Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

1 /1996

LUDZIE BIBLII

CZŁOWIEK, KTÓRY STAŁ SIĘ BŁOGOSŁAWIEŃSTWEM

„...będę błogosławił błogosławiącym tobie, a przeklinających cię przeklinać będę; i będą w tobie błogosławione wszystkie plemiona ziemi” (I Mojż. 12:3).

Kiedy Bóg znienacka pojawił się w życiu Abrahama, czy raczej Abrama, bo tak mu wtedy było na imię, Abraham był bogatym Chaldejczykiem, poganinem, i mieszkał z dala od ziemi, do której Bóg go powołał. Bóg jednak wybrał tego właśnie człowieka wraz z jego żoną Saraj (Sarą) na założycieli ludu, za pośrednictwem którego postanowił udzielić swego błogosławieństwa wszystkim ludom. Ten jeden człowiek miał stać się wypełnieniem Bożej obietnicy i przekazicielem przeobfitych Bożych dobrodziejstw dla wszystkich następnych pokoleń. W jego powołaniu ukryty jest początek wątku, z którego utkany jest Boży plan zbawienia ludzkości.

Słowa, jakie Bóg skierował do Abrahama (zob. I Mojż. 12:1-3), są podstawą obietnicy, przymierza i zapowiedzi, o których realizacji mówi cała Biblia. Bóg przykazał Abrahamowi, by zostawił za sobą wszystko, co dotąd znał, całą rodzinę z wyjątkiem żony o-raz krąg znajomych i przyjaciół, by porzucił wszelkie dotychczasowe zajęcia i obowiązki, żeby w zamian móc otrzymać o wiele większe dobro: Boże błogosławieństwo w życiu, powodzenie materialne i spełnienie swego przeznaczenia.

Mamy podstawy, by przypuszczać, że Abraham pochodził z majętnej i wpływowej rodziny, a w Ur chaldejskim, wielkim ówczesnym centrum handlowym i ważnym ośrodku życia religijnego, można było żyć – jak pokazały odkrycia archeologiczne – na naprawdę wysokim poziomie. W bogatych domach znaleziono ślady świadczące o istnieniu kanalizacji i ogrzewania gorącą wodą (lub parą). Takie miasto opuścił Abraham i idąc w nieznane za Bożym głosem został koczownikiem na pustyni.

Przyrzeczenie, jakie Bóg złożył Abrahamowi, składało się z pięciu elementów. Trzy pierwsze dotyczyły osobistych błogosławieństw, jakie miały spłynąć na Bożego wybrańca: zostanie ojcem wielkiego narodu, będzie cieszył się dostatkiem i wielkim szacunkiem (w. 2). Gwarantem zawartego przymierza jest sam Bóg, wierny złożonym przez siebie obietnicom. Nie mogąc przysiąc na nikogo większego niż On sam, oparł przysięgę na sobie. Przysięga ta jest więc niezachwiana, bo Bóg nie może zaprzeć się siebie (zob. Hebr. 6:13-18).

Czwarty element tego swoistego układu jest w gruncie rzeczy przykazaniem skierowanym do Abrama: Bądź błogosławieństwem! (w. 2). W ten właśnie sposób Abraham miał urzeczywistniać dobrodziejstwa tego niezwykłego przymierza w życiu własnym i innych ludzi.

Najniezwyklejszym chyba składnikiem błogosławieństwa, jakie Bóg przygotował dla Abrahama, jest obietnica: „będą w tobie błogosławione wszystkie plemiona ziemi” (w. 3). Ostatecznym, pełnym urzeczywistnieniem tego przyrzeczenia stał się Jezus Chrystus, potomek Abrahama, za pośrednictwem którego Bóg udziela błogosławieństwa wszystkim ludziom i w każdym czasie. Sprowadzenie wszystkich mieszkańców ziemi do źródła łaski było od samego początku Bożym zamiarem. Fragment I Mojż. 12:1-3 jest więc nie tylko zapisem obietnicy złożonej Abrahamowi, ale też podstawą ewangelizacji całego świata.

CZŁOWIEK PEŁEN OCZEKIWANIA

„A gdy Abram miał dziewięćdziesiąt dziewięć lat, ukazał się Pan Abramowi i rzekł do niego: Jam jest Bóg Wszechmogący, trwaj w społeczności ze mną i bądź doskonały!” (I Mojż. 17:1).

Chociaż Abraham był posłuszny Bożym przykazaniom, mimo podeszłego wieku nie doczekał się obiecanego syna i dziedzica. Zgodnie z panującymi zwyczajami oboje z Sarą niejako na własną rękę starali się więc spełnić tę obietnicę: Abraham wyznaczył na swego dziedzica jednego ze swych sług czy niewolników, a Sara skłoniła męża, by jej niewolnica Hagar została zastępczą matką przyobiecanego potomka (I Mojż. 16:2). Bóg zatroszczył się o Hagar i jej syna Ismaela, ale to nie on miał być wypełnieniem świętej obietnicy.

W oczekiwaniu na Boży czas upłynęło niemal ćwierć wieku. Stuletni bez-mała Abraham i dziesięć lat od niego młodsza Sara stracili nadzieję na narodziny upragnionego syna. Właśnie wtedy Abrahamowi objawił się Bóg i skierował do niego znamienne słowa: „Jam jest Bóg Wszechmogący, trwaj w społeczności ze mną i bądź doskonały”. Zanim potwierdził daną wcześniej obietnicę, dał się Abrahamowi poznać jako El-Szaddaj, Bóg Wszechmogący. Określenie to zawiera w sobie obraz wysokiej, potężnej góry, w której mieści się kryjówka, schronienie przed nieszczęściami, jakich nie szczędzi życie. Po dłużących się latach oczekiwania na wypełnienie się Bożej obietnicy sam Pan okazał się dla Abrahama obfitą nagrodą i tarczą ochronną (zob. I Mojż. 15:1).

Objawienie Abrahamowi imienia El-Szaddaj łączyło się z określonym wymaganiem moralnym dotyczącym jego postępowania: Chodź przed moim obliczem i bądź bez skazy. W naszych czasach, gdy niemal wszystko można uzyskać natychmiast, zatraciliśmy niemal doszczętnie nie tylko postawę cierpliwego zaufania do Boga, ale również poczucie życia w obecności Tego, który jest Wszechmogący – obrońcy i opiekuna we wszelkich życiowych przeciwnościach.

CZŁOWIEK WYĆWICZONY W POSŁUSZEŃSTWIE

„Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic, bo teraz wiem, że boisz się Boga, gdyż nie wzbraniałeś się ofiarować mi jedynego syna swego” (I Mojż. 22:12).

W końcu, zgodnie z obietnicą Wszechmogącego, Abrahamowi i Sarze urodził się tak długo wyczekiwany syn. Chłopcu nadano imię, jakie wybrał dla niego Bóg: Izaak. Potem, po latach, Pan znowu przemówił do Abrahama i zażądał złożenia mu tego szczególnego dziecka na ofiarę. Przekaz biblijny oszczędził nam opisu przeżyć rodziców Izaaka. Wszystkim, w co dane jest nam wejrzeć, są czyny Abrahama opisane w 22 rozdziale I Księgi Mojżeszowej.

W chwili, gdy nieznośne napięcie sięga szczytu, Bóg interweniuje. Wyobrażamy sobie Izaaka, jak leży skrępowany powrozem na wiązce drewna, która miała być jego stosem, a ojciec zastyga z nożem ofiarnym przytkniętym do szyi syna w miejscu, gdzie przebiega tętnica.

Jak pisał całe wieki później autor Listu do Hebrajczyków, wiara Abrahama w El-Szaddaj – Boga Wszechmogącego – była tak silna, że wierzył, iż Bóg może nawet z martwych wzbudzić mu syna z popiołów na ołtarzu. Sługom, którym kazał zostać u podnóża wskazanej przez Boga góry, powiedział przecież: „...wrócimy do was” (w. 5). Autor Listu do Hebrajczyków tak komentuje jego słowa: „Przez wiarę Abraham przyniósł na ofiarę Izaaka, gdy był wystawiony na próbę, i ofiarował jednorodzonego [...]. Sądził, że Bóg ma moc wskrzeszać nawet umarłych; toteż jakby z umarłych, mówiąc obrazowo, otrzymał go z powrotem” (Hebr. 11:17.19).

W tej dramatycznej chwili rozległ się Boży głos wzywający Abrahama, żeby cofnął dłoń i oszczędził syna. Bóg nie życzył chłopcu śmierci, ale pragnął, by Abraham okazał wszem i wobec istotę swojej wiary w Niego. Nigdy więcej żaden człowiek nie otrzymał takiego polecenia. Ale ten jeden jedyny raz stał się nadzwyczajną demonstracją wiary Bożego sługi: „teraz wiem, że boisz się Boga” – mówi Pan (I Mojż. 22:12). Kiedy Abraham okazał się gotów z ufnością powierzyć Bogu życie swego jednorodzonego i w tak niezwykły sposób narodzonego syna, w którym spoczywały wszystkie Boże obietnice, objawiła się głębia jego wiary.

CZŁOWIEK PEŁEN WIARY

„Wtedy uwierzył Panu, a On poczytał mu to ku usprawiedliwieniu” (l Mojż. 15:6).

Wiara w Boga, który mu się objawił, była charakterystycznym rysem życia Abrahama. Pomyślmy o wymaganiach, jakie mu postawiono. Kiedy Bóg przyszedł do niego po raz pierwszy i polecił mu opuścić rodzinną ziemię, krewnych i dom ojca, ten usłuchał Go bez wahania i „wybrał się w drogę, jak mu rozkazał Pan” (zabierając jednak ze sobą bratanka Lota; zob. I Mojż. 12:4). Gdy z kolei Bóg wezwał Abrahama na górę Moria i wyjawił mu swoje straszliwe żądanie, ten także niezwłocznie przystąpił do dzieła: „Wstał tedy Abraham wczesnym rankiem, osiodłał osła swego...” (22:3).

Bóg uznał, że wiara Abrahama jest wiarą zbawiającą. Czy to w Starym, czy w Nowym Testamencie – zgodnie z Bożym postanowieniem człowiek nie może zapracować na swoje zbawienie. Jest ono udzielane wyłącznie z łaski przez wiarę. Wiara, jaką Abraham pokładał w Bogu, przyniosła mu upodobanie w Bożych oczach i uczyniła go Bożym przyjacielem.

Co więcej, wiara Abrahamowa jest wzorcem naszej własnej wiary w Chrystusa. Jak powiedział Paweł, „wiara została poczytana Abrahamowi za sprawiedliwość” (Rzym. 4:9). Apostoł zaznaczył jednocześnie, że stało się tak nie tylko ze względu na samego Abrahama, ale również ze względu na nas, „którym ma to być poczytane i którzy wierzymy w Tego, który wzbudził Jezusa, Pana naszego, z martwych” (Rzym. 4:23-24). Z tych powodów -mówi Paweł – usprawiedliwienie Abrahama na podstawie wiary jest modelem dla naszego usprawiedliwienia: „Wiedzcie zatem: że ci, którzy są z wiary, ci są synami Abrahama” (Gal. 3:7; List do Galatów. Przekład ekumeniczny, Warszawa 1994).

Jako chrześcijanie wierzymy, że Abrahamowa wiara w Boga zawierała w sobie oczekiwanie na nadejście Wybawiciela, Pana Jezusa Chrystusa. Mówi o tym także sam Jezus w szokującym dla słuchaczy stwierdzeniu zapisanym przez ewangelistę Jana: „Abraham, ojciec wasz, cieszył się, że miał oglądać dzień mój, i oglądał, i radował się” (Jn 8:56).

Myśląc o Abrahamie, pomyślmy o przyjacielu Boga żywego i ojcu wierzących, któremu dany był wgląd w Boże serce – w serce Tego, który nie o-szczędził swego jedynego Syna, ale darował Go dla naszego zbawienia i uczynił naszym błogosławieństwem.

Opracowano na podstawie „Decision” 5/87