Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

11 / 1995

W sprawozdaniu z tegorocznych obrad Synodu, zamieszczonym w siódmym numerze „Jednoty”, pani Krystyna Lindenberg, gdy relacjonowała programy, z jakimi wystąpili kandydaci na urząd prezesa Konsystorza, w istotny sposób zniekształciła sens mojej wypowiedzi, co łatwo sprawdzić, przesłuchawszy taśmę z nagranych obrad. Powiedziałem wtedy, że – wobec szybkiego kurczenia się dochodów Kościoła – nie zdoła Konsystorz podołać wszystkim wydatkom, jakie zwykle dotychczas pokrywał, i gdy z konieczności przyjdzie czynić trudne wybory między celami, na jakie trzeba będzie koniecznie użyć kościelnych pieniędzy, to ja dałbym pierwszeństwo wydatkom na cele duszpasterskie, w tym również na zwiększenie liczby nabożeństw w placówkach kaznodziejskich, gdzie odbywają się one zbyt rzadko, np. jeden (Gorzów), dwa (Szczecin) lub trzy (Bydgoszcz, Poznań) razy w roku. Dążyłbym również do zapewnienia stałej, cotygodniowej opieki duszpasterskiej tym zborom, do których pastorzy przyjeżdżają raz lub dwa razy w miesiącu.

Reformowani w diasporze, którym własny Kościół daje obsługę duszpasterską zaledwie kilka razy albo nawet jeden raz w roku, siłą rzeczy obojętnieją dla niego i stopniowo integrują się z Kościołem Ewangelicko-Augsburskim, na którego pastorów przerzucamy zadanie zaspokajania duchowych potrzeb ewangelików reformowanych.

W sprawozdaniu pani Lindenbergowej wszystko to z mojego programu zostało opuszczone. Nie po raz pierwszy referuje ona moje wystąpienia, a zawsze zniekształca ich treść poprzez: 1) nieoddzielanie własnych komentarzy od mojego przemówienia, 2) stosowanie takich skrótów, aby istotne części argumentacji zostały pominięte, przez co pozostałe sprawiają wrażenie niespójnych, chaotycznych i bezzasadnych. Nie posiadając usposobienia pieniackiego nie kwapiłem się dotąd ze sprostowaniami relacji pani Lindenbergowej; traktowałem je jako rodzaj nieumyślnych „wypadków przy pracy”. Wytrwałość, z jaką Pani Redaktor od lat zniekształca sens moich wypowiedzi, zmusza mnie do porzucenia dotychczasowej powściągliwości. Uważa się wszak, że qui tacet consentire videtur. Członkowie Kościoła Ewangelicko-Reformowanego powinni wiedzieć, za czym i przeciw czemu opowiedzieli się wybrani przez nich delegaci na Synod.

Rafał Leszczyński
LÓDŹ

Sprawozdanie z tegorocznego Synodu pisałam w końcu maja, ukazało się w numerze lipcowym „Jednoty”, list prof. Rafała Leszczyńskiego dotarł do Redakcji 4 września i wraz z moją odpowiedzią ukaże się w listopadzie. Tak duża odległość czasowa od opublikowania tekstu będącego przedmiotem listu sprawia, że trzeba przytoczyć kwestionowany fragment synodalnego sprawozdania. Brzmi on: „Z kolei prof. Rafał Leszczyński swoją rolę widział głównie w osobistych kontaktach z każdym interesantem oraz we wspieraniu diaspory”. To wszystko i ani słowa więcej. Nie ma żadnego komentarza, jest skrót: „wspieranie diaspory”. Nie dodałam, że przez rozszerzenie opieki duszpasterskiej.

Przy relacjonowaniu dwóch dni, wypełnionych od rana do wieczora debatami o bardzo wielu ważnych dla Kościoła sprawach, skróty są konieczne. W tym przypadku dotyczyły one wypowiedzi wszystkich trojga kandydatów do funkcji prezesa Konsystorza (jeśli chodzi o program Biruty Pachnik, która zwyciężyła w głosowaniu, odesłałam Czytelników do wywiadu). Skróty dotyczyły także wszystkich pozostałych problemów omawianych na Synodzie. Odrzucam więc stanowczo pomówienie o tendencyjne zniekształcanie wypowiedzi, a jeśli Pan Profesor odniósł takie wrażenie, to jest mi przykro.

Krystyna Lindenberg