Drukuj

8 / 1995

Swoją dwunastą encyklikę Jan Paweł II poświęcił ekumenizmowi. O wstępną opinię na jej temat „Jednota” zwróciła się w pierwszej kolejności do katolickiego ekumenisty ks. prof. dr Stanisława Celestyna Napiórkowskiego, franciszkanina, wykładowcy KUL i współprzewodniczącego Podkomisji Dialogu Polskiej Rady Ekumenicznej i Komisji Episkopatu ds. Ekumenizmu.

Redakcja

Po co ta encyklika?

Według wyraźnych wypowiedzi jej Autora, chodzi o służbę na rzecz większej jedności między chrześcijanami (nr 4), inaczej – o wzrastanie między nimi komunii, czyli wspólnoty (nr 14). W całej encyklice dość łatwo można odczytać intencję promowania idei ekumenicznych i przypomnienia nauki II Soboru Watykańskiego o ekumenizmie, zalecenie upowszechniania owoców maiędzykościelnych dialogów teologicznych, a także – przypomnienie biskupom ich obowiązku zaangażowania się w świętą sprawę budowania jedności.

Do kogo adresowana?

Encyklika to bardzo „wysoka” forma papieskiego nauczania. Określa się ją jako list okólny do biskupów całego świata. Katolickich biskupów, oczywiście. Zazwyczaj przypominają to już pierwsze słowa. Na przykład słynna encyklika społeczna Leona XIII Rerum novarum (1891) zwraca się do „Czcigodnych Braci Patriarchów, Prymasów, Arcybiskupów, Biskupów świata katolickiego zostających w łączności ze Stolicą Apostolską”. Pius XII swoją encyklikę o Kościele jako Mistycznym Ciele Chrystusa (1943) adresuje do „Czcigodnych Braci Patriarchów, Prymasów, Arcybiskupów, Biskupów i wszystkich Ordynariuszów miejsca, żyjących w pokoju i łączności ze Stolicą Apostolską”. Jan XXIII poszerza krąg adresatów o całe duchowieństwo i wiernych swojej owczarni (por. encyklika społeczna Mater et Magistra, 1961): „Do Czcigodnych Braci Patriarchów [...] oraz do całego duchowieństwa i wiernych świata katolickiego”. Jan Paweł II już w swojej pierwszej encyklice (O Chrystusie, Odkupicielu człowieka, 1979) zwraca się także do ludzi spoza Kościoła rzymskokatolickiego: „Do Czcigodnych Braci w biskupstwie, do kapłanów, do rodzin zakonnych, do drogich Synów i Córek Kościoła oraz do wszystkich ludzi dobrej woli”. Encyklikę O Bożym Miłosierdziu (1980) adresuje ogólnie do „umiłowanych Synów i Córek”. Podobnie czyni w encyklice o posłaniu misyjnym (1990). Encyklikę Veritatis splendor. O niektórych podstawowych problemach nauczania moralnego Kościoła (1993) kieruje „do wszystkich Biskupów Kościoła Katolickiego”, ale Ewangelię życia (1995) – „do biskupów i diakonów, do zakonników i zakonnic, do katolików świeckich oraz do wszystkich Judzi dobrej woli”. Encyklika Ut unum sint [Aby byli jedno], o działalności ekumenicznej, nie ma w ogóle adresu, a więc stanowi precedens historyczny. Jej tematyka i język zdają się wskazywać na całe chrześcijaństwo jako bliskiego, drogiego i arcyważnego adresata. Ostatni akapit potwierdza to domniemanie: „Ja, Jan Paweł, pokorny servus servorum Dei [sługa sług Bożych], ośmielam się przemówić do was, wierni Kościoła katolickiego, i do was, bracia i siostry z innych Kościołów i Wspólnot kościelnych, słowami apostoła Pawła [...]: «Łaska Pana Jezusa Chrystusa, miłość Boga i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi» (II Kor. 13:11.13)”.1 Formalnie do chrześcijan spoza Kościoła rzymskokatolickiego odnosi się tylko to pozdrowienie, nieformalnie – również temat i „serce” encykliki.

Oczyszczać historyczną pamięć

Jan Paweł II zawsze najwyżej cenił i ceni ekumenizm duchowy, a w nim – nawrócenie serca i modlitwę. Pośród uzasadnień takiego stanowiska jedno zdumiewa swą świeżością, przynajmniej świeżością słowa. Dziedziczymy – pisze w tej encyklice papież – przeszłość obciążoną „zastarzałymi nieporozumieniami”, nadto fałszywymi interpretacjami i uprzedzeniami. Stanowczo za mało się znamy, chociaż – można zauważyć – nie jesteśmy świadomi swojej niewiedzy lub złej wiedzy o innych. W tym kontekście padają słowa o niezbędnym „oczyszczeniu historycznej pamięci” (nr 2).

21 czerwca br. odbyło się we Włocławku sympozjum zorganizowane przez Sekcję Ekumeniczną Księży Profesorów przy Komisji Episkopatu ds. Nauki. Ks. Piotr Jaskóła wygłosił referat pt. „Eucharystia w ujęciu Jana Kalwina”. Autor habilitował się z Jana Kalwina i nikt w Polsce nie zna lepiej od niego teologii genewskiego Reformatora. Prelegent na podstawie lektury pism Jana Kalwina stwierdził, że nasza znajomość jego myśli na temat obecności Chrystusa w Eucharystii wymaga ważkich korektur. Prawdą jest bowiem, że rozumiał ją symboliczno-wirtualnie (jak powszechnie ujmuje się jego stanowisko), ale prawdą jest także i to, że przyjmował obecność realną (o czym raczej się nie pisze). Duch polemiki, dominujący w historii naszych wzajemnych odniesień międzykościelnych, zanieczyścił naszą świadomość i pamięć. Przed jubileuszem dwutysiąclecia potrzebujemy wielkiego historycznego sprzątania naszej świadomości, by jedni o drugich poprawniej zaczęli myśleć. Uwolnione od uprzedzeń badania nad Marcinem Lutrem znacznie oczyściły historyczną o nim pamięć. Potrzebujemy też oczyszczenia pamięci o Janie Kalwinie i Janie Husie. Autor niniejszego tekstu jest przekonany, iż warto prosić Pana Kościoła o oczyszczenie pamięci również braci ewangelików, którzy dziedziczą, częściowo niesłuszne, sądy o Tomaszach, Szkotach, Bielach i w ogóle o teologicznej kulturze średniowiecza, o Soborze Trydenckim także. O wielkie naszej pamięci sprzątanie – prosimy Cię, Panie!

Zanim uczeni eksperci pochylą się nad nową encykliką ze szkiełkiem i okiem, niech wolno będzie odnotować świeże, pierwsze reakcje i spostrzeżenia. Jakie orędzie kieruje do chrześcijańskiego świata Jan Paweł II?

Powtórka z Soboru

Nauczanie Soboru Watykańskiego II nie zostało dotąd ani powszechnie zrozumiane, również w samym Kościele rzymskokatolickim, ani w pełni wprowadzone w życie. Jak się wydaje, soborowe orędzie ekumeniczne wyjątkowo słabo dociera do wiernych i pasterzy w niektórych regionach świata, zwłaszcza tam, gdzie katolicy pozostają w zdecydowanej większości. Jan Paweł II najnowszą encykliką przeprowadza wielką powtórkę z Soboru. Przypomina jego nauczanie o ekumenizmie. Jeszcze raz zdecydowanie wykłada soborowe zasady ekumenizmu, dorzucając swoje komentarze oraz żarliwe przekonanie. Ma to spore znaczenie teologiczne, ale również psychologiczne. Bo jeśli np. biskup nie powraca do pewnych tematów, kapłani i wierni domniemywają, że mniej mu na tym zależy. Analogicznie ma się rzecz z nauczaniem Biskupa Rzymu. Po tej encyklice żaden wierny, kapłan czy biskup rzymskokatolicki nie będzie mógł argumentować przeciwko ekumenicznemu zaangażowaniu „niektórych”, bardzo serio traktujących formację i działalność ekumeniczną. Papież pięknie i mocno napisał, że droga ekumenizmu to droga Kościoła (nr 7), że dzieło ekumeniczne należy traktować jako „imperatyw chrześcijańskiego sumienia” (nr 8), że „jedność, którą Pan dał swemu Kościołowi i którą pragnie ogarnąć wszystkich, nie jest czymś mało istotnym, ale stanowi centralny element Jego dzieła [podkr. moje – SCN]. Nie jest też drugorzędnym przymiotem wspólnoty Jego uczniów, lecz należy do jej najgłębszej istoty. Bóg pragnie Kościoła, ponieważ pragnie jedności, i właśnie w jedności wyraża się cała głębia Jego agape” (nr 9).

Nie ma eklezjalnej próżni

69 przytoczeń Dekretu o ekumenizmie, zawartych w nowej encyklice, mogłoby skutecznie zniechęcić do jej lektury. Tymczasem tworzą one świeżą jakość, co sprawia, że powtórka z Soboru nie nuży. Prowadzący tę powtórkę uzupełnia bowiem i pogłębia wykład sprzed lat. Odważniej niż Sobór myśli o kościelnym charakterze Wspólnot ewangelickich. Kiedy przypomina naukę Soboru z Konstytucji dogmatycznej o Kościele (nr 8), że poza Kościołem katolickim „znajdują się liczne pierwiastki uświęcenia i prawdy”, dopowiada coś bardzo istotnego. O ile w interpretacjach numeru 8 Konstytucji podkreślano, że trudno uznawać wspomniane Wspólnoty za Kościoły, skoro posiadają one jedynie pewne elementy kościelności, o tyle Autor Ut unum sint komentuje to soborowe stwierdzenie na rzecz wyraźniej kościelnego (eklezjalnego) charakteru tych

Wspólnot: „Poza granicami wspólnoty katolickiej nie rozciąga się próżnia eklezjalna” (nr 13).

Przeciwko takiej próżni przemawia przede wszystkim sakrament Chrztu. Koniecznie trzeba mu przyznać istotne znaczenie kościelno-twórcze:

„Trzeba powtórzyć w tym kontekście, że uznanie braterstwa łączącego nas z innymi nie jest przejawem jakiejś liberalnej filantropii albo niejasnego poczucia rodzinności. Wynika z uznania jednego Chrztu i z płynącego stąd wymogu, aby Bóg był uwielbiony w swoim dziele. Dyrektorium w sprawie realizacji zasad i norm dotyczących ekumenizmu wskazuje, że pożądane jest wzajemne i oficjalne uznanie Chrztów. Nie jest to bynajmniej zwykły gest ekumenicznej uprzejmości, ale fundamentalne stwierdzenie eklezjologiczne [podkr. moje – SCN]” (nr 42).

Uznać Chrzest

Miesięcznik „Jednota” od dawna służy budowaniu takiej właśnie świadomości. Jej były długoletni redaktor naczelny, ks. Bogdan Tranda, pracuje w Podkomisji Dialogu od początku jej istnienia, tzn. od 1977 roku, i współpracował nad polską recepcją Dokumentu z Akry o Chrzcie, a następnie Dokumentu z Limy. Podkomisja nie miała wątpliwości, że brakuje w Kościołach takiej chrzcielno-kościelnej świadomości i że trzeba odsłaniać Chrzest jako fundament chrześcijańskiej wspólnoty, tzn. już istniejącej, fundamentalnej, istotnej jedności Kościoła. Przy czym nie chodzi tu o „jakiś element” kościelny (eklezjalny), ale o zasadniczy fundament, którego nie są w stanie zniszczyć żadne podziały i żadne ekskomuniki.

Konkretnym owocem prac polskiej Podkomisji Dialogu jest wielkie ekumeniczno-edytorskie wydarzenie, chociaż w formie tylko małej broszury: Jeden Chrzest.2 Oprócz tzw. Dokumentu z Limy, czyli tekstu Komisji „Wiara i Ustrój” Światowej Rady Kościołów na temat Chrztu, broszurka zawiera wprowadzenia pióra ks. Bogdana Trandy i ks. Alfonsa Skowronka oraz protokoły dialogów przeprowadzonych na temat Chrztu z Polskim Autokefalicznym Kościołem Prawosławnym, [byłym – red.] Zjednoczonym Kościołem Ewangelicznym, Kościołem Starokatolickim Mariawitów i Kościołem Polskokatolickim [a także z trzema Kościołami ewangelickimi i Kościołem baptystycznym – red.]. Cała kilkuletnia praca Podkomisji, włącznie z tą publikacją, zmierza do jasno określonego celu: żeby Kościoły oficjalnie stwierdziły ważność Chrztu udzielanego w innych Kościołach uczestniczących w dialogu. Jak dotąd jednak żaden Kościół tego nie uczynił.

Podkomisja nie informowała Papieża o swoim zawodzie i z tym większą radością stwierdza, że zdecydowanie popiera on jej stanowisko. Przypomina nowe Dyrektorium ekumeniczne, według którego „pożądane jest wzajemne i oficjalne uznanie Chrztów”. Od siebie – przypomnijmy – Jan Paweł II dodaje: „Nie jest to bynajmniej zwykły gest ekumenicznej uprzejmości, ale fundamentalne stwierdzenie eklezjologiczne” (nr 42). Dziękujemy, Janie Pawle, za poparcie. Czy ono jednak wystarczy?

Eklezjalny fundament krwi

Nie tylko Chrzest stanowi fundament jedności, która już istnieje. Jan Paweł II „wynalazł” drugi fundament, o którym nie wspominają podręczniki teologii ani prawosławnej, ani ewangelickiej, ani katolickiej:

„...dostrzegliśmy świadectwo, jakie inni chrześcijanie dają o Bogu i o Chrystusie. Wyłonił się tu ogromny obszar dla całego ekumenicznego doświadczenia i zarazem wyzwanie wobec naszej epoki. Czyż nasz XX wiek nie jest czasem wielkiego świadectwa aż do przelania krwi? I czy nie ogarnia ono różnych Kościołów i Wspólnot biorących swe imię od Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego? Takie wspólne świadectwo świętości, wyraz wierności jedynemu Panu, kryje w sobie potencjał ekumeniczny niezwykle bogaty w łaskę” (nr 48).

Wydaje się, że „krwawe świadectwo” chrześcijańskie oczekuje na nowe, oryginalne teologiczno-ekumeniczne opracowanie. Zasadnie można domniemywać, że na tej drodze wzmocni się idea eklezjalności również tych Wspólnot chrześcijańskich, których nie nazywaliśmy Kościołami.

Przerwane milczenie

Ekumeniści ze smutkiem podkreślali, że Papież milczy, podczas gdy na świecie pracuje kilkanaście międzykościelnych komisji teologicznych, które publikują wspólne deklaracje czy uzgodnienia. A przecież wiadomo, że dla katolików, zwłaszcza tych z szarych szeregów (nie hierarchów i nie teologów), „tak” lub „nie” Biskupa Rzymu w kwestiach doniosłych, na których się nie znają, jest wprost nieodzowne... Tymczasem ekumeniczne przemówienia papieskie, wygłaszane w Polsce, stanowiły pod tym względem niezrozumiały wyjątek: Jan Paweł II powoływał się w nich na niektóre uzgodnienia dialogów!

W swojej encyklice ekumenicznej zdecydowanie przemówił za tymi dialogami i wypowiedział pozytywny sąd o ich owocach (nie wchodząc, oczywiście, w szczegóły): „Pozwoliło to ujawnić nieoczekiwane możliwości rozwiązań” (nr 69).

Ekumeniczne papiestwo?

Wydaje się, że Autor zauważył takie „nieoczekiwane możliwości” także w odniesieniu do papiestwa. Wiadomo, iż w wielu dialogach podejmowano ten – jak się wydawało – najtrudniejszy z najtrudniejszych temat i odkrywano zielone światło. Na przykład w dialogach katolicko-luterańskich wspólnie stwierdzono potrzebę papiestwa jako widzialnego znaku jedności, a luteranie dopowiedzieli, że czują się wolni przyjąć taki znak, byle papiestwo pozostawało pod Ewangelią, nie niszczyło chrześcijańskiej wolności i było interpretowane pastoralnie, a nie jurydycznie.

Jan Paweł II dostrzega potrzebę upowszechniania wyników dialogów teologicznych. Pisze: „stajemy przed kolejnym zadaniem: jak przyswoić sobie rezultaty osiągnięte do tej pory? Nie mogą one pozostać jedynie deklaracjami komisji dwustronnych, ale muszą stać się dziedzictwem wszystkich” (nr 80). Sam daje dobry przykład i stawia pytanie, jak ma sprawować urząd papieski, by odpowiadał on postulatom sformułowanym w dialogach. Wyraża świadomość, że posługiwanie Piotra i jego następców opiera się ostatecznie na ustanowieniu Pana Kościoła, ale że przez wieki przybierało różne kształty, także niewłaściwe. Jest otwarty na zmiany. Liczy na pomoc pasterzy i teologów „naszych Kościołów”, a więc nie tylko Kościoła rzymskokatolickiego, ,,abyśmy wspólnie poszukiwali takich form sprawowania owego urzędu, w którym możliwe będzie realizowanie uznanej przez jednych i drugich posługi miłości” (nr 95). Gdyby ojcowie I Soboru Watykańskiego usłyszeli takie słowa z ust papieża, wielu zmarłoby na zawał.

Kto więc z lekceważeniem twierdzi, że Ut unum sint nie wnosi nic nowego, nie myśli historycznie.

Na koniec przywołajmy opinię ewangelickiego teologa z uniwersytetu w Heidelbergu, Klausa Bergera, który podkreśla bardzo żywy, ciepły, serdeczny, osobisty i pełen uroku styl, w jakim została napisana encyklika. Dostrzega w niej oznaki rzeczywistych przemian w Kościele rzymskokatolickim. Przed 35 laty taki dokument byłby niemożliwy. Podkreśla z uznaniem, że Papież zachęca wszystkie chrześcijanki i wszystkich chrześcijan, by włączyli się w dialog ekumeniczny („IDU” z 14 czerwca 1995, 4-5).

Ut unum sint podsyci przygasający płomyk polskiego ekumenizmu. Ufajmy.

br. Celestyn Napiórkowski

1 Encyklika Ut unum sint Ojca świętego Jana Pawia II o działalności ekumenicznej. Warszawa 1995

2 Jeden Chrzest. Podkomisja Dialogu Polskiej Rady Ekumenicznej i Komisji Episkopatu ds. Ekumenizmu. Warszawa 1993. [Zob. „Wśród książek” w „Jednocie” 1993, nr 4 – red.]