Drukuj

6 / 1999

SYNOD 1999

Nie jesteśmy w Polsce dużym Kościołem. W nieodległych jeszcze czasach, gdy władze starały się eliminować Kościoły z życia społecznego, o sile oddziaływania danej wspólnoty decydowała nie tylko jej liczebność, lecz także siła ducha. Nasze stanowisko i opinie w wielu istotnych dla ludzkiej kondycji sprawach bardzo się wówczas liczyły. Odzyskana wolność, także wolność słowa, która stworzyła możliwości ujawniania poglądów, uczuć, wyładowywania energii na wielu polach, paradoksalnie spowodowała, że staliśmy się mniej słyszalni, że czujemy się trochę zepchnięci na margines, słabsi i apatyczni, że zamykamy się we własnym kręgu. Tymczasem otwartość na świat, ludzi i ich problemy to obowiązek chrześcijan mających być naśladowcami Chrystusa. A nasza siła – właśnie w Nim.

Przypomnieli nam o tym nasi duszpasterze: ks. Marek Izdebski podczas nabożeństwa inaugurującego obrady Synodu Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w Warszawie 8 maja i ks. bp Zdzisław Tranda w kazaniu niedzielnym 9 maja. Nieprzypadkowo kaznodzieje za przedmiot rozważań przyjęli dwa listy skierowane do pierwszych zborów chrześcijańskich: w Laodycei (Obj. 3:13-21) i Kolosach (Kol. 4:2-4), ponieważ, jak całe Słowo Boże, te Listy skierowane są także do nas, żyjących współcześnie. „Modlitwa o otwarte drzwi dla Słowa Bożego” kończy kazanie Księdza Biskupa (publikujemy je na s. 3), a ks. Marek Izdebski podkreślił znaczenie żywej wiary w sprostaniu wyzwaniom współczesności.

Ks. Marek Izdebski najpierw podziękował Bogu, że jako delegaci wszystkich zborów spotykamy się w Jego przybytku, aby wsłuchiwać się w Jego Słowo, a potem stwierdził: „Nasze przybycie tutaj świadczy o miłości do Kościoła. Kościół to wspólnota tych, którzy powołani są, by głosić Ewangelię całemu światu. (...) Zbliżając się do przełomu tysiącleci, musimy naszą uwagę skupić na przyszłości, na odrodzeniu życia duchowego, a także społecznego, i politycznego”.

Kaznodzieja zwrócił również uwagę, że ostatni z siedmiu listów Apokalipsy adresowany jest do ludzi zmęczonych i obojętnych. Bóg jednak, choć stanowczo woli „gorących”, nie przekreśla „letnich”, mimo iż zapowiada, że ich „wypluje”. „Czy właśnie my nie należymy do »letnich«? – pytał kaznodzieja. Bóg oświadcza nam: »Wszystkich, których miłuję, karcę i smagam«. Miłość prawdziwa – jak głosi Pismo Święte w innym miejscu – »nie szuka swego« i jest pokorna. »Oto stoję u drzwi i kołaczę – mówi Jezus – jeśli ktoś usłyszy głos mój i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną«”.

Otwarcie drzwi Jezusowi oznacza też otwarcie się na drugiego człowieka, człowieka cierpiącego, z którym On się utożsamia. Wydarzenia ostatnich miesięcy, wojna w Kosowie i cierpienia tamtejszej ludności niewątpliwie poruszyły naszą wrażliwość i na pewien czas wydobyły z kręgu zabiegania o sprawy dnia powszedniego. Nie wolno jednak zapominać, że niesprawiedliwość dzieje się na całym świecie każdego dnia, a krzywda ludzka obecna jest nie tylko bardzo daleko, ale również tuż obok nas. Trzeba przełamać „letnie” chrześcijaństwo, coraz zresztą powszechniejsze, w którym wiara staje się dodatkiem do innych zainteresowań. Nie tak było za naszych ewangelickich dziadów i ojców – przypomniał ks. M. Izdebski. Żadna cząstka ich osobowości, żadna dziedzina ich życia nie pozostawała poza bezpośrednim oddziaływaniem obecności Boga, lecz wszystko było przeniknięte Jego Duchem. „Są jeszcze inne wartości – dodał kaznodzieja – które chyba zagubiliśmy, nie przestrzegając pierwszego przykazania. (...) Powróćmy zatem do Źródła i nauczmy się na nowo ufać mocy Bożej, ufać, że On jej nam udziela. Pozwólmy jej kierować nami. Wtedy i ten Synod będzie udany – przyniesie pożytek nam, naszemu Kościołowi, narodowi, a nawet – zakończył ks. Izdebski nazbyt chyba optymistycznie – całemu światu”.

Piękne życzenia od bratniego Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego złożył Synodowi ks. dr Włodzimierz Nast, przemawiając w imieniu własnym oraz ks. bp. Jana Szarka i prezesa Synodu ks. Tadeusza Szurmana: „To dzieło, które rozpoczęło się za przodków naszych w dobie Reformacji, niech się urzeczywistnia w waszym Kościele i rozwija aż do końca dni naszych”. Z kolei ks. sup. Zbigniew Kamiński, reprezentujący także zwierzchnika Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego, ks. bp. Edwarda Puśleckiego, przypomniał słowa św. Augustyna: „Naśladujcie dobrych, znoście złych, kochajcie wszystkich”. Te krzepiące słowa przedstawicieli bratnich Kościołów z pewnością dodały ducha obradującym. Nawiązaniem do chlubnych kart przeszłości, na które powołał się ks. M. Izdebski w kazaniu, a ks. W. Nast w pozdrowieniu, był referat ks. Romana Lipińskiego Jan Łaski. W 500-lecie urodzin. Referat składający się z dwóch części – biograficznej i dotyczącej reformatorskiej działalności ks. Jana Łaskiego – został przyjęty z zainteresowaniem, chociaż jego opisowy charakter nie prowokował do dyskusji. Był jednak zapowiedzią szerszej prezentacji polskiego Reformatora na sesji naukowej podczas zaplanowanych na październik br. obchodów jubileuszowych. Informacje, podane również przez ks. R. Lipińskiego, o przygotowaniach (blisko trzyletnich) do tych obchodów, zabrzmiały obiecująco.

Od paru lat, ze względu na ekonomię czasu obrad, sprawozdania gremiów kościelnych rozsyłane są delegatom na kilka tygodni przed sesją Synodu, a podczas zgromadzenia uzupełniane ustnie wyłącznie informacjami z ostatniej chwili. Mają one stanowić podstawę do rzetelnej, wnikliwej dyskusji, o jaką łatwiej jest po dogłębnej lekturze niż jedynie po wysłuchaniu tych często obszernych tekstów. Podczas obecnego Synodu widać było jednak, że lektura albo była zbyt oddalona w czasie (w przypadku sprawozdań dostarczonych w przewidzianym Prawem wewnętrznym terminie) albo zbyt pospieszna (tuż przed obradami). Dość, że w dyskusji padło zaledwie kilka głosów wnoszących coś istotnego do dalszej działalności agend kościelnych.

Prezes Synodu, dr Witold Brodziński, wyraził zaniepokojenie zbytnim obciążeniem Biskupa Kościoła obowiązkami administracyjno-organizacyjnymi i postulował zdecydowane przesunięcie ich na osoby i gremia do tego celu powołane. Wyraził nadzieję, że dzięki temu Ksiądz Biskup będzie mógł skoncentrować siły i większą uwagę na sprawach duszpasterskich. Mówca dał również wyraz zaniepokojeniu nieznajomością Prawa wewnętrznego bądź niestosowaniu się do jego przepisów przez niektóre osoby z kierowniczych i kontrolnych gremiów kościelnych. Skoro dobrowolnie i po długich dyskusjach uchwaliliśmy zaledwie przed kilku laty kościelne Prawo, to albo musimy mu się podporządkować, albo wprowadzać do niego poprawki, albo po prostu uchwalić, że jako Kościół z niego rezygnujemy. Za alarmujący objaw nierespektowania Prawa wewnętrznego Prezes uznał niewykonanie przez Konsystorz uchwał podjętych przez najwyższe i najbardziej kompetentne grono przedstawicieli Kościoła – Synod.

Dr Dorota Niewieczerzał poruszyła sprawę życia duchowego naszej społeczności. Stwierdziła, że właściwie jedyną wspólnotową formą są obecnie nabożeństwa. Niepopularność studiów biblijnych w ich tradycyjnym kształcie, gdy interpretatorem Pisma Świętego jest jedynie osoba prowadząca studium (przeważnie duchowny), wskazuje, że ta forma nie zaspokaja dzisiejszych potrzeb ludzi wierzących. W parafii warszawskiej tę lukę stara się wypełnić niedzielny krąg dyskusyjny, zainicjowany i prowadzony przez prof. Jarosława Świderskiego. Uczestnicy przedstawiają „na zadany temat” swoje wątpliwości, opinie i próby odpowiedzi, starając się ustalić właściwy sens i interpretację poszczególnych wskazań biblijnych. Dyskutantka wysunęła także postulat pod adresem Konferencji Duchownych, by wypracowała ona strategię Kościoła wobec wyzwań, jakie współczesność stawia wierzącym, aby pomóc nam w stawianiu czoła zagrożeniom związanym z przyspieszonym postępem. „Świat zmienia się bardzo szybko, więc musi też zmieniać się nasze myślenie. Musimy umieć rozumieć ten postęp w świetle naszej wiary i w tej sytuacji nieodzowna jest nam pomoc duchownych”.

Ks. Roman Lipiński, opiekun diaspory w południowo-zachodniej Polsce, powrócił do problemów współwyznawców żyjących w rozproszeniu – problemów sygnalizowanych przez Zbigniewa Linkowskiego z Gorzowa Wlkp. na dwóch poprzednich synodach. Ponieważ sprawy te pozostają aktualne, ks. R. Lipiński zaproponował zorganizowanie specjalnej narady przedstawicieli diaspory w celu omówienia wszystkich nie wyjaśnionych dotąd spraw i ustalenia wiążących wniosków także natury organizacyjnej, m.in. włączenia się tych rodzin w życie wybranej parafii reformowanej bądź najbliższej luterańskiej.

Drugi dzień obrad poświęcony był głównie prezentacji ostatecznego kształtu Duszpasterstwa Imigrantów (sprawę tę dyskutowano na dwóch poprzednich sesjach synodalnych) w celu przyjęcia uchwały końcowej. Synod powołał do życia Duszpasterstwo Imigrantów. Przyjął uchwalony rok wcześniej statut DI wraz z poprawkami i udzielił Konsystorzowi pełnomocnictwa do wprowadzenia ewentualnych nowych poprawek do tego statutu, gdyby taka potrzeba wynikła w okresie intersynodalnym. Synod poparł także uchwałą działania Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego i Ewangelicko-Metodystycznego w sprawie wystąpienia do Prezydium Sejmu o ustanowienie Wielkiego Piątku dniem wolnym od pracy w całej Polsce, a ściślej o rozpoczęcie postępowania ustawodawczego w tej sprawie. Ponadto uczestnicy obrad przyjęli „Oświadczenie w sprawie uchodźców z Kosowa” (opublikowaliśmy je w „Jednocie” 4-5).

Tegoroczny Synod był przez uczestników oceniany jako spokojny, wolny od gwałtownych dyskusji i kontrowersji i – jak stwierdzono – nawet rozmowy kuluarowe miały charakter raczej towarzyski. Czy potwierdzałoby to pytanie z kazania inauguracyjnego: – Czy jesteśmy „letni”? Sądzę, że tę atmosferę należałoby przypisać wyjątkowemu układowi programu sesji: żadnych wyborów, które zwykle rozpalają emocje, i brak referatu problemowego (pochwała reformatorskiej działalności Jana Łaskiego – przy niedostępności oryginalnych tekstów Reformatora – nie mogła sprowokować dyskusji). Wydaje mi się też, że przedstawianie delegatom sprawozdań tylko na piśmie i rezygnacja z ich odczytywania podczas obrad przez autorów, którzy intonacją czy zawieszeniem głosu bezpośrednio nakierowują uwagę słuchaczy na kwestie zasadnicze, jest posunięciem niefortunnym. Zyskuje się na czasie, traci na percepcji. Zwłaszcza chodzi mi o sprawozdanie Biskupa Kościoła i Prezesa Konsystorza.

Synod stwarza okazję spotkania, przynajmniej raz w roku, przedstawicieli zarówno dużych, jak i małych zborów, a także braci i sióstr z diaspory, z północy i południa Polski. I już choćby tylko z tego powodu każde zgromadzenie synodalne jest wydarzeniem, bo, jak w kazaniu powiedział ks. bp Zdzisław Tranda: „Synod jest tym ważniejszy, im ważniejsze sprawy na nim omawiamy. Zawsze jednak jest świętem wspólnoty, która się spotyka w duchu serdeczności i miłości, ale także po to, by ocenić teraźniejszość i wytyczyć przyszłość Kościoła”.

Następny Synod obradować będzie w Roku Jubileuszowym 2000, również w Warszawie. Jakkolwiek jest to data umowna, przemyślenia, wnioski i decyzje, które wówczas podejmiemy, będą miały wymiar historyczny w dziejach naszego Kościoła.

Krystyna Lindenberg