Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

9 / 1998

WŚRÓD KSIĄŻEK

Na polskim rynku księgarskim ukazała się przed paroma miesiącami książka Jana Szturca Ewangelicy w Polsce. Słownik biograficzny XVI-XX wieku, wydana nakładem Augustany1. To bardzo potrzebna i długo oczekiwana (chyba nie tylko przez środowiska ewangelickie) pozycja, której pobieżne choćby przewertowanie pozwala uświadomić sobie, jak bogaty jest dorobek polskiej Reformacji. Dlatego Autorowi i Wydawcy należą się słowa uznania i podziękowania. Ale jak z każdym nowatorskim przedsięwzięciem, tak i z tym związane są kłopoty. Największym kłopotem Autora okazał się dobór haseł wynikający z nieprecyzyjnego sformułowania kryteriów decydujących o umieszczeniu lub nieumieszczeniu czyjegoś biogramu.

Już podczas lektury Wstępu rzucają się w oczy rozterki Autora, który nie może się zdecydować na wyraźne zakreślenie ram, w jakich zamierza się poruszać. Raz pisze, że nie było dotychczas takiej publikacji o charakterze biograficznym, która by ukazywała wkład społeczności polskoewangelickiej [podkr. I. S.] do kultury i nauki polskiej (czym sugeruje, że Słownik tę lukę wypełni), za chwilę natomiast dodaje, że nie ogranicza się do prezentowania sylwetek Polaków czy ludzi, którzy przejawiali jakiś stopień więzi z polskością. Dlatego obficie zamieszcza biogramy osób określających się po stronie niemieckiej, a także innych cudzoziemców, jeśli ci odegrali większą rolę w dziejach protestantyzmu na ziemiach polskich [podkr. I. S.].

I tak oto nie o wkład polskiego ewangelicyzmu do kultury narodowej już chodzi, lecz o dzieje protestantyzmu na ziemiach polskich, przy czym definicją „ziemie polskie” Autor obejmuje tereny w różnym czasie kulturowo lub historycznie powiązane z polskością i stwierdza, że wiele ziem etnicznie polskich przez stulecia pozostawało poza jej [Polski] granicami, a właśnie te tereny charakteryzowały się często dużym odsetkiem ludności protestanckiej (Śląsk, Pomorze). Dzięki takiemu zabiegowi formalnemu Jan Szturc mógł umieścić w swoim Słowniku biogram... Friedricha Schleiermachera czy Dietricha Bonhoeffera, no bo wszak obaj ci wielcy Niemcy i ewangeliccy teologowie mieli szczęście urodzić się we... Wrocławiu! Oczywiście etnicznie polskim. (Pominięty został natomiast Immanuel Kant, mimo że pochodził z Królewca, zasłużonej niegdyś dla Reformacji w Polsce stolicy Prus Książęcych). Kryterium narodowościowe pozwala też Autorowi leksykonu zamieścić obszerny biogram Josefa Alexandra Spickermana, niemieckiego działacza luterańskiego z Łodzi i senatora (nie podano, dlaczego i przez kogo w 1930 r. został skłoniony do zrzeczenia się mandatu, zob. s. 281), który w 1944 r. został członkiem NSDAP. Brakuje za to pastora polskiego zboru luterańskiego w Łodzi, ks. Adolfa Gloca, który z kolei w grudniu 1939 r. (był wówczas wikariuszem) został aresztowany przez gestapo i był szykanowany za trwanie przy polskości.

Wydaje się, że sam Autor dostrzegł swoją niekonsekwencję, gdyż zaraz na początku Wstępu, asekurując się, napisał, że ...temat tak rozległy pod względem chronologicznym, mocno niedookreślony, jeśli idzie o zakres terytorialny, a trudny także ze względu na charakter opracowania wymusza nieprecyzyjne kryteria doboru haseł. To pociąga za sobą spory subiektywizm w podejściu autora, może więc rodzić dyskusję.

To prawda. Dobór haseł jest subiektywny i dyskusyjny.

Stwierdzając we Wstępie, że zamieszczone biogramy dotyczą tylko wyznawców tzw. historycznych Kościołów ewangelickich (czyli augsburskiego i reformowanego)2, gdyż do tej pory nie ma w Polsce jednoznacznej definicji słowa „ewangelik”, a ponadto pozostałe Kościoły o rodowodzie protestanckim (metodystyczny, baptystyczny, ewangeliczne i in.) nie zdołały jeszcze wprowadzić do dorobku ogólnonarodowego swych znaczących przedstawicieli – Autor znów wykazuje niekonsekwencję, bo zamieszcza biogram niedawno zmarłego ks. prof. Witolda Benedyktowicza. Jak wiadomo – metodysty. I dobrze, że to czyni, bo chodzi o wybitnego polskiego teologa  ewangelickiego, wykładowcę ChAT i ekumenistę, tylko po co w takim razie pisze o jakichś luterańskich i reformowanych kryteriach weryfikacyjnych? (A tak na marginesie: nie zgadzam się ze stwierdzeniem o braku „znaczących przedstawicieli” wspomnianych społeczności chrześcijańskich. Parę nazwisk by się bez trudu znalazło – na początek ks. Aleksandra Kircuna z Kościoła baptystów, wielkiego formatu chrześcijanina i ekumenisty, który wraz z kilkoma innymi duchownymi ewangelickimi, m.in. z ks. Ludwikiem Zaunarem, zakładał w czasie okupacji hitlerowskiej tajną Tymczasową Radę Ekumeniczną w Warszawie.) W tej sytuacji dziwi umieszczenie w Bibliografii aż trzech pozycji – pióra Ryszarda H. Tomaszewskiego – poświęconych chrześcijanom ewangelicznym w Polsce. Czyżby więc początkowo Autor chciał uwzględnić przedstawicieli tych wyznań, a później z jakichś (z jakich?) powodów zmienił zamiar?

Wiadomo, że pierwsze wydanie tego typu książki zazwyczaj bywa obciążone błędami. Tyle że w tym wypadku części błędów dałoby się uniknąć, przynajmniej w odniesieniu do osób wyznania ewangelicko-reformowanego, gdyby tylko Autor wyraził chęć współpracy i konsultacji. Szkoda, że tego nie zrobił, zwłaszcza że potknięcia lub rażące braki najczęściej dotyczą postaci, o których pamięć wciąż jest żywa w naszym środowisku.

I tak na przykład przykro czytać, iż długoletni biskup Kościoła ewangelicko-reformowanego i wykładowca ChAT ks. Jan Niewieczerzał nie ukończył wyższych studiów teologicznych (!). Sprawdziłam w podanym pod hasłem źródle (Z ufnością w przyszłość). Autorka (Barbara Stahl) zamieszczonego tam życiorysu ks. J. Niewieczerzała pisze na s. 11: Ponieważ wojna uniemożliwiła mu kontynuację studiów, teraz [tzn. po wojnie – przyp. I. S.] składa ostatnie egzaminy i w czerwcu 1949 r. uzyskuje dyplom na wydziale Teologii Ewangelickiej Uniwersytetu Warszawskiego. Z niewiadomych powodów informacja ta została w Słowniku przeinaczona: Po ukończeniu szkoły średniej [...] wstąpił na Wydział Teologii Ewangelickiej Uniwersytetu Warszawskiego, którego jednak nie ukończył z powodu wybuchu wojny.

Łatwo by nam też przyszło pomóc w ustaleniu przynależności konfesyjnej ministra spraw zagranicznych RP,  płk.  Józefa Becka, który pochowany został na cmentarzu wojskowym w Bukareszcie przez węgierskiego pastora ewangelicko-reformowanego, a po blisko 50 latach, na życzenie syna, Andrzeja Becka, MSZ, zajmujące się sprowadzeniem prochów jego ojca do znów wolnej Polski, zwróciło się do władz naszego Kościoła o odprawienie uroczystości pogrzebowych w obrządku tego wyznania. Prochy spoczęły na powązkowskim Cmentarzu Wojskowym, a nabożeństwo żałobne w kościele św. Karola Boromeusza prowadził 25 maja 1991 roku ks. Bogdan Tranda w asyście jeszcze trzech duchownych reformowanych i w obecności kilku hierarchów rzymskokatolickich (zob. np. „Jednota” 1991, nr 7, s. 18-19).

Jeśli zaś chodzi o biogram Stefana Żeromskiego, to warto wiedzieć, że w Łodzi żyje jeszcze osoba, która była świadkiem jego regularnych wizyt na plebanii „na Lesznie” i długich rozmów z ks. Stefanem Skierskim, poprzedzających konwersję. Może wie coś więcej? Córka pisarza Monika Żeromska wspomina w swoich pamiętnikach o zmianie wyznania przez ojca i o pomocy, jakiej obie z matką doświadczyły od reformowanego zboru warszawskiego w trudnym okresie tułaczki po Powstaniu.

Wracając zaś do wyboru haseł: niepodobna nie wytknąć Autorowi, że im bliżej współczesnych czasów, tym luki większe i trudniejsze do pojęcia. Czytelnik przestaje zupełnie orientować się, jakie względy decydowały o umieszczeniu jednych nazwisk a pominięciu innych. Wprost szokująca jest nieobecność biogramów duchownych tego formatu co senior ewangelicko-augsburskiej diecezji warszawskiej (nie przyjął i nie używał tytułu biskupa) ks. Jan Walter czy inny luterański pastor ks. Jerzy Otello (jego praca na Mazurach!), a także trzej księża naszego Kościoła: Bogdan Tranda, Jerzy Stahl, Władysław Paschalis-Ochedowski (ordynowany na diakona, prekursor ekumenii z katolikami). To ci, co odeszli niedawno, więc nie trzeba tu dowodzić, kim byli i co wnieśli do ewangelicyzmu  polskiego.

A czy można sobie wyobrazić polski Kościół ewangelicki w dwudziestoleciu międzywojennym bez takich reformowanych pastorów jak ks. ks. Ludwik Zaunar († Dachau), Jerzy Jelen († Dachau), Jan Potocki, kapelan WP († Katyń), Roman Mazierski, kapelan WP i organizator Kościoła Ewangelicko-Reformowanego na Obczyźnie (że nie wspomnę o zasługach dla Polonii ewangelickiej jego żony, pastorowej Stanisławy Mazierskiej). A gdzie rodzina Tosiów?

Na kartach Słownika zabrakło też nazwisk wielu zasłużonych dla polskiej kultury i nauki świeckich ewangelików reformowanych naszej doby. Z dalszą przeszłością sprawa ma się lepiej, choć i w tym zakresie materiał wymaga uzupełnienia (przykładowo: brak biogramu Daniela Chodowieckiego, zob. „Jednota” 7/93, s. 13-14) i konfesyjnego doprecyzowania3. Wymieniam nazwiska tak, jak przychodzą mi na myśl: płk Jan Władysław Nelken (†Katyń) – jeden z największych przed wojną polskich psychiatrów (jego córka Anna, żołnierz AK, zginęła w Powstaniu Warszawskim; syn Jan żyje i jest członkiem stołecznej parafii); Tadeusz Semadeni, syn ks. Władysława Semadeniego, wybitny prawnik, sędzia i prokurator, współpracownik Kedywu, poległ w Powstaniu, pośmiertnie odznaczony Krzyżem Virtuti Militari (poległ także jego starszy syn Allan; drugi syn, Zbigniew, żyje, jest profesorem matematyki na UW i członkiem warszawskiej parafii); Juliusz Kaden-Bandrowski, legionista, pisarz, poległ w Powstaniu (jego syn Paweł również); prof. dr Zofia Lejmbach, znakomity lekarz pediatra, żołnierz AK, współpracownica prof. Władysława Szenajcha, prorektor Akademii Medycznej w Warszawie, pierwsza kobieta na urzędzie prezesa Konsystorza; dr Gabriela Pianko, filolog klasyczny, Uniwersytet Warszawski, długoletni radca świecki Konsystorza, nb. autorka prac o wkładzie ewangelików do kultury polskiej; Stanisław Schuch, inżynier, wybitny znawca koni, człowiek cieszący się ogromnym autorytetem moralnym (jego żoną była Stefania Schuchowa, znana autorka literatury dziecięcej; ich syn Piotr, żołnierz AK, poległ w Powstaniu); Aleksander Enholc, zasłużony długoletni dyrektor Brytyjskiego i Zagranicznego Towarzystwa Biblijnego (jego córka Barbara Enholc-Narzyńska kontynuuje dzieło ojca). Sądzę, że listę tę można by jeszcze długo kontynuować.

Już w czasie pisania tego tekstu dowiedziałam się, że ostatnio Jan Szturc nawiązał jednak kontakt z naszą Komisją Dokumentacji, Informacji i Wydawnictw w Warszawie, co – jak mniemam – dobrze rokuje drugiemu, poprawionemu i uzupełnionemu, wydaniu Słownika. Czego Czytelnikom, Autorowi i sobie z niepoprawnym optymizmem życzę.

Irena Strawska

_________
1 Jan Szturc: Ewangelicy w Polsce. Słownik biograficzny XVI-XX wieku. Redakcja naukowa: dr hab. Janusz T. Maciuszko. Ośrodek Wydawniczy „Augustana”, Bielsko-Biała 1998, s. 345 (oraz liczne ilustracje czarno-białe)
2 Autor czyni jednak wyjątek dla arian, których oba Kościoły ewangelickie uważały za heretyków, zamieszczając w osobnym, krótkim dodatku Bracia polscy (s. 328-330) listę kilkudziesięciu najwybitniejszych przedstawicieli tego nurtu religijnego. Skoro już o dodatku mowa, to czytelnicy nieobeznani z dziejami protestantyzmu na ziemiach polskich – a przecież i oni będą po tę książkę sięgać – z pewnością byliby wdzięczni Autorowi za apendyks zwięźle przedstawiający historię polskich Kościołów ewangelickich, bo takie nazwy jak np. Jednota małopolska, Kościół Staroluterski, Kościół Ewangelicko-Unijny niewielu nieewangelikom cokolwiek mówią.
3 Z niektórych biogramów nie sposób w ogóle dowiedzieć się o konfesyjnej przynależności wzmiankowanych osób (zob. np. Jan Heweliusz), z innych dowiedzieć się tego można przez wnioskowanie – np. z faktu pochówku na cmentarzu ewangelicko-augsburskim bądź reformowanym, co jednak nie musi o wyznaniu przesądzać.