Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 3/1993

Jeśli umieszczam literaturę wieku XVI w kontekście Reformacji europejskiej, czynię to w przekonaniu, że żadnego zjawiska w dziedzinie ideologii, kultury i sztuki nie można w tym stuleciu rozpatrywać jako zjawiska partykularnego. Łacińska wspólnota europejska, odziedziczona po wiekach średnich, ciągle była takim układem, w którym każde częściowe przesunięcie zmieniało obraz i sens całości. Tak więc, niezależnie od tego, czy ów młody mnich augustianin uświadamiał to sobie, czy nie, dźwięk młotka uderzającego o drzwi kościoła w Wittenberdze musiał być słyszany w całym zachodniochrześcijańskim świecie. O tym, że świat ten stanowił wyodrębnioną, a zarazem zamkniętą wspólnotę, świadczy pośrednio brak jakiegokolwiek oddźwięku w krajach greckiego prawosławia.

Banalne może się wydać przypomnienie faktu stuletniego co najmniej opóźnienia renesansu w licznych państwach w stosunku do Włoch. Niemcy, Anglia, Polska, Węgry, a także Francja przeżywają szczyt kultury renesansowej dopiero w wieku XVI. Ale czy słowa „dopiero” i „opóźnienie” są tu w ogóle na miejscu? Czy na renesans należy patrzeć jak na zalew fal ogarniających coraz to nowe obszary? Wydaje mi się, że

ROZUMIENIE HISTORII KULTURY,

literatury, sztuki, jest częścią rozumienia historii globalnej – także jako historii idei i religii. Taki punkt widzenia pozwala dostrzec specyficzny charakter procesów zachodzących po północnej stronie Alp i każe rozprawiać o szczególnej fazie czy szczególnej odmianie renesansu, który nazywamy renesansem północnoeuropejskim. Jego specyficzną cechą jest

SWOISTE WSPÓŁISTNIENIE,

a nawet przenikanie się, idei humanizmu i Reformacji, nieraz kolizyjnych, ale tak zrośniętych, że podzielenie twórców na humanistów, protestantów, katolików staje się zadaniem nie tylko trudnym do wykonania, ale często niewartym trudu.

Można by wyliczać szermierzy Reformacji i szermierzy Kościoła rzymskiego, raz sprawnych w dialektycznej sztuce dowodzenia i retoryce przekonywania, raz wulgarnych i krzykliwych, choć pomysłowych w gromadzeniu obelg i inwektyw. Można by się zająć kancjonałami, katechizmami i confessiones fidei, powstającymi pod wpływem tego typu piśmiennictwa niemieckiego, ale przegląd taki musiałby być albo powierzchowny, albo bardzo obszerny i raczej nudny. Zamiast więc wyliczać luterańskich, kalwińskich czy tzw. ariańskich polemistów i komentatorów wolę skupić się na takich charakterystycznych znamionach procesu historyczno-literackiego w Polsce, które byłyby niemożliwe bez tego gigantycznego przełomu w dziejach Europy, jaki rozpoczęło wystąpienie Lutra. Chcę się tu przyjrzeć niekoniecznie zwolennikom Reformacji – byłoby to zadanie zbyt łatwe – ale wyśledzić

OBECNOŚĆ TEOLOGII I ANTROPOLOGII REFORMACYJNEJ

w strukturze światopoglądu renesansowego i jego realizowanej poetyki.

Przedmiotem tych uwag będą zatem kwestie języka, gatunków literackich i najwybitniejszych indywidualności twórczych, oglądanych na ich zawiłych drogach ku Reformacji i ku katolicyzmowi. Obecność Reformacji w literaturze polskiej (zresztą chyba w literaturze w ogóle) nie jest równa opcji wyznaniowej określonej grupy pisarzy, lecz polega na niepowtarzalnej i osobliwej przemianie dotychczasowych konstelacji. Obecność Reformacji to przecież także gruntowna zmiana oblicza katolicyzmu. Style w literaturze nie są co prawda pochodne wobec religii, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by mówić o stylu religijności i jego stosunku do stylu w sztuce.

REFORMACJA NIE TWORZYŁA OD NOWA

– była ex definitione i w myśl pierwotnych intencji Lutra renowacją i reklasyfikacją, a co najważniejsze – restrukturalizacją. Poszczególne jej składniki można znaleźć w humanizmie Quattrocenta oraz w ruchach kacerskich późnego średniowiecza, ale zasługą Lutra jest uczynienie z tych elementów spójnego systemu, a z ruchów partykularnych (Hus, Wicleff) czy ideologii elitarnych (Akademia Florencka) – ruchu masowego.

Czym było Lutrowe tłumaczenie Biblii dla rozwoju języka niemieckiego – wiadomo. Niejedna historia literatury niemieckiej zaczyna rozdział o Lutrze od zdań o nim jako artyście przekładu. Te wartości były dla polskich zwolenników Reformacji przykładem, zachętą, ale i zobowiązaniem trudnym do wypełnienia tak pod względem doktrynalnym, jak i artystycznym. I z tego powodu

DZIEJE POLSKIEJ BIBLII SĄ ZŁOŻONE.

Na przełomie lat 1551/52 w Królewcu, gdzie z opieki księcia Albrechta I korzystali polscy innowiercy, ukazuje się nakładem Seklucjana Testament Nowy w tłumaczeniu Stanisława Murzynowskiego. Ale pierwszą pełną drukowaną Biblią w języku polskim jest katolicka Biblia Leopolity, wydana w Krakowie w roku 1561. Zdarzenie znamienne: katolicy, niechętni językowi narodowemu nawet w paraliturgii, wyprzedzili w tym względzie protestantów. Wyprzedzili dlatego, że mieli zadanie łatwiejsze: polskie przekłady rękopiśmienne istniały przed wynalazkiem druku i teraz można było do nich nawiązać, protestanci zaś musieli podjąć pracę od podstaw. Spóźnili się zresztą tylko o dwa lata. W 1563 roku wyszła w Brześciu Biblia zwana brzeską albo (od nazwiska protektora przedsięwzięcia, księcia Radziwiłła) Radziwiłłowską, dzieło zbiorowe, trud kilku wybitnych teologów i tłumaczy kalwińskich, m. in. autora Postylli domowej Grzegorza Orszaka, współorganizatora Kościoła anglikańskiego Jana Łaskiego, Franciszka Stankara, Włocha, który znalazł schronienie w Polsce, Piotra Statoriusa, Francuza, autora pierwszej polskiej gramatyki. Zestawienie nazwisk jest znamienne dla ówczesnego oblicza Reformacji polskiej, które było zarazem międzynarodowe i patriotyczne. Jednak w Biblii brzeskiej najważniejsze jest to, że jest ona dziełem o wysokiej wartości artystycznej, dbałym o piękno słowa. Nie mogła z nią konkurować ogłoszona w latach 1570 - 1572 tzw. Biblia nieświeska (bo w Nieświeżu zaczęła się ukazywać), opracowana na potrzeby tzw. zboru mniejszego, czyli braci polskich zwanych arianami. Członkowie tego ekstremistycznego ugrupowania, uwikłani w spór o Trójcę Świętą, szukali w Biblii argumentów, świadomie unikając wdzięku poetyckiego. Dalsze prace przekładowe, podejmowane w Kościołach protestanckich, uwieńczyła w roku 1632 znakomita Biblia gdańska.

Zwycięstwo kontrreformacji zdecydowało o tym, że aż do wieku XX w powszechnym użyciu Polaków pozostała Biblia jezuity Jakuba Wujka (1599), pisarza niepospolitego talentu, który w dużej mierze ustalił normę polskiego stylu biblijnego i biblijnej stylizacji literackiej. Wujkowi nikt nie może odmówić zasług, ale warto zwrócić uwagę na dwie okoliczności. Po pierwsze, dzieło to było konieczną katolicką repliką na Biblię brzeską, o wiele doskonalszą od tłumaczenia Leopolity. Po drugie, drukowana wersja nie oddaje w pełni zamysłów i uzdolnień Wujka. Nad jego rękopisem zasiadła komisja powołana przez zwierzchność zakonu dla poprawienia błędów. Jakie to mogły być błędy, poniekąd się tylko domyślamy, bo brulion się nie zachował, ale przed wydaniem całości zostały ogłoszone drukiem: Nowy Testament (1593), Ewangelie i epistoły (1593) oraz Psałterz Dawidów (1594) w postaci poprzedzającej ingerencje zakonnej cenzury. Porównanie dwu redakcji dowodzi wyższości tekstu nie ocenzurowanego, wyższości przede wszystkim artystycznej.

Nie ma podstaw, by w dziele gorliwego katolika szukać bezpośrednich inspiracji protestanckich, ale przypadek Wujka jest przykładem stworzonego przez

PROTESTANCKI KLIMAT INTELEKTUALNY

swoistego, a niekoniecznie zamierzonego, przymusu, stanu kontrowersji o nieprzewidzianych skutkach. Temu przymusowi podlegali nawet najbardziej aktywni działacze kontrreformacji, tacy jak Stanisław Hozjusz. Twórca słynnej formuły lingua latina hoc est catholica sądził, że depozyt wiary wyłożonej przez urząd nauczający Kościoła najlepiej zabezpiecza właśnie łacina. Jednak pragnąc, by jego argumenty trafiły do szerokiego kręgu odbiorców, akceptował tłumaczenie swoich pism na język polski, a także niemiecki.

W dziejach wielkiego przełomu ideowego należy starannie rozróżniać między genezą, intencją a skutkiem. To zastrzeżenie trzeba uczynić tym wyraźniej, im bardziej skomplikowane są stosunki pomiędzy różnymi formami świadomości społecznej. Byłoby pewną nieostrożnością twierdzenie, że Reformacja powołała do życia określone gatunki literackie. Nie da się jednak zaprzeczyć, że między świadomością religijną a świadomością (i praktyką) artystyczną istnieje zależność, której wspólnym mianownikiem jest

STYL POBOŻNOŚCI.

Protestanckiemu stylowi pobożności oraz przekonaniu, że Kościół jest zbiorem wiernych, a nie tylko duchownych, odpowiada wzajemne nauczanie. Stąd początek bierze gatunek mający także walory literackie, a mianowicie postylla domowa, przeznaczona do czytania indywidualnego lub w gronie rodzinnym, bez udziału duchownego. Ułożył po polsku taką postyllę wspomniany już Grzegorz Orszak, a wydał Seklucjan w Królewcu w roku 1556. Potem zasłynęła szeroko postylla Mikołaja Reja – okaz świetnej polszczyzny i bogatej, żywej obserwacji otaczającego świata. Zatytułowana w znaczący sposób: Świętych słów, a spraw Pańskich, które tu sprawował Pan a Zbawiciel nasz na tym świecie jako prawy Bóg, będąc w człowieczeństwie swoim. Kronika albo Postylla polskim językiem, a prostym wykładem też dla prostaków krotce uczyniona (Kraków 1557 i kilka wydań następnych), przełożona została na litewski i ruski, i – mimo że kalwińska –

BYŁA W UŻYCIU W CERKWIACH GREKOKATOLICKICH.

Postylla to nie najważniejszy gatunek, jeśli więc o niej tu najpierw mowa, to dlatego, że zmiany w sposobie myślenia, przeprowadzenia dowodu, ukształtowania językowego i stosunku do tradycji (np. niechęć do apokryfów i do egzemplów) są w postyllach luterańskich i kalwińskich nie tylko dobrze widoczne, ale – co więcej – zależność tych zmian od stanowiska wyznaniowego jest wręcz oczywista. W przypadku innych form zależność taką nie zawsze dostrzec można w konkretnym utworze, nie ulega jednak wątpliwości, że

ZA SPRAWĄ REFORMACJI NASTĄPIŁY ISTOTNE – ILOŚCIOWE I JAKOŚCIOWE – ZMIANY

w całym systemie gatunkowym.

Pierwszy polski drukowany zbiór bajek (wraz z Żywotem Ezopa przez Biernata z Lublina), pochodzący z roku 1522, zawiera akcenty antyklerykalne i antyrzymskie. Luter tłumaczył Ezopa później, nie ma więc tu jego bezpośredniego wpływu, ale jest nieprzypadkowa zbieżność w odkryciu wychowawczej funkcji starożytnej bajki i skuteczności wzorca biograficznego.

Kto zastanawia się nad rozwojem biografii, a zwłaszcza autobiografii w renesansie polskim i w ogóle północnoeuropejskim, nie może zapomnieć o roli myśli humanistycznej z czasów jej rozkwitu we włoskim Ouattrocento. Zarazem jednak nie może przeoczyć faktu, że rozwojowi biografii sprzyjała reformacyjna niechęć do hagiografii, a podmiotowość luteranizmu, czy wręcz autobiografizm Lutra, uzasadniały w nowy sposób humanistyczny indywidualizm.

ŚPIEW LITURGICZNY NIE JEST WYNALAZKIEM REFORMACJI,

ale znaczenie wokalnej aktywności w nabożeństwie niepomiernie wzrosło w świątyniach luterańskich, kalwińskich i ariańskich, a w ślad za tym rozwinęła się tłumaczona i oryginalna poezja kancjonałowa.

Nie był też nowością dialog wierszowany, ale tym gatunkiem – odnowionym i zaktywizowanym przez Reformację – w sporach religijnych posługiwała się także strona katolicka. Podobnie przedstawia się sprawa moralitetu. Everyman czy Jedermann pierwotnie nie był naznaczony wyznaniowe ale

DRAMATYCZNY OBRAZ CZŁOWIEKA WYSTAWIONEGO NA POKUSY,

stojącego stale przed wyborem właściwej drogi, doskonale nadawał się do konfesyjnej polemiki. Przykładem może tu być Kupiec Mikołaja Reja, tym bardziej znamiennym, że choć przerobiony z humanistycznego pięcioaktowego dramatu Thomasa Kirchmeiera (Neogeorga) pt. Mercator seu ludicium, nawiązuje do konwencji dramatu średniowiecznego przez urocze i naiwne wyposażenie w swojskie realia polskie. I oryginał, i tekst polski są zdecydowanie antypapistowskie. Kupiec to każdy „chory”, który zbłądził w przekonaniu, że zbawienie zapewnią mu odpusty; zażywszy lekarstwo prawdziwej wiary wymiotuje dobrymi uczynkami i staje przed Sądem Pańskim oczyszczony, w przeciwieństwie do zadufanych dostojników – Księcia, Biskupa i Gardyjana – którzy zostają potępieni. Mogłoby się zdawać, że

NAJBARDZIEJ ODPORNA NA INDOKTRYNACJĘ POWINNA BYĆ POWIEŚĆ,

która wywodziła się ze sprozaizowanej epiki rycerskiej i awanturniczo-fantastycznej. Tym bardziej godne refleksji są te teksty narracyjne, które odchodzą od średniowiecznego kanonu. Wśród nich zwracają uwagę dwie powieści antykatolickie. Historyja o papieżu Janie tego imienia VIII, który był Gilberta biała głowa z Anglijej, czyli tzw. powieść o papieżycy (Brześć Litewski, 1560), skomplikowana i przełożona przez nieznanego autora, opowiadała skandaliczny (nieprawdziwy zresztą) epizod z dziejów kurii rzymskiej po to, by zakwestionować katolicką successio personarum, przerwaną jakoby przez pontyfikat kobiety. Drugą powieść skonstruował na podstawie różnych relacji i traktatów gorliwy luteranin, student Królewca i Wittenbergi, Stanisław Murzynowski. Historyja żałosna a straszliwa o Franciszku Spierze, który się dla bojaźni ludzkiej prawdy Pańskiej zaprzał (Królewiec, 1550) opowiada o włoskim innowiercy, który nawróciwszy się na katolicyzm, umarł w straszliwych mękach sumienia.

Obie te powieści są o tyle ważne w dziejach gatunku, o ile wprowadzają istotny konflikt między prawdą a fikcją. Z jednej strony bowiem dla obu autorów opowiedziane zdarzenie jest, bo musi być ze względów propagandowych, autentyczne, z drugiej zaś potrzeba sugestywności szczegółu uruchamia pomysłowość w tworzeniu fikcji literackiej. Dzieje się tak zwłaszcza w Historii o Spierze, która zawiera fragmenty wzorowane na stylistyce psałterzowej, prekursorskie w dziejach powieści psychologicznej.

Dokończenie w następnym numerze

Ten po raz pierwszy publikowany tekst zmarłego przed trzema laty wybitnego historyka literatury, ewangelika z pochodzenia, jest polską wersją referatu wygłoszonego w czerwcu 1983 roku na poświęconej dziejom Reformacji konferencji w Herzog August Bibiiothek w Wolfenbuttel. Redakcja dziękuje za udostępnienie tego artykułu p. ANNIE MIARKOWSKIEJ, córce Autora, oraz p. prof. JANINIE ABRAMOWSKIEJ. Ze względu na dużą objętość referatu, przekraczającą możliwości techniczne „Jednoty”, drukujemy go w dwóch odcinkach. Następny – w numerze kwietniowym. Śródtytuły wyróżnione przez red.