Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

12 / 1996

WŚRÓD KSIĄŻEK

Elementarz to książka zamierzona jako pomoc w pierwszym wtajemniczeniu w nieznaną dziedzinę wiedzy lub umiejętności. Ma nam ułatwić zrozumienie podstaw, „abecadła”, elementarnych pojęć nowego dla nas obszaru rzeczywistości. Im lepszy elementarz, im lepszy jego autor, a także im lepiej przyswoimy porcję wiadomości podanych w tym elementarzu, tym łatwiej będziemy się później poruszać w dziedzinie, w którą nas wprowadza.

Introdukcja teologiczna, czyli elementarz studium teologii

Kompetentne wprowadzenia (introdukcje, prolegomena) niezbędne są także – co oczywiste – przy studium teologii. Przeświadczenie to legło u podstaw wydania dostępnych w naszym kraju ogólnych introdukcji teologicznych. Wśród nowszych publikacji tego typu wskazać można prace rzymskokatolickich autorów: Wincentego Granata Dogmatyka katolicka. Tom wstępny, B. Lonergana Metoda w teologii, Józefa Majki Metodologia nauk teologicznych czy ostatnio Stanisława C. Napiórkowskiego Jak uprawiać teologię i Jareda Wicksa Wprowadzenie do metody teologicznej. Z obfitością katolickiej literatury teologicznej wydawanej w Polsce nie może nijak – z przyczyn obiektywnych – konkurować piśmiennictwo ewangelickie. Ta dysproporcja zaznaczała się w szczególności w zakresie akademickich podręczników teologicznych, których brak stanowił z jednej strony poważne utrudnienie dla osób studiujących teologię protestancką, z drugiej zaś był skuteczną barierą w szerszej popularyzacji dorobku myślicieli ewangelickich różnych konfesji. Przez ostatnie dziesięciolecia rolę źródła poznania omawianej dziedziny stanowiły głównie wydawane w technice powielanego maszynopisu skrypty wykładowców Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej. Zarówno wielkości ich nakładu, jak i zakresu tematycznego nie można uznać za satysfakcjonujące. Trzeba jednak podkreślić, iż w ciągu ostatnich kilku lat dokonuje się w polskim piśmiennictwie ewangelickim zasadnicza i ze wszech miar pozytywna zmiana. Z kręgu pracowników naukowych ChAT wychodzi bowiem coraz więcej opracowań o charakterze podręcznikowym, wypełniających wspomnianą lukę na rynku wydawniczym. Wymieńmy dwie książki ks. Alfreda Tschirschnitza: Dzieje ludów biblijnych i Gramatyka języka hebrajskiego (współautor: Kalina Wojciechowska), Wstęp do nauk o religii prof. Janusza T. Maciuszki, ks. Henryka Czembora Dzieje chrześcijaństwa. Starożytności książkę prof. Karola Karskiego pt. Symbolika. Zarys wiedzy o Kościołach i wspólnotach chrześcijańskich. W ów ciąg nowych podręczników z zakresu teologii protestanckiej wpisuje się ks. prof. Manfred Uglorz z trzema pozycjami. Są to: Introdukcja do Nowego Testamentu. Część I, Marcin Luter. Ojciec Reformacji oraz Od samoświadomości do świadectwa wiary. Wprowadzenie do dogmatyki ewangelickiej1 Ostatnia z wymienionych prac jest introdukcją teologiczną, a więc swoistym elementarzem dla osób podejmujących trud studium doktryny chrześcijańskiej, w tym wypadku w ujęciu protestanckim. Specyfika książki prof. Uglorza polega jednak na tym, iż główny nacisk położono w niej na wprowadzenie w jedną z dyscyplin teologicznych – dogmatykę.

Dogmatyka – korona teologii

Czym jest dogmatyka? Jak pisze ks. prof. Uglorz – jest koroną teologii, dyscypliną teologiczną korzystającą z dorobku teologii biblijnej, czyli biblistyki (egzegeza biblijna oraz teologia Starego i Nowego Testamentu), odkrywającej treści Pisma Świętego, oraz z dorobku teologii historycznej, dostarczającej nam wiedzy o wierze chrześcijańskiej w przeszłości (historia dogmatów i teologii, symbolika, historia Kościoła). Sięgając do Biblii oraz do pozabiblijnej, wielowiekowej spuścizny chrystianizmu, dogmatyka podejmuje wysiłek naukowego uchwycenia i uporządkowania treści wiary chrześcijańskiej. Uwzględniając jednocześnie wyzwania współczesności, dąży do podania dzisiejszemu człowiekowi aktualnej, choć zakorzenionej w dorobku przeszłości, propozycji wiary. Innymi słowy, teologia dogmatyczna zajmuje się badaniem dogmatów (stąd jej nazwa), czyli wypracowanych przez wieki w Kościele twierdzeń teologicznych, ocenia je w świetle Objawienia i reinterpretuje w służbie współczesnego Kościoła (jako ancilla Ecclesiae, czyli służebnica Kościoła). Owa reasumująca i produktywna funkcja teologii dogmatycznej zapewnia jej status dyscypliny wieńczącej dokonania wspomnianych wcześniej działów teologii.

Aby umożliwić nam zrozumienie istoty dogmatyki ewangelickiej, prof. Uglorz zaznajamia nas z podstawami teologii w ogólności. Pierwsze podrozdziały tej pracy stanowią wprowadzenie ogólnoteologiczne. Znajdujemy zatem tutaj wypowiedzi na temat terminu „teologia”, miejsca teologii w Kościele, jej naukowości oraz podziału na dyscypliny. Autor akcentuje kluczową rolę teologii w życiu Kościoła (s. 31), wskazuje, iż brak refleksji teologicznej powoduje drastyczne zubożenie wspólnoty ludzi wierzących. Mówiąc o doniosłości teologizowania w Kościele, nie ma jednak na myśli wyłącznie teologii akademickiej. Choć wielokrotnie podkreśla rangę teologii jako nauki, powiada, że teologia jako „słowo o Bogu" jest sprawą wszystkich chrześcijan. Teologiem jest bowiem „każdy chrześcijanin rozmyślający nad istotą swojej wiary" (s. 20).

Zarówno w przytoczonej warstwie opracowania, jak i w części poświęconej już samym prolegomenom dogmatyki protestanckiej Autor zadaje sobie trud ukazania tego zagadnienia w rozwoju historycznym (czyli jego ewolucję), dokonuje kategoryzacji zapatrywań na różne kwestie, przytacza wypowiedzi wybitnych przedstawicieli (tzw. klasyków) czołowych nurtów i szkół teologii ewangelickiej. Oznacza to, iż z podręcznika można się wiele dowiedzieć o zasadniczych formułach teologii protestanckiej i jej ewolucji. Opracowanie to daje solidny materiał introdukcyjny, czyli jak gdyby wyłącza przed nawias i analizuje wszystkie wspólne wątki dogmatyki ewangelickiej, odrębnie omawia problemy węzłowe i przewodnie całego systemu teologii dogmatycznej, szczególnie w obszarze zagadnień, które decydują o tym, iż dana dogmatyka posiada charakter ewangelicki. Pozostając na poziomie ogólnej charakterystyki podręcznika prof. Uglorza, stwierdzić trzeba, że z zaprezentowanego przezeń wywodu przebijają dwa zasadnicze postulaty pod adresem dogmatyki ewangelickiej: biblijne i, nazwijmy to, kościelnotwórcze zorientowanie teologii dogmatycznej.

O biblijną orientację dogmatyki protestanckiej

Wydawać by się mogło, iż akcentowanie potrzeby przesycenia ewangelickiej refleksji teologicznej treściami płynącymi z Biblii jest zbyteczne. Wszak teologia protestancka powstała na skutek przywrócenia zapoznanej w Kościele poapostolskim funkcji Pisma Świętego jako nadrzędnej normy wiary i praktyki chrześcijańskiej. Jednakże faktem jest również i to, że wraz z przełomem umysłowym czasu Oświecenia, który spowodował także powstanie nowej teologii ewangelickiej (neoprotestantyzm), przedstawiciele tendencji awangardowych dokonywali daleko idącej redukcji tradycyjnych twierdzeń teologicznych. Działo się to oczywiście kosztem prawd opartych na objawieniu Bożym podanym w Biblii. Spadek popularności neoprotestantyzmu nie zawsze jednak wiązał się z powrotem do refleksji teologicznej kształtowanej przez myśl Starego i Nowego Testamentu. Renesans biblijnie zorientowanej dogmatyki dotyczy zatem tylko niektórych środowisk uprawiających tę dyscyplinę. Na tym tle istotny jest, przewijający się przez wszystkie stronice omawianej książki, postulat zdecydowanego oparcia refleksji dogmatycznej na treści Pisma Świętego. Prof. Uglorz namawia więc do powiązania roboty teologa--dogmatyka z analizą i egzegezą dokumentu Objawienia, jakim są księgi natchnione. Ujawnia się w ten sposób jego przeświadczenie, iż Biblia stanowi niezrównane źródło poznania zbawczej woli Bożej, bez którego nie można uprawiać teologii („jedynym locus theologicuspowinno być SłowoBoże, biblijne objawienie" – s. 25), a także przekonanie, iż uprawniona teologia musi być teologią ekskluzywistyczną, to znaczy budowaną na tym, co zostało nam „dane z góry", czyli objawione (s. 25, 58). Wydaje się, iż zdaniem ks. Uglorza należy unikać autonomizacji myśli teologicznej, pojmowanej jako oddzielanie jej od przesłania biblijnego i karmienia nade wszystko ideami współczesności. Aby oddać sprawiedliwość konkluzjom Autora, wskazać trzeba, iż docenia on wagę respektowania sytuacji i wyzwań, przed którymi stoi człowiek współczesny: „trzeba uwzględnić i zrozumieć egzystencję człowieka, ponieważ dane nam objawienie jest absolutnie nierozerwalne z bytem i losem człowieczym".

Zawarte na kartachOd samoświadomości do świadectwa wiaryzalecenia, by budować dogmatykę na prawdach podanych w tekście natchnionym, brzmią szczerze. Podobnie zresztą jak ostrzeżenie Autora przed separowaniem dyscyplin teologicznych, które to zjawisko ocenia on zdecydowanie negatywnie (s. 25). Albowiem będąc specjalistą w dziedzinie biblistyki, para się jednocześnie teologią historyczną (np. zarys biografii i teologii Lutra) oraz systematyczną (przyczynki z zakresu luterańskiej teologii dogmatycznej). Możemy być zatem przekonani, iż w przypadku jego pisarstwa postulat zorientowania biblijnego jest w zupełności spełniony.

W kontekście omawiania zasadniczych kategorii dogmatyki prof. Uglorz objaśnia kluczowe problemy z dziedziny biblistyki. Passusy tego rodzaju będą szczególnie cenne dla osób zainteresowanych ewangelickim rozumieniem tych zagadnień. Spotykamy tutaj zgrabne rozstrzygnięcia trudnych kwestii, których próżno szukać gdzie indziej w polskiej protestanckiej literaturze przedmiotu. I tak w książce ks. Uglorza znajdziemy oryginalny i pouczający wywód na temat istoty natchnienia biblijnego (s. 99-100), doniosłe stwierdzenia na temat ośrodka – centrum treści Biblii, zwanego „kanonem w kanonie", czyli kluczowego kryterium poprawnej interpretacji ksiąg natchnionych (s. 107). Autor służy nam także pomocą, podając podstawowe zasady hermeneutyczne. Oto jedna z jego podpowiedzi: „Jeśli w biblijne Słowa wkładamy nasze wyobrażenia, fałszywie odczytujemy poselstwo Boże. Bóg objawił się w określonym czasie i należy to uszanować. Dzisiaj na pewno Bóg znalazłby inny sposób objawienia, przede wszystkim zostałyby użyte inne słowa, lecz pytanie o te słowa byłoby niedorzecznym marzycielstwem, próbą »poprawiania« Boga, poszukiwania czegoś, przez co Bóg nigdy nie chciał przekazać swojego objawienia. Należy pytać o znaczenie słów, które znajdują się w Biblii, a więc, co w czasach biblijnych oznaczało miłosierdzie, sprawiedliwość, pokój itp. Teolog, biorąc do ręki Biblię, musi zdawać sobie sprawę z tego, że przez jej karty przemawia Bóg i przemawia przez słowa, których niegdyś używali ludzie w czasach biblijnych. Należy z czcią wsłuchiwać się w głos Boży, zastanawiać się nad treścią biblijnego poselstwa, pytać o znaczenie słów, a nie doszukiwać się w nich treści, których nigdy nie zawierały"- Prof. Uglorz kończy tę myśl w sposób, do którego musimy się odnieść w dalszej części niniejszej recenzji: „Pochylaniu się nad Biblią, księgą Bożego objawienia, powinna towarzyszyć pokorna modlitwa o Ducha Świętego, o Jego prowadzenie i dar pokornego słuchania" (s. 69). Dodajmy w tym miejscu, że z pilną uwagą zapoznać się trzeba ze spostrzeżeniami Autora na temat niebezpieczeństw fundamentalistycznego traktowania Biblii (s. 106). Uczynić to powinni zwłaszcza ci, którzy podkreślają swoje umiłowanie Pisma Świętego.

W obszarze rozważań dotyczących zagadnień znajdujących się na styku dogmatyki i biblistyki ks. prof. Uglorz odnosi się m.in. do fundamentalnej kwestii roli Pisma Świętego w Kościołach ewangelickich. Stanowczo podkreśla rangę Biblii jako norma normans, czyli nadrzędnego, niezrównanego autorytetu w Kościele (s. 118). Z kolei w kontekście rozważań na temat istoty i roli dogmatu pojawiają się tam, jakże krzepiące dla protestanta, słowa, iż w Kościołach ewangelickich dogmat „podlega nieustannie osądowi Słowa Bożego" (s. 34), a także stwierdzenie, że „Kościół Reformacji nigdy nie przypisywał sobie prawa do tworzenia nowych dogmatów, lecz podjął wysiłek reinterpretacji dziedzictwa wiary minionych pokoleń w świetle biblijnego objawienia" (s. 115). Mając na względzie fakt, iż dogmatyka stawia sobie za cel podanie Kościołowi prawd wiary w postaci interesującej dla współczesnego człowieka, Autor – wybitny biblista – przestrzega nas, aby dogmatyka nie przejęła w Kościele funkcji Słowa Bożego, które pozostaje niczym niezastąpione (s. 54).

O praktyczny wymiar dogmatyki

Jedną z najbardziej poruszających myśli przewodnich książki ks. prof. Uglorza jest usilne podkreślanie, iż dogmatyka powinna być działem teologii pozostającym w szczególny sposób w służbie Ludu Bożego. Żądanie to opatrzyliśmy wcześniej mianem domagania się „kościelnotwórczej roli dogmatyki". Inicjując ten wątek Autor wychodzi od stwierdzenia, iż „wiara chrześcijańska jest w swojej istocie refleksyjna" (s. 38), krytyczna (zob. ważną wypowiedź na temat tzw. zasady protestanckiej – np. s. 45-46, 84, 117). Jest to, by powołać się na Anzelma z Canterbury, fides ąuaerens intellectum – wiara szukająca zrozumienia. Wiara chrześcijańska, w szczególności zaś wiara w pojęciu ewangelickim, jest zaufaniem(fides qua),ale i zrozumieniem przedmiotu zawierzenia(fides quae). Dla Manfreda Uglorza „wiara jest zawsze fides quae i fides qua, a więc uczuciem i zapatrywaniem, zaufaniem i uznaniem treści wiary.Fides qua,wiara jako uczucie, jeśli nie jest równocześnie fides quae, czyli wiarą, którą się przyjmuje treść wiary, [...] prowadzi do marzycielstwa, iluzji, które narażają wiarę na uzasadnioną krytykę i oskarżenie o obskurantyzm, ale równocześnie, jeśli fides quae nie chce być również fides qua, wynaturza się, przestaje być dynamiczna i ogranicza się do uznawania określonych treści za prawdziwe" (s. 86).

Kościół ma być wspólnotą ludzi o takiej właśnie wierze. Aby jednak tak się stało, potrzebna mu jest uporządkowana, spełniająca kryteria naukowe refleksja nad jej treścią. Albowiem, zdaniem Autora, ubóstwo intelektualne prowadzi do wyjałowienia wiary (s. 46). Dogmatyka może więc świadczyć wierze dobre usługi (s. 38). Powinna jednak zawsze mieć na względzie, że jej zadaniem jest służenie wspólnocie Kościoła, a nie tworzenie w odosobnieniu, ma bowiem „pracować na rzecz budowania i zachowania Kościoła" (s. 33). Dogmatyka, podobnie jak wiara, potrzebuje klimatu zboru, Kościoła (s. 87). Takie prokościelne dopingowanie dogmatyki, uczulanie jej na praktyczne potrzeby żyjących w Kościele chrześcijan zasługuje na uznanie ze wszech miar, stanowi bowiem antidotum na długotrwałe rozmijanie się w niektórych kręgach protestanckich działań teologii akademickiej i potrzeb życia kościelnego.

Pisząc o istocie dogmatyki ks. Uglorz zaznacza, iż „dogmatyka nie może być tylko myśleniem o chrześcijańskiej wierze". Jego zdaniem dogmatyka „przede wszystkim ma być wierzącym myśleniem". Powołując się na klasyków teologii Autor powiada, że dogmatyce potrzebny jest wymiar doksologiczny, czyli ma ona za zadanie – powtarzając za Orygenesem – „wzywać i czcić Boga i Chrystusa" (s. 38). Te ważkie stwierdzenia znaczą ni mniej, ni więcej, iż dogmatyka ma być pobożna. Prof. Uglorz nie ma jednak na myśli pobożności będącej jakąś rzewną dewocją czy obskurancką bigoterią, ale zrównoważonym, refleksyjnym zawierzeniem Bogu, który jest Objawicielem i Zbawcą. Manfred Uglorz ma odwagę odrzucić błędny stereotyp mówiący, że naukowość wyklucza pobożność. Tym samym dołącza do rzędu najwybitniejszych teologów, ewangelickich i katolickich, którzy uprawiając teologię potrafią otwarcie przyznać się do wiary wiedząc, jak to zobowiązuje. A oto fragment wywodu podejmującego wspomniany wątek: „Wielkim błędem jest pozwolenie na wyobcowanie się teologów zajmujących się profesjonalnie teologią (np. jako nauczyciele akademiccy) z klimatu wiary, jakim oddycha Lud Boży. Kościół powinien zabiegać o to, by teologowie kształcący duchownych byli mocno związani z Kościołem, pełnili konkretną służbę w Kościele i czuli się odpowiedzialni za wierzący zbór. Odpowiedzialna i budująca teologia – to teologia pielgrzymującego Kościoła. Teolog nie może przyglądać się drodze, po której kroczy Lud Boży, ale musi razem z nim wędrować ku wieczności. Teolog winien oddychać tym samym powietrzem, którym oddycha cały Kościół, miłować treść jego wiary. Aby przewodzić Kościołowi na jego drodze, jest zobowiązany karmić się tym chlebem, który dany jest przez Chrystusa Ludowi Bożemu w Ewangelii" (s. 39).

Dogmatyka ewangelicka i ekumeniczna

Ks. prof. Uglorz proponuje nam w swojej introdukcji dogmatykę ewangelicką, tworzoną w duchu ekumenicznym. Uwzględnia i przybliża zasady stanowiące o ewangelickim charakterze dogmatyki: sola Scriptura (zasada formalna), solus Christus, sola gratia, sola fide, solum Verbum (zasady materialne). Zasada formalna przesądza o ukształtowaniu dogmatyki ewangelickiej przez normę Pisma Świętego, zasady materialne przesądzają o jej chrystocentryzmie, przyjęciu doktryny usprawiedliwienia grzesznika z samej łaski, o prymacie wiary jako instrumentu, przy pomocy którego przyswajamy zbawcze owoce Krzyża, o kluczowym znaczeniu biblijnego Słowa Bożego jako środka łaski. Ks. prof. Uglorz zarysowuje także ewolucję dogmatyki protestanckiej, w tym jej tradycyjne (staroprotestanckie, konserwatywne) i radykalne (neoprotestanckie) odmiany. Zamierzone ramy książki jako introdukcji do dogmatyki ograniczają ten ważny, niespotykany gdzie indziej w polskiej literaturze teologicznej wywód. Charakteryzując różne postaci protestanckiej teologii dogmatycznej, Autor nie przeprowadza – pomimo że ma na ten temat własne poglądy – ostrej krytyki zapatrywań, których nie podziela.Spokojnie je ocenia, co odebrać można jako pochwałę pluralizmu w teologii (znajduje to zresztą werbalne potwierdzenie na s. 26). Mimo to nietrudno w omawianym podręczniku rozeznać, z jaką teologią Autor się utożsamia. Z racji uznawania chrześcijaństwa za religię objawioną, za coś, co „nie jest owocem ludzkiego ducha, ale czymś danym, ofiarowanym" (s. 26), opowiada się on – w ślad za Lutrem – za teologią ekskluzywną, opartą nade wszystko na objawieniu Biblii, Przyjmuje przeto model teologii wpatrzonej w treść objawienia, którego dokumentem jest Pismo. Kolejnym dowodem na zrównoważenie zapatrywań teologicznych Księdza Profesora jest wytknięcie niebezpieczeństw kryjących się w metodzie „teologii odgórnej", czyli zamknięcia się na sytuację egzystencjalną współczesnego człowieka. Autor domaga się przeto ustawicznego dokonywania w tym obszarze niezbędnej poprawki (s. 58). Jego dogmatyka to zatem teologia tradycyjna, opatrywana też mianem konserwatywnej (co nie musi oznaczać zamknięcia na wyzwania współczesności). Prof. Uglorz zdaje się być pod silnym wrażeniem słuszności metody teologii reformacyjnej, teologii XVII-wiecznej ortodoksji luterańskiej i klasycznego pietyzmu. Stąd też chyba (między innymi) bierze się akcentowanie potrzeby konfesyjnego charakteru dogmatyki: „nie może być mowy o jakiejkolwiek ponadkonfesyjnej teologii [...]. Dogmatyce, jako refleksji o wierze i rozmowie z Bogiem, jest potrzebny klimat wiary, jaki stwarza zawsze konkretna społeczność kościelna" (s. 39).

Owa konfesyjna koncentracja jest w książce wyraźnie widoczna, a czytelnika nieluteranina może nawet niekiedy razić, jeśli poważnie potraktuje podtytuł tomu: Wprowadzenie do dogmatyki ewangelickiej. Autor pisze bowiem z perspektywy luterańskiej, do czego ma niekwestionowane prawo tym bardziej, iż głównym adresatem pracy będą protestanci wyznania augsburskiego. Ponieważ jednak podręcznik zamierzony – i zatytułowany – został jako introdukcja do teologii ewangelickiej, która jest pojęciem znacznie szerszym niż teologia luterańska, wątpliwości budzić musi częste utożsamianie na kartach książki dogmatyki ewangelickiej z luterańską (np. s. 33, 88, 90), Kościoła ewangelickiego z luterańskim (np. s. 33, 109 – „Formuła zgody" z 1577 r. jako „ostatnia księga symboliczna Kościoła ewangelickiego", podczas gdy Kościół reformowany, też przecież ewangelicki, przyjmował symbole jeszcze w okresie późniejszym) i naprzemienne stosowanie tych pojęć, tak jakby teologią ewangelicką była tylko doktryna luterańską, a teologia i Kościoły nurtu reformowanego stanowiły niewiele znaczący margines. Zdawkowe potraktowanie teologii reformowanej znajduje także wyraz w rzadkim powoływaniu się Autora na teologów tego nurtu (o Kalwinie jest mowa zaledwie trzykrotnie, zrozumiałym wyjątkiem jest oczywiście Karol Barth).

Ekumeniczny charakter książki prof. Uglorza polega na jej irenicznym, pozbawionym polemiki duchu. Co więcej, czytelnik katolickich publikacji teologicznych znajdzie tutaj pewne podobieństwo do prac teologów tego nurtu pod względem stylistyki wywodu oraz pewnych akcentów. Praca ta operuje językiem, który jest zrozumiały dla czytelnika katolickiego, posługuje się także pojęciami bliskimi odbiorcy nieewangelickiemu. Trzeba jednak podkreślić, że pomimo owej zgodności wypowiedzi Autora ze światem pojęć teologii rzymskokatolickiej, prof. Uglorz stanowczo trwa na klasycznych pozycjach protestanckich. Konsekwentnie broni przekonań ewangelickich w sprawach, które posiadają dla protestantyzmu charakter konstytutywny i niezbywalny. Uzasadnianie pozycji ewangelickich odbywa się tutaj jednak w sposób pozbawiony agresji. Z przyjemnością należy odnotować fakt, iż w wywodach uzasadniających opinię protestancką aż się roi od ważkich, logicznych argumentów. Świetne są zwłaszcza wypowiedzi na temat kwestii powstania kanonu Pisma Świętego (s. 102-103), czyli odpowiedzi na pytanie, kto dał nam Biblię – czy Kościół, który w związku z tym ma roszczenia do stawiania się ponad Pismem? Niesłychanie celne jest także skontrastowanie katolickiego i ewangelickiego pojmowania dogmatu oraz ujęcie kwestii wiążącego charakteru orzeczeń dogmatycznych w katolicyzmie i protestantyzmie (s. 116-117). Szkoda, że Autor nie dopowiedział do końca wywodu dotyczącego problemu relacji pomiędzy Objawieniem a Biblią, który stanowi przedmiot odwiecznej kontrowersji ewangelicko-katolickiej: zdaniem Rzymu Słowo Boże trwa w tym Kościele także w postaci nie spisanej, często sprzecznej z Biblią, Tradycji. Eleganckie i delikatne (czytaj: ireniczne) podejście prof. Uglorza do poglądów teologii rzymskokatolickiej sprawia czasem, iż można mieć wrażenie, że nie stawia on kropki nad „i" (jak w wypowiedzi zawartej w pierwszym akapicie na s. 103).

Dorzucając inne uwagi krytyczne krótko zaznaczmy, iż w katalogu dziedzin teologii praktycznej pominięto duszpasterstwo (s. 27). Nas. 121 mylnie stwierdzono, iż cesarz rzymski Konstantyn uznał chrześcijaństwo za religię państwową, podczas gdy uznał ją jedynie za religię legalną. W pracy jest też więcej, niż to dopuszczalne, błędów korektorskich (zwłaszcza w tekstach obcojęzycznych), w wykazie literatury zaś Jurgenowi Moltmannowi przypisano dwie prace Paula Tillicha (s. 133). Uwzględnienie wymienionych poprawek udoskonalić może tę cenną pracę przy okazji kolejnego wydania, które – jestem o tym przekonany – okaże się konieczne.

Reasumując: dostaliśmy wreszcie nowoczesną, a więc odnoszącą się do aktualnej dyskusji teologicznej, klarowną i przystępnie napisaną polską introdukcję do dogmatyki ewangelickiej. Jej zasadnicze walory to stanowcze osadzenie w treściach biblijnych, wierność najlepszym i sprawdzonym tradycjom teologii ewangelickiej, praktyczne ukierunkowanie na służbę Kościołowi i współczesnemu człowiekowi. Podręcznik autorstwa ks. prof. Uglorza to przykład solidnej roboty teologicznej, obiektywnej, wrażliwej. Autor prezentuje w nim podejście umiarkowane, roztropne, wyważone – jest to niewątpliwie efekt wieloletniej refleksji własnej Autora, doświadczenia wykładowcy akademickiego i znajomości dorobku teologii w ogóle. Książka Manfreda Uglorza jest prócz tego – w dobrym znaczeniu tego słowa – pobożna, jest ciepła, ekumeniczna, otwarta, a nie sekciarska. Jest, co za tym idzie, potrzebna i doniosła dla wszystkich, którzy chcą rozpocząć bądź pogłębić studium teologii ewangelickiej. Mamy więc poważną i porządną polską introdukcję dogmatyczną. Teraz potrzebujemy solidnej, nowoczesnej, uczonej i pobożnej pełnej dogmatyki ewangelickiej. Czekam na nią z wielką niecierpliwością.

Tadeusz J. Zieliński

1 Manfred Uglorz: Od samoświadomości do świadectwa wiary. Wprowadzenie do dogmatyki ewangelickiej, Chrześcijańska Akademia Teologiczna, Warszawa 1995, s. 144