Drukuj

11 / 1994

Z PRASY

W „Tygodniku Powszechnym” nr 39 z 25 września 1994 ks. prof. Wacław Hryniewicz porusza delikatny temat: „Obawy prawosławnych Rosjan” wobec katolicyzmu. Aby zrozumieć dramatyczny charakter obecnych stosunków katolicko-prawosławnych i wyciągnąć [...] wnioski o charakterze ekumenicznym, trzeba spojrzeć w przeszłość. Zaczynając od rachunku katolickiego sumienia autor przypomina słowa obecnego papieża o potrzebie samokrytycznego uznania historycznych uchybień i zaniedbań, aby wierzący z obu tradycji mogli wejść w III tysiąclecie chrześcijaństwa przynajmniej mniej podzieleni.

Katolickie dążenie do nawracania prawosławnych nazywa autor wielką iluzją, która przyczyniła się w dużym stopniu do pogłębienia podziału i nieufności. Wynikała zaś z głoszenia, że jedynym prawdziwym Kościołem jest Kościół rzymskokatolicki. Starano się w związku z tym o przywrócenie „schizmatyków” do jedności z Kościołem rzymskim i o uznanie przez nich prymatu papieża. Nieudaną drogą do zjednoczenia była unia brzeska. W XX w. papieską misję nawracania prawosławnych Rosjan, powierzoną biskupowi Michelowi d’Herbigny (doradcy Piusa XI od spraw rosyjskich), otaczała ścisła tajemnica. Bp d’Herbigny napisał też Piusowi XI tekst apelu o modlitewną krucjatę wszystkich katolików, która miała na celu ocalenie Rosji poprzez powrót prześladowanej Cerkwi prawosławnej do jedności z Kościołem rzymskim i wyzwolenie spod tyranii bolszewizmu. Modlitwa ta, obowiązująca do reformy liturgii w 1970 r., była prośbą do Boga, aby za pośrednictwem św. Michała strącił szatana i wszystkie złe duchy do pieklą. Mszę odprawiono w 1930 r. i papieski apel od razu spotkał się z ostrą krytyką metropolity Siergieja, który wykluczył możliwość zjednoczenia z Rzymem. Apel ten oddał poza tym niedźwiedzią przysługę rosyjskim katolikom, stał się bowiem pretekstem do ich prześladowania.

Wzmożona fala antypapieskich wypowiedzi ze strony rosyjskiego prawosławia przyszła w latach 40. Zastarzałe pretensje dodatkowo podsycała władza sowiecka, która wygrywała konflikty religijne na własną korzyść i dążyła do osłabienia Kościoła w ogóle. Po wojnie zniewolona Cerkiew prawosławna bezwarunkowo popierała tzw. pokojową politykę państwa sowieckiego na forum międzynarodowym, zwłaszcza w kontaktach ekumenicznych [głównie w ŚRK – mok]. Na drogę tę wprowadziły ją już wcześniej [w latach 20.] oficjalne deklaracje lojalności wobec władz sowieckich. Zachód miał więc do czynienia z podwójnym partnerem.

Od prozelickiej polityki bp. D’Herbigny, który uważał się za apostoła Rosji, zdystansowali się tylko benedyktyni z opactwa w Amaysur-Meuse. Pragnęli zjednoczenia obu Kościołów, ale byli przeciwni prozelityzmowi i latynizacji chrześcijan prawosławnych. Kierując się mądrą intuicją ekumeniczną uważali, że trwale zjednoczenie możliwe jest tylko na drodze wzajemnego dialogu i poznania [...] Należy przede wszystkim przezwyciężyć uprzedzenia i zrezygnować z raniącej drugą stronę polemiki. Jednak dopiero ekumeniczne otwarcie Soboru Watykańskiego II dokonało głębokiej przemiany w ocenie kościelnego statusu prawosławia jako Kościoła siostrzanego.

Omówiwszy wyrzuty katolickiego sumienia (jest to zarazem świadectwo ewolucji myślenia o stosunkach eklezjalnych) i polityczne uwarunkowania konfliktu, autor pokazuje na podstawie literatury rosyjskiej XIX w. (np. Dostojewski), co prawosławni Rosjanie myślą o katolikach i innych wyznaniach. Ze świadectw tych można odczytać wiele uraz i uprzedzeń oraz przekonanie o absolutnej wyższości (jedyności) prawosławia. Pomimo chlubnych wyjątków, nastawienie to daje znać o sobie również dzisiaj.

Czemu dziś odżywają obawy prawosławnych? Od stuleci prawosławie broniło się przed wchłonięciem przez Kościół rzymski. Symbolem zagrożenia stawała się często katolicka Polska. Tym tłumaczyć można po części głębokie resentymenty Rosjan względem Polaków. O porozumienie tak trudno, bo istnieje jeszcze polski rachunek krzywd.

Nacjonalistyczne, antykatolickie, przeciwne zachodniemu chrześcijaństwu wypowiedzi pewnych hierarchów (np. metropolity Joanna z Petersburga) już po upadku komunizmu nie są wprawdzie odzwierciedleniem oficjalnego stanowiska Cerkwi, stanowią jednak [...] wpływowy nurt myślenia charakteryzujący niektóre środowiska prawosławne. Zgodnie z nim tylko prawosławie zachowało nieskażoną naukę Ewangelii i jest jedynym prawdziwym Kościołem Chrystusa. Debaty ekumeniczne nie mają racji bytu, zwłaszcza że katolicy i protestanci uprawiają działalność misyjną na kanonicznych terytoriach prawosławia (cuius regio, eius religio?).

Wiara prawosławna staje się więc sojuszniczką uczuć nacjonalistycznych, co mobilizuje ludzi zranionych w narodowoimperialnej dumie do walki z wrogiem (perfidia Zachodu, pycha Rzymu i knowania jezuitów). Prawosławie jako ostoja narodowego bytu i warunek odzyskania potęgi wielkiej Rosji staje się hasłem wykorzystywanym przez polityków – świeckich i duchownych. Szybki rozwój diecezji łacińskich w Rosji – to obecnie główna przyczyna niepokoju hierarchii prawosławnej. Niepokoją się o to, że Kościół katolicki nie zmienił w gruncie rzeczy starych metod działania i że jego dalekosiężnym zamiarem jest wchłonięcie Cerkwi rosyjskiej. [...] Jesteśmy obecnie w sytuacji, gdy każda ze stron obstaje przy własnych racjach. Brak jest wzajemnego zrozumienia. Tymczasem ekumenizm domaga się trudnej lekcji wrażliwości [...]. Bez tej umiejętności dominować będzie nadal stary styl konkurencji wyznaniowej [...]. Dzięki dialogowi katolicy i prawosławni uznają dziś swą przynależność do Kościołów siostrzanych. Nadszedł czas, aby tego rodzaju deklaracje wywierały wpływ na konkretne postępowanie wierzących.

Oprac. mok