Drukuj

5 / 1997

Narodziny sklonowanej owcy imieniem Dolly roznieciły dyskusję o etycznych aspektach i przyszłości inżynierii genetycznej. Obok nadziei na postęp medycyny pojawia się wątpliwość, czy nie grozi nam syndrom „ucznia czarnoksiężnika”. Sprzeczne reakcje budzi także projekt mającej uregulować te kwestie Konwencji Bioetyki. Zamieszczamy więc poświęcony temu artykuł niemieckiego dziennikarza oraz garść faktów z historii technologii reprodukcyjnej (i kultury masowej), a także fragmenty marcowego numeru miesięcznika „Znak”, poruszającego problem „Genetyka i moralność”.

INŻYNIERIA GENETYCZNA – POKUSA POPRAWIANIA BOGA

Gert Jan van Ommen, wiceprezydent międzynarodowej organizacji HUGO (Human Genome Organization), jest optymistą. Jego zdaniem do roku 2000 w ramach projektu, który pochłonie 4,5 miliarda marek, ludzki genotyp zostanie całkowicie rozszyfrowany, ludzkie geny – w liczbie 100 tysięcy – skatalogowane i można będzie lepiej ocenić ryzyko wystąpienia dziedzicznych chorób, jak np. choroba Alzheimera i niektóre postacie astmy, oraz skutecznie stosować leki wyprodukowane dzięki inżynierii genetycznej. W latach 1996-1998 Federalne Ministerstwo Badań Naukowych wyda na badania genetyczne dla potrzeb medycyny 200 milionów marek (na świecie wydaje się na takie badania 10 miliardów marek rocznie).

Obecnie żadna właściwie dziedzina nauki nie przeżywa równie radykalnej rewolucji jak inżynieria genetyczna, która zajmuje się analizowaniem oraz manipulowaniem genami roślin, zwierząt i ludzi. Człowiek sięga do nietkniętych dotąd genomów, które znajdują się w każdej komórce w postaci zawierającej kod genetyczny substancji DNA (kwas dezoksyrybonukleinowy). Od strony etycznej takie badania i eksperymenty są wysoce kontrowersyjne. Czy człowiekowi wolno robić wszystko, na co pozwala mu postęp techniki? Czy ingerując dowolnie w mechanizm dziedziczenia żywych istot – roślin, zwierząt a nawet ludzkich embrionów – nie udaje Stwórcy wszechrzeczy?

Dobrodziejstwo przekleństwem?

Wielka pokusa inżynierii genetycznej stawia badaczy, teologów i polityków przed trudnym dylematem, ponieważ to, co dziś uchodzi za dobrodziejstwo, może już jutro okazać się przekleństwem. „Badania nad genami i inżynieria genetyczna nie mogą naruszać niezbywalnej godności człowieka – podkreśla Rolf Hille, rektor Uniwersytetu w Tybindze i przewodniczący Niemieckiego Aliansu Ewangelickiego. – Badania genetyczne i ich skutki nie mogą wynosić omylnego człowieka do godności Pana stworzenia”. Naczelny Związek Chrześcijan Ewangelicznych już w 1987 r. przekazał rządom landów swoje stanowisko, opowiadając się za zakazem badań genetycznych, które stanowią „największe zagrożenie dla ludzkości, bo oznaczają wchodzenie w kompetencje Stwórcy”, a tam, gdzie człowiek sytuuje się na Jego miejscu, rodzi się grzech. Synod Niemieckiego Kościoła Ewangelickiego (EKD) oświadczył w 1994 r., że „Człowiek nie ma prawa – nadużywając możliwości inżynierii genetycznej – eksperymentować nad tworzeniem nowych gatunków i zagrażać ciągłości gatunków już istniejących”.

Pod mikroskopem elektronowym można dobrze poznać DNA, podwójną spiralę wielocząsteczkową, której długość po rozwinięciu wyniosłaby 2 metry, oraz jej 46 chromosomów (czynników dziedziczenia). Jeżeli dzięki amerykańskiemu projektowi „Genom ludzki”1 uda się w pełni odczytać ten gigantyczny kod genetyczny, pod względem rozmiarów porównywalny z książką zawierającą trzy miliardy liter – skutki będą rewolucyjne: choroby dziedziczne, np. epilepsja, i wiele przypadków schizofrenii staną się uleczalne, gdyż lekarze będą mogli wymienić lub naprawić uszkodzone geny.

Już dziś w kilku klinikach, przede wszystkim w USA, praktykuje się terapię genów ludzkich. Pod wpływem elektrowstrząsów ściany komórek zaczynają przepuszczać obce geny i w rezultacie komórka wbudowuje je we własną substancję genetyczną. W 1993 r. w jednym z berlińskich szpitali wyleczono pacjenta, któremu z powodu uwarunkowanego dziedzicznie wysokiego poziomu cholesterolu groził zawał serca. Kuracja polegała na wstrzyknięciu genów odpowiedzialnych za produkcję substancji wiążącej cholesterol. W USA dopuszczono do użytku kilka leków wyprodukowanych techniką inżynierii genetycznej, np. Humilin dla cukrzyków czy Roferon dla chorych na białaczkę. W takich przypadkach biotechnologia niewątpliwie służy dobru człowieka.

Również w badaniach w dziedzinie agronomii i żywienia udoskonalono w ostatnich latach metody biotechniczne. Wiele uzyskanych w ten sposób roślin można już uprawiać na skalę przemysłową – stwierdził Karl-Heinz Engel z niemieckiego Federalnego Instytutu ds. Zdrowotnej Ochrony Konsumenta i Weterynarii w Berlinie. W USA dopuszczono do sprzedaży poddane genetycznej mutacji pomidory, a niemieccy eksperci uważają, że również w ich kraju na rynek trafiły produkty żywnościowe i substancje wytworzone dzięki zastosowaniu inżynierii genetycznej (drożdże, enzymy). Oficjalnie jednak żaden Novel-Food-Product (ang. nowy rodzaj żywności) nie został w Europie dopuszczony do sprzedaży.

Dozwolone są za to eksperymenty w dziedzinie uprawy roślin. Naukowcy z Hamburga wyhodowali ziemniaki odporne na choroby bakteryjne, w Northeim udają się ziemniaki i buraki cukrowe dzięki mutacji genetycznej o 30% większe od przeciętnych. Według szacunków Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) na świecie odbywa się obecnie ok. 500 takich eksperymentów (do 1993 r. przeprowadzono ich ponad tysiąc).

Ludziki doświadczalne

Inżynieria genetyczna nie zadowala się udoskonalaniem roślin. Europejski Urząd Patentowy do połowy 1995 r. zarejestrował 313 wniosków dotyczących hodowli zwierząt o zmanipulowanych genach. W gromadzie tych przetworzonych przez człowieka istot, przywodzących na myśl raczej obłąkańczą fantazję dr Frankensteina niż menażerię z arki Noego, są min. pawiany zarażone wirusem HIV, myszy z chorobą Alzheimera i świnie, którym wszczepiono ludzki hormon wzrostu, by zwiększyć ilość mięsa.

Te perwersyjne próby wyznaczają etyczne granice inżynierii genetycznej. Medyczne eksperymenty na ludzkich embrionach, klonowanie, czyli masowa produkcja identycznych pod względem genetycznym ludzi przywołują widmo możliwości wyhodowania nowej, wysoce sprawnej „rasy panów” i stworzenia świata, w którym życie nie jest darem Boga i nie ma żadnej wartości.

„Wiek dwudziesty, w którym miały miejsce takie zbrodnie jak Oświęcim i Hiroszima, ukazał aż nadto wyraźnie, że możliwości techniki w służbie ideologii mogą zostać w przerażający sposób nadużyte” – mówi Rolf Hille. Wyciągając wniosek z tych doświadczeń Republika Federalna Niemiec w preambule do konstytucji przyjęła zapis o odpowiedzialności przed Bogiem. Jeżeli jednak „nauka i polityka podepcze bojaźń Bożą, u której podstaw leży również głęboki szacunek dla życia, nastąpić mogą nieprzewidziane katastrofy. Z uwagi na niebezpieczeństwo związane z manipulacją genetyczną trzeba więc już na wstępie wyrazić sprzeciw” – apeluje teolog z Tybingi. Nie chodzi przy tym o postawę wrogą nauce i technice, a raczej o „uczulenie sumień, o to, by ludzie wyznaczyli wyraźne i nieprzekraczalne granice pomiędzy prawnie dopuszczalnym postępem a podstawowymi wartościami etycznymi”.

Jednak takie normy etyczne, jak ochrona godności człowieka i nienaruszalne prawo jednostki do życia, coraz rzadziej stanowią w polityce europejskiej niezbędny składnik porozumienia. Rada Europy, której głównym celem ma być pielęgnowanie wspólnego dziedzictwa kulturowego i gospodarczego, od lat pracuje nad Konwencją Bioetyki (roboczy dokument nosi tytuł „Projekt konwencji ochrony praw i godności człowieka w związku z zastosowaniem osiągnięć biologii i medycyny”).

Dotychczasowe prace świadczą o tym, jak różnie wyznacza się granicę, do której wolno posunąć się człowiekowi dysponującemu najnowszymi zdobyczami techniki. W pierwszym projekcie z maja 1994 r. dopuszczano przeprowadzanie doświadczeń medycznych na osobach „niezdolnych do działań prawnych” pod warunkiem, że zaistniałby „interes nadrzędny”. Gdyby ta regulacja weszła w życie, obiektami inżynierii genetycznej mogliby się stać pacjenci cierpiący na chorobę Alzheimera, upośledzeni umysłowo i dzieci. Mimo poprawek część zapisów nowego projektu wciąż narusza godność człowieka, co w ub.r. było powodem odmowy jego akceptacji przez stronę niemiecką. Katolicki tygodnik „Rheinischer Merkur” ocenił, że konwencja „wciąż jeszcze pozostawia zbyt wiele miejsca na dowolną interpretację i niebezpieczne eksperymenty”, a rzecznik Rady EKD podkreślił, że dokument ten musi „brać pod uwagę poszanowanie godności jednostki, ważąc wnikliwie szanse i ryzyko badań i terapii genowej”. Chrześcijańska Inicjatywa Prawa do Życia KALEB z Berlina uważa zaś, że „skoro w trakcie wielomiesięcznych prób uzgodnienia stanowisk najwyraźniej nie udało się ustalić w »Konwencji Bioetyki« elementarnych praw człowieka, to należy w ogóle z niej zrezygnować”.

Pesymizm

Gdy nowy projekt podda się krytycznej analizie, ponownie wyjdą na jaw jego uchybienia etyczne. Nadal dozwolone byłoby poddawanie pracowników testom genetycznym dla określenia ich podatności na choroby. Projektodawcy poszli za to na ustępstwo w innym punkcie, zmieniając sformułowanie (art. 18.2): „Embrionów ludzkich nie wolno hodować wyłącznie do celów badawczych”. Obecnie brzmi ono: „Embrionów ludzkich nie wolno hodować do celów badawczych” i nie pozostawia żadnej furtki.

Krytycy dostrzegają w nowym dokumencie wiele niebezpiecznych niedomówień. Mimo iż prawo niemieckie surowo zabrania badań na żywych embrionach ludzkich, projekt Rady Europy zezwala na „przeprowadzanie na zarodkach działań terapeutycznych”, choć wywołują one nieodwracalną zmianę dziedzicznego materiału genetycznego u następnych pokoleń. W dziedzinie genetyki w Niemczech obowiązują prawa surowsze od regulacji, jakie chce wprowadzić Rada Europy, zakazane są np. doświadczenia z embrionami ludzkimi powstałymi w wyniku sztucznego zapłodnienia.

Spory o kształt Konwencji Bioetyki będą jeszcze trwały2, ale wydaje się, że biotechnika przynosi więcej szkód niż korzyści. Nawet tacy czołowi biochemicy jak Erwin Chargaff z Nowego Jorku, którego badania umożliwiły odkrycie DNA, zgłaszają obecnie poważne wątpliwości. Na pytanie dziennika „Die Welt”, czy inżynieria genetyczna ma również pozytywne możliwości, Chargaff odparł: „Nie, na razie nie. Sądzę, że bardziej zaszkodziła etyce, niż komukolwiek praktycznie pomogła”.

Aby dokładnie zważyć dobrodziejstwa i zagrożenia związane z inżynierią genetyczną, potrzeba głębokiej refleksji opartej na chrześcijańskich wartościach. Teolog Rolf Hille za konieczne dla ochrony życia i zachowania stworzenia uważa uzmysłowienie sobie na nowo podstawowych przykazań Bożych, bo 'tylko w ten sposób w chaosie utylitarnych, gospodarczo-technicznych argumentów można zachować jasne stanowisko etyczne”. Biochemik Erwin Chargaff widzi zaś tylko jedną szansę na wyrwanie się z diabelskiego kręgu „naukowego” postępu: „Potrzeba nam nieco mniej ambicji i nieco więcej pokory – to mogłoby nam pomóc”.

Edgar Sebastian Hasse
Tłum.
Wanda Mlicka
[„Idea-Spectrum” 35/96]

1 Zob Jerzy Nowak: Ludzki genom – nadzieje i zagrożenia, „Znak” nr 499 – red

2 O szwajcarskiej dyskusji na lemat Konwencji Bioetyki piszemy w Przeglądzie ekumenicznym – red

 

Z kalendarium technologii reprodukcyjnej

1950 Udane zamrożenie byczego nasienia umożliwia jego przechowywanie i sztuczną inseminacje krów.

1952 Pierwszy klon (genetyczny duplikat) zwierzęcy. Robert Briggs i Thomas King klonują kijanki, które jednak giną, nim wyrosną na dojrzałe żaby.

1962 John Gurdon klonuje żaby z komórek starszych kijanek.

1978 Narodziny Louise, pierwszego dziecka poczętego dzięki zapłodnieniu in vitro, sensacyjna książka Davida Rorvika „Na swój obraz” o klonowaniu człowieka; film Iry Levina „Chłopcy z Brazylii” o spisku w celu wyklonowania pokolenia małych Hitlerów.

1983 Transplantacja embrionu od jednej ludzkiej matki do drugiej.

1985 W laboratorium Ralpha Brinstera wyhodowano transgeniczny inwentarz – świnie wytwarzające ludzki hormon wzrostu.

1993 Jerry Hall i Robert Stillman klonują ludzkie embriony; świat podbija film Stevena Spilberga „Park jurajski” o sklonowanych dinozaurach.

1996 W angielskim laboratorium lana Wilmuta rodzi się owca Dolly, sklonowana z komórek gruczołów mlecznych dorosłej owcy.

[Wg tygodnika „Newsweek” z 10 marca br.]

NASZ CYTAT

„Trzeba przyznać, że rewolucja biomedyczna stawiać będzie przed społeczeństwem trudne wyzwania, m.in. dlatego, że wraz z leczeniem osób upośledzonych genetycznie i umożliwianiem ich rozrodu pogarszać się będzie pula genowa populacji. Paradoksalnie więc, wraz z postępem medycyny i związanym z tym przedłużaniem życia ludzkiego, będzie wśród nas coraz więcej osób niepełnosprawnych. Będzie też wzrastał rozdźwięk między potencjalnymi możliwościami medycyny a liczbą ludzi, których będzie stać na skorzystanie z tych możliwości. Pociągnie to za sobą oczywiście stałe zwiększanie kosztów opieki zdrowotnej i sprzyjać będzie przekształcaniu społeczeństwa solidarnościowego w społeczeństwo »selekcjonerskie«. [...] Stajemy więc przed podstawowym dylematem: czy mając świadomość, że nieszczęścia, choroby i niedołęstwo są integralnymi elementami kondycji ludzkiej, będziemy solidarni z tymi, których one dotykają, czy też będziemy tych ludzi eliminować. [...]

Rozważając w tym kontekście rewolucję biomedyczną, powinniśmy zachowywać w stosunku do niej postawę otwartą. Tej rewolucji nie da się powstrzymać, ale nie oznacza to, że musi ona przebiegać całkiem żywiołowo. Jej rezultaty, jak każdy postęp w nauce, mogą być wykorzystywane do celów dobrych lub złych, a ocena tych celów [...] zależy od formacji kulturowej społeczeństwa. Część ze współczesnych lęków towarzyszących rewolucji biomedycznej wynika, być może, z niezwykle szybkiego tempa zachodzących zmian, za którymi nie nadąża refleksja filozoficzna czy teologiczna. Być może nasze nawyki myślowe, dotyczące na przykład pojmowania osoby ludzkiej, nie są adekwatne do nowej sytuacji i skłaniają do zbyt pospiesznego odrzucania wszystkiego, co ta rewolucja przynosi, gdy tymczasem, po dokładnym zbadaniu, może okazać się, że niektóre z nowych metod postępowania z człowiekiem, budzące dziś zastrzeżenia, w rzeczywistości nie naruszają godności człowieka i są zgodne z podstawowymi wartościami naszej kultury...”

Andrzej Paszewski: Rewolucja biomedyczna – nadzieje i lęki
Znak” nr 499, marzec 1997

 

„Ekologiści protestujący przeciw produkowaniu zmienionych genetycznie organizmów nie zdają sobie sprawy z tego, że wszystkie organizmy w otoczeniu człowieka są »genetycznie zmienione«. Zarówno poddane długotrwałej selekcji zboża i zwierzęta domowe, jak i mimo woli genetycznie zmanipulowane bakterie – nie tylko te, które uzyskały odporność na produkowane przez człowieka antybiotyki, ale także te, które od tysięcy pokoleń podlegają doborowi dopasowującemu je do naszego naturalnego, również zmieniającego się systemu odpornościowego. Natura manipuluje genotypami organizmów na ogromną skalę, przez cały czas, od ponad trzech i pół miliarda lat. Także człowiek od dawien dawna manipuluje genetycznie otaczającą przyrodą. Rolnictwo i hodowla polegają na sterowaniu pulami genów. [...] Genetycznie zmienione organizmy – dla ludzi szkodliwe lub pożyteczne – mogą pojawić się (i pojawiają się) w każdej chwili i w każdym miejscu, bez względu na celową lub przypadkową ingerencję człowieka. HIV to nie jest wynik sztucznej manipulacji genetycznej.

Również w odniesieniu do własnego gatunku ludzie od prehistorii dokonują celowych manipulacji genetycznych, tyle że bez posługiwania się współczesną techniką, a tylko prymitywnymi środkami »doboru sztucznego«. Można tu zaliczyć różne tradycje kulturowe, począwszy od pseudonaukowej eugeniki, poprzez uprzedzenia rasowe i kastowe, aż po selektywne zabijanie dzieci (narodzonych lub nie narodzonych). Genetycy i antropolodzy dobrze wiedzą, że praktyki te są na ogół mało skuteczne, albo z powodu błędów w założeniu, albo na skutek ustawicznego korumpowania tych praktyk przez niesfornie zachowujących się ludzi. Metody inżynierii genetycznej mogą być znacznie bardziej skuteczne, ale w niczym nie zmienia to związanych z nimi dylematów etycznych, które są dokładnie takie same jak kiedyś.”

January Weiner: Kompleksy uczniów czarnoksiężnika
„Znak” nr 499, marzec 1997