Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

6 / 1994

Z PRASY

W marcowym miesięczniku „World Evangelization”, poświęconym związkom między nacjonalizmem i poczuciem przynależności etnicznej a Kościołem i ewangelizacją (zob. materiały wewnątrz numeru na temat miejsca i zadań Kościoła w Republice Południowej Afryki) autorzy z różnych stron świata poruszają takie zagadnienia jak rola Kościoła jako obrońcy praw człowieka w Ameryce Południowej czy problem integracji mniejszości etnicznych w Niemczech i Wielkiej Brytanii.

W tej ostatniej kwestii trudność polega nie tylko na niezdolności bądź niechęci europejskiego społeczeństwa do wchłonięcia dużej liczby obcych przybyszów (z Indii czy Azji Mniejszej). Drugą stroną medalu jest sprawa recepcji zachodniej kultury przez emigrantów z Azji, którym chrześcijaństwo często kojarzy się z ideologią sankcjonującą kolonializm i imperializm. Przejmują oni wprawdzie europejskie nawyki pracy, pielęgnują jednak swoją tożsamość, strzegąc wiary przodków i zachowując w domu tradycyjne obyczaje. Zwłaszcza rodziny, których status materialny się poprawia, nie widzą żadnego powodu, by integrować się z otoczeniem.

Statystyki alarmują, że w Wielkiej Brytanii 80 proc. hinduistów i muzułmanów, którzy nawrócili się na chrześcijaństwo, porzuca wiarę w ciągu tego samego roku. Stanowi to wielkie wyzwanie dla Kościoła, który powinien dać tym ludziom poczucie wspólnoty na gruncie wiary i w społeczności chrześcijan – niezależnie od ich pochodzenia.

Stanowi to też troskę chrześcijan w dużych miastach Australii, którzy starają się dotrzeć z Ewangelią do autochtonicznych mieszkańców – aborygenów, bezwzględnie prześladowanych i tępionych przez dwieście lat europejskiego osadnictwa. Nadal stanowią oni najbardziej społecznie upośledzoną grupę ludności i nie są zbyt otwarci na chrześcijaństwo ani skłonni do integracji w Kościołach białych. Liczne organizacje misyjne prowadzące działalność charytatywno-opiekuńczą wspierają rozwój aborygeńskich Kościołów, w których wierni mogą wyrażać wiarę w sposób zgodny ze swą kulturą i potrzebami (w Kościele rzymskokatolickim notuje się rozwój aborygen-skiej liturgii i modlitw). Przed chrześcijanami w Australii stoi trudne zadanie składania wiarygodnego świadectwa i zdobycia zaufania aborygenów.

Dochowywanie wierności swemu posłannictwu wymaga często od Kościoła ponoszenia ofiar. Gwałtowne zderzenie nacjonalizmu i Ewangelii ma miejsce np. w Iranie, a jego punktem kulminacyjnym była śmierć biskupa Haika Hovespiana-Mehra, superintendenta Zborów Bożych w Iranie (Kościoła zielonoświątkowego) i przewodniczącego Rady Duchownych Protestanckich, który został aresztowany 19 stycznia 1994 r. W ubiegłym roku zwrócił się on do Organizacji Narodów Zjednoczonych z apelem o zbadanie przypadków prześladowań i łamania praw człowieka w odniesieniu do ewangelicznych chrześcijan w Iranie (włącznie z zamknięciem Towarzystwa Biblijnego).

Wyznaczony przez ONZ do tego zadania prof. Reynaldo Galindo-Pohl zbadał zarzuty i jego raport z listopada ub. r. miał oskarżycielską wymowę. Władze irańskie uznały więc, że muszą temu przeciwdziałać. Wywarły nacisk na przedstawicieli wszystkich wyznań niemuzułmańskich w Iranie, zmuszając ich do podpisania oświadczenia, że nikogo nie prześladowano z przyczyn religijnych. Zażądano także od chrześcijan złożenia przyrzeczenia, że odstąpią od ewangelizowania muzułmanów. Deklaracji tej nie podpisały tylko Zbory Boże i Bracia Wolni.

Kierujący protestem biskup Hovespian-Mehr starał się także zdobyć międzynarodowe popracie na rzecz uwolnienia Mehdi Dibaja, który spędził w więzieniu dziewięć lat za to, że został chrześcijaninem. 21 grudnia 1993 r. skazano go na śmierć. Wskutek nacisków wywieranych przez Unię Europejską oraz m.in. polityków i prasę brytyjską Dibaja zwolniono za kaucją 16 stycznia br. Tego samego dnia zniknął bez śladu biskup Hovespian-Mehr. Po dwunastu dniach jego ciało zwrócono rodzinie, ani jednym słowem nie wyjaśniając, kto jest odpowiedzialny za ten mord. W pogrzebie, który odbył się 7 lutego w Teheranie, uczestniczyły dwa tysiące ludzi.

Dziękujemy Bogu – pisze autor wspomnienia – za odważne życie i śmierć Jego sługi. Modlimy się, aby jego przelana krew przyczyniła się do wzrostu Kościoła, aby wielu ludzi zajęło opuszczone przez niego miejsce, aby jego rodzina doznała pociechy, a mordercy doszli do poznania Chrystusa, któremu służył.

Oto ostatnie decyzje rządu irańskiego: muzułmanom nie wolno wstępować do Kościołów chrześcijańskich; tylko protestanci mogą odprawiać nabożeństwa w farsi, oficjalnym języku Iranu. Kościoły obrządku ormiańskiego i syryjskiego mogą sprawować liturgię tylko we własnych językach. Kupcy nie będący muzułmanami muszą wywieszać szyldy informujące o swej przynależności religijnej, a w dowodach osobistych musi się znaleźć informacja o wyznaniu obywateli. Obrazuje to konsekwentne stanowisko władz, że być Irańczykiem oznacza być muzułmaninem.

Oprac, mok