Drukuj

12 / 1998

Subtelna równowaga między mężczyznami i kobietami
Od zachowania harmonii w kontaktach między mężczyzną i kobietą w znacznej mierze zależy szczęście wspólnego życia, na przykład w małżeństwie. trudno O osiągnięcie tej uspokajającej i dobroczynnej harmonii często trudno jest także w Kościele.

Chciałbym przedstawić wam główne kierunki rozważania, które pomogło mi, jako mężczyźnie, zająć stanowisko odnośnie tej delikatnej równowagi. Moje zakorzenienie w Kościele rzymskokatolickim nadaje z pewnością specyficzny koloryt poniższym uwagom.

Porozmawiajmy o fiat1 Józefa. Józef – małżonek i ojciec Proponuję, abyśmy nie odwoływali się do Jezusa, Jego życia i Jego słów na temat związków między kobietami i mężczyznami, lecz raczej przypatrzyli się Jego rodzicom: Józefowi i Marii. Jeśli bowiem trudno znaleźć w Kościele  rzymskokatolickim dynamiczną równowagę w stosunkach między mężczyznami i kobietami, to może dzieje się tak dlatego, że fiat Marii – a więc jej macierzyństwu – przypisuje się większe znaczenie niż odpowiedzi Jezusa, czyli jego ojcostwu. Rzeczywiście, jeśli ograniczy się ojcostwo Józefa do zaakceptowania przez niego wyłącznie roli opiekuna i żywiciela, to każdy mężczyzna-chrześcijanin musi się czuć wyjątkowo przygnębiony. Co jednak naprawdę czyni Józef?

Sen Józefa (Mat. 1:18-25)
Co robi Józef, gdy pojawia się przed nim anioł, który ukazuje się dwóm osobom najbardziej zainteresowanym mającymi nastąpić narodzinami? Śpi. Śpi snem sprawiedliwego... Czasowniki w wersetach 19 i 20 odzwierciedlają wewnętrzny dialog, jaki toczy Józef. Nietrudno dostrzec jego ogromne napięcie psychiczne. To, że Józef pozwala sobie na odpoczynek, niewątpliwie nocą, aby móc się zastanowić, oznacza też, że w głębi duszy czeka na nowe objawienie2. Józef zasypia, postanowiwszy milczeć, ponieważ zdecydował się odesłać Marię do rodziny, potajemnie jednak, aby jej nie zniesławić. Gdyby bowiem publicznie oskarżył Marię, jak zalecało w tym wypadku Prawo (V Mojż. 22), byłaby ona w istocie skrzywdzona podwójnie: z jednej strony zostałaby wystawiona pod osąd publiczny z wszelkimi konsekwencjami społecznymi, które by niósł on z sobą, z drugiej zaś gest Józefa świadczyłby, iż nie uznaje on jej dziewictwa, że uważa ją za winną, ją, która odpowiedziała aniołowi: „nie znam3 męża” (Łuk. 1:34). To zresztą pozwala Maurice'owi Zundelowi stwierdzić, że „głęboka miłość Józefa do Marii łączy się z szacunkiem, który zamyka mu usta milczeniem będącym najwyższym dowodem jego uczucia”.

W swym śnie Józef słyszy anioła, który mówi mu to, co Józef najbardziej pragnie usłyszeć. Są to słowa o pochodzeniu Syna Bożego; aby Syn Boży mógł przyjść na świat, ziemski ojciec musi niewiele znaczyć. Wszelkie męskie roszczenia wobec Tego, który „jest z Ducha Świętego” (w. 20), zafałszowałyby stosunek do dziecka i do matki. Toteż nie pozostaje mu nic innego, jak tylko uwierzyć w niewinność Marii (Józef nie poczuwa się do spowodowania tej ciąży).

Poczęcie jest historią dwojga ludzi
W samej głębi swojego jestestwa, w czasie snu, Józef zostaje powołany do ojcostwa przez słowo, które kieruje do niego anioł. Można powiedzieć, że przed zaśnięciem Józef sądzi, iż stracił Marię, chociaż ją kocha. Wydaje się, że sen jest ostatnią drogą, w którą się udaje, aby znaleźć wyjście, które pozwoliłoby mu zachować miłość do Marii. Prowadząc świadomy wewnętrzny dialog, Józef doszedł do wniosku, że jedynym sposobem rozwiązania tej sytuacji będzie potajemne odesłanie Marii do domu. Teraz pozostaje mu tylko zbadać wnikliwie samego siebie. Droga, którą obiera Józef, aby nie poddać się chęci posiadania czy to swej żony, czy swego dziecka, będzie dla niego prawdziwą próbą. W żadnym wypadku przeznaczeniem Józefa nie jest odegranie roli drugorzędnej czy roli statysty. I rację mają ci, którzy buntują się, nie godząc się na to, by mężczyznom pozostawiać tylko „pracę, idiotyczne szaleństwo pracy, kariery i wojen”4.

Józef i Maria nie próbują wyjaśniać sobie w nieskończoność tego, co ich spotyka. Wiedzą, że poczęcie jest historią dwojga ludzi. Oboje znają warunki, które sprawiają, że dziecko przychodzi na świat, i szanują je: Maria nie pomija roli, jaka przypada mężczyźnie („Jak się to stanie, skoro nie znam męża?”, Łuk. 1:34), a Józef nie chce pozbawić Marii czci, korzystając z prawa, jakie daje mu obowiązujące w Izraelu Prawo Boże. Zarówno jedno, jak i drugie pokłada ufność w Słowie, które zostało im zwiastowane.

Sen Józefa naprawdę wyzwala, ponieważ oboje, zaszedłszy bardzo daleko we wzajemnym wyrzeczeniu się siebie, odnajdują się nawzajem: „nie lękaj się przyjąć Marii, żony swej”.

Józef – wizerunek współczesnego mężczyzny
Fiat Józefa uświadamia nam, że mężczyzna może w szczególny sposób uczestniczyć w przyjściu na świat Syna Bożego. Ta współpraca dokonuje się poprzez swego rodzaju ograniczenie własnego „ja”, poprzez wyrzeczenie się wszelkiej formy władzy i panowania nad drugą osobą. Dając upust swemu najgłębszemu pragnieniu miłości i połączenia swego losu z losem Marii, okazując zaufanie jej słowom oraz chroniąc ją przed osądzeniem i oceną tych, którym wydaje się, że ją znają, a nawet przed swoim własnym osądem, Józef przyjmuje słowa anioła, który utwierdza go w jego własnym pragnieniu i każe mu działać bez obawy.
Fiat Józefa jest dobrą nowiną, ponieważ świadczy o niezastąpionym uzupełnianiu się mężczyzny i kobiety w zrodzeniu tego, co poczęło się z Ducha Świętego.

Michel Colin
Tłum. Ingeborga Niewieczerzał

[Michel Colin kształci katechetów w Ekumenicznym Centrum Katechezy w Genewie. Pracuje głównie z dorosłymi zajmującymi się katechezą nastolatków i konfirmantów]
________
1 Fiat – łac. niech [tak] się stanie; w ten sposób Maria przyjmuje zwiastowanie anioła o narodzinach Jezusa (Łuk. 2:38) – red.
2 Ten kierunek myśli zawdzięczam lekturze dwóch dzieł: Jésus est au autre Maurice'a Zundela (Anne Sigier, Saint Foy, 1989) i La divine origine. Dieu n'a pas créé l'homme Marie Balmary (Grasset, Paryż 1993)
3 W ustach Marii, Żydówki, słowo po/znać odnosi się do zbliżenia seksualnego mężczyzny i kobiety, por. „Adam poznał Ewę” (I Mojż. 4:1, wg Biblii Gdańskiej) – red.
4 Christian Bobin: La part manquante, Folio, Gallimard, Paryż 1989, s. 17

Karol Barth o roli Józefa
...osobiście bardzo lubię św. Józefa (...), gdyż w moim przekonaniu Józef odegrał w stosunku do Chrystusa tę rolę, jaką Kościół winien przejąć. (...) Kościół Zbawiciela zrodzić nie może, ale może on i musi Mu służyć, z pokorną i dyskretną gorliwością. Taką była specyficzna rola Józefa, który się stale trzymał w cieniu, a wszelką chwałę pozostawił Jezusowi. Dokładnie tę samą rolę winien Kościół spełniać, o ile pragnie światu na nowo odkryć wspaniałość Słowa Bożego.

[Karol Barth o sprawach aktualnych, „Jednota” 4/63]