Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

7 / 1994

Z PRASY

Walki ze smokiem ciąg dalszy

Kwartalnik „Lettre internationale po polsku” (nr 2) zamieszcza odpowiedzi wybitnych humanistów na ankietę czeskiego tygodnika „Respekt” z sierpnia ub.r. na temat sytuacji w Bośni i konsekwencji zachowania „reszty świata” wobec tej katastrofy. Można je streścić tak: nigdy nie jest tak źle, aby nie mogło być jeszcze gorzej. Temu pesymistycznemu spojrzeniu towarzyszy niepewność, czy świat wyciągnie z tej tragedii lekcję i nie powtórzy tych samych błędów. Izraelski pisarz Amos Oz kończy swą wypowiedź następująco: Współczucie nie wystarcza, by okiełznać dzikość. Wszyscy musimy odłożyć na bok czułostkowość i zdać sobie sprawę, że żaden człowiek ani żadne miejsce nie jest osobną wyspą.

Mogłyby coś o tym powiedzieć osoby odznaczone przez „Tygodnik Powszechny” medalem św. Jerzego: Janina Ochojska z Fundacji EquiLibre (organizatorka konwojów z pomocą dla ofiar wojny w b. Jugosławii) i Jacek Kuroń, społecznik, który nie zaczadził się oparami polityki. Medal ten przyznawany jest ludziom wykazującym szczególną wrażliwość na krzywdę i niesprawiedliwość, walczącym z nietolerancją i znieczulicą. Serdeczną laudację Jerzego Turowicza, wypowiedzi laureatów i głosy w zupełnie niewazeliniarskiej ankiecie Za co kochamy Jacka Kuronia? zamieszcza „Tygodnik” nr 20 i 21. Smok, z którym walczę – powiedział Jacek Kuroń – to nieszczęście ludzkie. [...] nie da się go pokonać tak, żeby zniknął. Ale wierzę głęboko, że można z nim stale i codziennie wygrywać. I że nie wolno się zatrzymać przed bezmiarem nieszczęścia ludzkiego. Ja nie dam rady wszystkiemu, ale jeżeli zrobię to dla jednego, tylko dla jednego, to – jak pięknie mówią Żydziocaliłem świat.

Kto ma apetyt na ten pudding?

Andrzej Drawicz, znawca literatury rosyjskiej, w rozmowie Pojąć Rosję rozumem („Tygodnik Powszechny” nr 22) na pytanie, czy póki w Rosji nie pojawi się prawdziwie demokratyczny system, będzie ona znacznym zagrożeniem dla Polski, odparł, że demokracja jest jak pudding – sprawdza się w procesie tworzenia. To nieprawda, iż w Rosji szczególnie trudno przeszczepić wzorce zachodniej demokracji (na marginesie – pudding jest potrawą ciężkostrawną). Mówienie o zasadniczej odmienności Rosji jest ucieczką od wysiłku zgłębiania tamtej rzeczywistości. Jego zdaniem trzeba myśleć czujnie, czasami może nawet z niepokojem śledzić pewne zjawiska, ale lęk nie jest podejściem właściwym.

Próbę właściwszego podejścia stanowi majowy zeszyt „Więzi” (na okładce czołg przed rozstrzelanym moskiewskim parlamentem), zawierający blok Dokąd zmierza Rosja? Głos oddano w przeważającej mierze rosyjskim autorom w nadziei, że ich opinie pomogą polskiemu czytelnikowi ocenić, co naprawdę dzieje się w Rosji. Zainteresowanie Polaków Rosją, któremu towarzyszą obawy i wstrzymywanie oddechu, trwa. Świadczy o tym też sukces ostatniej książki Ryszarda Kapuścińskiego – Imperium. Ale większości ludzi, widzom dość przypadkowym i nieuważnym (baczniejszym wówczas, gdy telewizja podaje alarmujące wiadomości), myli się, kto jest kim i o co mu chodzi. W „Więzi” oprócz podstawowych faktów (przegląd partii politycznych i kalendarium wydarzeń od 1991 r.) znaleźć można refleksje o szansach i zagrożeniach rosyjskiej demokracji oraz dwa teksty poświęcone Cerkwi, a właściwie rozważania o miejscu i funkcji kościoła (tu: prawosławnego) w państwie (tu: Rosji).

Jakow Krotow, uczeń o. Aleksandra Mienia mówi, że religia jest obecnie czymś w rodzaju delikatnego kwiatka na lodowej pustyni (Prawosławna Cerkiew w nieprawosławnej Rosji). Mimo rozprzestrzeniania się protestantyzmu Cerkiew pozostaje najliczniejszym Kościołem, osadzonym w tradycji, posiadającym rodzimą elitę intelektualną i cieszącym się największym zaufaniem społecznym. Ten wielki potencjał jest, jego zdaniem, marnowany przez paraliż: niewypełnianie posłannictwa, jakim jest niesienie biednym i odrzuconym duszom Dobrej Nowiny. Jednak triumfalizm bijący z wielu cerkiewnych wypowiedzi i publikacji studzi ludzką sympatię.

Siergiej Biernadskij – wspominając o działalności gospodarczej Cerkwi, odzyskiwaniu własności, duszpasterstwie więziennym i szpitalnym, prasie diecezjalnej, obecności w mediach, uczelniach filozoficzno-religijnych, szkołach niedzielnych dla dzieci i dorosłych – pisze przede wszystkim o rozczarowaniu tym, że odrodzenie Cerkwi nie stało się bodźcem do głębszych reform, bo hierarchia hołduje dawnej zasadzie symfonii: związkowi struktur Cerkwi ze strukturami państwa (Patriarchat moskiewski – korekta kursu). Głoszenie Ewangelii i umiejętność udzielania odpowiedzi na problemy współczesności nie zależy już od warunków zewnętrznych, od liczby pomieszczeń dla szkół niedzielnych ani drukarń i liczby katechizmów, lecz wyłącznie od jakości wiary kapłanów i świeckich, ich [...] zrozumienia współczesnego świata i woli służenia innym. Państwo może wprowadzić obowiązek nauczania religii w szkołach, a chrześcijanie z Zachodu mogą zarzucić nas religijną literaturą, ale nie będzie to miało żadnego znaczenia, jeśli nasza wiara będzie powierzchowna, słaba, oparta na przesądach i stereotypach. To spostrzeżenie Krotowa jest oczywiste dlatego, że los Kościoła jest nie tylko szczególny, ale i uniwersalny.

Oprac, mok