Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

9 / 1997

CZĘŚĆ II

Doktryna powszechnego kapłaństwa, eksponowana we wczesnym okresie Reformacji luterańskiej, nie utrzymała swojej popularności na dalszym etapie rozwoju Kościołów organizowanych przez Lutra, jego współpracowników i następców. Choć niezmiennie stanowiła element doktryny luterańskiej, nie przywiązywano do niej już tak wielkiej wagi jak w latach 20. XVI wieku.

Melanchton pominął ją w Augustanie (pierwszej konfesji augsburskiej z 1530 r.)1 jako zagadnienie o znaczeniu drugorzędnym. Był oddany sprawie zbliżenia z Kościołem rzymskim i poszukiwał punktów stycznych doktryny i praktyki luteranizmu z katolicyzmem, unikał więc poruszania kwestii tak drażliwej i radykalnej. W dyspucie eklezjologicznej wolał koncentrować się na sprawie urzędu kościelnego i jego miejsca we wspólnocie wierzących. Uważał, że „gdzie nie ma urzędu kościelnego, tam nie ma i Kościoła”, a Bóg nie zbawia inaczej niż przez służbę ministrów (duchownych), których ustanowił.

Doktryna powszechnego kapłaństwa otrzymuje jednak w dogmatyce luteranizmu stałe miejsce. Dzieje się tak w dużym stopniu dzięki XVII-wiecznemu pietyzmowi niemieckiemu, który wyprowadzał z niej obowiązek wzajemnego napominania się osób nawróconych i przypominania sobie o religijnych powinnościach. Naukę tę nadal się wykłada i praktykuje, choć nie jest już hasłem sztandarowym. Istnieje pospołu z urzędem kościelnym, który nabywa się w drodze uroczystej ordynacji, nie będącej jednak sakramentem. We wczesnym luteranizmie ordynacja oznaczała wprowadzenie w urząd kościelny w konkretnym zborze, potem stała się formą włączenia do posługi duchownej w ogólności. Luteranizm, mimo stosowania różnorodnych terminów na określenie posługiwania duchownego, uznaje jeden urząd kościelny.

Powszechne kapłaństwo w interpretacji Jana Kalwina

Jan Kalwin należy do drugiego pokolenia wielkich reformatorów protestanckich, bazuje więc na dorobku swoich poprzedników. Zna wypracowaną przez Lutra koncepcję powszechnego kapłaństwa, zna także pogląd wcześniejszego reformatora szwajcarskiego, Ulryka Zwingliego.

Zwingli, promotor rewolucji religijnej w Zurychu, stwierdza, iż „prawdą jest, że my wszyscy jesteśmy w pełni wyświęceni do kapłaństwa, które w Nowym Testamencie składa ofiary, co nie znaczy nic więcej ponad to, że samych siebie ofiarowujemy Bogu. Ale nie wszyscy jesteśmy apostołami i biskupami”. Proponuje zatem podniesioną już przez Lutra interpretację soteriologiczną (tzn. dotyczącą zbawienia). Według niej główny walor powszechnego kapłaństwa wyraża się w możliwości bezpośredniego dostępu do Boga i załatwienia z Nim naszej „sprawy”; nade wszystko – sprawy zbawienia.

Idea powszechnego kapłaństwa wszystkich wierzących nie miała decydującego znaczenia dla teologicznej refleksji Kalwina. Wyrażała ona dlań przede wszystkim istotę więzi między wierzącym grzesznikiem a suwerennym Panem. W Institutio Christianae religionis Reformator Genewy pisze: „Ci, którym Chrystus objawił się w Ewangelii, otrzymali więcej niż ich ojcowie, albowiem wyposażeni zostali w kapłańskie i królewskie przywileje, mogą zatem, ufając swemu Pośrednikowi, pojawić się odważnie w obecności Boga”. Kalwin akcentuje rolę ufnej wiary w nabyciu godności uczestnika powszechnego kapłaństwa, co pozostaje w zgodzie z typowym dla jego teologii deprecjonowaniem sakramentów. Dlatego w tradycji kalwińskiej silnie zaznacza się pojęcie kapłaństwa wszystkich wierzących, a nie – jak u Lutra – kapłaństwa wszystkich ochrzczonych.

Dla Jana Kalwina doktryna powszechnego kapłaństwa ma także wymiar eklezjalny (tzn. dotyczący kształtu i funkcjonowania Kościoła). Obrócona przeciw średniowiecznej koncepcji kapłaństwa hierarchicznego, podkreśla prawo wszystkich wiernych do uczestnictwa we wszystkich przejawach życia Kościoła. Reformator genewski zaznacza jednak konieczność odróżniania od siebie instytucji powszechnego kapłaństwa, kapłaństwa hierarchicznego oraz urzędu kościelnego. Powszechne kapłaństwo i urząd kościelny nie wykluczają się i są w Kościele równie niezbędne. Kalwin powiada: „O ile kapłaństwo jest rzeczą wspólną dla wszystkich chrześcijan, to ministerium [urząd] nie”, w Institutio zaś dorzuca: „nikt nie powinien podejmować się pełnienia urzędu publicznego w Kościele bez wyraźnego powołania”.

Pamiętać jednak należy, iż eklezjalny aspekt doktryny powszechnego kapłaństwa stoi u Jana Kalwina na drugim miejscu. Na poczesnym miejscu widnieje natomiast jej aspekt soteriologiczny. Dzięki tradycji kalwińskiej, a potem i reformowanej, zyskuje on w późniejszym okresie większe znaczenie i staje się pierwszym sposobem odczytania tej nowotestamentowej nauki, wydobytej przez Lutra na światło dzienne.

Powszechne kapłaństwo w ewangelicyzmie reformowanym i baptyzmie

Związany z nazwiskami Zwingliego i Kalwina nurt Reformacji przyjął postać ewangelicyzmu reformowanego, który zorganizował się jako Kościół w systemie prezbiteriańskim i kongregacjonalnym (tzw. independentyzm). W jego obrębie szeroko rozpropagowano obie zasadnicze interpretacje nauki o powszechnym kapłaństwie: eklezjalną i soteriologiczną. Jednocześnie akcentowano potrzebę utrzymania w Kościele urzędu sługi Słowa Bożego (minister verbi Divini).

Druga konfesja helwecka z 1566 r., autorstwa Henryka Bullingera, jedna z podstawowych ksiąg symbolicznych Kościołów reformowanych, wypowiada się na temat powszechnego kapłaństwa i urzędu kościelnego następująco: „Rzeczywiście apostołowie Chrystusowi wszystkich wierzących w Chrystusa nazywają kapłanami, lecz nie z powodu urzędu posługiwania, ale ponieważ wszyscy wierni, będąc uczynieni królami i kapłanami, zdolni są składać Bogu ofiary duchowe. Zgodnie z tym wielkie są różnice pomiędzy kapłaństwem a urzędem kościelnym. Ten pierwszy jest wspólny wszystkim chrześcijanom, ale nie tak mają się sprawy z drugim”.

Konfesja sandomierska z 1570 r., będąca polską adaptacją konfesji Bullingera, oraz pochodząca z tego samego okresu Agenda gdańska, według której po dziś dzień ordynuje się polskich duchownych reformowanych, w ślad za szwajcarskim pierwowzorem powiadają: „Tedy wszyscy wierni (...) nazywani są w Piśmie Świętym kapłanami Pańskiemi, ale nie wszystkim należy się służebność pospolita, jedno tym, którzy słusznie wysadzeni i obierani bywają. Albowiem wielka różność między kapłaństwem a służebnością kościelną. Bośmy s tej strony wszyscy rzeczeni są kapłanami, że wyswobodzeni będąc przez Krystusa Pana duchowe ofiary Bogu Ojcu ustawicznie ofierujemy”2.

Prezbiterianizm, zwany tak od systemu zarządzania Kościołem przez prezbiterów, czyli starszych zborów, odwoływał się przy tworzeniu modelu władzy kościelnej do nauki o powszechnym kapłaństwie. Funkcje prezbiterów, sprawujących urząd na szczeblu zboru, okręgu i kraju, powierzano zarówno osobom świeckim (starsi zarządzający), jak i duchownym (starsi nauczający). Jednakże prawo publicznego głoszenia Słowa i udzielania sakramentów było zastrzeżone wyłącznie dla ministrów, czyli duchownych. Na przykład angielski Duży katechizm westminsterski z 1647 r. w odpowiedzi na pytanie nr 158: „Przez kogo ma być głoszone Słowo Boże?”, zastrzega: „Słowo Boże ma być głoszone jedynie przez tych, którzy są należycie obdarowani a zarazem poprawnie zatwierdzeni i powołani na ten urząd”. Konfesja westminsterska z 1646 r. powiada zaś: „Są tylko dwa sakramenty ustanowione przez Chrystusa (...). Żaden z nich nie może być sprawowany przez kogokolwiek innego jak tylko przez ministra Słowa, pełnoprawnie ordynowanego”.

Ze sporu z prezbiterianizmem wyłonił się kongregacjonalizm, który kontestował model zarządzania Kościołem przez kolegia prezbiterów i postulował wprowadzenie odrębności organizacyjnej lokalnych gmin chrześcijańskich. Stał na stanowisku, że każdy zbór jest Kościołem Jezusa Chrystusa. Prawo decydowania o sprawach kościelnych przekazywał ogółowi członków zboru. Nawiązanie do doktryny o kapłaństwie wszystkich wierzących było więc automatyczne. Kompetencje członków zboru do pełnego uczestnictwa we wszystkich bez wyjątku sprawach kościelnych (także w tych przez wieki, głównie w średniowieczu, tradycyjnie zastrzeżonych dla kleru) uzasadniano współuczestnictwem wszystkich chrześcijan w kapłaństwie Chrystusa.

Doniosłą rolę odgrywał tutaj także inny czynnik. Otóż kongregacjonalizm rygorystyczniej niż inne nurty XVI-wiecznego protestantyzmu, z wyjątkiem anabaptyzmu, traktował dostęp do członkostwa w zborze. Przyjęcie w poczet członków wiązano nie ze chrztem czy konfirmacją, lecz ze świadomym nawróceniem (ang. conversion) i publicznym wyznaniem wiary. Pojmowano je jednak nie tylko jako potwierdzenie Credo, lecz także jako złożenie świadectwa przed innymi, iż udziałem kandydata do członkostwa zborowego jest silne osobiste doświadczenie religijne, trwale zespalające go z Chrystusem. Efektem takich wymagań musiało więc być nadanie członkostwu zborowemu charakteru elitarnego. Na kanwie myślenia o Kościele jako wspólnocie elitarnej powstała koncepcja gathered Church, „Kościoła zgromadzonego”. Zakładała ona, że społeczność chrześcijańska, chcąca być Kościołem według modelu nowotestamentowego, musi być zborem złożonym z osób starannie dobranych według kryterium świadomej wiary i pobożnego życia chrześcijańskiego. Nic więc dziwnego, że członkowie tak budowanych zborów mogli sprostać godności i zadaniom, których wyrazem była doktryna powszechnego kapłaństwa.

Różne odmiany kongregacjonalizmu różnie praktykowały tę doktrynę. Najdalej poszli przedstawiciele tzw. nurtu separatystycznego, którzy osobom nie pełniącym urzędu kościelnego zezwalali na regularne głoszenie Słowa oraz na sprawowanie sakramentów. Częstotliwość dokonywania tych czynności przez nieordynowanych chrześcijan uzgadniano podczas zgromadzenia członków zboru, a więc przesądzali o niej sami zainteresowani. Separatyzm, w którym doktryna powszechnego kapłaństwa była hasłem „emancypacji świeckich w Kościele”, uczynił cały lud kapłański, czyli nade wszystko laikat, bezpośrednim źródłem i dysponentem urzędu kościelnego.

Według jednego z przywódców separatyzmu, Henry`ego Barrowa, ordynacji pastora powinni dokonywać świeccy, co też i przez długi czas praktykowano. Choć w okresie późniejszym kongregacjonalizm umocnił pozycję duchownego, czynnik świecki zawsze dawał o sobie znać w stopniu większym niż w innych denominacjach ewangelickich (wyjątkiem jest wywodzący się z kongregacjonalizmu baptyzm). Na przykład Robert W. Dale (1829-1895), prezydent Międzynarodowej Rady Kongregacjonalistycznej, jako pastor zboru co roku organizował nabożeństwo komunijne, podczas którego sakrament Wieczerzy Pańskiej sprawowany był wyłącznie przez świeckich. Duchowni uczestniczyli w uroczystości, zasiadając pośród wiernych w ławach kościelnych. Kongregacjonalistyczny sposób praktykowania doktryny powszechnego kapłaństwa zyskał sobie nawet miano „apoteozy świeckich”.

Ze względu na brak spójności między soteriologiczną i eklezjalną wykładnią nauki o powszechnym kapłaństwie a zachowywaniem praktyki chrztu niemowląt, część kongregacjonalistów poczęła na przełomie XVI i XVII w. tworzyć zbory praktykujące wyłącznie chrzest osób świadomie wierzących. Tak, z grubsza rzecz biorąc, doszło do powstania zborów baptystycznych (gr. baptizo – chrzczę). Ich macierzą był, powstały zresztą na gruncie anglikańskim, ewangelicyzm reformowany. Baptyzm wyniósł stamtąd reformowaną teologię i wiele elementów reformowanej praktyki kościelnej, a wraz z nimi przywiązanie do doktryny powszechnego kapłaństwa. Pierwsi baptyści byli inspirowani również przez mennonitów, spadkobierców pokojowego skrzydła anabaptyzmu.

Anabaptyzm, zrodzony w 1525 r. w łonie Reformacji zwingliańskiej, tworzył zbory na zasadzie wyrażonej później w idei gathered Church. Sposobem wstąpienia do nich nie było werbalne świadectwo nawrócenia – jak we wczesnym kongregacjonalizmie, lecz chrzest ku wyznaniu wiary. Zdaniem Balthasara Hubmeiera, jednego z czołowych przywódców XVI-wiecznego anabaptyzmu, chrzest – będący także wyrazem akcesu do związku, jaki zawierają między sobą członkowie zboru – zobowiązuje wszystkich pozostających w Kościele chrześcijan do usługiwania sobie nawzajem, wspierania się oraz ciągłego wzajemnego osądzania swojej postawy w celu prowadzenia świętego życia. Łudząco przypomina to analogiczne wypowiedzi Lutra i luterańskich pietystów.

Baptyści, wstępujący na arenę dziejową kilkadziesiąt lat po anabaptystach, zgadzali się z tymi ostatnimi co do rozumienia chrztu i zboru. Znajdowali się jednak pod potężnym wpływem Kalwina. Przyjmując jego soteriologiczną wykładnię doktryny powszechnego kapłaństwa, praktykowali jednocześnie jej odmianę zorientowaną eklezjalnie. Baptyzm oderwał nabycie godności uczestnika powszechnego kapłaństwa od chrztu – następuje ono w momencie duchowego odrodzenia (ang. regeneration). Tak więc do ludu kapłańskiego należą wszyscy chrześcijanie, a zatem także osoby nie należące do żadnego Kościoła widzialnego. Kapłaństwo wiąże się z faktem wiary w Chrystusa Kapłana, a nie z przynależnością wyznaniową. Natomiast właściwym miejscem realizacji tego przywileju jest zbór świadomie wierzących i ochrzczonych chrześcijan.

Soteriologiczna wykładnia staje się bazą dla baptystycznej koncepcji kompetencji duszy, w myśl której każda jednostka jest władna – bez nacisku i bez pomocy – podjąć decyzję w kluczowych sprawach duchowych. Pociąga to za sobą również postulat wolności w życiu kościelnym i publicznym. Z doktryny powszechnego kapłaństwa baptyści wyprowadzają konieczność stosowania demokratycznego zarządzania zborem oraz demokratycznego wyłaniania osób pełniących urząd kościelny. Baptyzm zna tylko jeden urząd duchowny – urząd prezbitera (biskupa, pastora, starszego, kaznodziei). Innego rodzaju urzędem jest diakonat, powierzany zazwyczaj osobom świeckim. Prawo głoszenia Słowa podczas nabożeństwa przyznaje się często laikom. Sporadycznie – w sytuacjach nadzwyczajnych – dopuszcza się ich także do sprawowania sakramentów (ustanowień Pańskich). Jedno i drugie następuje tylko za zgodą zboru, ewentualnie pastora.

Powszechne kapłaństwo w metodyzmie i pentekostalizmie

Metodyzm wyłonił się z anglikanizmu w XVIII wieku. Stanowił pokłosie spontanicznego ruchu pobożnościowego, stawiającego sobie za cel duchową, gruntowną, opartą na indywidualnym przeżyciu religijnym (przeżycie kryzysu) przemianę jednostki oraz duchowe ożywienie formalistycznego i bezdusznego Kościoła. Pozostając pod przemożnym wpływem głównego inicjatora i przywódcy, Jana Wesleya, czerpał obficie z trzech nurtów nowożytnego chrześcijaństwa: anglikanizmu, purytanizmu i europejskiego pietyzmu. Te trzy tradycje religijne ukształtowały metodystyczną interpretację doktryny powszechnego kapłaństwa.

Wesley, duchowny anglikański, akceptował istniejącą w jego macierzystym Kościele katolicką strukturę posługi duchownej, opartą na trzech stopniach święceń: na diakona, prezbitera i biskupa. I choć metodyzm brytyjski nie przyjął systemu episkopalnego, współcześnie obowiązuje on w Kościołach metodystycznych nurtu amerykańskiego. Ale przychylność dla przejętego z anglikanizmu trzystopniowego modelu urzędu kościelnego nie wyeliminowała z refleksji Wesleya idei kapłaństwa powszechnego. Ojciec metodyzmu był bowiem przekonany, iż wszelka autentyczna posługa chrześcijańska ma charakter koneksjonalności, czyli współzależności2. Ciało Chrystusa, w myśl tej koncepcji, nie jest rzeczywistością lokalną, lecz zbiorowością współzależnych od siebie wiernych, co prowadzić musiało do docenienia wszystkich członków. „Metodyści posiadali wielki zmysł wspólnotowy i poczucie indywidualnej odpowiedzialności przed wspólnotą” – pisze badacz metodyzmu Denis M. Campbell. Wspólnota też oceniała wierność wykonania zadań nałożonych na poszczególnych członków: zarówno świeckich, jak i duchownych (w ich przypadku funkcję tę pełniła konferencja duchownych pod przewodnictwem Wesleya).

Wyniesiony z anglikanizmu hierokratyzm dawał jednak długo znać o sobie w metodystycznej praktyce kościelnej. Oddanie w ręce świeckich wszystkich funkcji w Kościele, a zwłaszcza misji głoszenia Ewangelii i katechizowania (szczególnie na przykładzie kaznodziejstwa objazdowego i „domokrążnego”), dokonywało się z wielkim trudem i oporami. Świadczy o tym wypowiedź jednego kaznodziejów metodystycznych, który po dopuszczeniu świeckich do zarządzania Kościołem zapytywał: „Czy tego rodzaju zarząd [sprawowany wespół ze świeckimi – przyp. T. Z.] będzie i czy może w zupełności czynić wolę Pana?”

Metodyzm afirmuje doktrynę powszechnego kapłaństwa i nawiązuje do niej bezpośrednio w swojej dogmatyce: „wszyscy wierni chrześcijańscy są powołani przez Boga do posługi i pełnienia rozmaitych służb. Dla metodysty „kapłaństwo wszystkich wierzących oznacza, że Kościół kontynuuje kapłaństwo Chrystusa (...). Natura tego kapłaństwa polega na zapierającej się siebie służbie, co odnosi się do wszelkiej chrześcijańskiej posługi, zarówno ogólnej, jak i ordynowanej. Posługa ogólna (general ministry) i posługa ordynowana (ordained ministry) nigdy nie powinny być traktowane jako pozostające w konflikcie, ponieważ obie posiadają ten sam służebny charakter. Pomiędzy posługą ogólną i ordynowaną zachodzi komplementarność i wzajemna zależność” – wyjaśnia cytowany już Campbell. „Posługa ogólna” jest tu oczywistym ekwiwalentem kapłaństwa powszechnego3.

Jak mogliśmy zauważyć, metodyzm dokonuje ścisłego rozróżnienia między kapłaństwem powszechnym i urzędem kościelnym. Cechą tego urzędu jest nieprzechodniość – trwałość, która upodabnia go w pewnym stopniu do kapłaństwa hierarchicznego w katolicyzmie czy w nurcie anglikanizmu zwanym High Church (Kościół Wysoki)4. Zatem, uznając naukę o powszechnym kapłaństwie, metodyzm żyje jednak w ciągłym napięciu między dwoma modelami urzędu kościelnego: anglikańskim i protestanckim (i to w wydaniu raczej luterańskim niż reformowanym).

Historyczne związki z metodyzmem, a także powinowactwo w zakresie niektórych elementów pobożności, ma pentekostalizm, czyli ruch zielonoświątkowy. Zakłada on duchową aktywizację całej wspólnoty chrześcijańskiej, a więc włączenie wszystkich członków Kościoła do przeżywania i praktykowania wiary. Jest to inspirowane charakterystyczną dla pentekostalizmu pneumatologią, w skład której wchodzi doktryna darów Ducha Świętego, czyli charyzmatów. Wynika z niej przekonanie, iż każdy wierny jest wyposażony w konkretny dar duchowy (bądź dary), predysponujący go do określonej służby w Kościele. Uniwersalizm tego obdarowania stanowi o włączeniu wszystkich członków wspólnoty chrześcijańskiej do wypełniania różnorakiego dzieła Kościoła.

Ruch zielonoświątkowy – najbardziej dynamicznie i ekspansywnie rozwijający się współczesny nurt protestantyzmu – nad propagowanie swoich założeń doktrynalnych przedkłada krzewienie entuzjastycznej religijności, co sprawia, że liczba opracowań doktrynalnych jest stosunkowo skąpa. Mimo to na podstawie dostępnych źródeł można stwierdzić, że pentekostalizm, utożsamiając się z teologicznym dziedzictwem Reformacji, zaznacza swą aprobatę dla doktryn staroprotestantyzmu, w tym także dla nauki o powszechnym kapłaństwie.

Typowe dla protestantów przekonanie o możliwości nieskrępowanego – przez hierarchiczny urząd kapłański – obcowania z Bogiem (soteriologiczny wymiar doktryny), które wypływa z nauki o usprawiedliwieniu z łaski przez wiarę i z nauki o powszechnym kapłaństwie, u zielonoświątkowców znajduje dodatkowe wzmocnienie dzięki przekonaniu, iż każdy z nich został indywidualnie „dotknięty” przez Boga przez chrzest w Duchu Świętym i obdarowanie charyzmatami. Oto typowa dla pentekostalizmu wypowiedź na temat natury Kościoła, zawierająca interesujący nas element – podkreślenie podmiotowości wszystkich jego członków: „Kościół jest ciałem charyzmatycznym, żywą świątynią, żywym, rosnącym organizmem, tryskającym witalnością i siłą. (...) Wszyscy prawdziwi wierzący mają uznawać siebie za usługujących, sprawujących wzajemną względem siebie posługę w imieniu i dla sprawy Chrystusa. (...) Posługa [chrześcijańska] jest i musi być zawsze służbą całego Kościoła z jednej strony, z drugiej zaś – każdego jego członka w szczególności. W tym kontekście Nowy Testament prezentuje doktrynę powszechnego kapłaństwa wszystkich wierzących, a wraz z nią dostarcza nam niezbędnego wyposażenia do realizacji zadania, danego Kościołowi przez Boga”.

Jednak przy całym dowartościowaniu jednostki przez ruch zielonoświątkowy należy wziąć pod uwagę i to, że cechująca tę tradycję różnorodna i przebogata ekspresja religijna powściągana jest przez coraz mocniej akcentowane przywództwo kościelne. Pentekostalizm korzysta w tym względzie z metodystycznego dorobku. Niektóre zielonoświątkowe denominacje są mocno sklerykalizowane, co w kilku przypadkach otworzyło drogę do wprowadzenia tam hierarchicznie pojmowanego episkopatu.

Powszechne kapłaństwo jako wyróżnik protestantyzmu

Luterska doktryna powszechnego kapłaństwa wszystkich wierzących stanowi wspólne dobro protestantyzmu. Należy jej się miano „luterskiej”, ponieważ została przywrócona Kościołowi i prekursorsko wyłożona właśnie przez Marcina Lutra – co omówiliśmy szczegółowo w poprzednim numerze „Jednoty”. Choć rozmaicie ją później interpretowano, jest ona trwałym elementem nauki i praktyki wszystkich liczących się nurtów protestantyzmu, także protestanckiej gałęzi anglikanizmu. Odczytywana bywa zasadniczo na dwa sposoby: soteriologiczny i eklezjologiczny, i prowadzi do podobnych wniosków.

Nauka o powszechnym kapłaństwie jest również siłą sprawczą szeregu typowych dla protestantyzmu postaw społecznych:

– z głoszonego przez nią jednakowego statusu każdego człowieka przed Bogiem wynika egalitaryzm;

– z egalitaryzmu, sprzężonego z przekonaniem, również z tej doktryny płynącym, iż każdy ma prawo do udziału we wszystkich sprawach religijnych, wynika zgoda na uczestnictwo każdej jednostki w podejmowaniu decyzji, które dotyczą jej samej oraz całej wspólnoty;

– oba te założenia, w połączeniu z przekonaniem, że każda jednostka ma jednakowe prawo do decydowania, rodzi postulat demokratyzmu;

– a wszystkie te trzy kategorie budują filozofię indywidualizmu, zrównoważonego odpowiedzialnością za innych (pamiętajmy, że cały proces odbywa się we wspólnocie!).

Podkreślanie doniosłości doktryny powszechnego kapłaństwa przez czołowych luminarzy protestantyzmu oraz jej obecność w nauce i praktyce protestanckich Kościołów wprowadziło ją do kanonu konstytutywnych zasad protestantyzmu. Oto triada najważniejszych prawd tej tradycji chrześcijańskiej:

– Biblia jako ostateczny autorytet w sprawach wiary i praktyki chrześcijańskiej,

– usprawiedliwienie z samej łaski przez samą wiarę,

– powszechne kapłaństwo wierzących.

To zestawienie nie jest przypadkowe, a ujęte w nim artykuły wiary są ze sobą ściśle wewnętrznie powiązane. Prześledźmy to na przykładzie nauki o powszechnym kapłaństwie. Wynika ona z nadrzędności Biblii, albowiem prawo dostępu do Pisma Świętego i prawo każdego chrześcijanina do bycia szafarzem Słowa otwiera drogę do wszelkich innych działań, zarezerwowanych dotychczas tylko dla kapłanów. Słowo jest bowiem najważniejsze i jeśli można administrować nim, to tym bardziej pomniejszymi środkami łaski. Doktryna powszechnego kapłaństwa wspiera się też na doktrynie o usprawiedliwieniu. Usprawiedliwienie z łaski przez wiarę oznacza bowiem identyczny status każdego wierzącego wobec Boga. W innym systemie religijnym, który nie uznaje tej prawdy, status człowieka zależy do liczby osobistych zasług.

Doktryna kapłaństwa wszystkich wierzących posiada bez wątpienia walor ekumeniczny – w ramach ekumenizmu wewnątrzprotestanckiego. Stanowi ona jeden z tych obszarów, co do którego protestanci są zgodni. Niestety, nie da się tego powiedzieć o relacjach protestancko-katolickich, protestancko-prawosławnych ani o stosunkach z wysokokościelnym nurtem anglikanizmu.

W innych, nieprotestanckich nurtach chrześcijaństwa nauka o powszechnym kapłaństwie – jeśli nawet jest zaznaczona – posiada raczej charakter deklaratywny, bo tłumi ją instytucja kapłaństwa hierarchicznego, które uznaje się za jedynego sukcesora kapłaństwa Chrystusowego i urzędu apostolskiego. W protestantyzmie zaś jedynym kapłaństwem, kapłaństwem w pełnym tego słowa znaczeniu, ma być właśnie kapłaństwo powszechne.

Czy jednak współczesne rozumienie urzędu kościelnego, zwłaszcza po przeprowadzeniu serii dialogów ekumenicznych i dokonaniu ustaleń – przede wszystkim z katolicyzmem i prawosławiem – nie osłabia w niektórych denominacjach protestanckich doniosłości omawianej nauki i możliwości praktykowania jej w życiu kościelnym? Liczne wypowiedzi autorów protestanckich: luteranów, reformowanych, anglikanów, baptystów, metodystów i zielonoświątkowców dowodzą, iż ta prawda teologiczna wciąż pozostaje w polu zainteresowania współczesnego protestantyzmu. Nie powinno nas to dziwić. Albowiem, jak to ujął wybitny reformowany teolog i ekumenista Robert McAfee Brown, „idea kapłaństwa wszystkich wierzących ujmuje geniusz protestantyzmu w sposób niedościgły”.

Tadeusz J. Zieliński

______

1 Zobacz „Jednota” 2/97 (numer poświęcony Filipowi Melanchtonowi) – red.

2 Na temat roli tej zasady w nauce i praktyce metodyzmu pisał w „Jednocie” 8/96 ks. Adam Kleszczyński – red.

3 Jest rzeczą znamienną, że autorytatywna Encyclopaedia of World Methodism nie zawiera haseł poświęconych kapłaństwu i kapłaństwu powszechnemu, nigdzie też nie odwołuje się wprost do doktryny powszechnego kapłaństwa

4 High Church – nurt zrodzony w XVII-wiecznym Kościele anglikańskim w reakcji na postulaty purytanizmu i prezbiterianizmu; tzw. anglokatolicyzm – red.