Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

4 / 1998

Jednym z bardziej zadziwiających przejawów zmian, jakie dokonały się w Polsce po 1990 r., jest napływ cudzoziemców z Azji. Wietnamskie i chińskie restauracje i bary w każdym większym mieście, azjatyckie uliczki na bazarach to nowa jakość w naszym otoczeniu.

Zmiany te nie ominęły również naszego Kościoła. Od ponad roku w warszawskiej parafii ewangelicko-reformowanej spotyka się grupa chińskich chrześcijan. Podczas zeszłorocznego Synodu dyskutowany był ich wniosek o włączenie, jako odrębnej parafii, do naszej struktury kościelnej.

W redakcji „Jednoty” odbyło się spotkanie z trzema przedstawicielami tej chińskiej grupy. Opowiadali nam o tym, jak przyjechali do Polski, a przede wszystkim – o swojej drodze do chrześcijaństwa.

Pastor Philip N. Dick urodził się w Chinach, a gdy miał pięć lat, w 1948 r., matka wywiozła go stamtąd razem z rodzeństwem, ponieważ w kraju władzę przejmowali komuniści. Przez granicę przeszli do północnego Wietnamu, również komunistycznego, gdzie mieszkali do 1955 r., a następnie przedostali się na południe. Podczas dziewięcioletniej wojny między Wietnamem Północnym i Południowym Philip Dick służył w armii Wietnamu Południowego. Po klęsce ewakuował się wraz z wojskami amerykańskimi do USA, gdzie mieszka na stałe do dziś.

Z chrześcijaństwem zetknął się w jednej z protestanckich grup, które wśród chińskich emigrantów w Wietnamie prowadziły studia biblijne. Po roku grupa ta przekształciła się w młodzieżową wspólnotę chrześcijańską a on przyjął chrzest. Po przyjeździe do USA wstąpił do seminarium Geneva College w Filadelfii, gdzie przygotowywał się do pracy duszpasterskiej. Przez czternaście lat pracował w chińskiej parafii w Filadelfii, a następnie w Dallas, skąd w 1994 r. został skierowany do pracy misyjnej pośród chińskich emigrantów w Rosji, na Węgrzech i w Polsce.

W ciągu ostatnich dwóch lat, odkąd dotychczasowy lider grupy chińskich chrześcijan w Warszawie, Simon Lee, wrócił do Kalifornii, pastor Dick kilkakrotnie przyjeżdżał na czterotygodniowe pobyty do Warszawy. Jego działalność miała charakter misyjny w dosłownym tego słowa znaczeniu. Chodził na Stadion Dziesięciolecia, na bazary, wszędzie tam, gdzie mógł spotkać swoich ziomków. Szukał zarówno ludzi ochrzczonych, jak i tych, którzy choćby z ciekawości gotowi byli wziąć udział w zebraniach grupy chrześcijańskiej. Misyjność, dawanie świadectwa i przyciąganie innych ludzi do Chrystusa jest, jak podkreślali wszyscy nasi rozmówcy, bardzo istotnym rysem ich wiary. Pastorowi w ciągu dwóch lat udało się w ten sposób zgromadzić ok. 40 osób, które regularnie uczestniczą w spotkaniach i nabożeństwach.

Pod nieobecność pastora nabożeństwa prowadzi biznesmen Kusno. Do Warszawy przyjechał z Dżakarty (Indonezja), gdzie się urodził. Jego rodzice byli buddystami, jego jednak, jako jedynego z siedmiorga rodzeństwa, posłali do szkoły prowadzonej przez metodystów. Kusno jest przekonany, że był to Boży wybór, dzięki któremu przed dwudziestu laty poznał Biblię i uwierzył w Jezusa.

Do Warszawy wysłała go indonezyjska firma eksportująca do Polski orientalne przyprawy, kawę i kakao. Po przyjeździe szukał kontaktu z Chińczykami-chrześcijanami, zdołał odnaleźć Simona Lee i aktywnie włączył się w pracę misyjną, nawiązując kontakty z innymi Chińczykami mieszkającymi w naszym mieście.

Tylko jeden z naszych rozmówców mówił po polsku. Jang Jing Ilonej (rocznik 1968) jest w naszym kraju już od sierpnia 1991 r. Polskiego nauczył się w szkole średniej w rodzinnym Szanghaju, gdzie jego rodzice pracowali w przedsiębiorstwie handlującym z Polską. Znajomość języka pozwoliła mu znaleźć pracę w firmie z Hongkongu, organizującej w Gdańsku restaurację „Szanghaj”, gdzie pracował przez rok. Później zatrudniał się, z różnym powodzeniem, w firmach handlowych.

Pod koniec 1995 r. poznał Simona Lee a na organizowanych przezeń spotkaniach i studiach biblijnych – jak mówi – poznał Boga. 18 listopada 1995 r. przyjął chrzest. Wielkie znaczenie miało dla niego świadectwo innych członków grupy podczas studiów biblijnych, rozmowy z nimi o ich przeżyciach religijnych i o ich drodze do Boga. Chrześcijaństwo zmieniło go. Nauczył się ufać ludziom, uwolnił się od zazdrości, czuje, że w jego życiu pojawił się nowy, istotny, wartościowy motyw.

W zbierającej się w warszawskim kościele grupie jest 12 osób ochrzczonych. Reszta to wierzący, nie ochrzczeni, lecz zainteresowani chrześcijaństwem uczestnicy spotkań. Status Chińczyków, którzy mieszkają w Polsce, jest bardzo niepewny. Nie radzą sobie z przepisami imigracyjnymi i zmieniającymi się przepisami podatkowymi. Napotykają biurokratyczne trudności w kontaktach gospodarczych. Pracują na kontaktach terminowych, więc wiele osób po paru latach wyjeżdża, przyjeżdżają zaś nowe, co utrudnia obliczoną na dłuższy dystans pracę duszpasterską. Mimo to grupa jest stabilna liczebnie, stabilna też w swym chrześcijańskim zaangażowaniu i pobożności.

Chińscy chrześcijanie w Warszawie nie czują się związani z żadną z historycznie ukształtowanych w świecie zachodnim tradycji. Nasi rozmówcy podkreślali, że chcą być posłuszni tylko Bożemu Słowu i wskazanej w Piśmie drodze życia. Podkreślają swoje pełne zaufanie dla Słowa Bożego, a więc konserwatyzm w odczytywaniu Biblii. Nie chcemy – mówią – zgadzać się na różne nowinki i niepotrzebne dywagacje. Niewątpliwie dominującym rysem ich duchowości jest misyjność – przekonanie o potrzebie czynnego dawania świadectwa, aktywnego docierania do ludzi, którzy nie znają Chrystusa, i dzielenia się z nimi Dobrą Nowiną.

aa.