Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

4 / 1997

Pięćdziesięciolecie odkryć w Qumran

Koryto rzeczne Wadi Qumran przecina krętymi wąwozami masyw urwistych skał na wschodnim skraju Pustyni Judzkiej. Swą niesamowitą scenerię teren ten zawdzięcza erozji spowodowanej przez zimowe deszcze. Półpustynne partie tej krainy, również te położone w pobliżu Morza Martwego, w pewnych porach roku nadają się wszakże do wypasu owiec i kóz. W przeciwnym razie kto wie, jak długo jeszcze leżałyby tam w ukryciu bezcenne skarby starożytnej literatury biblijnej i religijnej. A właśnie mija półwiecze, odkąd po raz pierwszy od niemal dwudziestu stuleci znowu ujrzały światło dzienne zwoje z Qumran nad Morzem Martwym, jedno z największych odkryć archeologicznych naszych czasów.

Odkrywcza nuda

W pierwszych miesiącach 1947 r. trzej beduińscy pasterze z plemienia Ta'amire dokonali owego sensacyjnego i brzemiennego w skutki odkrycia całkiem przypadkowo, powodowani nie tyle ciekawością, ile raczej nudą. Ponieważ nic tak nie ubarwia historii jak anegdota, więc każde ważne wydarzenie obrasta w opowieści o swym zaraniu. Wieść o Qumran w jednej z paru wersji głosi1, że jeden z Beduinów urozmaicał sobie monotonię pasterskiego żywota rzucając kamykami do otworu w skalnym urwisku. W pewnej chwili dobiegł go dźwięk świadczący, iż kamień stłukł coś w środku. Ale dopiero dwa dni później inny pasterz, Muhammad Ahmed el Hamed, uznał to zdarzenie za rzecz na tyle wartą zachodu, iż w pojedynkę odszukał grotę i zsunął się do wnętrza. W środku ujrzał kilka dużych glinianych dzbanów. Część potłukły osuwające się ze sklepienia odłamki skalne a na domiar złego prawie wszystkie naczynia były puste. W jednym z nich Beduin znalazł jednak zagadkowe pergaminowe zwoje. Dziwny traf – a może palec Opatrzności – sprawił, że trafił na „złoże” wyjątkowo cenne.

Penetrując później grotę, Beduini odkryli jeszcze kilka zwojów. Podejrzewając, że mogą być stare i co nieco warte, zaoferowali je na sprzedaż betlejemskiemu antykwariuszowi Chalilowi Iskandrowi Szahinowi, zwanemu Kando, chrześcijaninowi obrządku syryjskiego. Ten z kolei, za pośrednictwem innego współwyznawcy, porozumiał się z marem Samuelem, patriarchą orientalnego Kościoła Syryjskiego. Nabył on w końcu cztery zwoje. Jak się niebawem okazało, były to: większy (kompletny) zwój Izajasza, Podręcznik dyscypliny (zwany też Regułą zrzeszenia), peszer, czyli komentarz do Księgi Habakuka oraz apokryf Księgi Rodzaju.

Patriarcha zasięgnął opinii m.in. u prof. Eliezera L. Sukenika, który rozpoznał starożytność dokumentów i jako pierwszy wysunął przypuszczenie, że wyszły one z kręgu wspólnoty esseńskiej, judaistycznego ugrupowania z przełomu tysiącleci, opisanego przez Pliniusza Starszego i Józefa Flawiusza. Gdy zaś dowiedział się, że antykwariusz Kando ma na sprzedaż inne stare zwoje, wybrał się w podróż do Betlejem mimo niebezpieczeństw, jakie niósł dogasający w atmosferze przemocy i zamachów okres brytyjskiego mandatu w Palestynie. 29 listopada 1947 r., gdy Organizacja Narodów Zjednoczonych przyjęła rezolucję o utworzeniu państwa Izrael, prof. Sukenik nabył zwój Hymnów i Regułę wojny, a później mniejszy zwój Izajasza.

W lutym 1948 r. mar Samuel udostępnił zwoje uczonym z jerozolimskiej American School of Oriental Research. Sensacyjne znalezisko wzbudziło ich ogromny entuzjazm, ale świat dowiedział się o nim dopiero z notki w londyńskim „Times” z 12 kwietnia, w której powiadomiono o odkryciu w syryjskim klasztorze św. Marka w Jerozolimie (!) najstarszego ze znanych rękopisów Księgi Izajasza. W tym samym roku mar Samuel dla bezpieczeństwa wywiózł swe zwoje do Libanu, a później do Stanów Zjednoczonych, gdzie usiłował je sprzedać. Ogłoszenie w „Wall Street Journal” wypatrzył syn prof. Sukenika, archeolog Jigael Jadin, który nabył zwoje przez pośredników jako dar dla państwa Izrael. W ten sposób po kilku latach od odkrycia siedem manuskryptów z pierwszej groty znowu znalazło się razem. Obecnie są one eksponowane w Sanktuarium Księgi w Jerozolimie.

Kamyk wywołuje lawinę

Kamyk ciśnięty przez znudzonego pasterza zapoczątkował istną lawinę poszukiwań i znalezisk, choć z powodu niestabilnej sytuacji politycznej dość długo nie było mowy o zorganizowaniu profesjonalnej wyprawy badawczej. W dodatku o miejscu znaleziska wiedzieli tylko beduińscy pasterze i ich handlowi pośrednicy, którym zależało na utrzymaniu lokalizacji tego bibliotecznego Sezamu w tajemnicy. Wojna izraelsko arabska, która wybuchła po proklamowaniu 14 maja 1948 r. niepodległości Izraela, również nie sprzyjała naukowym ekspedycjom. W jej wyniku terytorium od Morza Martwego po wschodnią Jerozolimę zajęła Jordania.

Pierwsza wyprawa archeologiczna w Qumran odbyła się więc dopiero w styczniu 1949 r. Do marca 1956 r. arabscy szperacze, działający nieoficjalnie (tzn. nielegalnie), oraz archeolodzy odkryli w pobliżu Qumran 11 grot i wydobyli z nich ok. 800 tekstów. Zachowały się one w tysiącach różnej wielkości fragmentów – od skrawków po kilkunastometrowy Zwój Świątyni – w większości pergaminowych i przeważnie zniszczonych przez wilgoć lub gryzonie, a w każdym razie nader często nieczytelnych. Ich wstępna rekonstrukcja wymagała umiejętności chirurga. Ponadto wiele płatów podarli, uszkodzili i pomieszali ze sobą Arabowie, kierujący się raczej chęcią zysku niż naukowym pietyzmem.

Rząd Jordanii, do którego należały znaleziska archeologiczne i który skupował zwoje od handlarzy, powierzył je o. Rolandowi de Vaux, przełożonemu wielce zasłużonej dla biblistyki benedyktyńskiej Ecole Biblique et Archeologique we wschodniej Jerozolimie. W pierwotnym zespole znalazło się siedmiu uczonych katolickich i protestanckich różnej narodowości, a wśród nich Polak, ks. Tadeusz Milik. Gdy podczas wojny sześciodniowej 1967 r. Izraelczycy odbili Jerozolimę wschodnią i przejęli zgromadzone w Muzeum Rockefellera znaleziska qumrańskie, nie zmienili składu komitetu badawczego i nie ingerowali w jego prace.

Awantury qumrańskie

W latach 50. rekonstrukcja i publikacja tekstów posuwała się w miarę systematycznie, ale później tempo spadło i zamarło. Przyczyn było wiele: tysiące skrawków wydobytych z groty czwartej, których opracowaniu nie mogła podołać tak szczupła ekipa, złożona w dodatku z ludzi obarczonych obowiązkami wykładowców w macierzystych uczelniach, niedostateczne fundusze, brak talentów organizacyjnych, starzenie się zespołu, a nawet kłopoty ze zdrowiem psychicznym u kilku badaczy zwojów. Ustanowienie zbyt małego jak na ogrom znaleziska grona uczonych, którzy mieli jak najszybciej zidentyfikować, rozszyfrować i udostępnić światu starożytne teksty, oraz bulwersująca praktyka przekazywania spuścizny na wyłączność desygnowanym przez siebie następcom a zarazem odmowa udostępniania rękopisów badaczom spoza kręgu uprzywilejowanych wywołały falę niezadowolenia i krytyki, aż wreszcie wybuchł otwarty bunt2.

Kampania na rzecz powszechnej dostępności rękopisów, prowadzona przy presji ze strony środków masowego przekazu oraz w atmosferze sensacji wywołanej przez pseudonaukowe publikacje na temat związków Qumran z chrześcijaństwem i rzekomego spisku Watykanu w celu zatajenia „całej prawdy” o okolicznościach narodzin nowej wiary, doprowadziła na początku lat 90. do przełamania monopolu. Dziś mikrofiszowe wydania pism qumrańskich dostępne są praktycznie wszystkim zainteresowanym. Prace nad publikacją nie znanych dotąd zwojów postępują szybko, a w ścisłej czołówce znalazła się polska qumranologia – za sprawą dr. Piotra Muchowskiego z Uniwersytetu Poznańskiego, który opublikował przekład ok. pięciuset niebiblijnych tekstów z grot 1-6, 8 i 113.

Biblioteczny Sezam

Wśród pism z Qumran (II w. przed Chr. – 68 r. po Chr.) aż 202 teksty zidentyfikowano jako księgi Biblii hebrajskiej, czyli Starego Testamentu. O wyjątkowości znaleziska świadczy fakt, iż są to kopie aż o tysiąc lat starsze od znanych dotąd masoreckich odpisów (większy zwój Izajasza pochodzi z ok. 100 r. przed Chr.). Porównanie ksiąg, które dzieli dziesięć wieków, świadczy o pieczołowitości żydowskich kopistów, którzy przechowali tekst Pisma Świętego w nieskażonej praktycznie postaci. Ponadto zwoje z Qumran obejmują wszystkie księgi protokanoniczne oprócz Księgi Estery (a spośród ksiąg wtórokanonicznych fragmenty Ksiąg Tobiasza i Syracha oraz List Jeremiasza z Księgi Barucha)42. Do szczególnie cenionych i w związku z tym częściej niż inne kopiowanych należały w Qumran: Psalmy (36 kopii), Pięcioksiąg Mojżesza i Prorocy (aż 21 kopii Księgi Izajasza).

Nie sposób przecenić odkryć biblijnych, ale wielkie emocje budzą również inne qumrańskie manuskrypty, a raczej rozmaite teorie i hipotezy interpretacyjne (zwłaszcza o ewentualnych związkach qumrańczyków z pierwotnym chrześcijaństwem w świetle uderzających podobieństw i równie zasadniczych różnic między obiema wspólnotami). Czy np. strzęp papirusu o wymiarach zaledwie 10 cm2, znaleziony w grocie siódmej, rzeczywiście zawiera fragment Ewangelii Marka 6:52-53? Obecnie jednoznaczna odpowiedź nie jest możliwa5.

Z powstałych w kręgu Qumran komentarzy biblijnych, apokryfów i pseudoepigrafów oraz na podstawie innych pism wspólnoty (Reguła wojny, Reguła zrzeszenia, Dokument damasceński i in.) i świadectw starożytnych historyków można stworzyć wizerunek qumrańskich miłośników ksiąg – oczekujących na Pustyni Judzkiej „czasu eschatologicznego zbawienia”, oczyszczenia i wybawienia Izraela z rąk bezbożnych62. Temat to frapujący, ale tak obszerny, że wymaga osobnego przedstawienia.

Puzzle z defektem

Puzzle (w wersji spolszczonej – pucel) to układanka złożona z mnóstwa, czasem nawet paru tysięcy, kawałeczków, które trzeba do siebie dopasować. Słowo to oznacza po angielsku również zagadkę, łamigłówkę, niewiadomą, znakomicie więc pasuje do tajemniczego odkrycia z Qumran. Żmudna praca uczonych nad rekonstrukcją rękopisów przypomina ślęczenie nad taką układanką. W dodatku brakuje w niej nie tylko mnóstwa elementów, ale także wzorca, do którego można by się odwołać przy ich mozolnym scalaniu. Autorzy niektórych teorii usiłują więc na siłę połączyć pozbawione kontekstu części mozaiki, aby pasowały do wymarzonego wzoru.

Wielka enigma znad Morza Martwego rzuca uczonym prowokujące wyzwanie, ale wymaga nie tylko ogromnej wiedzy, i to z zakresu wielu dyscyplin, oraz intuicji, lecz także – a może przede wszystkim – rzetelności, cierpliwości i powściągliwości w formułowaniu wniosków. O tym, że nie wszyscy chcą lub potrafią tym etycznym wymaganiom sprostać, dobitnie świadczy żywo i z pasją napisana książka dwóch luterańskich qumranologów obalających narosłe wokół Qumran teorie spiskowe i niby teologiczne dziwactwa7.

Jakich trudności nastręcza praca nad odszyfrowaniem fragmentarycznych tekstów i zapełnianiem luk, można się przekonać podziwiając efekt dzieła Piotra Muchowskiego. Jako przykład niech posłuży fragment reguły qumrańskiej wspólnoty. W nawiasach kwadratowych znajduje się tekst zrekonstruowany przez tłumacza, cyfry oznaczają kolejne linijki tekstu: „1 [...] Księga reguły zrzeszenia: 2 [Szukać Boga] całym sercem, całą duszą. Czynić 3 [to, co dobre i prawe przed nim, tak, jak po]lecił przez Mojżesza 4 [i przez wszystkie swe sługi, proroków. Ko]chać wsz[ystko, co wybrał,] 5 [i nienawidzić wszystkiego, co odrzucił.] Trzymać się z da[la od wszelkiego zła] 6 [i lgnąć do wszystkich dobrych dzieł.] Szerz[yć prawdę]”.

Świadectwo Qumran

Jak piszą uczeni Otto Betz i Rainer Riesner, teksty z Qumran są dla chrześcijan istotne nie dlatego, że datuje się je na czasy Nowego Testamentu i dopatruje w nich zaszyfrowanych wypowiedzi Jana Chrzciciela i Jezusa, Jakuba i Piotra. Rękopisy znad Morza Martwego napisane zostały przez Żydów i przypisywać im chrześcijańskość to tak, jakby wlec je siłą do chrztu. Przecież właśnie jako świadectwa pobożności przedchrześcijańskiej i współczesnej chrześcijaństwu są tak ważne i cenne dla chrześcijaństwa. Możemy je uznać za niespodziewany dar od Boga, możemy się z nich wiele nauczyć i dzięki nim lepiej zrozumieć wiarę chrześcijańską. [...] Datowanie pism z Qumran na czasy przedchrześcijańskie nie jest wynikiem rozpaczliwych prób apologetyki czy też obaw przed zbieżnością chrześcijaństwa z judaizmem; nie zostało ono narzucone przez Watykan, lecz uznali je za fakt naukowo dowiedziony qumranolodzy ewangeliccy, żydowscy, a także ateiści. [...] Wspólna, ponadwyznaniowa i międzynarodowa współpraca w badaniach nad tekstami z Qumran będzie miała nadal ogromne znaczenie.

Monika Kwiecień

_______________

1 Wersję tę przytaczam za znakomitą – usystematyzowaną, klarowną i wyważoną w sądach – książką prezbiteriańskiego qumranologa, prof. Jamesa C. VanderKama: Manuskrypty znad Morza Martwego. Przekład: Regina Gromacka. Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 1996, s. 205 + 2 nlb

2 Otto Betz, Rainer Riesner: Jezus, Qumran i Watykan. Kulisy trzeciej bitwy o Zwoje znad Morza Martwego. Przekład: Romana Kiełbasińska, wstęp: Zdzisław J. Kapera. „Biblioteka Zwojów. Tło Nowego Testamentu” pod red. Z. J. Kapery i S. Mędali, t. 2. The Enigma Press, Kraków 1994, s. 218 + 6 nlb + IV tablice barwne + 25 il. Aneks: Wybrana polska bibliografia qumranologiczna, oprac. Z. J. Kapera, s. 207-215 [W 1996 r. ukazało się wydanie II, poprawione i uzupełnione]. Kulisy qumrańskie odsłania w zwięzłym opracowaniu Z. J. Kapera: Półwiecze sporu o zwoje znad Morza Martwego. The Enigma Press, Kraków 1996, s. 48 + VII tablic barwnych (nadbitka z tomu Studia classica et byzantina Alexandro Krawczuk oblata, Kraków 1996, s. 237-280).

3 Piotr Muchowski: Rękopisy znad Morza Martwego. Qumran – Wadi Murabba'at – Masada. Wstęp: Zdzisław J. Kapera. „Biblioteka Zwojów. Tło Nowego Testamentu” pod red. Z. J. Kapery i S. Mędali, t. 5. The Enigma Press, Kraków 1996, s. 477 + 2 nlb + 4 mapy + XVI tablic barwnych

4 Zwięzłą charakterystykę i streszczenie tekstów qumrańskich znaleźć można również w pracy ks. Stanisława Mędali CM: Wprowadzenie do literatury międzytestamentalnej. „Biblioteka Zwojów. Tło Nowego Testamentu” pod red. Z. J. Kapery i S. Mędali, t. 1. The Enigma Press, Kraków 1994, s. 392

5 Zob. O. Betz, R. Riesner: Jezus..., s. 125-128

6 Zob. hasła Pustynia i Qumran [w:] Praktyczny słownik biblijny, red. Anton Grabner-Haider, Warszawa 1994, kol. 1111, 1113-1116

7 O. Betz, R. Riesner: op. cit.