Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

8 / 1997

Od 8 do 20 sierpnia w Debreczynie na Węgrzech obraduje XXIII Zgromadzenie Ogólne Światowego Aliansu Kościołów Reformowanych. Z tej okazji zamieszczamy bardzo interesujący i skłaniający do refleksji artykuł znanego reformowanego teologa ze Szwajcarii, Lukasa Vischera, poświęcony analizie współczesnej sytuacji ruchu reformowanego, oraz rozmowę z sekretarzem generalnym Aliansu, ks. dr. Milanem Opočenskim.

Redakcja

Coraz większe rozbicie

Kościoły reformowane żyją pod kloszem, nie wolno im więc ciskać kamieniami. Jeśli narzekają na zbyt powolny rozwój ruchu ekumenicznego, jest to kamyczek do ich ogródka. Trudno znaleźć kraj, w którym nie istniałyby obok siebie odrębne Kościoły reformowane. Do pewnego stopnia jest to dziedzictwo przeszłości, ale część owych podziałów ma stosunkowo świeży rodowód. Kościoły reformowane stale ulegają pokusie rozwiązywania wewnętrznych problemów i nieporozumień przez rozłam. Z jednej strony wielu ewangelików reformowanych z wielkim oddaniem poszukuje jedności i wspólnego świadectwa w ruchu ekumenicznym, z drugiej jednak strony są najwyraźniej niezdolni do podtrzymywania „więzi jedności” we własnym gronie. Pośród Kościołów reformowanych podziały zdarzają się na tyle często, że nie ma to nawet posmaku sensacji. Jednak – gwoli prawdzie – trzeba przyznać, że w ciągu ostatnich dwudziestu lat doszło też do zacieśnienia więzi między podzielonymi dotychczas Kościołami: np. do połączenia dwóch Kościołów prezbiteriańskich w Stanach Zjednoczonych, zbliżenia dwóch Kościołów reformowanych w Holandii czy połączenia „czarnych” i „kolorowych” Kościołów reformowanych w Republice Południowej Afryki. Mimo to obraz całości zmienił się nieznacznie i nadal przeważa skłonność do podziałów.

Przez długi czas wydawało się, że Kościoły nie martwią się zbytnio tą sprzecznością. „Tak to jest” – mówiono, a konstatacji tej często towarzyszył pobłażliwy uśmiech, jak gdyby skłonność do podziałów była pożałowania wprawdzie godnym, lecz nieodłącznym wyznacznikiem tradycji reformowanej – a może wręcz oznaką jej szczególnego rodzaju żywotności. Ostatnio wszakże zaszła zmiana. Narasta świadomość, że rozłamu nie można po prostu tolerować. Jeśli Kościoły reformowane chcą dzisiaj składać wspólne świadectwo, muszą znaleźć sposób na położenie kresu temu postępującemu rozbiciu.

Pierwszy krok w tym kierunku zrobiono jeszcze przed XXII Zgromadzeniem Ogólnym Światowego Aliansu Kościołów Reformowanych w Seulu. W 1988 r. w Centrum im. Johna Knoxa w Genewie odbyła się konsultacja na temat posłannictwa i jedności. Dyskusja koncentrowała się wokół pytania: „Jak można kształtować – ponad granicami narodowymi – jedną wspólnotę, oddaną realizacji apostolskiego nakazu misyjnego?” Zgromadzenie Ogólne (1989) podjęło to wyzwanie. W liście otwartym wezwano Kościoły członkowskie, by przeanalizowały dzielące je różnice, by w każdym kraju Kościoły krytycznie przebadały swoje wzajemne stosunki i starały się przezwyciężyć granice podziałów. Zgromadzenie Ogólne skierowało także specjalny apel do towarzystw misyjnych, aby w swej działalności coraz konsekwentniej uwzględniały kryterium jedności.

Realizację tego programu powierzono Centrum im. Johna Knoxa przy ŚAKR w Genewie. W 1992 r. odbyła się narada przedstawicieli reformowanych towarzystw misyjnych a rok później, podczas konsultacji w szerszym gronie, próbowano gruntowniej przeanalizować sytuację panującą w trzech krajach: Brazylii, Korei oraz Nigerii i na tej podstawie sformułować wskazówki dla wszystkich Kościołów reformowanych. W 1995 r., w trakcie kolejnej konsultacji, skupiono uwagę na etnicznych uwarunkowaniach życia Kościołów.

Czemu Kościoły reformowane są tak bardzo podzielone?

Przyczyn jest tyle, ile podziałów a każdy rozłam ma własną historię i odrębne rysy. Na samym początku listy znajdują się kontrowersje wokół doktryny i liturgii, zagadnień duchowości, kwestii narodowościowych oraz orientacji politycznych. U początków większości wewnętrznych podziałów – przynajmniej jako pretekst – leżą spory takiej właśnie natury. Ponadto w wielu przypadkach jednocześnie występuje aż kilka różnych czynników. Na przykład z pozoru można by sądzić, iż niezgoda dotyczy konkretnej kwestii teologicznej, tymczasem – w gruncie rzeczy – chodzi o czyjeś interesy polityczne lub materialne. Nader często teologia służy jako przykrywka dla znacznie mniej szlachetnych pobudek! Nierzadko prześledzenie historii rozłamów prowadzi do odkrycia prywatnych ambicji. Żądza władzy jest jedną z potężnych przeszkód na drodze do jedności Kościoła.

Ale są też inne przyczyny. W niektórych krajach za mnożenie się Kościołów reformowanych „przez pączkowanie” odpowiedzialne są – jakkolwiek zabrzmi to może dziwnie – migracje i misje. Wydaje się, że widnokrąg Kościołów reformowanych zakreślany jest przez świadomość narodową: Kościoły reagują, argumentują, podejmują decyzje i funkcjonują jako Kościoły narodowe. Jeżeli więc grupa członków jakiegoś Kościoła migruje do innego kraju, za rzecz całkiem oczywistą uważa założenie tam takiego Kościoła, jaki ludzie ci mieli „u siebie w domu”. Wystarczy wskazać przykład Stanów Zjednoczonych – znaczna część rozmaitych tamtejszych Kościołów reformowanych wyrasta ze środowisk imigrantów: Szkotów, Holendrów, Niemców, a w czasach nam współczesnych: Węgrów, Koreańczyków i Chińczyków. Wszyscy oni jednak, przyznając się do tej samej reformowanej tradycji, nawet w drugim czy trzecim pokoleniu nie są w stanie utworzyć jednego Kościoła reformowanego.

To samo odnosi się do ruchów misyjnych w XIX i XX w. Ponieważ każdy macierzysty Kościół prowadził własną działalność misyjną oddzielnie, Kościoły utworzone w jej wyniku także zachowywały odrębność. Dobrego przykładu efektów takich misji dostarczają Nigeria i Mozambik. W początkowym okresie można było osiągnąć jedność bez większych kłopotów, a teraz, gdy każdy z Kościołów reformowanych posiada już własną historię, mają one przed sobą długą drogę, gdyby zechciały się połączyć.

Tworzenie się rozłamów na skutek działalności misyjnej trwa do dziś. W niektórych krajach misjonarze w swojej pracy z reguły nie zważają na innych. Jako przykład może posłużyć Albania. Dziesięć lat temu rząd komunistyczny oficjalnie oświadczył, że Albania jest państwem ateistycznym. Po upadku komunizmu misjonarze z wielu krajów poczuli szczególny pociąg do tego miejsca. Dzisiaj ponad 150 grup chrześcijańskich – a wiele z nich to ewangelicy reformowani – zamierza założyć tam wspólnoty ewangelickie. Jak dotąd podjęto jedynie nieśmiałe starania, aby skoordynować inicjatywy ewangelizacyjne i pracować nad stworzeniem Kościoła autentycznie albańskiego. Jeżeli już dziś nie przedsięweźmie się żadnych środków zaradczych, wspólnoty te albo obumrą, albo przekształcą się w odrębne denominacje.

Szczególnej uwagi wymaga działalność misjonarzy koreańskich. Od dwudziestu lat misjonarze z Korei Południowej pracują w niemal wszystkich krajach świata. Ich poświęcenie i żarliwość dla sprawy Ewangelii są wzorowe i imponujące. Ale ogólnie rzecz biorąc, powielają ten sam nieszczęsny wzorzec, stosowany w wieku XIX. Tylko w znikomej mniejszości przypadków zawierane jest porozumienie z istniejącymi już Kościołami reformowanymi. Z reguły zaś koreańscy misjonarze zakładają nowe „koreańskie Kościoły prezbiteriańskie” a ponieważ w swojej ojczyźnie należą do podzielonych Kościołów, skupiają swe wysiłki na ustanawianiu kolejnych nowych Kościołów. Czy właśnie tego nam potrzeba? Czy naprawdę musimy powtarzać błędy przeszłości?

Podważenie reformowanej samoświadomości

Dlaczego akurat Kościoły reformowane z taką łatwością ulegają pokusie rozłamu? Nie może to być tylko sprawa zewnętrznych okoliczności. Inne Kościoły są poddawane nie mniejszej presji skłaniającej do podziału, a mimo to wydaje się, iż posiadają głębsze wewnętrzne zasoby, które pozwalają im zachować jedność. Czemu więc Kościoły reformowane tak łatwo się rozpadają? Nie może to być kwestia słabości moralnej.

Prawdziwe przyczyny spoczywają w zniekształconej koncepcji Kościoła. Wielkiemu odkryciu Reformacji – że zbawienie udzielane jest z łaski każdemu, kto uwierzy sercem i wyzna miłość Bożą – towarzyszyła radykalna krytyka średniowiecznego Kościoła. Gwałtownie zakwestionowano wszelkie roszczenia Kościoła do bycia pośrednikiem obecności i łaski Bożej. Wspólnotę kościelną uważano za składnik odpowiedzi na Boży dar łaski. Wyzwalające przesłanie Reformacji mogło więc łatwo doprowadzić do narodzin nieporozumienia, że ta wspólnota jest automatycznym skutkiem wiary w Chrystusa. W rzeczywistości zaś nie ma ona nic wspólnego z jakimkolwiek automatyzmem. Stanowi składnik Bożego daru, musi więc być troskliwie pielęgnowana przez członków Kościoła. Ciało jako całość może rozwijać się tylko wówczas, gdy poszczególne jego członki harmonijnie ze sobą współpracują. Uczniostwo Chrystusowe oznacza „dyscyplinę we wspólnocie”. Świętowanie Wieczerzy Pańskiej stale przypomina nam, że społeczność Kościoła istniała na długo przedtem, nim my zostaliśmy do niej włączeni, i nie może być przedmiotem przetargów powodowanych osobistymi przekonaniami, interesami czy wyobrażeniami poszczególnych jej członków.

Drugim poważnym powodem podziałów jest – jak widzieliśmy – to, że ewangelicy reformowani niedostatecznie rozumieją istotę powszechności Kościoła i mają skłonność do podkreślania znaczenia Kościoła lokalnego. Obecność Chrystusa – takie przekonanie podzielali wielcy Reformatorzy – jest niezależna od hierarchii. „Albowiem gdzie są dwaj lub trzej zgromadzeni w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mat. 18:20). Od samego więc początku ewangelicy reformowani przywiązywali wielką wagę do władzy Kościoła lokalnego. Ta orientacja ma oczywiste zalety, kształtuje mianowicie silne poczucie odpowiedzialności i zaangażowanie w Kościele lokalnym. Ale świadectwo, jakiego dziś się od nas wymaga, zakłada istnienie wspólnoty, która przekracza granice między narodami, językami, rasami, warstwami społecznymi oraz poszczególnymi ludźmi – i to nie na zasadzie pobożnego życzenia, lecz w praktyce. Należy silnie podkreślić słowa Credo: „Wierzę (...) w jeden święty, powszechny i apostolski Kościół”. „Teologię Kościoła lokalnego” trzeba uzupełnić o „teologię Kościoła Powszechnego”.

Ku nowym formom wspólnoty

Jak można przezwyciężyć obecny stan podziału? Przede wszystkim potrzeba rzetelnych i dokładnych informacji. Jedną z konsekwencji zawężonego widnokręgu Kościołów reformowanych jest to, że mają one przeważnie mgliste pojęcie o Kościołach reformowanych na świecie. Często nie są nawet świadome istnienia innych Kościołów reformowanych w tym samym kraju. Centrum im. Johna Knoxa postanowiło więc opracować „Przewodnik po Kościołach reformowanych na świecie”. Jest to próba wymienienia i przedstawienia w jednym tomie wszystkich Kościołów reformowanych – niezależnie od tego, czy należą one do Światowego Aliansu Kościołów Reformowanych, czy nie. Zamierzenie to okazało się jednak znacznie trudniejsze, niż sądziliśmy na początku. Brak komunikacji między środowiskami reformowanymi niezwykle utrudniał dostęp do szczegółowych informacji, ale w końcu praca posunęła się naprzód. Pierwszy szkic będzie zapewne gotowy na Zgromadzenie Ogólne w Debreczynie i mamy nadzieję, że w postaci książkowej ukaże się w przyszłym roku. Taki przewodnik jest nieodzowny. Nie mając wyrazistego obrazu obecnej sytuacji, nie można bowiem podejmować jakichkolwiek inicjatyw dotyczących procesu jednoczenia.

Propozycje nowych form jedności wymagają nowego myślenia teologicznego. Oczywiście istnieje obfita reformowana literatura na temat Kościoła, bo teolodzy reformowani sporo uwagi poświęcili eklezjologii. Jednak, ogólnie rzecz biorąc, teologiczne prezentacje reformowanego pojmowania istoty Kościoła pozostają ogólnikowe i zawierają niewiele odniesień do aktualnego życia współczesnych Kościołów reformowanych. Pilnie więc potrzeba spójniejszej refleksji nad faktem rozłamu: dlaczego od wieków aż po dziś dzień w Kościołach reformowanych tak łatwo dochodzi do rozłamów, jakie niedostatki w ich teologii i pobożności prowadzą do tych podziałów? Generalnie rzecz ujmując, w kręgach reformowanych unika się tych pytań.

Ważnym wymiarem jedności jest edukacja teologiczna, ale w wielu krajach właśnie szkoły teologiczne są jednym z czynników rozłamowych. Odmienne orientacje teologiczne mogą podzielić Kościół, mogą również pogłębić i umocnić już istniejące podziały. Tradycja reformowana od początku manifestowała się na wiele rozmaitych sposobów a rozprzestrzenianie się myśli reformowanej na nowe dziedziny jeszcze bardziej ów pluralizm poszerzało. W świetle swej historii tradycja ta ma predyspozycje do tego, by godzić w sobie odmienne formy. Zjednoczenie Kościołów reformowanych jest możliwe tylko pod warunkiem, że między tymi rozmaitymi formami zdoła rozwinąć się dialog. Nie wolno więc zacieśniać refleksji teologicznej wyłącznie do środowisk myślących podobnie. Wymiana międzyuczelniana – zarówno wykładowców, jak i studentów – ma więc kluczowe znaczenie dla jedności Kościołów reformowanych w dłuższej perspektywie czasowej.

Co więcej, aby można było przełamać zgubną tendencję do dzielenia się, trzeba wykroczyć poza badania i pracę intelektualną. Musi powstać powszechniejszy ruch ludzi rozumiejących konieczność tworzenia szerszej wspólnoty, zaangażowanych w modlitwę i nowe inicjatywy. Jedność nie jest wyobrażeniem abstrakcyjnym – w ostatecznym rozrachunku tworzą ją przecież ludzie, gotowi posłużyć jako „żywe kamienie” w świątyni Ducha Świętego.

Rola Światowego Aliansu Kościołów Reformowanych

Główna inicjatywa nie może oczywiście wyjść z Aliansu, bo skoro nie ma on żadnej władzy, nie może dawać wytycznych Kościołom członkowskim. One same muszą samodzielnie odkryć sposoby osiągnięcia nowych form wspólnoty. Zmiana nastąpi więc jedynie wówczas, gdy poszczególne Kościoły włączą się w dążenie ku jedności.

Nie oznacza to jednak, że Światowy Alians Kościołów Reformowanych nie ma tu do odegrania żadnej roli. Wręcz przeciwnie – bez międzynarodowego forum, umożliwiającego Kościołom koordynację ich starań, postęp w ogóle nie byłby możliwy. Jeśli wyznawanie wiary w „jeden święty, powszechny i apostolski Kościół” nie ma pozostać pustą deklaracją, niezbędna jest płaszczyzna, na której powszechny charakter Kościoła może sprawdzić się w sposób praktyczny. Kościoły nie poradzą więc sobie bez Aliansu. Potrzebują jego usług w roli „akuszerki” jedności.

W związku z tym dostrzegam następujące możliwości:

  1. Alians może posłużyć jako lustro stawiane Kościołom przed oczy, aby uświadomiły sobie, że znajdują się w stanie podziału, i pojęły, jakie konsekwencje ma ten podział dla reszty rodziny kościelnej. Kościoły bowiem niejednokrotnie przywykły do status quo i nie zdają sobie sprawy z ogromu tego podziału ani z tego, jak istotną stanowi on przeszkodę w składaniu przez nie wspólnego świadectwa. Alians może pomóc im spojrzeć na siebie cudzymi oczyma.

  1. Alians może się przyczynić do poprawy kontaktów między Kościołami. Traktując jednakowo wszystkie Kościoły reformowane w danym kraju, może pomóc im w przezwyciężeniu zastoju i w sytuacjach – zdawałoby się – bez wyjścia. Aby podjąć nowe inicjatywy, trzeba nawiązywać bezpośrednie kontakty. Pomocne może się okazać zorganizowanie w nadchodzącym roku przez ŚAKR wizyt specjalnych zespołów do spraw posłannictwa w jedności w tylu krajach, w ilu tylko się da.

  1. Alians może informować Kościoły o inicjatywach podejmowanych w innych krajach. Status quo utrzymuje się często tylko dlatego, że brakuje nowych pomysłów. Nie istnieją wprawdzie modele współpracy i jedności o uniwersalnej skuteczności, ale bez wątpienia doświadczenie jednych może posłużyć jako podnieta dla innych.

  1. Alians może pomóc także kojarząc ze sobą właściwych partnerów. Jak już się przekonaliśmy, wiele podziałów w społeczności reformowanej jest skutkiem oddzielnych inicjatyw misyjnych. Kluczowe znaczenie ma więc to, by towarzystwa misyjne wspólnie służyły wszystkim Kościołom reformowanym w danym kraju. Ale to nie stanie się w sposób spontaniczny – trzeba podjąć świadomy trud. Każde towarzystwo misyjne tworzy własny międzynarodowy „światek” i ma skłonność do tego, by działać zgodnie z własną historią i doświadczeniami. Wiele w tej dziedzinie wciąż pozostaje do zrobienia. Alians może się okazać użyteczny również tam, gdzie podejmowane są nowe inicjatywy misyjne.

  1. Alians może dzielić się plonem reformowanej myśli teologicznej z reformowanymi uczelniami teologicznymi na całym świecie. Może lepiej im uświadamiać wspólne źródła oraz popularyzować współczesny rozwój reformowanej myśli teologicznej. Może także pomóc w kształtowaniu wspólnych perspektyw reformowanego nauczania.

Wniosek

Zagadnienia wyłaniające się z projektu „Posłannictwo w jedności” to coś więcej niż tylko temat do okolicznościowej dyskusji. Stanowią one bowiem o wiarygodności współczesnego świadectwa ewangelicyzmu reformowanego. Czy pozostaniemy więźniami własnej przeszłości? Czy okażemy się zdolni do świadczenia o tym, że Ewangelia ma moc pojednania i jednoczenia? Zgromadzenie Ogólne w Debreczynie, stawiając te pytania i poszukując odpowiedzi na nie, może nadać impet ruchowi na rzecz uzdrowienia i odnowy.

Prof. Lukas Vischer
Tłum. Monika Kwiecień

[Lukas Vischer ze Szwajcarskiej Federacji Kościołów Protestanckich jest emerytowanym profesorem teologii ekumenicznej na uniwersytecie berneńskim i byłym kierownikiem Wydziału Teologicznego Światowego Aliansu Kościołów Reformowanych. Artykuł powyższy ukazał się w tegorocznym marcowym numerze wydawanego przez Alians pisma „Reformed World”]