Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

11 / 1997

KATOLICY I PROTESTANCI POD RZĄDAMI VICHY

Stanowisko Kościołów protestanckich wobec tzw. statutów żydowskich rządu Vichy z 3 października 1940 r.

Francuski Kościół Reformowany jako pierwszy zareagował publicznie na antyżydowskie ustawodawstwo rządu Vichy, upoważniając pastora Marca Boegnera do napisania listu do wielkiego rabina Francji, Izajasza Schwartza. Ów list, datowany 26 marca 1941 r., zyskał duży rozgłos i do dziś uważa się go za jeden z ważkich dokumentów francuskiego Ruchu Oporu. Jednak wielu duchownych i świeckich współwyznawców uznało gest zwierzchnika Kościoła za nieco spóźniony. A znaleźli się i tacy, którzy gwałtownie go za ten krok krytykowali. Protestanci nie byli więc zgodni w kwestii żydowskiej – wielu Francuzów uważało wtedy, że marszałek Ptain ustanowił prawa godzące w Żydów pod naciskiem Hitlera. Toteż list ks. Marca Boegnera do Wielkiego Rabina Francji, jakkolwiek poruszający, zawiera mimo wszystko poważne ustępstwa na rzecz ówczesnej ksenofobii francuskiego społeczeństwa: Państwo stanęło przed problemem – pisał ks. Boegner – niedawnej masowej imigracji cudzoziemców: Żydów i nie-Żydów. Ale to ustępstwo na rzecz postawy reżimu Vichy nie przeszkodziło ks. Boegnerowi w gruncie rzeczy poprzeć bez niedomówień starań la Cimade i Madeleine Barot o cudzoziemców: Żydów i nie-Żydów internowanych w obozach w Gurs, Rivesaltes i innych. Pragnął wierzyć, że serdeczne stosunki łączące go z marszałkiem Pétainem, tym znamienitym starcem, pozwolą mu złagodzić los prześladowanych Żydów. W sierpniu 1942 r. ponownie zwrócił się do Marszałka, tym razem w swym proteście nie wyróżniając Żydów spośród innych cudzoziemców.

Ewolucja stanowiska protestantów wobec prześladowania Żydów

Ewolucja poglądów protestantów na temat losu Żydów nie różni się zbytnio od obiegowych opinii innych Francuzów. Zaczęła się jednak wcześniej i przebiegała szybciej, znacznie szybciej, przechodząc od obojętności do jawnego współczucia. Wydaje się, że główną przyczyną tej przyspieszonej reakcji był proces głębokiego utożsamienia się z ofiarami prześladowań, płynący z przesłanek religijnych. Pamięć historyczna sprawia, że w żydowskich ofiarach protestanci bez trudu rozpoznają siebie, nie mówiąc już o innych podobieństwach, jakie mogą zachodzić między czytelnikami tych samych świętych ksiąg. Można więc mówić tu o pewnej protestanckiej specyfice, o czym jasno świadczy fakt, że 10 proc. medali „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”, przyznawanych za ratowanie Żydów w czasie II wojny światowej, otrzymali francuscy ewangelicy, którzy stanowili wówczas ledwie 2 proc. ogółu Francuzów.

Współczucie protestantów dla Żydów

Przejawy współczucia protestantów dla Żydów były bardzo różne w zależności od miejsca i czasu. Gustave Monod, inspektor Akademii Paryskiej, został odwołany ze stanowiska, gdy odmówił podporządkowania się w 1940 r. zarządzeniu zakazującemu Żydom nauczania. Ale pozbawienie posady za odmowę posłuszeństwa nie było jedynym środkiem stosowanego przez państwo bezprawia.

Protestanccy prefekci pozostali na swych stanowiskach, niekiedy otrzymywali nawet specjalne uposażenie od rządu Vichy, ale równocześnie szukali każdej sposobności, by pomagać Żydom oraz członkom Ruchu Oporu. Było to w istocie zgodne z postawą ks. Marca Boegnera. Inni wszakże niejednokrotnie zawinili – Maurice Papon nie jest tu jedyny – służąc swymi urzędniczymi umiejętnościami sprawom tak ohydnym jak wielkie obławy na Żydów w sierpniu 1942 r. i w lutym 1943 r. Ewangelicy zamieszkujący wioski Cévennes i Chambon ocalili wtedy honor francuskich protestantów, prostym gestem gościnności pokazując, że można było zniweczyć zamiary biurokratów, mimowolnych wspólników akcji „ostatecznego rozwiązania”. W gościnie udzielonej Żydom przez ewangelików z Cévennes uderza naturalność i spontaniczność. Nie wynikało to z żadnego odgórnego polecenia. Wieś wiedziała, że liczba jej mieszkańców zwiększyła się nagle o 10 proc., ale nikt nikomu o tym nie doniósł.

W miastach ewangelicy zareagowali podobnie. Wystarczyło wezwanie z ambony kaplicy w Luwrze w lutym 1943 r., by znalazły się ochotniczki, które zdołały wyprowadzić sześćdziesięcioro przeznaczonych do wywózki żydowskich dzieci z sierocińców Fundacji Rothschilda, gdzie przebywały pod nadzorem władz. La Clairiere, protestancki ośrodek społeczny, zrobił resztę, wydając fałszywe dokumenty i kierując dzieci, również pod opieką ochotniczek – harcerek, do miejsc, w których mogły znaleźć bezpieczne schronienie.

Katolicy i protestanci wobec Żydów w czasie II wojny światowej

Wobec haniebnego aktu, jakim było ogłoszenie przez rząd Vichy statutów żydowskich, wszyscy francuscy ewangelicy powinni odczuć wyrzuty sumienia i pokajać się – mimo że struktura i zasady naszych Kościołów reformowanych nie pozwalają na wydawanie przez zwierzchności kościelne polecenia skruchy, jakie Kościół rzymskokatolicki wydał swemu duchowieństwu. Mamy sobie do zarzucenia to, że zaniechawszy działania, ze skrywaną ulgą zaakceptowaliśmy de facto rząd Vichy i zbyt późno uświadomiliśmy sobie, że tym samym narażamy swe dusze na zatratę. Powinniśmy okazać skruchę, ponieważ w swoich protestach byliśmy gotowi – jak to początkowo uczynił ks. Marc Boegner – zrezygnować z czegoś, aby nie stracić wszystkiego, przyzwalając na pozostawienie Żydów-cudzoziemców własnemu losowi. Lecz jeśli chodzi o czyny – działaliśmy i czasami udawało nam się ocalić ludziom życie. Na tej drodze spotykaliśmy zawsze naszych braci katolików: o. Glasberga, ks. Chailetta, a zwłaszcza kardynała Gerliera, który zgodził się interweniować u marszałka Pétaina, kiedy w sierpniu 1942 r. ks. Boegner zdołał przekazać Marszałkowi list w sprawie ustaw rasowych.

Należy wspomnieć także redaktorów podziemnej gazety „Témoignage Chrétien”, zakonnice i zakonników, którzy otwierali bramy klasztorów dla naszych kanałów przerzutowych i mimo groźby obozu koncentracyjnego przyłączali żydowskich uchodźców do wspólnot katolickich.

Skoro katolicy i protestanci mogli iść razem w strasznych chwilach II wojny światowej, to nie ma powodu, byśmy także dziś nie mieli przebyć kawałka drogi wraz z francuskimi biskupami, wspólnie przyznając się do winy. W każdym razie nie zaszkodzi nam oczyścić się z naszej przywary – triumfalizmu.

Fragmenty listu ks. Marca Boegnera z 26 marca 1941 r. do Izajasza Schwartza, wielkiego rabina Francji

Panie Wielki Rabinie,

Rada Francuskiego Kościoła Reformowanego po raz pierwszy od wejścia w życie prawa z 3 października 1940 r. zobowiązała mnie do wyrażenia bólu, jaki odczuwamy w związku z wprowadzeniem rasistowskiego prawodawstwa w naszym kraju oraz niezliczonymi krzywdami i nieprawościami, których z tej przyczyny doznają francuscy Izraelici. [...]

Nasz Kościół, który w przeszłości doznał wszelkich cierpień z powodu prześladowań, żywi gorące współczucie dla waszych gmin, których wolność sprawowania kultu jest w niektórych miejscowościach zagrożona a wierni tak okrutnie cierpią.

Kościół nasz podjął już starania i nie ustanie zabiegać u władz o nieodzowne przywrócenie prawa. [...]”

Jacques Poujol
Tłum. Joanna Kasprzak