Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

9 / 1993

W 1754 roku kapitan Andrzej Piotr Żychliński sprzedał wieś Żychlin swemu krewnemu, Adamowi Bronikowskiemu, który od niewielkiej posiadanej królewszczyzny tytułował się starostą borzętowskim. Rodzina Bronikowskich herbu Oppeln wywodziła się ze Śląska, ale od wielu pokoleń mieszkała w Wielkopolsce. Nowy właściciel Żychlina zaliczał się do najznaczniejszych członków podupadającej już w tamtej epoce Jednoty Wielkopolskiej i patronował ewangelicko-reformowanej parafii w Orzeszkowie.

Urodzony ok. 1714 roku, żonaty z Joanną Florentyną z Potworowskich, Bronikowski został opiekunem społeczności żychlińskiej w bardzo trudnym dla niej czasie. W zaginionej księdze parafialnej znajdował się zapis, iż od 1760 do 1767 roku zakazano wszelkich czynności kościelnych, samą księgę „dla zawieruchów i napaści ustawicznych” przechowywano w ukryciu. Co było tego powodem? Możliwe, że jakiś konflikt z duchowieństwem katolickim, na pewno zaś – niedobra atmosfera związana z narastającą w tych latach „sprawą dysydencką”, czyli wykorzystywaniem przez Rosję i Prusy do własnych celów politycznych dążeń emancypacyjnych protestantów. Adam Bronikowski, zaangażowany w działalność polityczną, podpisał zaaranżowaną przez Rosjan konfederację dysydencką w Toruniu (1767) i z tego tytułu mogły nań spaść represje.

W 1768 roku, pod nieobecność patrona, doszło w Żychlinie do tragedii, jakich niewiele znają dzieje Kościołów ewangelickich w Polsce. Najpierw ciężko pobito pastora Majewskiego, a na początku 1769 roku bestialsko zamordowano. „Anno 1769 die 13 stycznia w nocy z soboty na niedzielę zrabowany po kilka razy i po całym ciele okrutnie zbity i skaleczony przewielebny jegomość ksiądz Majewski Unitatis Consenior (konsenior Jednoty), gdy ledwie trochę do siebie przyszedł był po ostatnim zbiciu. Na ostatek w dzień rzeczony koło północy w łóżku okrutnie zamordowany był, mając dwa razy przeciętą głowę i dwa palce u prawej ręki odcięte. Tak zginął śmiercią męczeńską pasterz zboru tego wierny i troskliwy, nad innych przykładny i u wszystkich wzięty. Autorami tej zbrodni byli dwaj Łubowscy, ojciec z synem, Walenty Radomicki, był jeszcze przy tym Kamiński, Jaranowski, Janiszewski, człowiek, który służył za fornala u księdza kanonika w Koninie. Panie wejżyj (sic!) w tę sprawę a osądź” – zapisano ówcześnie w księdze zborowej. Trudno dziś osądzić, czy zbrodnię popełniono na tle nienawiści wyznaniowej, czy z przyczyn rabunkowych – niewątpliwie jednak dokonano jej w sprzyjającej tego typu ekscesom atmosferze z początków konfederacji barskiej, która zwrócona była tak przeciw obcym, jak i wewnętrznym wrogom, a za takich konfederaci uznawali niekatolików.

Przez kilka następnych lat zbór żychliński nie miał stałego duszpasterza i tylko na nabożeństwa dojeżdżał ks. Krystian Teofil Cassius. Adam Bronikowski aż do swej śmierci (1778) starał się o pastora, ale powodzenie nie uwieńczyło jego zabiegów. W latach osiemdziesiątych XVIII wieku doszło do konfliktu pomiędzy elitą parafialną a władzami Jednoty w Lesznie. Zborownicy, wśród których najwięcej do powiedzenia mieli Żychlińscy, Bronikowscy, Nieszkowscy i Chlebowscy, promowali na urząd kaznodziejski w Żychlinie ks. Salomona Jakuba Kałuskiego, którego zdyskwalifikowali seniorzy z Leszna. Dopiero w 1789 roku duszpasterzem żychlińskim został Jan Beniamin Bornemann (za czasów Księstwa Warszawskiego wybrany seniorem Jednoty Wielkopolskiej i od 1815 roku urzędujący w Poznaniu). Była to już epoka kongresu wiedeńskiego, w wyniku którego nastąpił podział Wielkopolski – Żychlin znalazł się w obrębie tzw. Królestwa Kongresowego, a więzi z Poznaniem, stolicą Wielkiego Księstwa Poznańskiego w składzie Królestwa Pruskiego, zostały przerwane. W rezultacie zbór żychliński przyłączono do tzw. Jednoty Małopolskiej, która wkrótce przyjęła nazwę Jednoty Warszawskiej.

Nie ma danych, które umożliwiłyby ustalanie liczebności i składu społecznego zboru w XVIII wieku. Wiemy tylko trochę o parafialnej elicie – o niewielkiej już wtedy grupie polskiej szlachty ewangelickiej w Wielkopolsce. W historii wspólnoty reformowanej przewijają się nazwiska Bronikowskich, Bielskich, Chlebowskich, Dembickich, Lipnickich, Nieszkowskich, Piotrowskich, Potworowskich, Rozbickich, Suchodolskich, Trepków, Twardowskich, Wierzchaczewskich, Wojnowskich. Członkami zboru byli też „ludzie prości”: mieszczanie i chłopi zarówno pochodzenia rodzimego, jak i przybysze z zachodu Europy, ci jednak – zgodnie z niedemokratyczną praktyką epoki ancien regime'u – nie trafili na karty ksiąg i dokumentów, a rejestry zborowe zaginęły.

W XIX wieku rolę patronów zboru nadal pełnili Bronikowscy. Po Adamie, staroście borzętowskim, wieś odziedziczył jego syn – Adam Feliks, poseł na Sejm Czteroletni, szambelan królewski i marszałek powiatu konińskiego, a za czasów Królestwa Kongresowego członek Senatu z tytułem kasztelana. Ten kawaler licznych orderów, osobistość bardzo wpływowa, ożeniony z ewangeliczką, Joanną Karoliną z Mojaczewskich, miał trzech synów, z których jeden, Adam Ksawery, urodzony w 1786 roku, przejął po śmierci ojca opiekę nad zborem. Po nim – już w drugiej połowie XIX wieku – patronat sprawował Józef Bronikowski i jego syn Adam, żonaty z Jadwigą z Komierowskich, a następnie ich syn Rafał – ostatni właściciel majątku Żychlin.

Epoka Królestwa Polskiego zaznaczyła się w dziejach parafii dwoma bardzo ważnymi procesami. Po pierwsze, znacznym wzrostem liczby zborowników, z tym że polską szlachtę ewangelicką zaczęli zastępować w funkcji patronów przybysze z Niemiec – koloniści, którzy osiedlali się, przy poparciu władz, w okolicznych majątkach. Już w 1817 roku osadnicy z kolonii Lilienthal, Wilhelmsthal i Friedrichsthal k. Kłodawy wystąpili do władz Jednoty Warszawskiej z prośbą o objęcie ich opieką duszpasterską przez duchownego ewangelickiego z Żychlina. Po nich z podobnymi wnioskami zwracali się koloniści osiedlający się w bezpośredniej bliskości Konina, a także zamieszkali w tym mieście ewangelicy. Byli to w większości luteranie. Ten fakt miał w przyszłości (w drugiej połowie XIX wieku, po likwidacji wspólnego Konsystorza Wyznań Ewangelickich) doprowadzić do konfliktu pomiędzy pastorami ewangelicko-reformowanymi z Żychlina a luterańskim duchowieństwem z Konina.

Jak wspomniano, napływ osadników spowodował znaczny przyrost zboru. W 1810 roku liczył on zaledwie 112 dorosłych parafian, a już w 1822 roku składki kościelne płaciło ponad 600 osób. W 1839 roku do zboru należało 1206 wiernych zamieszkałych w 23 pobliskich miejscowościach. W niecałe dwa lata później 937 z nich przeniesiono do parafii luterańskiej w Koninie. W parafii reformowanej pozostały 193 rodziny, a wśród nich kilka rodzin polskich ziemian, właścicieli okolicznych majątków: Adam, Rafał i Józef Bronikowscy, Konstanty Żychliński z Szyszyna, Teodor Żychliński z Popielewa, Andrzej Żychliński z Dzierzkowic, Stanisław Kurnatowski z Góry i Ksawery Potworowski z Posady.

Znaczącą rolę w owym czasie odgrywali już w parafii chłopi; w 1841 roku w skład żychlińskiego Kolegium Kościelnego weszli pierwsi ich przedstawiciele i po raz pierwszy w historii zboru w jego zarządzie szlachta zasiadła wspólnie z „gminem”. W 1854 roku zbór liczył 531 wiernych, wyłącznie ewangelików reformowanych.

Wiek XIX był, obok liczebnego rozrostu parafii, także okresem budowlanej prosperity Żychlina. Proces ten związany jest nierozdzielnie z postacią księdza Jana Jakuba Scholtza, powołanego w 1815 roku na miejsce pastora Bornemanna. Duchowny ten pisał o sobie tak: „Mam pasyją do budowy i od tego czasu, jak jestem księdzem w Żychlinie, jeszcze żaden nie minął rok w którymbym nie był co budował”. Rzeczywiście, w latach dwudziestych XIX wieku powstały nowe parafialne zabudowania gospodarcze, a potem – na miejscu starego, drewnianego budynku kościelnego, wielokrotnie przebudowywanego i remontowanego – duży i nowoczesny jak na owe lata kościół, obok którego najpierw wyrosła dzwonnica, a później gruntownie wyremontowana plebania. W ten sposób powstał jeden z najciekawszych ewangelickich zespołów architektury kościelnej, utrzymany w stylu polskiego klasycyzmu. Wraz z pałacykiem i mauzoleum Bronikowskich zabudowania te tworzą bardzo cenny kompleks zabytkowy, świadczący o kulturze materialnej ewangelicyzmu polskiego w XIX wieku.

Za czasów księdza Jana Jakuba Scholtza, który nie na darmo otrzymał swe imiona na pamiątkę genewskiego filozofa Jana Jakuba Rousseau, zaczęto rozwijać szkolnictwo parafialne. Początkowo założono przyzborową szkołę elementarną, a w ślad za nią podobne szkoły w osadach zamieszkałych przez członków parafii. Powoli zamieniały się one w tzw. kantoraty, czyli placówki szkolne i zarazem duszpasterskie, pracujące pod nadzorem duchownego, ale prowadzone przez świeckich nauczycieli. W 1865 roku zborowi podlegały trzy szkoły elementarne: w Święci (62 uczniów), w Żdżarach (57) i Kiszewskich Holendrach (25). Były to ostatnie lata działalności duszpasterskiej księdza Scholtza, zmarłego zapewne w 1869 roku – niestety akta z tej epoki prawie się nie zachowały.

Jego następcą został ksiądz Karol Henkel, a po nim – ksiądz Władysław Semadeni, który dojeżdżał tu aż z Warszawy. W 1905 roku parafia liczyła 279 wiernych. Podobny stan utrzymał się do drugiej wojny światowej, kiedy to świadoma polityka narodowościowa niemieckich okupantów doprowadziła do konfliktów i gwałtownego zmniejszenia się liczby parafian. Znaczna ich część wywodziła się bowiem z rodzin niemieckich kolonistów i w związku z tym arbitralnie uznana została przez administrację niemiecką za Niemców oraz wpisana na tzw. listy narodowościowe. Po zakończeniu wojny stało się to przyczyną bezmyślnych i często niesprawiedliwych represji, które doprowadziły do rozproszenia znacznej liczby żychlinian i gwałtownego skurczenia się tutejszego zboru.

Warto jeszcze wspomnieć, iż mały Żychlin, nie mający żadnej głębszej tradycji intelektualnej (nawet biblioteka parafialna w XIX wieku była tu mała, liczyła tylko 33 woluminy, a z ciekawszych druków posiadała tylko Biblię brzeską i Agendę gdańską), stał się w okresie międzywojennym miejscem publikacji czasopisma religijnego. Pracujący w tym zborze ksiądz Kazimierz Ostachiewicz wydawał tu wraz z gronem współpracowników pismo pt. „Żagiew Chrystusowa”, którego nieliczne zachowane egzemplarze przechowywane są obecnie w kilku bibliotekach krajowych, m. in. w zbiorach Biblioteki Synodu Kościoła Ewangelicko-Reformowanego.

W ostatnim dziesięcioleciu w zborze żychlińskim zachodzą zmiany godne najlepszych tradycji przeszłości: wyremontowano pieczołowicie budynek kościelny, zabytkową dzwonnicę, mauzoleum i cmentarz. Wybudowano duży i funkcjonalny dom zborowy, a przy kościele tworzone jest od kilku lat, unikatowe w skali kraju, lapidarium gromadzące zabytki ewangelickiej sztuki cmentarnej. Wszystkie te inwestycje i prace odbywają się przy udziale członków parafii, którzy ostatnio – po wielu latach – doczekali się stałego duszpasterza w osobie księdza Romana Lipińskiego. Pozostaje mieć nadzieję, że zbór ten nawiąże po wiekach do tradycji z czasów, gdy w końcu XVII wieku stanowił siedzibę seniora generalnego Jednoty Wielkopolskiej, a jego patron, wnuk piastowskiej księżniczki, podkomorzy kaliski Piotr Żychliński, był jednym z najbardziej szanowanych obywateli Wielkopolski.

Wojciech Kriegseisen