Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

7-8 / 1998

Nie jestem historykiem ani teologiem, dlatego ograniczę się do opowiedzenia Państwu, jak proklamowanie edyktu nantejskiego i jego późniejsze odwołanie wpłynęło na losy mych przodków, hugenotów. Chciałbym także przedstawić dyskusje wokół edyktu nantejskiego, które toczą się obecnie we Francji. Niektórzy Francuzi, zwłaszcza protestanci, zastanawiają się nawet, czy na dobrą sprawę należy świętować rocznicę jego ogłoszenia.

Czym był edykt nantejski
Historię edyktu nantejskiego bardzo dobrze przedstawił dr hab. Wojciech Kriegseisen w artykule opublikowanym w kwietniowym numerze „Jednoty”, przypomnę więc tylko, że edykt ten został ogłoszony w mieście Nantes w Bretanii. Dokładna data jest nieznana; miało to miejsce w kwietniu 1598 r. (13, 23 lub 30) za rządów Henryka IV. Henryk IV, zanim został królem Francji, był protestantem, a później kilkakrotnie zmieniał wyznanie, jednak uważa się powszechnie, że w głębi duszy zawsze pozostał wierny religii protestanckiej.

Edykty były królewskimi aktami prawnymi, które różniły się od rozporządzeń tym, że dotyczyły tylko jednej konkretnej dziedziny, jednego regionu lub jednej kategorii społeczeństwa – w tym przypadku protestantów. Edykt nantejski miał regulować sytuację prawną mniejszości protestanckiej we Francji. Można w nim wyróżnić trzy najistotniejsze aspekty:

– z politycznego punktu widzenia był to traktat pokojowy kończący na jakiś czas wojny religijne toczące się od trzydziestu lat we Francji;
– z prawnego punktu widzenia był to akt określający status wyznań religijnych;
– posiada on również wymiar historyczny i symboliczny, pozostający nadal przedmiotem żywej dyskusji, o której wspomnę później.

Aktem tym król Henryk IV wymusił na katolikach i protestantach zgodę na pewien kompromis. Tolerancja, jaka miała zapanować w wyniku jego ogłoszenia, nie była oczywiście tolerancją w dzisiejszym pozytywnym znaczeniu tego słowa, które zakłada przychylną akceptację drugiej strony, ale w tym znaczeniu, że ktoś różniący się od nas ma prawo żyć zgodnie ze swym sumieniem. Protestanci uzyskali prawo wolności sumienia, kultu religijnego (tam, gdzie był już wcześniej praktykowany), możliwość uczęszczania do wszelkich szkół świeckich oraz wykonywania wszelkich zawodów. Po raz pierwszy w tej części Europy tego rodzaju prawa dla innowierców zostały zapisane, nawet jeśli zakładano, że sytuacja ta będzie trwać tylko przez pewien czas, tj. do chwili, gdy Francja powróci do pożądanej normalności, co według edyktu nantejskiego mogło oznaczać jedynie powrót do katolicyzmu.

Dzieje mej rodziny
We Francji, podobnie jak w innych krajach europejskich, istnieje wielkie zainteresowanie genealogią. Poszukiwania ułatwia fakt, że – oprócz miejsc, gdzie toczyły się szczególnie intensywne działania wojenne – stare archiwa zazwyczaj zachowały się w dobrym stanie i są ogólnodostępne. Archiwa te pozwoliły precyzyjnie zarejestrować dzieje poszczególnych regionów Francji na przestrzeni kilku wieków. Podobnie było w przypadku Delfinatu, skąd pochodzi moja rodzina, górzystego regionu z okolic Grenoble, położonego niedaleko Szwajcarii.

Delfinat pozostawał pod silnym wpływem protestantyzmu. Po latach wojny religijnej był jednak poważnie zrujnowany i edykt nantejski położył kres spustoszeniom dokonywanym przez wojska obu stron. Jego ogłoszenie sprawiło, że w wielu wspólnotach protestanci, którzy często stanowili większość mieszkańców, mogli wreszcie współżyć w miarę normalnie z katolikami. W wielu wioskach zaczęto budować obok siebie kościół katolicki i kościół ewangelicki.

Te wspólnoty, czyli dzisiejsze gminy, wybierały dwóch radnych. Jeden z nich był zawsze katolikiem, drugi protestantem. Ich władza ograniczała się do rozdzielania podatków, a następnie ich ściągania. Bywało, że na radnych protestanckich wybierano kobiety. Dwaj moi przodkowie objęli to stanowisko w roku 1635 i 1666. Były to czasy ograniczonej, ale realnej demokracji.

Dla moich przodków o wiele bardziej odczuwalne stały się skutki odwołania edyktu nantejskiego, co nastąpiło w roku 1685, podczas panowania Ludwika XIV (Króla-Słońce). Musieli zdecydować się na zmianę wyznania albo wyemigrować. Jeden z nich, Jacques, został publicznie pod kościołem stracony przez uduszenie, ponieważ wypluł hostię do kapelusza po przymusowym nawróceniu. Drugiego, Jean-Pierre'a, skazano na galery za to, że wziął udział w nabożeństwie „na pustkowiu”, czyli w nielegalnym nabożeństwie protestanckim w górach. Trzeci, Jean-Marc, wyemigrował do Kanady, gdzie do tej pory żyje jego wielu potomków, którzy zostali katolikami. Jeszcze inny, Jean, wyemigrował do Genewy, bo jako protestant nie mógł wykonywać we Francji zawodu chirurga.

Odwołanie edyktu nantejskiego zadecydowało o radykalnej odmianie życia francuskich protestantów. Nie można było uniknąć “nawrócenia” na katolicyzm, jeżeli chciało się wziąć ślub. Śluby zawierane przez protestantów “na pustkowiu” nie były oczywiście uznawane, dlatego też protestanci najczęściej pobierali się dwa razy: przed księdzem katolickim i, nielegalnie, przed ewangelickim. Te same problemy pojawiały się po narodzinach dzieci; oficjalnie uznawano jedynie potomstwo zrodzone ze związku formalnie zarejestrowanego w kościele katolickim.

Większość mych przodków uważała nawrócenie na katolicyzm za formalność, która ich do niczego nie zobowiązywała. W latach 1685-1787 wszyscy oni byli chowani poza cmentarzem katolickim, w tzw. „terre profane”, czyli w ziemi niepoświęconej, najczęściej we własnych ogrodach albo w szczerym polu. Do dzisiejszego dnia spotyka się często w tym regionie piękne, stare cyprysy upamiętniające miejsca pochówków protestanckich.

Od roku 1745 trudności i szykany nasilają się jeszcze bardziej i moi przodkowie, podobnie jak większość protestantów francuskich, decydują się na ucieczkę w góry, w odludne lasy lub na emigrację (250 tysięcy emigrantów, największa emigracja w historii Europy po Żydach hiszpańskich), by móc normalnie uprawiać swe zawody.

W miejscach, które sobie wybrali, a więc głównie w miejscowości Poët-Laval, moi przodkowie mieli raczej szczęście do duchowieństwa katolickiego; byli to księża bardziej tolerancyjni od duchownych w innych regionach. Szczerze mówiąc, księża katoliccy nie mieli w tych okolicach wielkiego wyboru; stawali w obliczu silnej, zamożnej większości protestanckiej, do której należeli miejscowi notable, szlachta i rzemieślnicy, podczas gdy katolicy byli najczęściej biedni i niepiśmienni.

Dodam jeszcze – co może wydawać się bardzo dziwne – że w roku 1789 to właśnie ksiądz katolicki a wraz z nim mój przodek Henri de Lacoste powitali z wielkim entuzjazmem wieści o rewolucji ogarniającej cały kraj. Henri de Lacoste został zresztą pierwszym obieralnym merem Poët-Laval.

Edykt nantejski obecnie
Co oznacza dzisiaj edykt nantejski? Czy należy świętować jego 400-setną rocznicę? Na ile jego przesłanie zachowało swą aktualność w naszych czasach?

Część Francuzów zastanawia się, czy warto w ogóle jakoś szczególnie obchodzić tę rocznicę. Dyskusje na ten temat doprowadziły, ogólnie rzecz biorąc, do skrystalizowania się dwóch stanowisk. Po jednej stronie znajdujemy historyków, którzy za właściwą interpretację znaczenia edyktu uważają tezę, że nie doprowadził on do narodzin jakiejkolwiek tolerancji, a jedynie umożliwił współistnienie dwu wyznań na nierównych zasadach, w dodatku tylko przez krótki czas. Podkreślają, że edykt nie został przyjęty ze szczególnym entuzjazmem nawet przez ówczesnych protestantów, nie zapewniał im bowiem bezpiecznej przyszłości, a wręcz odwrotnie – jego późniejsze odwołanie było w pewnym sensie z góry wpisane w jego treść. Edykt nantejski miał na celu definitywne rozwiązanie problemu, jaki stanowiła obecność protestantyzmu we Francji – zakładał powrót do jednolitości wyznaniowej – a obowiązywał bez zakłóceń tylko 12 lat1.

Przedstawiciele wspólnoty protestanckiej i zwykli wierni zwracają jednak uwagę przede wszystkim na fakt, że edykt wprowadził zasadę wolności sumienia i pierwsze elementy późniejszej laickości państwa. Głosił on, że podstawowym warunkiem pokojowego współżycia obu wyznań jest unikanie wszelkiej prowokacji i zapomnienie o dawnych waśniach. Znajdujemy na przykład w edykcie wezwanie, by katolicy nie wybierali tras procesji obok zborów protestanckich i by rzemieślnicy protestanccy nie pracowali ostentacyjnie w święta katolickie.

Edykt nantejski nie może być uważany ani za zwycięstwo katolików – mimo że w końcu to oni skorzystali na nim najwięcej – ani protestantów. Godne uwagi jest to, że protestanci i katolicy zgodzili się, przynajmniej wtedy, żeby umowa ta nie okazała się zupełnym triumfem jednej strony nad drugą.

Nicolas de Bouillame de Lacoste
[Autor przebywa w Polsce służbowo, związany jest z warszawską parafią ewangelicko-reformowaną]

1 W 1620 r. wybuchła kolejna wojna domowa (edykt zniesiono formalnie po 87 latach, w roku 1685)