Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

6 / 1998

Studium biblijne na przykładzie losów Bileama i Hioba

Część II

HIOB,
czyli jak Bóg dopuszcza, by cierpiał człowiek sprawiedliwy

W przypadku Bileama mieliśmy do czynienia z samowolnym odejściem się od objawionej woli Bożej. Przykład Hioba z kolei ilustruje dopust Boży z innej strony. Tu za sprawą samego Boga, za Jego przyzwoleniem, na człowieka spada niezasłużone cierpienie.

Biblia bardzo ogólnikowo mówi o Hiobie, przedstawiając go zdawkowo na samym początku księgi jego imienia: „Był mąż w ziemi Uz imieniem Job” (będziemy używać formy Hiob, która upowszechniła się w polszczyźnie od czasów Żeromskiego). Kiedy żył – równie dobrze może być tylko bohaterem literackim – i gdzie znajdowała się ziemia Uz, nie wiadomo. Niektórzy sądzą, że mogła leżeć na wschód od Kanaanu, inni, że chodzi o rejon Edomu. Czas życia Hioba też trudno ustalić; mógł żyć w czasach Abrahama lub jego wnuka Jakuba. Najpewniej jednak żył w epoce przedsynajskiej, tj. przed ustanowieniem pełnego kultu ofiarnego, gdyż księga wspomina tylko o ofiarach całopalnych1 (1:5; 42:8).

Ale najważniejsze jest to, co kilkakrotnie mówi o nim samo Pismo: „mąż ten był nienaganny i prawy, bogobojny i stroniący od złego” (1:1.8; 2:3). Dowiadujemy się też, że miał żonę i dziesięcioro dorosłych dzieci (siedmiu synów i trzy córki), że był „najmożniejszy ze wszystkich mieszkańców Wschodu”, a jego potomstwo żyło w dostatku, on zaś, „aby ich poświęcić (...), składał całopalenia za każdego z nich” (1:4-5). W kilku zaledwie wierszach Biblia szkicuje przed nami wizerunek zamożnego posiadacza ziemskiego, szczęśliwego ojca rodziny i człowieka głęboko bogobojnego. Wizerunek godny podziwu, choć może nieco idylliczny.

Bardziej zaskakująca jest przyczyna dopustu zesłanego na Hioba. W dwóch niemal identycznych opisach (1:6-12; 2:1-6) ukazany jest Bóg w otoczeniu swego Niebiańskiego Dworu jako suwerenny Pan wszechświata, któremu służy wszystko i na niebiosach, i na ziemi. Rzecz znamienna: pośród istot stworzonych, które na Jego rozkaz regularnie muszą stawiać się przed Nim, jest „też i szatan” (1:6; 2:1). I on, mimo swego buntu i upadku, musi służyć Temu, który jedynie jest Panem. Słowo „szatan” (hebr. śatan wywodzi się z terminologii sądowniczej i oznacza przeciwnika, oskarżyciela, oszczercę) występuje w tej części księgi aż 14 razy.

W pierwszej scenie Bóg pyta szatana: „Czy zwróciłeś uwagę na mojego sługę, Hioba?”, dodając natychmiast: „bo nie ma mu równego na ziemi”. Odpowiedź szatana to celnie sformułowane oskarżenie: „Czy za darmo jest Hiob tak bogobojny? (...) wyciągnij tylko rękę i dotknij tego, co ma; czy nie będzie Ci w oczy złorzeczył?” Zauważmy, że obie wypowiedzi charakteryzują nie tylko Hioba, ale również Boga i szatana. Bóg mówi o swym słudze z dumą, szatan zaś ripostuje z szyderczą podejrzliwością: czy aby na pewno pobożność Hioba jest czysto bezinteresowna? Podważa tym samym nie tylko prawość Hioba, ale przede wszystkim autorytet Boga.

Bóg zatem dopuszcza, by Hiob został poddany próbie, która objawi prawdę o nim, i dozwala działać szatanowi: „Oto wszystko, co ma, jest w twojej mocy, tylko jego nie dotykaj!” Zwróćmy uwagę, że wszystko pozostaje pod kontrolą Boga a szatan na każde swe działanie musi otrzymać Boże przyzwolenie i wolno mu działać tylko w granicach tego dopustu. Na Hioba spada więc seria ciosów i nieszczęść: (1) napaść Sabejczyków, utrata wołów, oślic i śmierć sług;2 utrata trzody i śmierć kolejnych sług; (3) atak Chaldejczyków, utrata stad wielbłądów i śmierć dalszych sług, a wreszcie (4) śmierć wszystkich dzieci w czasie gwałtownej burzy (w. 14-19).

Dopust Boży, który spotkał Hioba, był próbą: czy rację ma szatan-oskarżyciel i Hiob będzie Bogu złorzeczył, czy nie? W odpowiedzi na doświadczenie zesłane przez Boga Hiob rozdarł szaty, ogolił głowę na znak żałoby, padł na ziemię, oddając pokłon Bogu, i rzekł: „Nagi wyszedłem z łona matki mojej i nagi stąd odejdę. Pan dał, Pan wziął, niech będzie imię Pańskie błogosławione” (w. 20-21). Biblijny komentator wydaje wówczas następującą opinię o nim: „W tym wszystkim nie zgrzeszył Hiob i nie wypowiedział nic niestosownego przeciwko Panu”. Nieświadom przyczyny swych cierpień, oddał Bogu chwałę w chwili złej tak samo, jak okazywał Mu cześć w chwilach dobrych. Jak powiada Księga – „tak czynił Hiob zawsze” (1:5). Oto rezultat próby: wychodzi na jaw, że Bóg jest prawdomówny, Hiob – bogobojny nie dla korzyści, szatan zaś okazał się oszczercą i kłamcą.

W drugiej scenie (2:1-6) Bóg zadaje szatanowi pytanie niemal identyczne i dodaje: „[Hiob] trwa jeszcze w swej pobożności, chociaż ty mnie podburzyłeś, abym go bez przyczyny zgubił”. Jak poprzednio, tak i teraz w odpowiedzi szatana kryje się oskarżenie wymierzone zarówno przeciw Hiobowi, jak i przeciwko Bogu: „Skóra za skórę! Wszystko, co posiada, człowiek odda za swoje życie. Lecz wyciągnij tylko rękę i dotknij jego kości i jego ciała, a na pewno będzie Ci złorzeczył w oczy”.

Ponieważ w dalszym ciągu podawana jest w wątpliwość pobożność Hioba – a zarazem autorytet Boga, który ją poświadcza – Pan dopuszcza, by szatan ponownie doświadczył Hioba, ściśle jednak określając mu zakres swobody: „Oto jest w twojej mocy, tylko jego życie zachowaj”. W rezultacie szatan „dotknął Hioba złośliwymi wrzodami od stóp aż do głowy”. Trudno ustalić, o jakiej chorobie jest tu mowa. Tradycyjnie uważa się, że był to trąd, zdaniem innych – słoniowacizna, bardzo bolesna choroba tropikalna, jeszcze inni dopatrują się tu jakiejś szczególnej, tajemniczej choroby. Tak czy owak, była to bardzo ciężka dolegliwość. Czytamy, że Hiob „wziął sobie skorupę, aby się nią skrobać, i siedział w popiele” (2:8). Na marginesie dodajmy, że kryje się tu ważna informacja: Hiob postąpił najrozsądniej, siadając w popielisku, ponieważ było to miejsce najczystsze, wyjałowione przez ogień, pozbawione zarazków. Najpewniej mamy tu ślad zastosowania starożytnej medycyny ludowej (2).

Przytoczona dalej rozmowa Hioba z jego bezimienną żoną pokazuje, jak serdeczną troską ten ciężko doświadczony człowiek otacza swą towarzyszkę życia. Cierpi ona nie tylko z powodu jego choroby, ale przede wszystkim jako matka, która nie może podźwignąć się po stracie dziesięciorga dzieci. Właśnie w takim świetle należy odczytywać jej pełne goryczy słowa: „jeszcze trwasz w (...) pobożności? Złorzecz Bogu i umrzyj!” Hiob postępuje jak przyjaciel i duszpasterz swojej żony, gdy mówi: „Dobre przyjmujemy od Boga, czy nie mielibyśmy przyjmować i złego?” I znowu zdanie Boga i Biblii o Hiobie jest spójne, a wyraża je komentarz: „W tym wszystkim nie zgrzeszył Hiob swymi usty” (2:10).

Ponownie zatem okazało się, że autorytet Boga jest niepodważalny a Jego Słowo prawdziwe. Hiob także wyszedł zwycięsko z tej próby – jego prawość nie jest koniunkturalna, zależna od obrotu losu. Z tej niełatwej lekcji płynie wniosek, że Bóg ma zawsze na celu dobro tych, którzy w Niego wierzą. I nawet wówczas, gdy nakłada na nich ciężar swego dopustu, ma nadzieję, że Jego wierni wytrwają przy Nim i zniosą ciosy, które na nich zesłał. Szatan natomiast chce, by przygnieciony cierpieniem człowiek zbuntował się i Bogu w oczy złorzeczył. Mówiąc krótko: i Bóg, i szatan chce zyskać człowieka dla siebie, chce ukształtować go na swe podobieństwo. Czyja wola przemoże – pytamy, mając w pamięci to, jak człowiek postępuje od wieków. A Księga Hioba dodaje nam otuchy: to Bóg osiągnął swój cel, a szatan poniósł klęskę. Mimo że Hiob pozostał chory i biedny.

Dalszą, główną część księgi otwiera narzekanie Hioba na własny straszny los: „Przeklęte życie (...), błogosławiona śmierć” (por. 3:1-25). Dalej następują trzy poetyckie cykle rozmów Hioba z jego przyjaciółmi, mowy tajemniczego Elihu, Słowo Boga skierowane do Hioba i jego odpowiedź oraz prozatorskie zakończenie niosące wieść o odmianie losu. Dialogi są wyrazem potocznej opinii, że żaden człowiek nie jest sprawiedliwy przed Bogiem (np. 15:14), a cierpienie to kara za nieprawość i grzech. Hiob jednak utrzymuje, że jest sprawiedliwy i cierpi niewinnie, a Bóg, który był jego przyjacielem w przeszłości, będzie Nim też, gdy jako Odkupiciel stanie nad jego prochem (19:25 i n.; jest to jednocześnie wyraz wiary w zmartwychwstanie, choć nie była ona powszechnie wyznawana w Izraelu).

Największym życzeniem Hioba jest to, by Bóg mu się objawił lub by on sam mógł stanąć przed Nim i poznać odpowiedź na dręczące go pytania. Bóg wysłuchuje modlitwy Hioba, przychodzi doń i zadaje mu mnóstwo pytań, na które ten odpowiedzieć nie może, bo są to pytania retoryczne. Sprowadzają się one w gruncie rzeczy do jednego: „Czy znasz porządek nieba albo czy możesz jego władztwo ustanowić na ziemi?” (38:33). Następnie ich ton i temat się nieco zmienia, przechodząc w końcu w dość humorystycznie brzmiącą pochwałę hipopotama i krokodyla (tak w naszych przekładach; w tekście hebrajskim występuje tu, użyte w Biblii tylko raz, słowo behemot, tłumaczone jako hipopotam).

Tym jednak, co nas tutaj interesuje, jest reakcja Hioba. Jego odpowiedź brzmi: „Wiem, że Ty możesz wszystko i żaden Twój zamysł nie jest dla ciebie niewykonalny (...) ja mówiłem nierozumnie o rzeczach cudownych dla mnie (...) Tylko ze słyszenia wiedziałem o Tobie, lecz teraz moje oko ujrzało Ciebie. Przeto odwołuję moje słowa i kajam się w prochu i popiele” (42:2.3.5. 6). Łaskawe przyjście Boga sprawiło, że Hiob poznał Go naprawdę. Wtedy Bóg odmienił jego los: przywrócił mu zdrowie, obdarzył go dwakroć większym majątkiem niż poprzednio, obdarzył jego i jego żonę dziesięciorgiem dzieci. Biblia mówi, że Hiob żył jeszcze sto czterdzieści lat, ciesząc się swym potomstwem do czwartego pokolenia. „I umarł Hiob stary i syty dni”.

Jeśli przeczytamy tę księgę uważnie, przekonamy się, że Hiob z początku i końca tej opowieści to dwaj całkiem różni ludzie. Hiob I, mimo niewątpliwej, bo aż dwukrotnie „Bożym atestem” potwierdzonej prawości, miał tylko wiarę pierwotną. Natomiast Hiob II to człowiek, który posiadł wiarę dojrzałą; Hiob przemieniony i odrodzony. Stało się tak, bo przeszedł Bożą szkołę cierpienia. Ani on, ani jego przyjaciele nie potrafili wyjaśnić przypadłości jego losu. Dopiero gdy przyszedł doń sam Bóg – Hiob w Nim znalazł odpowiedź na pytanie o przyczyny swych cierpień. My jej jednak nie znamy, ponieważ Biblia jej nie objawia. Znaczy to, że jedynie Bóg ją zna i że tylko On może pełną odpowiedź człowiekowi cierpiącemu, każdemu z osobna.

Historia Bożego dopustu w życiu Hioba dotyczy dwóch płaszczyzn: antropologicznej i teologicznej. W tym pierwszym wymiarze Bóg działał w jego życiu, by osiągnąć w nim jako człowieku to, co zamierzył dla swego stworzenia. We wstępnej, pierwotnej fazie wiary Hiob jest przed Bogiem wprawdzie bez zarzutu, ale stanowi materiał surowy, nie poddany obróbce. Jest jak pryzma złotej rudy – jego wartość i piękno jeszcze się w pełni nie ujawniły. Cierpienie pełni więc funkcję pieca hutniczego: dzięki niemu Bóg pragnie w ziemskim życiu człowieka wydobyć jego kształt, wartość i piękno.

W sensie teologicznym cierpiący niewinnie Hiob przypomina cierpienia Syna Bożego Jezusa Chrystusa, choć oczywiście cierpienie Hioba nie ma sankcji zbawczej. Bóg pragnie jednak sprawić, by jego i nasza „wypróbowana wiara okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci, i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus” (I Ptr. 1:7).

*

Przyglądając się poprzednio meandrycznej drodze Bileama, doszliśmy do wniosku, że człowiek gotuje sobie tragiczny los, gdy znając wolę Bożą w odniesieniu do swego życia, samowolnie ją przekracza i w dążeniu do realizacji własnego celu  wkracza w sferę dopustu. Jeśli z tej drogi nie zejdzie, mimo kolejnych zachęt, jakich w swej łasce nie szczędzi mu Bóg, staje się przyczyną własnych niepowodzeń, a w końcu i zguby.

Odmienny jest przypadek Hioba. Bóg zsyła nań dopust, aby zdobyć w nim co najmniej dwa cele: pomóc mu osiągnąć duchową dojrzałość oraz by przez swe niewinne cierpienie zyskał podobieństwo do cierpień Jezusa Chrystusa.

W swoim Synu, Jezusie Chrystusie, Bóg dokonał zbawienia i obdarzył nas wolnością od grzechu, szatana i świata. Zatem będąc wolni przed Bogiem, starajmy się postępować według Jego upodobania i dokonywać wyborów życiowych w zgodzie z Jego świętą wolą, która – jak mówi apostoł Paweł – jest „dobra, miła i doskonała” (por. Rzym. 12:1-3).

Ks. Mieczysław Kwiecień

___________
1 Ofiary całopalne uważa się za najstarszy typ ofiar, związany z naturalnym kapłaństwem, które sprawowali ojcowie rodzin (rodów), np. Noe czy Abraham.
2 Według przekładu ks. Wujka i Biblii Tysiąclecia Hiob siedział „na gnoju”. Za słuszniejszy uważam pogląd ks. bp. Jana Szerudy, że było to miejsce, gdzie gromadzono popiół z domowego paleniska. Taką wersję przyjęto w cytowanej tu Biblii Warszawskiej, której współtłumaczem był ks. prof. Jan Szeruda.