Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

7 / 1999

HISTORIA

Rodzina Folandów opuściła Francję po Nocy św. Bartłomieja (1572), unikając w ten sposób rzezi albo prześladowań, skierowanych przeciwko hugenotom. Trudno ustalić, kiedy osiedliła się w Polsce, pewne natomiast jest, że Jan Foland, najstarszy znany nam protoplasta rodu, był w drugiej połowie XVIII wieku pełnoprawnym obywatelem miasta Łęczycy (koło Płocka), posługującym się nazwiskiem Foland (spolonizowanym z de Vollant – zgodnie z ustnymi przekazami rodzinnymi).

Synem Jana Folanda i Marianny z Lipińskich był Karol Foland, urodzony w Łęczycy w 1796 r. Dzięki jego staraniom rodzina Folandów uzyskała indygenat szlachecki, który to dokument jest w posiadaniu pra-prawnuczki. Stwierdza on jako Pan Foland Karol herbu Lis jest szlachcicem Królestwa Polskiego wraz z potomstwem prawem płci obojej w Kraju zamieszkałem lub z dozwolenia Rządu w Rossyi albo za granicą przebywającem, oraz że posiadanie tego Stanu przez przodków od roku 1786 udowodnił. Herb, którym się Folandowie pieczętowali, przedstawia rudego lisa, wyskakującego ze złotej korony, umieszczonego na szczycie czerwonej tarczy z podwójnie przekreśloną strzałą.

Karol Foland – zgodnie ze zwyczajem różnowierców – osiadł w pobliżu kościoła, do którego należał, tzn. kalwińskiego, w kamienicy przy ulicy Długiej o numerze hipotecznym 545, czyli pod obecnym numerem 18; porównanie z dawniejszą fotografią tego domu, znanego pod nazwą kamienica J.D. Bockmana (Architektura mieszkaniowa Warszawy Marka Kwiatkowskiego, Warszawa 1989, str. 392) zdaje się świadczyć, że po II Wojnie Światowej dom ten został zrekonstruowany mniej więcej zgodnie z poprzednim wyglądem.

Żona Karola, Józefa z Terleckich, prowadziła tam biuro dla guwernerów, bon i metrów tańca, o czym dowiadujemy się z Polskiego Słownika Biograficznego (t. VII/1, zeszyt 31, str. 47, Kraków 1948).

Karol Foland był naczelnikiem sekcji Rządu Gubernialnego Warszawskiego, a ponadto starszym członkiem Kolegium Kościelnego w warszawskim Zborze Ewangelicko-Reformowanym. Oto jego podobizna, będąca najstarszą fotografią z archiwum rodzinnego.

Wieczorem w dniu 1 listopada 1862 roku Karol zmarł w swym domu przy ulicy Długiej, przeżywszy niespełna 66 lat. O śmierci Karola Folanda zawiadomił jeden z jego synów, Bogumił Foland, mieszkający z rodzicami przy ul. Długiej (zgodnie ze zwyczajem towarzyszył mu drugi świadek, którym był Ignacy Starczewski).

Właśnie 26-letniemu Bogumiłowi cała ówczesna i przyszła rodzina zawdzięcza ufundowanie rodzinnego grobowca, znajdującego się w pobliżu dużej bramy na cmentarzu ewangelicko-reformowanym (wzniesionego z piaskowca, w stylu włoskim).

Bogumił (trojga imion: Jan Bogumił Władysław) urodził się w Warszawie 15.12.1836 roku i tu zmarł 23.04.1895. Na tablicy umieszczonej nad popiersiem Bogumiła na grobie Folandów błędnie podana jest data śmierci oraz wiek zmarłego. Bogumił przeżył tylko 58 lat, nie zaś 63. Przez okrągłe 40 lat, czyli od 18. roku życia, pełnił honorowo obowiązki pracownika biurowego w Konsystorzu Ewangelicko-Reformowanym – od buchaltera, przez sekretarza – aż do prezesa (od 18.05.1879). W „Tygodniku Ilustrowanym” z 7 – 19 stycznia 1895 roku na str. 49 umieszczony jest portret Bogumiła Folanda wraz z opisem jubileuszu 40-lecia pracy w Konsystorzu. Dowiadujemy się, że Superintendent August Diehl i adwokat Marx w dłuższych przemowach, podczas uroczystości tej wygłoszonych, oddali zasłużony hołd gorliwości i sumienności swego kolegi i współpracownika, powinszowania zaś i życzenia jubileuszowe składali mu wszyscy członkowie kolegiów kościelnych i bardzo wielu obywateli warszawskich wyznania ewangelicko-reformowanego.

Z talentem i ku pożytkowi ogólnemu wykorzystywał swoją finansowo-prawniczą wiedzę, zdobytą zarówno w Komisji Skarbu, gdzie był przez pewien czas aplikantem, jak i na Wydziale Prawa w Szkole Głównej, gdzie zdążył ukończyć dwa kursy. Zatrudniony zrazu jako urzędnik finansowy w Dyrekcji Teatrów Rządowych szybko awansował na dyrektora, a następnie na wiceprezesa Dyrekcji.

Dziennikarz Edward Lubowski opisuje w „Tygodniku Ilustrowanym” (7 – 19. 01.1895, str.68) również drugi jubileusz Bogumiła, mianowicie 20-lecie pracy jako dyrektora teatrów warszawskich. Charakterystykę jubilata kończy słowami: W tych codziennych, i rzec można, cogodzinnych stosunkach z artystami, autorami, kompozytorami i całym personelem administracyjnym, nie zniecierpliwić się nigdy, nie unieść gniewem, co byłoby rzeczą całkiem ludzką, nie zniechęcić się nawet wtedy, gdy intryga, rosnąca bujnie w zaroślach teatralnych, w niwecz obraca najlepsze czyny i intencye, ale przeciwnie, zyskać najpowszechniejszy szacunek i przyjaźń, to już nazywa się zasługą. Bo taka zasługa spłynęła na Folanda za wysługę życia całego, za dbałość przez lat tyle o to, ażeby nikogo nie skrzywdzić, nikomu nie ubliżyć, nikogo nie dotknąć, lecz owszem każdemu, ile się da, pomódz, ulżyć, a gdy trzeba, pocieszyć.

Jednym z dowodów troski o pracowników teatru było założenie w 1880 kasy pożyczkowej dla artystów i „osób do składu teatrów należących” i kierowanie nią aż do śmierci.

Mieczysław Rulikowski, będący autorem noty biograficznej o Bogumile w Polskim Słowniku Biograficznym, wspomina też o otwarciu przez niego dwóch nowych teatrów: Teatru Małego przy ul. Daniłowiczowskiej i Teatru Nowego przy ul. Królewskiej. Kończy informacją o śmierci Bogumiła, podkreślając „tłumny udział Warszawy” w jego pogrzebie, co znajduje potwierdzenie w zdjęciu z pogrzebu, które można obejrzeć na str. 292 „Tygodnika Ilustrowanego” z 1895 roku: plac Teatralny i okolice wypełnione są mrowiem ludzi.

Ostatnia informacja, podana w Polskim Słowniku Biograficznym, wymaga jeżeli nie sprostowania, to przynajmniej uzupełnienia. Brzmi ona: „Ożeniwszy się późno z Marią Luceńską, nie pozostawił F. potomstwa”. Otóż Bogumił i Maria mieli niezwykle udane dziecko, synka Olesia. W wieku 4 lat i 10 miesięcy Oleś umarł na tyfus, którym zaraził się podczas wspólnego z rodzicami wyjazdu na Podole. Na szczycie grobu Folandów znajduje się małe popiersie Olesia (z mylnie podaną datą życia) z przejmującym wierszem osieroconych rodziców. W archiwach rodzinnych zachowało się zdjęcie Bogumiła, jego żony i synka, dołączone do imieninowych powinszowań, przesłanych Cecylii Śniegockiej w dniu 22.11.1887 r. – por. obok.

Sam Bogumił zmarł w roku swych dwóch jubileuszy, czyli w 1895 – mniej więcej w trzy miesiące później.

O jego bracie Antonim wiemy tylko, że osiadł na Podolu niedaleko Mohylowa Podolskiego, ożeniwszy się z Anną Rogowską, z którą miał 3 synów: Stanisława, Henryka i Józefa. Najmłodszy Józef zginął pod Mukdenem w 1905 roku podczas wojny rosyjsko-japońskiej, Stanisława i jego dzieci bestialsko zamordowali bolszewicy w 1917 roku (żona zaś zwariowała na zesłaniu), Henryk natomiast – wraz z żoną i czworgiem dzieci – uratował się ucieczką do wolnej Polski. Henryk nalegał, by jego matka, będąca od dawna wdową, udała się z nimi, ale – słynąca ze stanowczości i niezależności prababka – nie chciała zostawić swych dziedzicznych włości; umarła wkrótce z głodu i została pochowana w Krzyczanówce przez miejscowego Żyda, który doniósł o tym w liście przesłanym do Warszawy do Henryka Folanda, prosząc w zamian za to o przepisanie na niego jednego z młynów należących do Folandów, co też Henryk uczynił.

Henryk, właściciel ziemski na Podolu, poślubił Leonorę Benni, córkę i wnuczkę pastorów ewangelicko-augsburskich, i miał z nią 5 dzieci.

Nasz ojciec i dziadek, Karol Foland, ur.27.09.1907 we wsi Krzyczanówka k. Mohylowa Podolskiego jako trzecie dziecko Folandów, bardzo często wspominał wspaniałą atmosferę i rozmach rodzinnego dworu, gdzie prowadzony był Dom Polski i nawet działał teatr o nazwie „Foland”.

Po przybyciu do Polski centralnej Henryk zamieszkał z rodziną najpierw w Warszawie, następnie w Milanówku, wreszcie w Komorowie pod Warszawą. Był zagorzałym piłsudczykiem, czemu dał wyraz walcząc u boku Naczelnika w roku 1920. Poniższe zdjęcie przedstawia kapitana Henryka Folanda, dowódcę garnizonu, wraz z podwładnymi (Mława, 13.10.1920) .

Henryk zmarł w Komorowie 18.10.1939 roku wskutek odnowienia się dawniejszych ran. Z jego dzieci II Wojnę Światową przeżyła tylko córka Anna i syn Karol. Córka Maria Amelia (Lela), rozstrzelana przez Niemców w 1940 r., spoczywa na Palmirach (pozostawiła dwoje dzieci), syn Jan zmarł na atak serca z nadmiernego wysiłku przy rozładowywaniu węgla na kolei w 1943 roku. Bliźniak Jana – Julian – zmarł we wczesnym dzieciństwie na skręt kiszek jeszcze na Podolu, gdzie jest pochowany.

Karol Henryk Foland otrzymał wraz z imionami po pradziadku i po ojcu niezwykłe przywiązanie do rodziny, zarówno tej, z której wyszedł, jak i tej, którą założył, ożeniwszy się 20.01.1944 roku z Heleną Ratyńską. Ślubu im udzielał w kościele na Lesznie ks. Stanisław Skierski.

Karol był chemikiem, absolwentem Szkoły Wawelberga i Rotwanda. Działając w Armii Krajowej odpowiadał za produkcję materiałów wybuchowych w Ośrodku Gąbka – Osa Obwodu Bażant w rejonie Brwinowa i Grodziska Maz. Po wojnie osiadł w Grodzisku z żoną i dwiema córkami Vivą i Magdaleną. W dniu 05.03.1949 r. przyszedł na świat upragniony syn Wojciech Jerzy, który, jak na razie, jest ostatnim nosicielem nazwiska Foland w linii męskiej. Poniższe zdjęcie przedstawia Karola z Wojtkiem na tle Pałacu Kultury, przypuszczalnie wracających z niedzielnego nabożeństwa na Lesznie, dokąd zawsze jeździli razem.

Linia męska rodziny Folandów przedstawia się zatem następująco:

Zdajemy sobie sprawę, że pochodzenie w linii męskiej nie oddaje pełnego rodowodu jednostki, lecz tylko – jak pisze Rafał T. Prinke w Poradniku genealoga amatora (wyd. Polonia, Warszawa 1992, str. 203) – jej miejsce w strukturze patriarchalnego społeczeństwa. Dla poznania dziejów rodziny niezbędny jest wywód przodków z obu linii – po mieczu i po kądzieli. Krew Folandów przemieszała się z krwią katolickiej rodziny Ratyńskich (idąc od końca), augsburskiej rodziny Bennich i prezbiteriańskiej szkockiej rodziny White’ów. W kolejnym artykule przypomnimy ciekawe dzieje luterańskiej gałęzi naszej rodziny.

Magdalena Foland-Kugler i Justyna Kugler

__________
Za znalezienie aktu zgonu Karola Folanda, ojca Bogumiła, bardzo dziękujemy Pani Hannie Szczepańskiej, której zawdzięczamy również inne odkrycia genealogiczne, dotyczące naszej rodziny.