Drukuj

6 / 1996

50-LECIE POLSKIEJ RADY EKUMENICZNEJ

„Sławianie, my lubim sielanki...”, a więc i jubileusze, bo podczas takich uroczystości wszyscy są dla siebie bardzo mili, a jubilat słyszy same pochwały, na ogół zresztą zasłużone. Także 50-lecie Polskiej Rady Ekumenicznej było okazją do pokreślenia jej zasług, sporządzenia bilansu działalności (przy czym można byłoby wytknąć sporo błędów, a rozliczenie takie z pewnością okazałoby się korzystne dla jej dalszej służby) oraz do zarysowania programu działania na przyszłość. Nie wszystkie te możliwości jednak wykorzystano.

Niewątpliwą zasługą PRE jest to, że gdy po II wojnie światowej wyznanie rzymskokatolickie stało się w Polsce tak dominujące, że większość narodu uznała je za jedyne, Polska Rada Ekumeniczna – łącząc słabe siły Kościołów mniejszościowych – świadczyła, że chrześcijanie to nie tylko katolicy. Pomogła też tym Kościołom przetrwać lata powojenne dzięki rozdzielnictwu pomocy zagranicznej. O błędach PRE zaś oficjalnie mówi się niewiele i półgębkiem, nieoficjalnie zaś każdy z Kościołów członkowskich ma zapewne na ten temat własne zdanie. W każdym razie podczas sympozjum ekumenicznego referenci zaledwie napomykali o niektórych cieniach na obliczu jubilatki.

Podczas rocznicowej sesji naukowej, która odbyła się w Warszawie 16 kwietnia br., wygłoszono trzy referaty: prof. Karol Karski przedstawił „Genezę powstania Polskiej Rady Ekumenicznej i pierwsze dziesięciolecia”, ks. bp Jeremiasz, zwierzchnik prawosławnej diecezji wrocławsko-szczecińskiej, mówił o „Ruchu ekumenicznym w Polsce – dniu dzisiejszym i przyszłości”, a ks. prof. Konrad Raiser, sekretarz generalny Światowej Rady Kościołów, omówił „Sytuację światowego ruchu ekumenicznego i obecne zadania ŚRK”.

Na s. 11 publikujemy tekst wystąpienia prof. Karskiego, który poza zwięzłym przedstawieniem historii PRE i jej reakcji na zmieniającą się sytuację w kraju stawia pytania dotyczące przyszłości ekumenizmu w Polsce. Biskup Jeremiasz z kolei, oceniając kontakty ekumeniczne w ostatnich latach, poświęcił uwagę zarówno różnym płaszczyznom chrześcijańskiej współpracy, które dobrze rokują na przyszłość, jak i punktom konfliktogennym w stosunkach z Kościołem rzymskokatolickim, wśród których do spraw szczególnie bolesnych dla zwykłych wiernych należy zgoła nieekumeniczna procedura, jakiej poddać się muszą osoby chcące zawrzeć małżeństwo mieszane wyznaniowo.

Źródłem napięć są także nie uregulowane wciąż sprawy własnościowe: we władaniu Kościoła rzymskokatolickiego pozostają 22 cerkwie i 150 innych obiektów, mimo iż oddanie prawosławnym zespołu klasztornego w Supraślu budziło nadzieję na zwrot pozostałego majątku. Stosunek do wschodnich sąsiadów, pamięć o kryzysach z czasów międzywojennych, gdy na kresach burzono cerkwie, ciąży na stosunkach prawosławno-katolickich, a w konsekwencji – uważa biskup Jeremiasz – po przyjęciu Polski do Unii Europejskiej i NATO może doprowadzić do tego, że wschodnia granica Polski będzie granicą nie tylko polityczną i gospodarczą, ale również konfesyjną – granicą między Rzymem a postkomunistyczną Eu ropą.

Dziedziną, która niesie nadzieję na dobre współdziałanie, jest – zdaniem prawosławnego teologa – współpraca teologiczna: konieczność dialogu na temat pojmowania kapłaństwa, uznanie równorzędności innych Kościołów (jako części Kościoła Powszechnego) i wspólnoty eucharystycznej oraz potrzeba opracowania kodeksu ekumenicznego (m.in. rzeczywiście braterskie podejście do nauczania religii w szkole: prezentacja różnych wyznań i wspólne modlitwy uczniów wywodzących się z różnych konfesji). Najważniejszym zadaniem, jednoczącym wszystkich chrześcijan, powinno być bowiem przeciwdziałanie sekularyzacji społeczeństwa, co współcześnie stanowi nasze największe zagrożenie. Tu otwiera się też pole do współdziałania w zakresie pracy charytatywnej i potrzeba wspólnego wyrażania stanowiska w ważnych kwestiach społecznych (a często bywa ono zbieżne czy wręcz tożsame) w środkach masowego przekazu.

„Ekumenia to nie sprawa kurtuazji – tym mocnym akcentem biskup Jeremiasz podsumował swoje wystąpienie – ale wiary i godności zwiastowania światu Ewangelii”.

Zaproszony specjalnie na rocznicowe obchody ks. prof. Konrad Raiser, sekretarz generalny Światowej Rady Kościołów, w skrócie przedstawił historię ŚRK (organizacji o dwa lata młodszej od PRE). Założona w 1948 r. przez 147 Kościołów tradycji protestanckiej, anglikańskiej i starokatolickiej (prawosławni przystąpili do niej w 1961 r.), skupia dziś ponad 330 Kościołów nierzymskokatolickich. Ta największa organizacja międzykościelna na świecie od początku swego istnienia była też uwikłana w politykę.

Ks. prof. Raiser uważa, że w centrum myśli ekumenicznej staje obecnie pytanie: „Co dziś oznacza bycie Kościołem?”. Europejskie i amerykańskie modele misji już się nie sprawdzają – na Zachodzie kościoły pustoszeją. W ciągu pięćdziesięciu powojennych lat zmieniły się również stosunki międzykościelne. Między historycznymi Kościołami Reformacji istnieje już właściwie jedność i w ruchu ekumenicznym biorą one udział nie tyle jako poszczególne denominacje, ale jako wspólnota chrześcijańska. Ponadto nader ostrożna i początkowo wyczekująca postawa Kościoła rzymskokatolickiego wobec ekumenii, od II Soboru Watykańskiego stawała się stopniowo coraz bardziej zaangażowana. W wielu krajowych radach ekumenicznych Kościół rzymskokatolicki uczestniczy dziś jako członek rzeczywisty lub stowarzyszony; pielęgnuje on jednak przede wszystkim własny model ekumenizmu, którego osią konstrukcyjną jest Rzym, co siłą rzeczy rodzi rozmaite napięcia. Jednak – podkreślił z naciskiem ks. prof. Raiser – w przyszłości działalność ekumeniczna bez Kościoła rzymskokatolickiego jest niemożliwa.

Światowa Rada Kościołów jest czymś więcej niż tylko organizacją będącą dla wielu różnych Kościołów platformą kontaktów i nie służy zaspokajaniu potrzeb swoich członków. Jej zadanie nadrzędne to praktyczna realizacja koinonii – chrześcijańskiej wspólnoty w myśl zasady, że żaden Kościół nie istnieje sam dla siebie. To „powołanie do wspólnego świadectwa” zmusza jednocześnie Kościoły do zastanowienia się nad własną tożsamością i jakością eklezjalną, nad tym, co oznacza dla nich przynależność do ŚRK, jak artykułowane są ich cechy indywidualne i jak wpływają one na międzykościelne stosunki lokalne.

Utrzymanie świadectwa ekumenicznego i kształtowanie ekumenicznej świadomości, tzn. propagowanie jedności chrześcijaństwa, staje się obecnie głównym zadaniem Rady także z tego względu, iż w gronie wielkich organizacji międzynarodowych Światowa Rada Kościołów nie jest jedyną, która głosi też takie hasła, jak potrzeba pokoju, sprawiedliwości i ochrony środowiska.

Czy jednak ŚRK w obecnej postaci rzeczywiście realizuje to zadanie, które uważa za podstawowe? Sama boryka się przecież z rozmaitymi kłopotami. Obciążona biurokratycznymi tradycjami, zbyt wiele energii zużywa na utrzymanie struktur organizacyjnych. Często też przedstawiciele Kościołów traktują udział w jej pracach wyłącznie jako obowiązek reprezentacyjny.

Od 1989 r. ŚRK bada sytuację ekumeniczną w krajach swoich Kościołów członkowskich. Nie chodzi przy tym wyłącznie o sporządzenie bilansu obecnych blasków i cieni lokalnej ekumenii, ale o sprawę daleko poważniejszą – o określenie celów całego ruchu ekumenicznego oraz narzędzi, jakich potrzeba do osiągnięcia prawdziwej jedności, a więc o perspektywy chrześcijaństwa w następnym tysiącleciu. Jest to niełatwe tym bardziej, że w kwestii rozumienia idei jedności eklezjalnej istnieją poważne napięcia i konflikty zarówno na szczeblu hierarchii kościelnej, jak i wśród rzesz wiernych.

Wypracowanie sposobu na pogodzenie przeciwstawnych stanowisk jest przedmiotem obecnych prac nad dokumentami, które zostaną przedstawione podczas II Europejskiego Zgromadzenia Ekumenicznego w Grazu w 1997 r. Tendencja najwyrazistsza polega na pobudzaniu i wspieraniu kościelnych inicjatyw lokalnych, aby cel koinonii – wzajemne dostrzeganie w innym Kościele „jednego świętego i apostolskiego Kościoła” – nie było realizowaniem wytycznych organizacji, ale wypływało z pełnego wewnętrznego przekonania.

Realizacja tego zadania stoi przed nowym pokoleniem, pokoleniem XXI wieku, nie obciążonym doświadczeniem II wojny światowej, z perspektywy której – tzn. w celu uniknięcia jej powtórki – jego ojcowie utworzyli Światową Radę Kościołów i wyznaczyli jej dążenia.

Wśród zebranych na rocznicowym sympozjum przedstawicieli Kościołów, którzy wysłuchali omówionych powyżej wystąpień, byli też reprezentanci Kościoła rzymskokatolickiego: nuncjusz apostolski abp Józef Kowalczyk oraz ks. bp Alfons Nossol, przewodniczący Komisji Episkopatu ds. Ekumenizmu. Ten ostatni, wywodząc słowo „katolicki” od greckiego 0kathologos  (wszechobjętość), podkreślił uniwersalność Kościoła i dodał, że bez pojednania nie ma chrześcijaństwa, a wspólnota wierzących pojawia się wszędzie tam, gdzie jest obecny Chrystus. To On jest naszą wspólną Paschą i to On nas scala. Krytyczne uwagi zaś skierowane pod adresem Kościoła rzymskokatolickiego pomagają wszystkim chrześcijanom podążać drogą, u której kresu znajduje się 0una sancta Ecclesia .

Wśród uczestników sympozjum byli też studenci Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej i Akademii Teologii Katolickiej (wychowankowie ks. prof. Michała Czajkowskiego). To oni właśnie są pokoleniem, o którym mówił ks. prof. Konrad Raiser. Miejmy więc nadzieję, że dla nich ekumenia nie będzie wyłącznie okazją do oficjalnych i kurtuazyjnych spotkań na wysokim szczeblu, ale zwykłą codziennością.

Krystyna Lindenberg