Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

11 / 1997

Już od dwustu pięciu lat odprowadzamy naszych najbliższych na Żytnią, tj. na warszawski cmentarz ewangelicko-reformowany. Jest on także miejscem spoczynku osób, których groby są odwiedzane przez warszawiaków nie tylko 1 listopada. Odnajdują tu bowiem nazwiska trwale zapisane w dziejach polskiej kultury i nauki: pisarzy, muzyków, działaczy społecznych, polityków, przemysłowców i bankierów – patriotów pracujących dla kraju, nierzadko oddających swoje życie dla Polski. Nazwiska polskie, ale i francuskie, angielskie, szwajcarskie, holenderskie, niemieckie i czeskie – nazwiska cudzoziemców, którzy z różnych powodów przybywali do Warszawy w XIX i XX wieku i zostali Polakami.

Czas płynie, na Żytniej przybywa nowych grobów i do lepszego świata odchodzą rodziny troszczące się o miejsca spoczynku pradziadów. Najstarsza część cmentarza w niektórych fragmentach popada w ruinę, zwłaszcza że nigdy do końca nie zostały zaleczone rany zadane grobowcom podczas walk Trzech powstań: kościuszkowskiego, listopadowego i warszawskiego. Kwaśne deszcze zmywają inskrypcje, przekształcając niektóre nagrobki w żałosne, anonimowe budowle, a ci, którzy są pod nimi pochowani, jakby umierają po raz drugi.

Aby nie popadli w niepamięć nasi bracia w wierze i nie zniknęły ich ostatnie ślady na tej ziemi, przed ośmiu laty powstał Komitet Opieki nad Zabytkami Cmentarza Ewangelicko-Reformowanego w Warszawie. Dwadzieścioro troje jego założycieli zdawało sobie od początku sprawę z tego, że nie będą w stanie zająć się prawie stoma dziewiętnastowiecznymi pomnikami, które mają znaczną wartość artystyczną i historyczną, dzięki czemu cmentarz jako całość znalazł się w rejestrze zabytków kultury miasta stołecznego Warszawy. Zwłaszcza że początek działalności Komitetu przypadł na okres szybkiej wędrówki w górę „uwolnionych cen”, kiedy to usługi konserwatorskie znacznie zdrożały a kieszenie parafian – schudły. Finansowe problemy nie ominęły też kas urzędów państwowych dysponujących środkami na konserwację zabytków. Tak więc

ZDOBYWANIE PIENIĘDZY

stało się jednym z najważniejszych i najtrudniejszych zadań Komitetu.

W ciągu ostatnich ośmiu lat Komitet występował o dotacje do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, ale uzyskał je zaledwie trzykrotnie. Różne były przyczyny odmowy. Na przykład w 1991 r. już, już mieliśmy otrzymać pieniądze, ale w związku z wizytą Jana Pawła II w Polsce i zapowiedzią ekumenicznego spotkania z papieżem w ewangelicko-augsburskim kościele Św. Trójcy wyjaśniono nam, że tamtejsza parafia zwróciła się o dotację na renowację swej świątyni i otrzymała ją. Innym razem oświadczono nam, że w związku ze zbliżającą się rocznicą 1000-lecia męczeńskiej śmierci Św. Wojciecha wszystkie środki na renowację obiektów sakralnych zostały skierowane na odnowienie katedry gnieźnieńskiej.

Pierwszą dotację (w roku 1994) w kwocie 200 min starych zł wykorzystaliśmy na renowację trzech metalowych tablic upamiętniających rodzinę architektów Loewe – zasłużonych dla naszego Kościoła i dla Warszawy. Konserwacji dokonano oryginalną metodą, opracowaną przez Instytut Mechaniki Precyzyjnej.

Dzięki odsetkom i dofinansowaniu robót przez warszawskie Kolegium Kościelne, można było dokonać konserwacji trzech grobowców, w tym rzeźby postaci kobiecej na grobie Jana Epsteina – dłuta Bolesława Syrewicza, należącego do czołówki polskich rzeźbiarzy XIX w. Dwa pozostałe cenne pomniki, znajdujące się przy głównej alei cmentarnej, to grobowce baronowej Albertyny Rosen i Konstancji Dernałowiczowej. Te trzy renowacje przeprowadził z wielkim kunsztem artysta-rzeźbiarz Wiesław Procyk, znakomity konserwator, co potwierdził uczestniczący w komisji odbioru robót prof. Adam Roman z Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Inny renomowany konserwator – Tomasz Rogala – odbudował nagrobek rodziny Bertoldów-Naumanów z efektowną rzeźbą kobiety przy trumnie. Trzeba było rozebrać rozpadający się postument, na którym umieszczona jest ta rzeźba z kararyjskiego marmuru, oczyścić, zakonserwować, zmontować całość.

Trzecią, uzyskaną w bieżącym roku skromną dotację w wysokości 15 tys. zł Komitet przeznaczył na kontynuację odbudowy grobowca Jana Epsteina. Niestety, to przedsięwzięcie okazało się workiem bez dna. Ściana grobowca przechyla się, trzeba więc robić wykopy, umacniać fundamenty, co prawdopodobnie pochłonie wszystkie pieniądze, a efekt będzie niedostrzegalny. Potrzebne więc będą dalsze środki na wykończenie tej renowacji.

Innych sponsorów – prywatnych czy instytucjonalnych – zjednać trudno. Wyjątki, jak dotąd, były dwa. Kiedy w 1995 r. mijała 125. rocznica założenia przez Leopolda Kronenberga Banku Handlowego w Warszawie, Bank ten, reaktywowany na początku bieżącej dekady, wyasygnował 400 min zł na renowację Kaplicy Kronenbergów. Prace wykonał artysta-konserwator Andrzej Woiński (o uroczystości złożenia kwiatów w odremontowanym grobowcu Kronenbergów pisała „Jednota” w numerze 11/95). Warto przypomnieć, że kaplica ta przez wiele powojennych lat służyła jako dom przedpogrzebowy na naszym cmentarzu.

Kilka lat przyszło nam czekać na efekt rozmowy, którą Komitet, wspierany przez ówczesnego prezesa Synodu Witolda Bendera, przeprowadził z ambasadorem Szwajcarii w Polsce. Chodziło wówczas o tysiąc dolarów na renowację grobu Zambonich-Wettlerów (kosztorys prac remontowych sporządził doc. Andrzej Koss z ASP). Karol Wettler był przed I wojną światową i podczas jej trwania konsulem Szwajcarii w Warszawie. Niestety, w odpowiedzi otrzymaliśmy z ambasady pismo z wyjaśnieniem, że rząd szwajcarski udziela pomocy polskim dzieciom, dostarczając im leki i odżywki, natomiast nie dysponuje pieniędzmi na renowację grobów.

Nie zrażona odmową przewodnicząca Komitetu, niżej podpisana, nawiązała później kontakty telefoniczne z ambasadą, szukając partnerstwa ze szwajcarskimi organizacjami pozarządowymi. I oto w sierpniu br. niespodziewanie odezwał się potomek rodziny Zambonich, osiadły w Anglii. We wrześniu przyjechał wraz z rodziną do Warszawy, obejrzał podniszczony grobowiec i zgodził się wyasygnować kwotę pokrywającą jego odbudowę.

Ważna dla ochrony pomników -i starych, i nowych – jest także kondycja drzewostanu na tym zabytkowym cmentarzu, fragmentami przypominającym stary park. Podczas zawieruch, które nawiedziły Warszawę wiosną 1991 r., urwane konary uszkodziły kilka tablic na zabytkowych grobach, a mogło być jeszcze gorzej. Wystaraliśmy się więc o dotację w wysokości 20 min zł od Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody. Pieniędzy starczyło tylko na wykonanie najpilniejszych prac – oczyszczenie drzew z gałęzi zagrożonych złamaniem i usunięcie tzw. posuszu. Kolejne wystąpienia o środki na leczenie drzew kończyły się niepowodzeniem, bo były pilniejsze potrzeby, np. zakładanie studni oligoceńskich na Woli. W bieżącym roku, gdy nasze starania już, już miały zakończyć się pomyślnie, lipcowa powódź wypłukała środki także z warszawskiej Gminy Centrum. Ale przedstawiciele Funduszu Ochrony Środowiska czynią nam nadzieje na rok przyszły.

Regularnym źródłem zasilającym dzieło ratowania zabytków cmentarza są doroczne kwesty organizowane 1 listopada, w dniu Wszystkich Świętych (niekiedy także nazajutrz). Kwestują zarówno warszawscy parafianie, jak i sympatycy naszego Kościoła, osoby znane, które krążą po cmentarzu z puszkami wypożyczonymi z PCK. Najwierniejsi z nich to Igor Śmiałowski, Jacek Jarosz, Stenia Kozłowska, Krystyna Kołodziejczyk, reżyser Erwin Axer (członek Komitetu), Ewa Berberyusz, Halina Miroszowa, Antoni Marianowicz, Wacław Przybylski, Monika Żeromska. Przy grobie Anny German można spotkać jej rodzinę, również uczestniczącą w kweście. Jednorazowo kwestowali ponadto Bogusław Kaczyński, Władysław Kowalski i Aleksander Małachowski.

DWUSTU LECIE CMENTARZA

zdopingowało Komitet do różnego rodzaju przedsięwzięć. Z jego inicjatywy nakręcony został przez telewizyjnego reżysera-dokumentalistę Andrzeja Chiczewskiego film dla TVP pt. „Wielka historia na małym cmentarzu”. Film ten był kilkakrotnie emitowany. Komitet wydał folder zawierający krótki opis cmentarza i osiem pocztówek z wizerunkami najpiękniejszych nagrobków. Członkowie Komitetu brali udział w tworzeniu koncepcji wystawy w Muzeum Woli pt. „Obecni”, poświęconej cmentarzom ewangelickim w Warszawie (zob. „Jednota” 5 i 11/92) oraz w imprezach towarzyszących tej wystawie. Warto odnotować jeszcze ekspozycję poplenerową w stołecznym Domu Kultury Nauczyciela przy ul. Działdowskiej. Plener został zorganizowany właśnie na cmentarzu przy

Żytniej z myślą o utrwaleniu piękna zabytkowych grobowców. Uczestniczyło w nim 14 plastyków-amatorów oraz uczniowie Liceum Sztuk Plastycznych przy ul. Smoczej. Powstało 40 prac olejnych oraz rysunków, z których najlepsze zostały uhonorowane nagrodami Urzędu Dzielnicy Warszawa-Wola. Po zamknięciu wystawy nagrodzone obrazy olejne zostały przekazane Muzeum Woli, a laureat I nagrody Witold Sosnowski swoje rysunki ofiarował Komitetowi (można je kupić w kancelarii cmentarza).

BLASKI I CIENIE

Cmentarz ewangelicko-reformowany przy ul. Żytniej w Warszawie i jego Komitet Ochrony Zabytków mają wielu przyjaciół i sojuszników. Wspomniani zostali powyżej niektórzy kwestarze, teraz pragnę w imieniu Zarządu Komitetu wyrazić wdzięczność innym osobom i instytucjom. Przede wszystkim dr Tadeuszowi Rudkowskiemu, historykowi sztuki, który doskonale zna rynek konserwatorski, poleca nam godnych zaufania fachowców i pomaga w ustalaniu stawek, które możemy zaakceptować; Stefanowi Sękowskiemu – za załatwienie korzystnych warunków współpracy z Instytutem Mechaniki Precyzyjnej, Urzędowi Miasta i jego Naczelnemu Konserwatorowi, kierownictwu Banku Handlowego w Warszawie, Ambasadzie Szwajcarii, Szwajcarskiemu Kościołowi Reformowanemu, rodzinie Zambonich a także „etatowym kwestarzom”: Alinie Kręglewskiej, Krystynie Kasperek, Krystynie Danielczyk, Annie Trentowskiej, Elwirze Wizor, Andrzejowi Kowalskiemu i Bogdanowi Zaliszowi oraz całym kwestującym rodzinom: Dobrzyńskich, Karczewskich, Kucińskich, Pośpiechów, Schollów, Sękowskich, Skierskich, Smołów. Szczególne podziękowanie należy się panu Janowi Pospiszyłowi, intendentowi cmentarza, który troskliwie zbiera i przechowuje wszystkie skruszałe i łamiące się krzyże czy odpadające detale architektoniczne grobowców.

A na koniec o innych niż pieniądze kłopotach. Komitet to grono, które – cóż tu ukrywać – nie składa się z osób młodych. Wiele z nich ma jeszcze do tego liczne obowiązki rodzinne i zawodowe. Choroby -własne i najbliższych, śmierć, która wyrwała spośród nas red. Wandę Fałkowską, a potem ks. Bogdana Trandę (wiceprzewodniczącego Komitetu), nadwątliły nasze szeregi. Dlatego wciąż poszukujemy nie tylko sponsorów, ale i ludzi młodych, którzy by do nas dołączyli.

„Groby mówią o żywych” – brzmiał tytuł referatu, który z okazji 200-le-cia cmentarza wygłosiła dla naszych parafian doc. Teresa Węgrzynowicz, kustosz Muzeum Archeologicznego. W interesie żywych jest więc dbanie o zabytki przeszłości. Może znajdą się ochotnicy wśród Czytelników „Jednoty”?

Irena Scholl