Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 11-12 / 1989

Ukształtował Pan Bóg człowieka z prochu ziemi i tchnął w nozdrza jego dech życia.
Wtedy stał się człowiek istotą żywą.
Potem zasadził Pan Bóg ogród w Edenie, na wschodzie.
Tam umieścił człowieka, którego stworzył.
I Mojż. 2:7-8

W Biblii znajdują się dwa opisy stworzenia świata. Pierwsza Księga Mojżeszowa, czyli sam początek Biblii, to relacja ze słynnych „sześciu dni” stworzenia wszechświata przez Boga (1:1-2:4a). Tekst ten został napisany prawdopodobnie, między 538 r. a 450 r. przed Chrystusem, a więc w czasie, gdy naród żydowski znajdował się w niewoli, zwanej babilońską. Relacja krótsza, a zarazem starsza, znajduje się w tej parnej księdze Starego, Testamentu, tylko nieco dalej (2:4b-25). Motto niniejszego rozważania jest fragmentem tej właśnie starszej relacji. Powstała ona w IX w. przed Chrystusem i nosi nazwę relacji „jahwistycznej”, ponieważ redaktor tego opisu bardzo często używał imienia Jahwe jako imienia Boga Stwórcy. Najpóźniej w III w. przed Chrystusem I Księga Mojżeszowa uzyskała obecny kształt.

Powstaje pytanie: dlaczego starożytni redaktorzy Pisma Św. zdecydowali się zostawić obydwa opisy? Odpowiedź brzmi paradoksalnie: dlatego, że są to opisy różne. Pierwszy z nich mówi o stworzeniu świata i człowieka w ciągu sześciu dni, przy czym chodzi wyraźnie o normalne dni, bowiem każdy z nich ma poranek i wieczór. Drugi opis wskazuje raczej na. jeden dzień. W pierwszej relacji świat wyłania się z wody, pierwotnego oceanu, natomiast w drugiej mamy do czynienia z „suchym” stworzeniem, dowiadujemy się bowiem, że nie było jeszcze deszczu (2:5b). Według pierwszego opisu jako ostatni stworzony był człowiek, który został powołany do istnienia po roślinach i zwierzętach. Opis drugi, „jahwistyczny”, mówi o pojawieniu się mężczyzny przed roślinami i zwierzętami. Różnic jest zresztą więcej, choćby taka, że opis pierwszy jest dokonany precyzyjnym, a zarazem pięknym,, poetyckim językiem, natomiast relacja starsza spisana została prostym językiem, operującym prostymi pojęciami: Bóg nie jest pozaświatową, wzniosłą postacią, ale raczej „garncarzem” lepiącym człowieka z gliny i tchnącym w niego swego Ducha.

Rodzi się zatem drugie pytanie: dlaczego redaktor, który nadawał ostateczny kształt księdze, mimo że był człowiekiem wykształconym, należącym do intelektualnej elity swego narodu, zdecydował się te dwa, tak różne, opisy umieścić obok siebie?

Współczesna biblistyka odpowiada jednoznacznie na to pytanie. Natchnionemu redaktorowi Starego Testamentu nie chodziło o to, jak w rzeczywistości powstał świat i człowiek. Nie zamierzał on pisać „podręcznika historii powstania świata”, czyli dzieła naukowego z dziedziny fizyki, kosmologii lub biologii. Chodziło mu przede wszystkim o stwierdzenie, że powstanie świata i człowieka, niezależnie od przebiegu procesów fizycznych, było dziełem Boga. Mamy wiele dowodów, że szło właśnie o to. Przytoczmy jeden z nich.

Według wersji młodszej, umieszczonej na samym początku Biblii, świat został stworzony w ciągu sześciu dni. Dopiero trzeciego dnia Bóg stworzył gwiazdy, słońce . i księżyc. Ale już poprzednie „dni” stworzenia zaczynały się porankiem i kończyły wieczorem. Relację tę spisał kapłan (stąd nazywa się ją relacją „kapłańską”), a więc przedstawiciel wykształconej elity, który wiedział, że poranek bez słońca nie jest możliwy. Nie ulega więc wątpliwości, że ów kapłan nie rozumiał opisu stworzenia dosłownie. Bibliści udowodnili, że tzw. kapłański opis stworzenia świata jest liturgiczną pieśnią świątynną, śpiewaną na chwałę Boga Stwórcy przez kapłana i zebrany lud. Właśnie wierni śpiewali chórem refren: „I widział Bóg, że to było dobre. I nastał wieczór. I nastał poranek – dzień...”. Tekst ten nie informuje o procesie stworzenia, ale o wszechmocnym Stwórcy,. od którego wszystko pochodzi. Głosząc, że ciała niebieskie zostały stworzone przez Boga, pieśń ta zwraca się przeciwko babilońskiemu kultowi gwiazd, słońca i księżyca. Mówiąc o stworzeniu zwierząt,, pieśń ta krytykuje egipski kult zwierząt (np. byka). Kapłańska relacja o stworzeniu świata jest zatem polemiką z wierzeniami najbliższych, silnych sąsiadów Izraela. Autor tej. pieśni pragnie uchronić swój, lud przed bałwochwalstwem Babilończyków (1:14-19) i Egipcjan (1:20-25), pragnie wskazać na Boga jako na Stwórcę wszystkiego. Skoro Bóg stworzył słońce, węża i lwa, to poganie błądzą oddając cześć rzeczom lub istotom stworzonym. Cześć należy się tylko Bogu Izraela. Jeden jest Bóg, On wszystko stworzył, dzieło stworzenia jest dobre i ma służyć człowiekowi. Taki jest sens obu różnych opisów stworzenia. Ta prawda jest aktualna do dziś, choć można ją wyrazić na różne sposoby. Dlatego wielu wybitnych uczonych dwudziestego wieku (jak np. twórca teorii ewolucji biologicznej Karol Darwin czy twórcy współczesnej kosmologii naukowej) to ludzie wierzący w Boga Stwórcę.

Opis stworzenia kończy się umieszczeniem człowieka w raju. Wielu współczesnych ludzi wyobraża sobie raj jako baśniową krainę dobrobytu. Słodka bezczynność we wspaniałym ogrodzie, gdzie wszystkie ziemskie specjały same (bez stania w kolejce!) pchają się człowiekowi do ust... Piękna baśń. Każdy rozsądny człowiek wie, że takiego świata w rzeczywistości nie było. Kraina nierobów byłaby zresztą dziełem Bożym o wątpliwej wartości moralnej. Na szczęście Biblia głosi co innego. Czytamy bowiem: ,,I wziął Pan Bóg człowieka i osadził go w ogrodzie Eden, aby go uprawiał i strzegł” (2:15). A więc także w raju człowiek miał pracować! Co więcej, miał go również strzec, opiekować się roślinami i zwierzętami. Władza nad powierzonym przez Boga człowiekowi ogrodem – o zgrozo! – miała polegać nie na rządzeniu, ale na pracy i opiece!

Bibliści są zgodni co do tego, że wszystkie teksty z pierwszych jedenastu rozdziałów I Księgi Mojżeszowej nie stanowią historycznych opisów wydarzeń, lecz są symbolicznymi przedstawieniami . sensu dziejów człowieka i świata. Nie należy zatem rozumieć literalnie samych opowiadań, lecz pojmować ich właściwy sens. Wszystkie starożytne ludy Wschodu – a więc także Izraelici – posługiwały się przypowieściami (opowiadaniami), aby wyrazić odwieczne uniwersalne prawdy. W opisach stworzenia, potopu i budowy wieży Babel nie należy dopatrywać się dosłownej prawdy historycznej (chociaż tej prawdy jest w nich wiele), ale prawdy o Bogu i ludziach wszystkich czasów. Nie o to chodzi, że przed wiekami Bóg stworzył z gliny Adama, lecz o to, że wszyscy zaistnieliśmy z woli Wszechmocnego. Opowieść o raju nie jest baśnią o dawnej krainie szczęśliwości, lecz wyraża prawdę o tym, że stworzone przez Boga rośliny i zwierzęta są dobre, a człowiek ma się nimi opiekować oraz pracować w tym świecie przyrody. Co więcej, praca ta może być błogosławieństwem i dobrem człowieka. Tekst o wieży Babel nie jest opisem konkretnego faktu budowy wieży (chociaż takie wieże – jak wykazała archeologia – były przez Babiłończyków budowane), lecz przede wszystkim wyrażeniem prawdy o tym, że pycha człowieka prowadzi go na manowce.

Powróćmy na chwilę do samego raju. Czyż nie jest prawdą, że świat przyrody jest piękny? Czyż współżycie z nią nie daje człowiekowi szczęścia? Czy właściwa uprawa roli nie może być źródłem dobra? Wiemy, że może. Wiemy też, że współczesny świat jest coraz bardziej zatruty. Człowiek doprowadził do śmierci wiele gatunków zwierząt i roślin. Rozwijając przemysł spowodował, że karmimy własne dzieci zatrutą żywnością. Rabunkowa gospodarka surowcami, chęć zysku bez względu na cenę, jaką musi zapłacić środowisko naturalne, dążenie do tego, aby w statystykach było dobrze i dużo – to wszystko znamy. W naszym kraju przez wiele lat ukrywano te sprawy. Rządząca, elita władzy przez 40 lat ukrywała degradację środowiska, dbając o to, by głosić sukces gospodarki socjalistycznej. Sukces miał polegać na silnym rozwoju przemysłu ciężkiego, bowiem o przemyśle ciężkim pisali wiele lat temu klasycy marksizmu. Tymczasem świat już dawno zrozumiał, że ten przemysł odnosi sukcesy w zakresie zbrojeń i zatruwania środowiska, a nie prowadzi do dobrobytu. Miał być raj, a mamy – kryzys.

To, co stworzył Bóg, jest dobre. Ale człowiek – przez swą pychę – niszczy świat i samego siebie. Zauważmy, że tę prawdę, którą codziennie ostatnio odkrywamy, Księga Rodzaju opisała jako upadek człowieka w raju. Konsekwencją pychy, „przemądrzałości” człowieka, jest wygnanie z raju, a więc doprowadzenie do tego, że praca staje się przekleństwem, owoce trucizną itd. Stara opowieść biblijna nie mówi nic innego, jak tylko odwieczną prawdę: Bóg ofiaruje raj czystego powietrza, pełnego zwierząt lasu, miłości między mężczyzną a kobietą, pokoju z Bogiem, człowiek zaś grzeszy i codziennie... sam siebie wypędza z raju, zamyka za sobą jego bramy i umieszcza przed nimi strażnika z wyrzutnią rakiet, czołgiem i bombą atomową...

W dzisiejszych czasach szczególnej mocy nabiera stara prawda o tym, że Bóg powierzył człowiekowi świat, kazał mu w tym świecie pracować i strzec go. Pracujmy więc mądrze i chrońmy to, co nam jeszcze zostało. Jeżeli definitywnie zamkniemy sobie drzwi do raju, to nigdy nie pojednamy się z Bogiem i ludźmi, a całe nasze gadanie o Królestwie Bożym będzie już tylko marzeniem ściętej głowy. Chrystus bowiem powiedział, że niepoprawni grzesznicy, którzy lekceważą polecenia Boga, zostaną odrzuceni. Jeśli natomiast człowiek się opamięta, Bóg mu pomoże. Taka jest obietnica Ewangelii.