Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

8 / 1993

W związku z oskarżeniem mnie o nierzetelne i tendencyjne ustosunkowanie się do poglądów pana Stanisława Krajskiego, prorektora Szkoły Liderów Katolickich (zob. list opublikowany w poprzednim numerze), zachęcam do ponownej lektury rubryki „Z prasy” pt. „Aby Polska była... chrześcijańska” („Jednota” 4/93) i do sprawdzenia zasadności tych zarzutów.

U podstaw oburzenia autora listu leży niezrozumienie zasad gatunku, jakim jest mój tekst, nazywany przez niego artykułem. Wyjaśniam więc, że jest to przegląd prasy. Tym razem jego podstawą był artykuł Agaty Chruścickiej pt. „Szkoła liderów”, zamieszczony w tygodniku „Wprost” nr 6/93. Omówienie publikacji prasowej nie podlega tym samym prawom, jakimi rządzą się reportaż czy wywiad, które wymagają od dziennikarza sprawdzenia informacji u źródła lub autoryzacji. „Przeglądacz prasy” ma zadanie ułatwione, bo czynności tych musiał dopełnić autor omawianego przezeń tekstu. Zarzuty o korzystanie z nierzetelnego źródła, tendencyjną selekcję materiału, wyrwanie wypowiedzi z kontekstu czy niedokładne cytaty należało więc raczej skierować do red. Agaty Chruścickiej, bo to ona jako autorka właściwego artykułu może wypowiedzieć się na temat ich słuszności.

„Wspomniany artykuł we »Wprost«, jak informuje jego autor we wstępie, został opracowany na podstawie informacji zyskanych w trakcie obejrzenia filmu BBC, dotyczącego życia Kościoła w Polsce – pisze pan Krajski. – Należy więc uznać, że anonim z »Jednoty«, podpisujący się »mok«. czerpał swoje informacje z nierzetelnego źródła.” Sprawdzanie źródeł, jak wspomniałam, nie należy do mnie, zresztą z wątpliwych nie korzystam. Ze wstępu do artykułu red. Agaty Chruścickiej wcale nie wynika, że powstał on na podstawie filmu i że autorka nie korzystała np. z drukowanych materiałów czy z rozmów z osobami reprezentującymi szkołę. Jeśli było inaczej, to tym bardziej nie ja powinnam być adresatką pretensji autora listu. Opuszczenie przeze mnie informacji o tym, że red. Chruścicka zacytowała fragment dialogu z filmu Oleńki Frenkiel pt. „The New Holy Roman Empire”, zrealizowanego dla BBC 2, nie wynika z chęci zatajenia tego szczegółu. Tak się akurat składa, że BBC jest dla mnie synonimem dziennikarskiej rzetelności.

W przeciwieństwie do autora listu nie wypowiadam się w moim tekście nt. jego intencji i nie przypisuję mu złej woli. Wypowiedzi pana Krajskiego interesują mnie wyłącznie jako poglądy głoszone przez wicerektora Szkoły Liderów Katolickich. „[Mok] nie miał żadnych gwarancji, iż wypowiedzi te są istotnie wypowiedziami dr S. Krajskiego”– pisze autor listu. Istotnie, nie przyszło mi na myśl podejrzenie, że dziennikarka „Wprost” mogła przypisać czyjeś wypowiedzi komuś innemu niż ich autorowi. Interesujące jest natomiast to, że autor listu nigdzie nie zaprzecza, że nie powiedział tego, co jako jego słowa przytoczyłam za artykułem z tygodnika „Wprost”. Nie prostuje też tych poglądów.

„Materiał w »Jednocie« jest [...] też tendencyjny. Z cytowanych w nim wypowiedzi dr S. Krajskiego należałoby wyciągnąć następujące wnioski:[...]”. Odnoszę wrażenie, że pięć następujących po tym wstępie punktów to komentarz autora listu do własnych wypowiedzi. Jeśli, jego zdaniem, wypaczyłam te poglądy, to niestety nie wyjaśnia on, na czym miałoby to polegać. Jeśli natomiast chodzi o końcowy wniosek – „»Mok« stwierdza, że na podstawie takich tez można powiedzieć, iż ich autor jest totalistą, który pragnie ograniczyć prawa wszystkich niekatolików i narzucić im siłą katolicyzm” – to oświadczam, że nigdzie nie „stwierdzam” i nie sugeruję tego typu wniosków. Dziękuję natomiast za ciekawy trop interpretacyjny.

„»Mok« pisze w »Jednocie«. Czy nie powinien raczej pisać w »Trybunie« czy ostatecznie »Gazecie Wyborczej«?” – pyta autor listu. Jak rozumiem, inność „Jednoty” polega na tym, że jest ona pismem poświęconym m.in. ekumenii, a mimo to krytykuje Szkołę Liderów Katolickich (mówiąc ściślej, poglądy głoszone przez jednego z jej przedstawicieli w osobie autora listu). Otóż ekumenia, przynajmniej w rozumieniu redakcji „Jednoty”, nie oznacza bezkrytycznego potakiwania czy przyklaskiwania. Choć z drugiej strony obce jest nam także uczucie Schadenfreude czy chęć dokopania komukolwiek. Mamy natomiast prawo do wyrażania krytycznych opinii. Dyskusyjna może być co najwyżej zasadność poruszania w „Jednocie” jakiegoś tematu, np. artykułu o SLK. Tyle tylko, że zasada aut nihil aut bene nie dotyczy instytucji, a jedynie osób (i to takich, które nie mogą już na nic zareagować).

Drobnego sprostowania wymaga przejęzyczenie autora listu: „mok” to nie anonim, a kryptonim redakcyjny.

Na zakończenie tego listu redakcja została zaproszona na rozmowę do Szkoły Liderów Katolickich. W imieniu redakcji dziękuję, ale nie sądzę, żebyśmy porozumiewali się tym samym językiem. Styl listu tego dowodzi. Potwierdza też, że prasa właściwie oddała ducha poglądów pana Krajskiego.

mok