Drukuj

9 / 1998

W tym roku na Konferencję Młodzieży Prezbiteriańskiej, odbywającą się w dniach 21-16 lipca na uniwersytecie Perdue w stanie Indiana w Stanach Zjednoczonych, przyjechało prawie 7 tys. młodych Amerykanów i Kanadyjczyków wraz ze swoimi duchownymi opiekunami. Było tam także 140 delegatów z ponad 150 krajów świata, z Polski – tylko ja. Wszyscy przybyli tam w jednym celu – by stworzyć jedność w imię wiary.

Kościół prezbiteriański przygotowywał to spotkanie młodzieży ponad rok (konferencje te odbywają się co trzy lata), by w końcu lipca tego roku wszyscy mogli dotrzeć do jednego z największych campusów uniwersyteckich w Stanach Zjednoczonych, do West Lafayette w Indianie. Była to okazja, bardzo często pierwsza i zarazem ostatnia w życiu, by w siedmiotysięcznym zgromadzeniu młodzieży prezbiteriańskiej z całego świata razem czcić Boga, przeżyć Wieczerzę Pańską, jak również podzielić się swoimi sprawami czy troskami z innymi uczestnikami konferencji.

Każdy dzień Triennale był szczegółowo zaplanowany. Uczestnicy nie mieli chwili wolnego czasu. Dzień zaczynał się porannym nabożeństwem. Były to nabożeństwa szczególne. Każde z nich trwało dwie godziny. W jego trakcie 7 tys. uczestników tańczyło, śpiewało, modliło się i oglądało przedstawienie teatralne w największej sali widowiskowej w całych Stanach Zjednoczonych (dla 6 tys. osób), a mimo to z braku miejsc część musiała oglądać transmisję w innym budynku. Nabożeństwa zaczynały się tzw. „energizer”, tj. „budowaniem społeczności”. W takt muzyki 7 tys. młodych ludzi wykonywało różne kroki taneczne, pokazywane przez dwóch liderów. Po tańcach śpiewaliśmy i dopiero po godzinie pojawiał się element „normalnego” nabożeństwa – pastor wygłaszał kazanie. Po nim z kolei odbywało się przedstawienie teatralne, podzielone na części i opowiadające historię od ukrzyżowania do zmartwychwstania Jezusa. Każdy „odcinek” przerywano w odpowiednio dramatycznym momencie, by kontynuować spektakl podczas kolejnych nabożeństw.

Często w trakcie nabożeństw zgromadzeni mieli okazję usłyszeć wstrząsające opowieści delegatów z krajów Trzeciego Świata o prześladowaniu chrześcijan. Szczególnie utkwiły mi w pamięci dwie relacje: chłopca z Kongo, któremu podpalono dom za to, że jest chrześcijaninem (w efekcie musiał spędzić miesiąc w schronisku dla bezdomnych), oraz pewnej dziewczyny z Pakistanu, której rodzina odsiaduje właśnie w więzieniu wyrok za wiarę w Chrystusa.

Po porannym nabożeństwie, trwającym do lunchu, uczestnicy dzielili się wrażeniami w wyznaczonych im 30-osobowych grupach, zwanych „Latarniami”, kierowanych przez lidera. Każda „Latarnia” – tak jak latarnia morska – stanowiła symbol bezpieczeństwa oraz wskazywała, w przenośni, drogę do bezpiecznego portu. Dyskutowaliśmy o różnych trudnych sytuacjach w życiu, kiedy to Jezus stał się dla nas „latarnią” i wskazał nam drogę, jak również bawiliśmy się razem, np. budowaliśmy latarnię morską z papieru. Plan zajęć danej grupy miał zilustrować motto całego Triennale: „Powstań, zajaśniej, gdyż zjawiła się twoja światłość” (Iz. 60:1). Cytat ten, wybrany na temat tegorocznej konferencji, był hasłem wyjściowym dla każdego kazania i przewodnim tematem w grupach „latarnianych”. Na 6 dni słowa proroka Izajasza zawładnęły całym campusem i wszystkie zajęcia, spotkania, nabożeństwa, a nawet koncerty były z nimi ściśle powiązane.

Wieczorami, po trwających całe popołudnie spotkaniach w „Latarniach”, organizatorzy proponowali szereg różnego rodzaju rozrywek. Były to koncerty zespołów młodzieżowych, zabawy w błocie (kąpiel błotna lub obrzucanie się błotem), „impreza H2O” (czyli przebieganie przez fontannę lub oblewanie się wodą). Zainteresowani Amerykanie mieli również okazję spotkać się i porozmawiać w kameralnych grupach z delegatami różnych krajów (podzielonych według regionów geograficznych). W przedostatni wieczór odbył się z kolei „Globalny kabaret”, w którym delegaci krajów orientalnych przedstawiali swoje narodowe tańce, pieśni lub opowieści ludowe. Na koniec wszyscy reprezentanci wystąpili w narodowych strojach na dużej scenie Eliot Hall of Music, by zaśpiewać amerykańską piosenkę „Wszyscy potrzebujemy kogoś, na kogo możemy liczyć”. Słowa piosenki, tak bardzo podkreślające moc przyjaźni, zrobiły bardzo duże wrażenie na publiczności.

Przez cały czas trwania Triennale w sali wystawowej Plaza del Mundo odbywała się prezentacja krajów, z których pochodzili zagraniczni delegaci. Uczestnicy z poszczególnych państw przygotowali plakat przedstawiający ich ojczyznę i Kościół, a na stole ustawionym przed plakatem wystawili przedmioty charakterystyczne dla swojego kraju. Wystawa cieszyła się dużym powodzeniem wśród Amerykanów żądnych wiedzy na temat delegatów spoza Ameryki.

Konferencję zakończyło nabożeństwo z ostatnią częścią inscenizacji o zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu Jezusa oraz Wieczerzą Pańską. W pewnej chwili w ciągu kilku sekund siedmiotysięczne zgromadzenie uciszyło się, by przeżyć wspaniały moment, na który wszyscy czekali przez całą konferencję – Wieczerzę Pańską. Najpierw rozległa się nastrojowa muzyka gitarowa, a potem po sali rozeszło się kilkudziesięciu pastorów, by rozdać chleb, a następnie w ogromnych kielichach przynieść wino, aby każdy mógł zamoczyć w nim swój kawałek chleba. Po wielu twarzach spływały łzy wyrażające szczery żal za grzechy, a jednocześnie głęboką wiarę w zbawienie. Chwila ta sprawiła, że uczestnicy mieli poczucie spełnienia, a także powołania ich przez Zbawcę. Często powtarzane na Triennale słowa: „Jezus prosi o pomoc właśnie ciebie” czy „Oto zjawiła się twoja światłość” głęboko utkwiły w pamięci niejednej osobie.

Młodzieży Prezbiteriańskiej stanowi dla mnie dowód na to, jakich znaczących rzeczy można dokonać w ciągu zaledwie kilku dni i jak bardzo to wydarzenie może zmienić czyjeś życie. Uczestnicy konferencji powrócili do domów z nowym, optymistycznym spojrzeniem na świat. Teraz każdy z nas czuje, że jest w stanie zapalić w kimś światło nadziei tak, jak zapalono je w nas.

Po ostatnim nabożeństwie znowu polały się łzy; nowo nawiązane znajomości muszą teraz przeżyć próbę rozstania. Wróciliśmy do naszych domów, by działać sami tak, jak Jezus tego od nas oczekuje, gdyż On prosi właśnie mnie, właśnie teraz o pomoc.

Kinga Walter
[Uczennica IV klasy LO, konfirmowana w 1997 r. w Warszawie]