Drukuj

12 / 1996

Reformator Jan Łaski to jeden z tych wybitnych Polaków, którzy sławę zyskali głównie poza krajem ojczystym. Znany na Zachodzie pod zlatynizowanym nazwiskiem: a Lasco, doczekał się tam godnej pozycji w historiografii, znacznie obfitszej aniżeli w ojczyźnie. Jan Kalwin w liście do Polaków pisał: „macie bardzo uczonego męża, Jana Łaskiego, którego erudycja, prawość i inne cnoty są znane nie tylko Wam, ale i innym narodom”. Ta szczytna promocja, choć respektowana przez część światłej elity umysłowej monarchii Jagiellonów, nie znalazła w jej obrębie dostatecznej siły przebicia, a dalekosiężne idee Łaskiego, obejmujące połączenie polskich protestantów, stworzenie reformacyjnego Kościoła narodowego i wprowadzenie Polski w szeroki nurt odnowy Kościoła, uwieńczone zostały cząstkowymi zaledwie i nietrwałymi rozwiązaniami. I chociaż, wprawdzie już po jego śmierci, wśród polskich wyznań reformacyjnych doszło wreszcie do wspaniałego zrywu zjednoczeniowego w postaci ugody sandomierskiej, to i ona okazała się ulotnym epizodem.

Wspólnota reformowana w Polsce trwale osadziła postać Łaskiego jr. w tradycji. Jest on postrzegany jako mąż Boży i symbol wartości humanizmu doby Reformacji. Uczestnicy nabożeństw w warszawskim kościele ewangelicko-reformowanym, szczególnie ci, którzy zasiadają w ławkach lewej nawy, nie mogą nie zatrzymać wzroku na surowej, neogotyckiej tablicy upamiętniającej 350. rocznicę śmierci „Wielkiego Reformatora, Męża w Piśmie Św. Uczonego, Ojca Duchowego Polskiego Kościoła Ewangelicko-Reformowanego”. 450-lecie jego urodzin z kolei obchodzone było z pewnym rozgłosem w 1949 r.1, niemal nazajutrz po tragicznej nocy II wojny światowej. Synod, który obradował w Żychlinie w 1994 r., przyjął jednomyślnie uchwałę o uczczeniu 500. rocznicy urodzin Łaskiego, przypadającej w 1999 r. – u progu XXI w.2

Z związku z tą sprawą budzą się jednak pesymistyczne myśli. Czy będziemy w stanie godnie przygotować ten jubileusz zarówno pod względem dobrania zespołu ludzi, którzy mieliby się tym zająć, jak i pod względem materialnym? Jako mały Kościół powinniśmy zabiegać, i to możliwie wcześnie, o pozyskanie pomocy z zewnątrz. Potrzebne jest współdziałanie środowisk intelektualnych: historyków, teologów krajowych i zagranicznych, a także wsparcie organizacyjno-finansowe ze strony, jak się to obecnie określa, sponsorów, dawniej zwanych mecenasami, aby podniosła uchwała Synodu nie pozostała na papierze.

Łaskiego szanujemy i przyznajemy się do niego jako do duchowego patrona naszej konfesyjnej społeczności, wiadomo jednak, że nie jesteśmy jedynymi spadkobiercami wkładu, jaki wniósł on do myśli reformacyjnej i wzorcowej organizacji widzialnego

Kościoła. Johannes a Lasco, wiodący niespokojne i – jak się często podkreśla – tułacze życie teolog, irenista, a w jakimś stopniu również prekursor ekumenizmu, działał w wielu środowiskach. Najwyraźniej uwydatnia się jego rola w dalekiej Fryzji Wschodniej, gdzie uchodzi on za założyciela Kościoła reformowanego. Widzimy go także w Londynie i we Frankfurcie nad Menem. Zgodnie z ówczesnymi obyczajami prowadził obfitą korespondencję z innymi humanistami i teologami, wygłaszał i pisywał polemiki, uczestniczył w debatach teologicznych, niekiedy bardzo trudnych, np. z Mennonem Simonsem*, Paulem Novomagusem, Joachimem Westphalem czy Johannesem Brenzem. Często zabierał głos w sprawie konfliktów pomiędzy różnymi odłamami konfesyjno-narodowościowymi3.

*Dysputę tę, służącą jednak skompromitowaniu anabaptystów i samego Simonsa, opisuje J. Kubacki w artykule Menno Simons. Zapomniana rocznica, „Jednota” 8/96, s. 13-14 - przyp. red.

Bywał przyjmowany życzliwie, lecz i odrzucany. Chwalono go i ganiono. Upartym Sarmatą nie znającym umiarkowania nazwał go Filip Melanchton. Sam Jan Kalwin, z którym Łaski spotkał się tylko raz we Frankfurcie, choć bardzo cenił uczonego Polaka, zarzucał mu nadmierną niekiedy gorliwość w dysputach, a Guillaume Farel wypowiedział się o żarliwości polskiego reformatora, że „im bardziej [Łaski] pracuje, tym pokój mniej świeci”. Mimo to Łaski bywał chętnie wzywany do rozwiązywania sporów wyznaniowych, pod koniec życia także na rodzimym gruncie. „Apostołem narodów” nazwał go historyk francuski Ambroise Jobert, nie odmawiając mu przy tym także apostolstwa Polski4. Przez biografów i historyków Łaski plasowany jest w drugim szeregu reformatorów, za słynną triadą: Marcinem Lutrem, Ulrykiem Zwinglim i Janem Kalwinem, a obok Heinricha Bullingera, Martina Bucera, Johannesa Bugenhagena-Pomeranusa i Johna Knoxa.

Powróćmy do Fryzji Wschodniej, gdzie Łaski przebywał kilkakrotnie przez parę lat i gdzie po dzień dzisiejszy cieszy się znaczną estymą. W listopadzie 1995 r. miało miejsce w Em-den, stolicy tego regionu, wydarzenie, o którym nieliczni polscy ewangelicy reformowani dowiedzieć się mogli bądź z prasy zagranicznej, bądź dzięki prywatnym kontaktom. Otóż nastąpiło tam wtedy uroczyste otwarcie Biblioteki im. Jana Łaskiego (Johannes a Lasco Bibliothek)5. Znalazła ona znakomite locum we wnętrzu nowocześnie odbudowanej części tzw. Wielkiego kościoła (Grosse Kirche). Ruiny tej świątyni, zbombardowanej podczas II wojny światowej w wyniku odwetowych nalotów alianckich, przez długie lata straszyły jako symbol ponurej pamięci i przestrogi. Budowla doczekała się jednak podźwignięcia z gruzów, ale jednocześnie zmieniła po części swą formę architektoniczną oraz funkcję. Ulokowano w niej bowiem bibliotekę i centrum studyjne, a całość otrzymała wystrój o cechach ekspozycji muzealnej. W obszernym wnętrzu zawieszono szereg portretów duchowych przywódców Kościoła wschodniofryzyjskiego, wśród których poczesne miejsce zajmuje konterfekt w stylowej ramie z napisem: „Johannes a Lasco Poloniae Baro”. O portrecie tym tak pisał jeden z apologetów reformatora, Fryzyjczyk Ernst Kochs: „Wśród licznych wspaniałych wizerunków czcigodnych mężów (...) jeden (...) szczególnie przykuwa uwagę. Wysoka, wyprostowana, barczysta postać, nie jak inne w todze, kryzie czy koloratce, lecz w szlacheckim kontuszu. Postawa i wyraz twarzy przypominają księcia nawykłego do panowania. Wysokie, szlachetne czoło, wydatny nos z garbkiem, ciemne oczy pełne mądrości i dobroci, twarz okolona ciemną, kędzierzawą brodą. (...) Jedynie księga w kształtnej dłoni zdradza uczonego. Napis na ramie zaskakuje; w jaki sposób ten oto mąż znalazł się pośród szacownych kaznodziejów – jakby jego portret z galerii książęcych antenatów zabłąkał się w kościele”6. Jest to chyba najcenniejszy z kilku zachowanych portretów Jana Łaskiego. (Dodam tu jako ciekawostkę, że kopia tego obrazu – dar społeczności emdeńskiej – znajduje się w parafii ewangelicko-reformowanej we Frankfurcie nad Menem.)

Zasoby biblioteczne Wielkiego kościoła, gromadzone od ok. 1559 r., liczą dziś wraz z depozytami i najnowszymi darowiznami ok. 90 000 woluminów. Są tu bezcenne starodruki i manuskrypty, a wśród nich m.in. trzy dzieła, które zamożny „polski baron”, Jan Łaski, nabył za kwotę 400 guldenów (co odpowiadało w XVI stuleciu rocznym dochodom profesora dobrego uniwersytetu) od ubożejącego mistrza, Erazma z Rotterdamu. Historia tej transakcji i powikłane losy erazmiańskiego księgozbioru, szczególnie po śmierci humanisty w 1536 r., to temat pasjonujący sam w sobie. Przedstawił go, chyba najwnikliwiej, w obszernym artykule Fritz Husner7. Te trzy inkunabuły trafiły do Emden już w XVI w. wraz z pierwszymi darowiznami dla powstającego tam księgozbioru. Dzieła te, jako część zasobnej biblioteki nowego właściciela, Jana Łaskiego, odbywały niezwykłe peregrynacje. Wiadomo, że księgozbiór, liczący 413 tomów wraz ze spisem, opuścił Bazyleę w specjalnych skrzyniach i via Norymberga, pod dość niefortunną opieką Andrzeja Frycza-Modrzewskiego, dotarł do Krakowa. Właściciel potwierdził jego odbiór w 1537 r., podczas przelotnego pobytu w tym mieście. W 1541 r. duże zbiory biblioteczne Łaskiego, w tym także erazmiana, zostały przewiezione do Frankfurtu nad Menem i tu ich trop się zaciera. Podczas wędrówek naszego niespokojnego rodaka jego majętności ulegały rozproszeniu. Nieporęczne przy podróżach książki Łaski najprawdopodobniej rozsprzedawał, a z pewnością ofiarowywał. Jakieś egzemplarze, także erazmiańskie, podarował Albertowi Hardenbergerowi, to bowiem odnotowały przekazy źródłowe. Hardenberger, niderlandzkiego pochodzenia teolog i uczony, z którym Łaski widywał się wielokrotnie we Frankfurcie, Lowanium oraz Emden i z którym wielce się zaprzyjaźnił, przeszedłszy do obozu Reformacji, zasłużył się działając w Bremie, a u kresu życia w Emden, uchodzącym wówczas za „Genewę Północy”. Zgromadzone przezeń książki wydatnie zasiliły powstającą właśnie bibliotekę Wielkiego kościoła. W ten sposób wspomniane trzy dzieła, należące kolejno do Erazma, Łaskiego i Hardenbergera, trafiły do emdeńskich zbiorów. W latach 30. naszego stulecia doliczono się piętnastu egzemplarzy bezspornie zidentyfikowanych jako należące pierwotnie do Erazma z Rotterdamu, a rozsianych po bibliotekach w Emden, Londynie, Oksfordzie, Wells, Rotterdamie, Hadze, Bazylei i Wolfenbuttel. Jedno z nich w 1935 r. prof. Alfred Rosenblatt nabył w Krakowie u Gebethnera i Wolffa8. Gdzie znajduje się ono dzisiaj, nie wiem.

Inauguracja Johannes a Lasco Bibliothek odbyła się w Emden bardzo uroczyście, z udziałem ponad tysiąca gości. Poprzedziło ją nabożeństwo, odprawione przez znanego i w polskich kręgach reformowanych ks. superintendenta Waltera Herrenbrücka. Okolicznościowy wykład wygłosił prof. Paul Raabe, związany dawniej ze słynną Herzog-August-Bibliothek w Wolfenbuttel, a ostatnio z Franckesche Stiftungen w Halle9. Wśród zaproszonych gości znaleźli się przedstawiciele Kościołów, naukowcy i politycy (m.in. ambasador Holandii w Niemczech). Nie ma jednak informacji o jakimkolwiek udziale Polaków w tej uroczystości i ten brak ewangelików reformowanych z ojczyzny Jana Łaskiego trzeba uznać za zaskakujący. Nieobecność strony polskiej dziwi tym bardziej, że już w okresie odbudowy Wielkiego kościoła Rudolf Seiters, b. minister spraw wewnętrznych Niemiec, który wizytował ów obiekt, interesował się szczególnie perspektywami związków nowo urządzanej biblioteki zarówno z Holandią, jak i z Polską. Tę samą myśl wyraził prof. Raabe podczas otwarcia ośrodka, podkreślając jego międzynarodowe znaczenie i możliwość powstania swoistego „trójkąta badawczego” (Forchungsdreieck) obejmującego Niemcy, Holandię i Polskę.

I cóż na to my, polscy ewangelicy reformowani? Czy przypadkiem nie przeoczamy szansy wykorzystania nowej, ciekawej drogi prowadzącej do integracji z Europą Zachodnią? Z północnozachodnim, fryzyjskim skrawkiem Niemiec, dokąd dotarł niegdyś Jan Łaski, mamy – jak dotychczas -kontakty sporadyczne i często przypadkowe. Od czasów polskiego reformatora i renesansowego humanisty tylko nieliczni polscy ewangelicy reformowani zatrzymywali się w Emden. Bywali tam wprawdzie nasi duchowni i niektórzy świeccy działacze Kościoła, lecz spotkania te nie doprowadziły do rozwoju trwalszych kontaktów i wspólnych przedsięwzięć. Ja sam kilkakrotnie bywałem w Emden jako prezes Synodu Kościoła. Po raz pierwszy zawiózł mnie tam w 1986 r. mój przyjaciel, pastor Harm Ridder z Bremy10. Widziałem wtedy ruiny Wielkiego kościoła, zwiedziłem ulokowaną jeszcze w prowizorycznych pomieszczeniach bibliotekę, noszącą dziś imię Jana Łaskiego, a w domu zborowym Rote Mühle wygłosiłem referat pt. „Jan Łaski – wędrowny reformator”. Poznałem wówczas ks. Waltera Schulza, który obecnie piastuje funkcję kierownika Johannes a Lasco Bibliothek. Podczas kolejnej bytności we Fryzji złożyłem wizytę w Leer, w zarządzie Kościoła Ewangelicko-Reformowanego północno-zachodnich Niemiec, i rozmawiałem z super-intendentem krajowym, ks. Walterem Herrenbrückiem oraz z ks. dr. Alfredem Rauhausem<sup11. Z powodu jakichś obustronnych komplikacji nie doszło do ich rewizyty w Polsce ani do nawiązania oficjalnych kontaktów międzykościelnych, co – jak mniemam – było powodem niezaproszenia delegacji naszego Kościoła do Emden na zeszłoroczne listopadowe uroczystości.

Mam nadzieję, że podczas planowanych na rok 1999 jubileuszowych obchodów 500-lecia urodzin Jana Łaskiego nie zabraknie zarówno przedstawicieli Fryzji Wschodniej, jak i innych krajów, gdzie pamięć polskiego reformatora jest wciąż żywa. Byłoby też celowe wydanie w języku polskim książki prof. Oskara Bartla o Janie Łaskim (to obszerne studium ukazało się w przekładzie niemieckim12). Udostępnienie polskiemu czytelnikowi tej pracy, poświęconej duchowemu ojcu naszej wspólnoty reformowanej, byłoby niewątpliwie bardzo stosowną formą uczczenia jego pamięci.

Witold Bender

1 Z. Tranda: Jan Łaski we Fryzji, „Strażnica Ewangeliczna” 1949, nr 21, s. 12-13; K. Ostachiewicz: 1499 – Jan Łaski – 1949, „Jedność” 1949, nr 11, s. 41-42

2 K. Lindenberg: Duch przed materią. Sprawozdanie z Synodu, „Jednota” 1994, nr 7, s. 7

3 Denis: Les eglises d'etrangers en Pays Rhenans (1538-1564), Paryż 1984, s. 322nn

4 A. Jobert: Od Lutra do Mohyły. Polska wobec kryzysu chrześcijaństwa 1514-1648, Warszawa 1994, s. 55-77

5 Eröffnung der Johannesa Lasco Bibliothek, Grosse Kirche Emden, Verlagsbeilage der Emdener Zeitung zum 22. November 1995

6 E. Kochs: Johannes a Lasco, ein Baumeister der reformierten Kirche, „Reformiertes Jahrbuch”, t. II, Neukirchen 1927, s. 25

7 F. Husner: Die Bibliothek des Erasmus. Gedenkschrift zum 400. Todestage des Erasmus von Rotterdam. Historische und Antiquarische Gesellschaft zu Basel, Bazylea 1936

8 F. Husner, op. cit., s. 254-255

9 Referat prof. dr. P. Raabego i inne materiały informacyjne oraz prasowe udostępniła mi życzliwie pani Aleksandra Sękowska, za co składam jej podziękowanie.

10 Odwiedził on niedawno Polskę – zob. „Jednota” 9/96, s. 23-24 (błędnie podano imię, powinno być – Harm).

11 Ks. dr Alfred Rauhaus dał się poznać czytelnikom „Jednoty” artykułem Nabożeństwo reformowane i jego reforma, „Jednota” 6/95, s. 5-7. Jest też autorem wnikliwego studium, w niemałej części poświęconego poglądom Jana Łaskiego (Untersuchungen zu Entstehung, Gestalung und Lehre des Kleinen Emdener Katechismus von 1554. Im Fruhjahr 1977 von der Ev.-theol. Fakultat der Georg-August-Universitat Göttingen ais Dissertation angenommen).

12 O. Bartel: Jan Łaski. Leben und Werk des polnischen Reformators. Przełożył z polskiego i opracował Arnold Starkę. Evangelische Verlagsanstalt, Berlin 1981