Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 8 / 1989

Niedola mniejszości narodowych w Rumunii jest już powszechnie znana. Coraz więcej uciekinierów z tego kraju (obecnie mówi się już o 30 000) szuka schronienia na Węgrzech. Większość z nich jest pochodzenia węgierskiego. Uciekinierami opiekują się powstałe w ubiegłym roku organizacje państwowe, komunalne i kościelne. To one wnoszą największy wkład w pomoc ludziom dotkniętym nieszczęściem i szukającym schronienia. Nadal funkcjonują też powstałe spontanicznie w 1987 r. komitety pomocy, których członkowie wywodzą się ze wszystkich warstw społeczeństwa. Swoimi śmiałymi akcjami (np. przemyt lekarstw do Rumunii), licznymi petycjami i raportami, one pierwsze zwróciły uwagę opinii publicznej na wzmagającą się dyskryminację mniejszości etnicznych i wyznaniowych w Rumunii.

Obecnie rząd węgierski uznał troskę o los „braci i sióstr” w kraju wschodniego sąsiada, a zwłaszcza działania na rzecz uciekinierów, za wspólną sprawę wszystkich obywateli. Mátyás Szürös, sekretarz Komitetu Centralnego Węgierskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej i przewodniczący parlamentarnej Komisji Spraw Zagranicznych, oświadczył: „Żyjący poza naszymi granicami państwowymi ludzie narodowości węgierskiej są częścią substancji narodu węgierskiego. Mają więc prawo oczekiwać, że Węgry będą się poczuwały do odpowiedzialności za ich los w każdych okolicznościach”.

Praktyczne współdziałanie stało się zatem sprawą narodową. Pod kierownictwem Rady Ministrów powstał komitet koordynacyjny, do którego należą przedstawiciele ministerstw (spraw wewnętrznych, spraw zagranicznych, kultury i zdrowia) oraz społecznych i kościelnych organizacji pomocy. Tylko w 1988 r. państwo przeznaczyło na ten cel środki wartości 10 mln marek (zachodnio-niemieckich – przyp. tłum.). Pieniądze te zostały wykorzystane na utworzenie ośrodków pomocy i opieki Czerwonego Krzyża oraz rozbudowę obozów przejściowych. Obozy te, umieszczone na terenach przygranicznych, są nie tylko punktami zbornymi dla uchodźców, załatwia się tam również zezwolenia na pobyt i pracę. Żywo dyskutowana jest sprawa statusu uchodźcy i możliwość uzyskania przezeń obywatelstwa węgierskiego. Dziesiątki tysięcy uchodźców otrzymało już prawo azylu. Czynione są starania o powołanie w Budapeszcie urzędu komisarza ONZ do spraw uchodźców. W działania te szczególnie zaangażowany jest węgierski Kościół reformowany.

POMOC KOŚCIELNA

Wszystkie Kościoły i wspólnoty wyznaniowe na Węgrzech zorganizowały ośrodki pomocy. Znajdują się one w pobliżu granicy węgiersko-rumuńskiej (np. w Debreczynie), przede wszystkim jednak w stolicy. Do Budapesztu udaje się bowiem większość uchodźców. Kościół katolicki (największy z Kościołów w tym kraju) działa w sposób zdecentralizowany, na poziomie parafii. Oba Kościoły ewangelickie natomiast (reformowany i luterański) prowadzą swoje ośrodki centralne w Budapeszcie. Ich działalność opiera się wyłącznie na pracy społecznej, która jest niewystarczająca. Postanowiono więc u-tworzyć formalne biura pomocy i zatrudnić w nich pracowników etatowych. Zbyt mała jest też liczba postawionych do dyspozycji lokali, toteż czyni się starania o uzyskanie większych budynków, w których mogliby znaleźć czasowe schronienie uchodźcy potrzebujący szczególnej opieki: starcy oraz samotni młodociani.

POMOC FINANSOWA Z ZACHODU

Organizowana pomoc pociąga za sobą duże koszty. Kościoły i ich zbory zgromadziły już wprawdzie spore środki: sami ewangelicy zebrali ponad 10 min forintów oraz różne dary rzeczowe, lekarstwa i prowizoryczne pomieszczenia dla uchodźców. Wszystko to jednak nie wystarcza do wykonania zamierzonych zadań i organizatorzy zmuszeni są korzystać z pomocy z zewnątrz. Bratnie Kościoły z krajów Europy Zachodniej, głównie z RFN, Szwajcarii i Holandii, dostarczyły znacznych sum. I tak na przykład od katolików (akcja „Kościół w potrzebie”) otrzymano na Boże Narodzenie 80 000 DM; z HEKS-u ze Szwajcarii – 55 000 franków; z Holandii – 25 000 guldenów oraz dużą ilość darów rzeczowych i lekarstw. Światowa Federacja Luterańska obiecała 100 000 dolarów, z czego 20 000 zostało w roku 1988 przekazane.

CO DALEJ?

Doraźna pomoc udzielana uchodźcom nie rozwiązuje problemów, jakie wiążą się z uchodźstwem z Rumunii. Powstaje szereg pytań, na które próbuje się znaleźć odpowiedź, np.: dla kogo ta – coraz dłużej trwająca i obejmująca coraz szersze kręgi – pomoc ma być przeznaczona? Czy nadal tylko dla uchodźców, czy może również dla nadciągających za nimi wielkich rzesz emigrantów? I co będzie z tymi ludźmi w przyszłości? Czy przewiduje się ich integrację lub asymilację, czy też liczy się na ich powrót do własnych domów? Czy mniejszości niemieckie lub inne (np. słowiańskie) zostaną także na Węgrzech, czy też – jak etniczni Rumuni, którzy wprawdzie w małej liczbie, ale też się tu zjawili – pojadą dalej, „na Zachód”? Pojawiły się projekty przesiedlania uchodźców do zachodnich krajów neutralnych. Austria, Szwajcaria i Szwecja nie zajęły stanowiska w tej sprawie. Nie można liczyć na to, aby wielu uchodźców z Rumunii otrzymało prawo azylu; już teraz limity imigracyjne są przekroczone.

Emigracja ani nie rozwiąże, ani nie zlikwiduje problemów, z jakimi w dzisiejszej Rumunii borykają się nie tylko mniejszości. Jest całkiem prawdopodobne, że emigracja setek tysięcy ludzi jeszcze pogłębi niedolę Rumunów.

W tej sytuacji Kościołom rumuńskim pozostaje tylko emigracja wewnętrzna. Nie mogą one bowiem zaaprobować innej emigracji, jeżeli nie chcą się całkowicie poddać. Tymczasem Ceausescu wstrzymał przejściowo akcję planowego likwidowania wsi. Nie zostało to jednak spowodowane naciskami z zewnątrz, ale brakiem pieniędzy i materiałów. W 1989 r. trzeba zaoszczędzić kolejne miliardy dolarów, aby uwolnić Rumunię od długów.

Jeżeli to się nawet uda (kosztem największych ofiar), Bukareszt wolny od długów nie będzie jednak wolny od winy łamania praw człowieka, ucisku i wyzysku. Kwestię tę poruszono niedawno znowu na wiedeńskiej Konferencji Przeglądowej KBWE, co spotkało się z protestem Rumunii.

Po tym, jak w ostatnich latach dziesiątki tysięcy Saksończyków z Siedmiogrodu i Szwabów z Banacji opuściło swoją odwieczną ojczyznę, rodzi się obawa, że podobnie postąpią setki tysięcy Węgrów. Nowa wędrówka ludów ze wschodniej części Europy? Jeżeli wziąć pod uwagę również emigrację z Polski – odpowiedź na to pytanie będzie twierdząca 1.

Oprac. W. M. wg „Kirchen Bote” nr 4, 1989

1 Tekst ten napisano przed masowym opuszczaniem Bułgarii przez tamtejszych Turków – przyp. red.