Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

10 /1993

WŚRÓD KSIĄŻEK

Z książek, pamfletów i artykułów o New Age, pisanych z pozycji chrześcijańskich, można by wysnuć następujący wniosek, a właściwie obraz: New Age jest jak potężny przypływ, który nieubłaganie podmywa gmach Kościoła. I ciągle wzbiera. Wygląda to groźnie i wymaga działania. Aktywni wypowiadają mu świętą wojnę. Bierni (lub obezwładnieni rozmiarem, ekspansywnością i wielopostaciowością zjawiska) zamykają się w twierdzy, wokół której zaciska się pętla oblężenia. Inni śpią albo udają, że śpią, bo w przeciwnym razie musieliby działać. Niewielu chyba jest takich, którzy dotąd nie zetknęli się z jakimś przejawem lub chociaż z nazwą New Age.

New Age (Nowa Era, Nowa Epoka) – ruch filozoficzno-religijny o starych korzeniach (gnostycyzm, monizm), który upowszechnił się za pośrednictwem nowoczesnej elektroniki i mediów – rzuca wyzwanie chrześcijaństwu. Ogłasza jego koniec, czego symbolem ma być przejście z ery Ryb (symbol chrześcijaństwa) w erę Wodnika, czyli epokę kultu człowieka. Chrześcijanie nie unikną konfrontacji z tym mieniącym się tęczowo ruchem (tęcza to jeden z jego symboli). Rzecz w wyborze metody.

John Drane, religioznawca ze szkockiego Uniwersytetu Stirling, napisał bardzo ciekawą i – co jest rzadkością – zrównoważoną w sądach książkę pt. Co New Age ma do powiedzenia Kościołowi?1 Ten eklektyczny ruch niczym elektroluks wsysa wszystkie użyteczne dla siebie elementy z rozmaitych systemów religijnych, filozoficznych (np. mistycyzm orientalny) i raczej paranaukowych teorii. Autor, który zjeździł kawał świata poznając ludzi, organizacje, metody i zjawiska z gatunku New Age, omawia najbardziej charakterystyczne elementy tego ciągle ewoluującego światopoglądu (wiara w reinkarnację, poszerzanie świadomości, mediumizm, holistyczne spojrzenie na wszechświat) i pokazuje różnorodność środków służących ponoć do jego realizacji: kryształy, ekologia, medycyna alternatywna, rozmaite terapie, techniki doskonalenia się i wiele, wiele innych.

New Age wzbudza zainteresowanie ludzi szukających sensu życia i oferuje im wiele metod, które same w sobie nie budzą nawet specjalnych zastrzeżeń (np. zdrowe odżywianie się). Celem jest jednak gloryfikacja człowieka, który sam staje się Bogiem. Wschodnia koncepcja reinkarnacji została wypatroszona [kolejne wcielenie jest kwestią niczym nie skrępowanego wyboru, a nie nagrody lub kary] / połączona z zachodnim indywidualizmem oraz zwykłym ludzkim egoizmem. Kombinacja, która daje najwspanialszy ze światów: wieczną egzystencję bez moralnej odpowiedzialności.

Propagandzie New Age paradoksalnie sprzyja zarówno brak wiary, jak i przesadna wiara w istnienie diabla, jak to ujął kusiciel Krętacz z Listów starego diabla do młodego C. S. Lewisa (zob. „Wśród książek” w nr 5/92). Błędem jest, ostrzega Drane, negowanie istnienia wrogich Bogu i Kościołowi duchowych sił. Druga skrajność polega na posądzaniu ludzi związanych z różnymi przejawami New Age o najgorsze motywy i na doszukiwaniu się de-monizmu w zupełnie neutralnych sprawach. Ta obsesja sprawia, że w niektórych Kościołach mówi się więcej o demonach niż o Bogu. Z drugiej strony jednak trzeba zdawać sobie sprawę, że są hochsztaplerzy żerujący na ludzkich potrzebach, a wiele niewinnych praktyk przygotowuje ludzi do poddania się wpływom okultystycznym (z „transmitowaniem” przesłania od istot nadmaterialnych włącznie).

Drugi problem polega na tym, że niektórzy chrześcijanie – choć umieją miażdżąco odpowiedzieć na wszystkie pytania przeciwnika – są jednak duchowo bezsilni, jeśli chodzi o zmianę siebie lub przelanie laski Boga w życie innych ludzi. [...] Jest jeszcze inny, bardziej zdradliwy problem do przezwyciężenia, tzw. chrześcijaństwo odświętne – stało się ono normą dla tak wielu ludzi wszystkich wyznań. [...] Nawet dla członków Kościoła wiara w Chrystusa może być nie zobowiązującym dodatkiem. Zakładają ją w niedzielne poranki jak ubranie, a potem wracają do domu i odwieszają w szafie na resztę tygodnia. Pędzą życie i codziennie dokonują wyboru wartości, nie kierując się absolutnie tym, w co, jak mówią, wierzą.

Zdaniem Johna Drane'a New Age jest dla Kościoła wielką szansą... bo nigdy nie było tylu ludzi świadomych duchowej rzeczywistości. Świadczy o tym np. ich skłonność do wiary w możność nawiązania kontaktu z duchowymi przewodnikami czy w reinkarnację. Ale ludzi tych nie zjedna się metodą konfrontacji. W moich kontaktach z nimi – pisze Drane – odnosiłem wrażenie, że Bóg mógłby skierować ich na łono Kościoła, gdyby tylko mieli oni okazję spotkać chrześcijan, dla których rzeczywistość Chrystusa byłaby codziennym przeżyciem.

Książka Co New Age ma do powiedzenia Kościołowi? zarysowuje szeroką perspektywę tego ruchu, ale jednocześnie porządkuje obfitość przejawów i wydobywa jego podstawowe zasady. Drane robi to w sposób zajmujący, a nawet dowcipny. Sama książka jest dowodem na to, że o poważnym wyzwaniu, jakim jest dla Kościoła New Age, i o wielu naprawdę bulwersujących zjawiskach, które wchodzą w jego zakres, można pisać w sposób pozbawiony agresji i histerii. Jej adresatem są nie tylko chrześcijanie, ale olbrzymia większość ludzi w jakiś sposób z New Age związanych, którzy po prostu szukają Boga.

Mok

1 John Drane: Co New Age ma do powiedzenia Kościołowi? Tłum. Krystyna Stankiewicz; Signum, Kraków 1993, s. 215