monarcha – Elżbieta II, a niebawem uczyni to Karol III, składa przy objęciu tronu przysięgę, iż będzie ochraniał(a) Kirk, czyli Kościół Szkocji.

Królowa Elżbieta II interesowała się życiem swojego Kościoła, ale także jego misją w społeczeństwie i dla społeczeństwa. Wymownym przykładem jest jej przemówienie w Pałacu Lambeth z 2012 r., podczas którego powiedziała: „Tutaj, w Pałacu Lambeth powinniśmy przypomnieć sobie o znaczącej pozycji Kościoła Anglii w życiu naszego narodu. Idea naszego ustanowionego Kościoła jest czasami źle rozumiana i myślę, że powszechnie niedoceniana. Jego rolą nie jest obrona anglikanizmu, celem wykluczenia innych religii. Obowiązkiem Kościoła jest chronić swobodne praktykowanie wszystkich religii w tym kraju. Z pewnością Kościół zapewnia poczucie tożsamości i duchową przestrzeń dla wielu swych własnych wiernych, ale także, delikatnie i niezawodnie, Kościół Anglii stworzył środowisko dla innych wspólnot wiary i ludzi żadnej nie wyznających, aby mogli żyć swobodnie. Wpleciony w tkankę tego kraju, Kościół Anglii pomagał budować lepsze społeczeństwo coraz bardziej aktywne we współpracy dla wspólnego dobra wraz z tymi, którzy wyznają inną wiarę”.
W tym przemówieniu, a także w wielu innych, widać wyraźnie to, co jest charakterystyczne dla społecznej roli Kościoła Anglii oraz tego jak Elżbieta II rozumiała swoje powołanie jako naczelnej zarządczyni.

Powyższe koresponduje z innym, nieco bardziej kontrowersyjnym tytułem używanym przez brytyjskich monarchów, który nadał im papież Leon X. Gdy Henryk VIII – oczywiście nie samodzielnie – wydał pismo przeciwko Marcinowi Lutrowi w obronie siedmiu sakramentów Leon X, nadał Henrykowi tytuł obrońcy wiary (defender of the faith). Rodzajnik the jest tu kluczowy, bo chodziło o konkretną wiarę, rzymskokatolicką. Po zerwaniu Anglii z Rzymem papież Paweł III odebrał w 1537 r. tytuł Henrykowi VIII, co nie przeszkadzało parlamentowi przywrócić tytuł monarsze w 1544 r., który używany jest do dziś.

Jednak w związku z coraz bardziej multiwyznaniową i multireligijną strukturą społeczeństwa toczą się dyskusje nad zmianą tytułu na defender of faith (obrońca wiary w sensie każdej). Praktyka zmarłej Elżbiety II pokazywała, że właściwie taki styl sprawowania monarchii jest bliski królowej, która spotykała się nie tylko z hierarchami rzymskokatolickimi (była pierwsza monarchinią od czasów reformacji, która spotkała się z papieżem, a przeżyła ich pięciu oraz pierwszą od czasów reformacji, dla której kazanie wygłosił rzymskokatolicki arcybiskup Westminsteru), ale też przedstawicielami innych religii.

KRÓLOWA GŁOSI EWANGELIĘ

Osobista, oparta na świadectwie biblijnym i bogatej duchowości anglikanizmu religijność Królowej była tym elementem, który – nawet jeśli wpisany w teologię anglikańską – wyostrzał słuch, gdy Elżbieta II mówiła o Bogu, Ewangelii i roli Kościoła. Biografowie rodziny królewskiej zwracają uwagę, że królowa inaczej niż król Karol III, widziała w chrześcijaństwie nie tyle intelektualną inspirację w religijnej osnowie, ale chrześcijaństwo i Ewangelia była dla niej treścią życia i nieodłącznym aspektem jej służby dla narodu.

Podczas Synodu w 2015 r. królowa, która była już najdłużej panującą monarchinią w historii Wielkiej Brytanii, powołała się na świadectwo apostoła Pawła, zwracając uwagę, że wszyscy chrześcijanie są ambasadorami Chrystusa i powierzono im misję pojednania.

Na marginesie warto dodać, że podczas synodów królowa nie zawsze trzymała się litery przemówienia i spontanicznie reagowała na słowa arcybiskupa Canterbury, wywołując rozbawienie synodałów. Tak było podczas wspomnianego już Synodu z 2015 r., gdy abp Justin Welby w obecności Elżbiety II przytoczył przykład XVIII-wiecznej królowej Anny, która nie lubiła spotkań biskupów i niechętnie zgadzała się na ich zwoływanie. Abp Welby zacytował słowa kapelana Anny, który powiedział: „niech Jej Królewska Wysokość pozwoli im się spotykać, lubią jeździć do miasta, a jeśli nie będą się odpowiednio zachowywać to odeślemy ich do ich parafii (…) wraz z arcybiskupem Yorku weźmiemy sobie tę uwagę do serca podczas obrad tego Synodu”.

Słowa hierarchy wywołały rozbawienie na sali obrad, a gdy głos zabrała Królowa, podziękowała arcybiskupowi „za ukazanie dzisiejszych obrad w szerszym kontekście historycznym”, na co również zebrani zareagowali śmiechem.

W ostatnim Synodzie Generalnym Kościoła Anglii królowa już nie uczestniczyła. Jej poruszające przemówienie o kryzysie po pandemii i dziele pojednania wygłosił jej syn książę Edward, hrabia Wessex. Podkreśliła, że Ewangelia Chrystusa przyniosła nadzieję i tak działo się przez wieki.
W swoje 21. urodziny, na pięć lat przed objęciem tronu księżniczka Elżbieta powiedziała w przemówieniu radiowym, że bez względu na to, czy jej rządy będą krótkie czy długie zawierza je Bogu. I tak było do końca.

Przyjmij, Panie, Służebnicę Swoją. n

Dariusz Bruncz – redaktor naczelny ekumenizm.pl

Fot. domena publiczna